niedziela, 7 marca 2021

Zauroczenie w bibliotece [PeinSaku]

Nigdy wcześniej nie widziała takiego mężczyzny jak on, ale czytała o nich. 
Był zupełnie jak tajemniczy mężczyzna z książki, która tkwiła w jej uścisku.
 
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JESTO TO TYLKO JEGO TŁUMACZENIE
Autor: SliceOfLife
Tytuł oryginału: Library Infatuation
Link do oryginału: [LINK]



    Jej ulubionym miejscem w mieście, poza sypialnią i małą kawiarnią na dole ulicy jej kawalerki, była biblioteka publiczna. Była ona najbardziej niesamowitym miejscem nie tylko ze względu na jej architektoniczne piękno, ale także ze względu na zawarte w niej historie. Były to historie pełne tragedii tragedii i smutku, wywołujące w jej oczach łzy, a także wiele książek wypełnionych najwspanialszymi historiami miłosnymi i listami wszechczasów. Kiedy nie spędzała czasu w pracy ani na spotkaniach z przyjaciółmi lub rodziną, udawała się do biblioteki, aby zanurzyć się w historiach, które wprowadzały ją w świat, który nie był jej własnym. 
    Wchodząc po kamiennych schodach prowadzących do dużego domu wszystkich największych powieści, wtuliła twarz w szalik, aby zasłonić część twarzy przed nadchodzącym zimowym wiatrem, a szmaragdowe oczy wyrywały się z surowej pogody. Temperatura spadła do siedmiu stopni i śnieg sypał się po szaro-niebieskim niebie. Jej dłoń odziana w rękawiczkę sięgnęła do klamki drzwi wejściowych i pociągnęła je do przodu, pozwalając żarowi budynku spotkać się z jej zaróżowionymi policzkami. Wydając westchnienie zadowolenia z rozkosznej zmiany temperatury, ściągnęła workowatą czapkę z gumy balonowej i strząsnęła z nich resztki śniegu.
    Uśmiechnęła się słodko do kobiety siedzącej przy biurku, wpychając odzienie głowy do torebki. Spojrzała na wysokie, pomalowane sufity, zanim weszła po jasnych marmurowych schodach na trzecie piętro, gdzie znajdowały się wszystkie jej ulubione książki i kilka innych, które wzbudziły jej zainteresowanie przez streszczenie na ich tylnych okładkach.        Podchodząc do półki, na której ukrywała się jej kolejna obsesja, pochyliła się, pozwalając długim brzegom płaszcza otoczyć jej nogi. Delikatnie przygryzła dolną wargę, przeglądając tytuły na grzbietach książek, aż znalazła tę, której szukała.
    — Tu jesteś — szepnęła do siebie, podnosząc książkę z półki i kierując się na swoje zwykłe miejsce przy jednym z dużych okien wychodzących na zaśnieżone miasto.        Zrzucając z ramion obcisły czarny płaszcz, zrzuciła śnieżne buty i wsunęła nogi pod siebie. Nigdy nie miała problemu z wygodą w miejscu, które uważała za drugi dom.
    Kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem w swojej wygodnej pozycji, gdy otworzyła książkę i wdychała wyjątkowy zapach jej stron. Niektórzy ludzie mogą uważać to, co robiła, za dziwne, ale zapach książek z biblioteki miał tak wyjątkowy i cudowny zapach, że marzyła, by znaleźć taki odświeżacz powietrza. Gdyby jej mieszkanie pachniało biblioteką, byłoby spełnieniem marzeń.
    Zagłębiając się w historię, zaczęła tracić poczucie czasu w prawdziwym świecie. Autor książki wciągnął ją w historię i świat, o którym mogła tylko pomarzyć. Minęło kilka godzin, kiedy w końcu pojawiła się w prawdziwym świecie, ale tylko dlatego, że jej historia tak nagle się skończyła. Wyglądało to tak, jakby brakowało stron zawierających najważniejsze informacje dotyczące historii. Co się stanie z główną bohaterką? Czy znalazła kogo szukała? A co z mrocznym, tajemniczym mężczyzną? Czy ostatecznie był bohaterem?
Było tak wiele pytań, na które nie udzielono odpowiedzi. Patrzyła na koniec książki z frustracją i złamanym sercem.
    — Brakuje ostatniego rozdziału — odezwał się głęboki głos, przykuwając jej uwagę.
    — Jeden z czytelników wylał na nią kawę i pomyślał, że lepiej będzie wyrwać zniszczone strony niż zrujnować całą książkę.
    Kobieta spojrzała przez rzęsy i zobaczyła wysokiego mężczyznę pchającego wózek pełen zwróconych książek. Był bardzo przystojny, miał boskie rysy twarzy i piękną bladą skórę. Jego jasne rude włosy tylko dodatkowo podkreślały jego urodę. Najbardziej wyróżniały się liczne srebrne kolczyki, które zakrywały jego twarz. Ułożyły się po bokach jego nosa po cztery z każdej strony, miał też piercing typu “ukąszenie węża”, który był widoczny tylko pod dolną wargą. Srebrne obręcze i ćwieki ułożone w chrząstkach jego uszu, bez określonej kolejności odstępów. Pasowały do ​​srebrnych plamek w jego oku.
    Nigdy wcześniej nie widziała takiego mężczyzny jak on, ale czytała o nich. 
    Był zupełnie jak tajemniczy mężczyzna z książki, która tkwiła w jej uścisku.
    — No cóż, to niefortunne z perspektywy czytelników, którzy ją wybierają — odpowiedziała z westchnieniem, gdy jeszcze raz spojrzała w dół na książkę, zanim znów spojrzała w jego szare oczy. — Dlaczego by jej nie zastąpić?
    — Trudno jest znaleźć książkę w tym wieku w stanie, który można by uznać za czytelny —  odpowiedział jego zmysłowy głos, gdy szedł powoli w stronę tej samej biblioteczki, z której ona wyjęła uciętą książkę. Pochylił się lekko nad półką, którą odwiedziła i delikatnie wyciągnął inną książkę. Bibliotekarz z kolczykami pozwolił swoim długim nogom zbliżyć się do siedzącej dziewczyny i wyciągnął rękę z książką. — Na razie może cię to zainteresować.
    Spojrzała na długą kończynę, która wyciągała się ku niej i niepewnie wzięła powieść, która była oferowana. Odwróciła ją i przejrzała tylną okładkę, ustalając, o czym będzie ta historia. Zauważając, że będzie to dobra lektura, uśmiechnęła się lekko do mężczyzny przed nią.
    — Dziękuję — powiedziała cicho, patrząc ze smutkiem na drugą książkę. — To smutne, że nigdy nie dowiem się, co było dalej. 
    —Nie powiedziałbym nigdy — odparł, sięgając po nagle zakończoną powieść, pochylając się bliżej jej postaci, pozwalając jej jeszcze lepiej przyjrzeć się jego rysom. 
— Zobaczę, co mogę z tym zrobić.
    Jej oczy rozszerzyły się, widząc jego bliskość do jego postaci i świeży zapach jego wody kolońskiej, którą wykrywała. — Nie musisz się tym martwić — odparła, machając ręką. 
— Po prostu zatrzymam moje palące pytania dla siebie i mam nadzieję, że znajdę nową muzę, która może zająć moje myśli. 
    Wydawało się, że polubił jej odpowiedź, gdy jedna strona jego ust uniosła się lekko. Cofnął się powoli i wykonał ruch, aby wrócić do pracy, kiedy jej głos go powstrzymał.
    — Zaczekaj! — wystrzeliła, wstając z wygodnego siedzenia. Jego uwaga powróciła do niej i zauważył, że wyciąga do niego drobną dłoń z uśmiechem na twarzy. — Jestem Sakura.
    Na jego ustach pojawił się mały uśmiech, gdy odwzajemnił jej gest i wziął jej mniejszą dłoń w swoją. — Jestem Pein.
    — Miło cię poznać, Pein. Dziękuję za pomoc.
    — Oczywiście.
~0~

    Kilka dni później Sakura w końcu skończyła książkę, którą zaproponował jej nowy tajemniczy bibliotekarz. To było niesamowite. Zupełnie jakby znał jej gust literacki. Akcja, przygoda, romans, tragedia i niepokój - wszystko to w jednej książce. Nie wiedziała, że ​​takie mogą w ogóle istnieć. Każda inna osoba czytałaby ją przez dłuższy czas. Ale ponieważ nie mogła tego odłożyć, skończyła ją w zaledwie dwa dni, wciąż znajdując czas, aby iść do pracy i pożywić się.
    Teraz, gdy skończyła książkę, pomyślała, że ​​będzie mogła wrócić do biblioteki i podziękować nowemu znajomemu za wspaniały gust. Weszła do biblioteki, trzymając gotową książkę na piersi, gdy dotarła na trzecie piętro. Spojrzała w stronę półki z książkami, gdzie się poznali, i nie zauważyła go. Kierując się w stronę biurka na trzecim piętrze, zobaczyła go stojącego za oddzielającymi meblami, przeglądającego zwrócone książki.
    Położyła książkę na blacie, a dźwięk przykuł jego uwagę. Spojrzał w jej szmaragdowe oczy swoimi srebrnymi, zanim spojrzał w dół na książkę, którą jej dał, z lekkim uśmieszkiem. 
    — Już skończone? —   zapytał jego barytonowy głos, gdy do niej podszedł. 
    Uśmiechając się słodko, wzruszyła ramionami. — Po prostu nie byłam w stanie się od niej oderwać.
    —Podejrzewałem, że ci się spodoba — odparł przekłuty mężczyzna, chwytając książkę z blatu i dodając ją do kolekcji książek, które musiały wrócić do swoich domów na odpowiednich półkach.
    — A skąd dokładnie wiedziałeś, że mi się to spodoba? —odparła Sakura, unosząc różową brew ze sceptycyzmem.
    Przystojny uśmieszek zagrał na jego ustach, słysząc jej pytanie, kiedy usiadł przy biurku, ściskając ręce na kolanach i przyglądając się jej. 
    — Bardzo rzadko można znaleźć kogoś, komu podobałaby się książka, którą czytałaś ostatnim razem, gdy tu byłaś. Większość czytelników uważa, że ​​jest ona zbyt złożona lub przytłaczająca przez wielopłaszczyznową fabułę — zaczął wyjaśniać Pein, gdy jego niekończące się oczy wpatrywały się w formularz. — Ale ty poszłaś w drugą stronę, bez namysłu i z łatwością zatraciłaś się w tej historii, zapominając o otaczającym cię świecie.
    Sakura poczuła, że ​​jej policzki lekko płoną, słysząc leżące u podstaw stwierdzenie, że widział ją zagubioną w swojej książce, a ona nawet go nie zauważyła. 
    — Myślę, że samo powiedzenie, że lubię czytać, nie oddaje sprawiedliwości tej sprawie — odpowiedziała nieśmiało różowowłosa kobieta, przeciągając wypielęgnowaną ręką swoje warkocze.
    Zaśmiał się krótko — W najmniejszym stopniu. 
    Odwzajemniła jego uśmiech, gdy położyła ręce na blacie i pochyliła się w stronę wysokiego biurka. 
    — Nie miałbyś innych dobrych propozycji książek, prawda?
    Wstając z krzesła, wyszedł zza mebla i stanął obok niej, wyciągając przed siebie rękę, dając jej znak, by ruszyła do przodu. — Jestem pewien, że mogę coś znaleźć.
    Sakura uśmiechnęła się i pozwoliła mu poprowadzić ją do nowej półki, myśląc sobie, że teraz ma kolejny powód, by przychodzić do biblioteki.

~0~

    Pein wyszedł na odprawę, ponieważ jego zmiana dobiegła końca, a Sakura czekała na niego w swoim zwykłym miejscu przy oknie. Jej łokieć spoczywał na poręczy krzesła, a broda na dłoni, gdy spoglądała na śnieżną krainę czarów, w którą miasto zmieniło się podczas ostatniej zimowej burzy.
    Usłyszała jego kroki, odwróciła się i zobaczyła, że ​​siada obok niej z nową książką w dłoni. Sakura uśmiechnęła się, zabierając od niego powieść i przesunęła palcami po okładce, podziwiając zdjęcie, które zostało użyte do przedstawienia historii.
    — Spodoba mi się? — zapytała, trzymając książkę przy piersi i zerkając w srebrne nakrapiane oczy Peina.
    — Czy dałbym ci ją, gdyby tak nie było? —  zapytał, unosząc w jej stronę brew.
    — Chyba nie —  odpowiedziała z krótkim śmiechem, poprawiając się wygodniej na swoim miejscu. — Opowiedz mi o niej.
    — Główny bohater ponosi wielką stratę i jest zmuszony na nowo zdefiniować całe swoje życie, aby znaleźć drogę, do której jest przeznaczony — zaczyna powoli Pein, a jego barytonowy głos pieści powietrze wokół nich. —  Musi znaleźć swoją ścieżkę, inaczej nigdy nie będzie miał przyszłości. Bez przyszłości zginie sam. 
    — To brzmi… okropnie przygnębiająco! — odparła, poprawiając się na krześle, by pochylić się do niego, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Była częściowo pochylona nad oparciem siedzenia, gdy jej różowe loki poruszały się wraz z jej zmianą pozycji. — Chodzi o to, że jestem pewna, że tekst jest niesamowicie piękny i brzmi, jakby to był niesamowity dramat, ale nie mogę przeczytać książki, w której nie ma szczęścia ani nadziei. Bez żadnej z nich, ta postać jest skazana na porażkę. Jeśli główny bohater tego nie ma, to czemu ja mam mieć? 
    Pein uważnie przyglądał się Sakurze, gdy wypowiadała pełne pasji i zgodne z prawdą słowa o tej historii.  — Dlaczego tak mocno utożsamiasz się z bohaterami książek?
    — Bo jeśli nie ma nadziei ani szczęścia dla bohatera, a oni żyją w świecie, który tak naprawdę nie istnieje, to jaka jest szansa, że ​​ja będę miała te rzeczy? — Sakura odpowiedziała krótkim wzruszeniem ramion, kontynuując zerkanie na Peina.
    Bibliotekarz nadal wpatrywał się w dziewczynę, gdy bez namysłu wyciągnął rękę i wsunął zabłąkany kosmyk różowych włosów za jej ucho. —  A czy masz nadzieję na swoją przyszłość, Sakura?
    Róż lekko rozprzestrzenił się na jej policzkach, gdy ponownie usiadła na swoim miejscu. 
    — Oczywiście. Nie mogłabym bez tego żyć. Wierzę, że każdy ma nadzieję na swoją przyszłość, niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie.
    — A co z ludźmi, którzy popełnili błędy lub zgubili ścieżkę, czy nadal mogą mieć nadzieję?
    Sakura po prostu uśmiechnęła się do niego. — Oczywiście. Każdy może.

~0~

    Minął nieco ponad miesiąc i Sakura odwiedzała bibliotekę częściej niż zwykle. Miała teraz książki do przeczytania i swojego osobistego bibliotekarza, jak lubiła go nazywać, który dokładnie wiedział, co chciałaby przeczytać dalej. Nie przeszkadzało jej to, że im częściej przychodziła do biblioteki, tym częściej go widywała.
    Uwielbiała go widzieć.
    Może to zabrzmieć banalnie, ale Sakura odkryła, że ​​mroczny i tajemniczy bibliotekarz naprawdę zaczął jej imponować. Miał najwspanialszy gust nie tylko w książkach, ale także w muzyce, jedzeniu i innych zainteresowaniach. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu po jego zmianach, siedząc w jej ulubionym miejscu przy oknie i odkryli, że mają ze sobą mnóstwo wspólnego. Rozmawiali o tym, jak minął im czas. Najczęściej przez większość czasu mówiła Sakura. Pein zadawał kilka pytań i z zadowoleniem słuchał tego, co miała do powiedzenia. Odkryła, że ​​nie ma z tym problemu. Był świetnym słuchaczem i mogła powiedzieć, o czym myśli, po subtelnych zmianach w jego wyrazie twarzy, gdy słuchał.
    Dzisiaj, kiedy przyjechała do domu po wszystkie najlepsze książki, przyniosła dwa kubki gorącej czekolady ze swojej ulubionej małej kawiarni na dole ulicy. Udała się na trzecie piętro i skierowała się prosto do biurka, gdzie zwykle go znajdowała. Zamiast tego spotkała kobietę w średnim wieku z okularami na czubku spiczastego nosa. 
     — Cześć  — przywitała się Sakura niepewnie przyciągając uwagę kobiety, na co odpowiedziała tylko uniesieniem ołówka na czole w jej kierunku.  — Czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest Pein?
    — Masz na myśli chuligana z okropnymi kolczykami dosłownie wszędzie?  — splunęła z obrzydzeniem, przeglądając dokumenty, które miała na biurku.  — Już go tu nie znajdziesz. Taka miła dziewczyna nie powinna nawet zadawać się z kimś takim jak on .
    — Słucham?  — zapytała różowowłosa, wysyłając kobiecie pytające spojrzenie. 
    — Słyszałaś mnie  — odpowiedziała starsza bibliotekarka, zdejmując okulary z nosa i patrząc w oczy Sakury.  — Pieniądze zaginęły i jestem pewna, że to ten dziwak je wziął. Złożył wypowiedzenie,, a wczoraj był jego ostatni dzień. Zrób sobie przysługę i trzymaj się od niego z daleka.
    Z tym komentarzem wróciła do pracy, zostawiając różowowłosą kobietę, która stała zdezorientowana. Sztywno położyła swoją ostatnio ukończoną książkę na blacie zwrotnym i odwróciła się, by wyjść z powrotem na tą samą drogę, którą przyszła. Powiedzieć, że była rozczarowana, to za mało. Denerwował ją fakt, że nie zobaczy go, kiedy będzie wchodziła do biblioteki. Jeszcze bardziej denerwowały ją słowa starszej kobiety. 
    Chociaż Sakura znała Peina dopiero od kilku tygodni, chciała wierzyć, że wiedziała o nim wystarczająco dużo, by wiedzieć, że jest naprawdę dobrą osobą. Odchodząc od biurka z dwoma napojami w dłoniach, wróciła myślami do pierwszego razu, kiedy naprawdę poczuła, że ​​ona i Pein zostali przyjaciółmi.
    Wychodząc przez frontowe drzwi biblioteki, z rozczarowaniem spojrzała na chodnik.        Jeśli jego już tam nie było, to czy to oznaczało, że już nigdy go nie zobaczy? Nie żeby to była wielka sprawa, a przynajmniej to właśnie próbowała sobie wmówić. Lubiła dzielić z kimś wspólne zainteresowania i rozmawiać o nich, a Pein nie przypominał nikogo, kogo wcześniej spotkała.
    Różowowłosa dziewczyna westchnęła, wpatrując się w napoje, które trzymałą w rękach, zanim spojrzała na śnieg spadający z nieba nad nią.
    — Sakura.
    Głos Peina skutecznie przyciągnął jej uwagę. Podniosła głowę, spotykając się z widokiem mężczyzny odzianego w czarną, wełnianą kurtkę i szary szal.  Uśmiechnęła się do niego. To było tak, jakby jej poprzednie myśli przywołały go prosto do niej. Podeszli do siebie, a pulchne usta Sakury wciąż wykrzywiły się w uśmiechu.
    — Szukałam cię — zaczęła, jednak jej słowa zabrzmiały bardziej nerwowo i desperacko, niż by tego chciała. —  Przyniosłam ci nawet gorącą czekoladę. Ale jedna z kobiet powiedziała mi, że już tam nie pracujesz. Co się stało? 
    Patrzyła, jak odgarnia trochę śniegu ze swoich włosów, gdy jego srebrne oczy spotkały się z jej szmaragdowymi. — Chodźmy gdzieś indziej, żeby o tym porozmawiać. Zakładam, że na tej ulicy jest kawiarnia, w której mogę wymienić te zimne czekolady.
    Wyjął drinki z jej uścisku i skinął na nią, żeby szła za nim, gdy szli ulicą, najpierw zatrzymując się przy koszu na śmieci. 
    — Co? Nie lubisz czekolady? — zapytała Sakura.
    Uśmiechnął się, wyciągając rękę, aby ją wzięła. — Nigdy tego nie powiedziałem.
    Odgarnęła rozwiane wiatrem włosy ze swoich zielonych oczu, zanim się uśmiechnęła i złapała go za dłoń. — No cóż, powiedziałbym, że właśnie zmarnowałeś dwa doskonałe napoje.
    Krótki chichot wydostał się z jego przekłutych ust, gdy obserwował, jak różowowłosa kobieta wtula się w gruby materiał jego płaszcza. Szli ulicą, prowadząc lekką rozmowę, aż dotarli do małej kawiarni. Pein przytrzymał drzwi i wprowadził Sakurę do środka.
    — Znajdź nam miejsce — powiedział cicho do jej ucha, powodując lekki rumieniec na jej twarzy, kiedy poszła szukać im miejsca. Odczekała kilka minut, aż jej towarzysz wróci, kiedy usiadł na siedzeniu naprzeciwko niej.
    — A zanim zaczniesz, po prostu spróbuj. Mogę cię zapewnić, że ci się spodoba — zażartował Pein.
    Sakura westchnęła szybko, chwytając swój tajemniczy napój i biorąc pierwszy łyk swojego picia. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, czując rozkoszny smak, który pieścił jej usta. —To jest niesamowite.
    Pomarańczowowłosy mężczyzna uśmiechnął się złośliwie.— Cicho, Sakura. Po prostu się tym rozkoszuj. 
    Sakura uniosła figlarnie brwi z powrotem na niego, gdy spojrzała w dół na swojego drinka, po czym spojrzała na mężczyznę. — Próbujesz mnie odurzyć, żeby móc zabrać mnie ze sobą do domu?
    Głęboki chichot wydobył się z jego gardła, gdy jedna strona jego ust uniosła się w górę.        — Jeśli chcesz wrócić ze mną do domu, Sakura , wszystko, co musiałaś zrobić, to poprosić. 
    Dziewczyna zarumieniła się wściekle, gdy ponownie przyłożyła drinka do ust, aby przerwać dalszą rozmowę na bieżący temat. Pein zauważył jej zakłopotanie i nadal uśmiechał się do niej złośliwie. Sakura odstawiła drinka i wzięła mały oddech, po czym podniosła głowę i ponownie napotkała spojrzenie mężczyzny. 
    — Pein, muszę zapytać — zaczęła, poprawiając się na swoim miejscu. — Dlaczego odchodzisz z pracy?  Myślałam, że kochasz bibliotekę.
    — Uwielbiam ją — odpowiedział cicho. — Szczerze mówiąc, mógłbym spędzić resztę życia w tym budynku.
    — Więc dlaczego zrezygnowałeś? — zapytała Sakura, patrząc mu poważnie w oczy, szukając prawdy.
    Przesunął kciukiem po kartonowym kubku z kawą, gdy spojrzał na pierścień otaczający jeden z jego palców. — Nie chcę mówić zbyt wiele, ale spotkanie z tobą sprawiło, że zdałem sobie sprawę z czegoś, o czym nigdy bym nie pomyślał. 
    Sakura milczała, zachęcając go do kontynuowania, zainteresowana tym, co mężczyzna ma do powiedzenia.
    — Masz swój sposób patrzenia na świat i ludzi, którzy się w nim znajdują. Nigdy nie kwestionowałaś mojej przeszłości ani tego, kim jestem. Zaakceptowałaś mnie i pokazałaś mi, że nawet ktoś taki jak ja może mieć swoją drugą szansę w życiu. 
    Sakura spojrzała na niego z zaskoczeniem. Zaniemówiła. Nie miała pojęcia, że ​​Pein traktował jej ideały tak poważnie i tak wysoko je oceniał. Do tej pory nie była nawet pewna, czy lubi przebywać w jej towarzystwie. 
    — Ja… nie wiem, co powiedzieć. — szepnęła, wpatrując się głęboko w jego oczy, zauważając więcej, niż widziała w nim wcześniej. — Więc co to oznacza dla Ciebie?
    — Spotkanie z tobą uświadomiło mi, że mogę mieć drugą szansę, o której nigdy nie myślałem, że mogę mieć. — odpowiedział cicho, sięgając przez mały stolik i chwytając jej wypielęgnowaną dłoń. — Za to nigdy nie będę mógł wyrazić swojej wdzięczności.
    Sakura uśmiechnęła się, ukrywając swój smutek. — Nie będę pytać o twoją przeszłość, bo to nie moja rola. Ale skoro złożyłeś wypowiedzenie, to odchodzisz, prawda?
    Pein skinął głową w odpowiedzi, gdy zauważył, że twarz Sakury lekko opadła, podczas gdy ona starała się to ukryć. 
    —Kiedy wyjeżdżasz? — zapytała prawie z wahaniem, wiedząc, że wcale nie chce, żeby odszedł..
    — Jutro.
    Sakura odetchnęła lekko, spoglądając na stół z rozczarowaniem. To było samolubne, ale nie chciała, żeby odszedł. Odkryła, że naprawdę zaczęło jej na nim zależeć, nie tylko ze względu na podobne zainteresowania, ale też dlatego, że był zupełnie inny, niż ludzie, których do tej pory spotkała. Jedyny w swoim rodzaju. Był tak tajemniczy i doskonały, mimo swojej przeszłości, którą przed nią ukrywał.
    — To szybko — mruknęła pod nosem, biorąc głęboki oddech, próbując uspokoić rosnące emocje. — Więc przyszedłeś się pożegnać.
    —Tak.
    Czuł, jak rozczarowanie wypływa z niej falami. Wiedział, że coś czuł do różowowłosej patronki biblioteki, którą spotkał, ale nadal nie potrafił dokładnie określić, co to było. Wiedział tylko, że jest ważna. Sięgnął w kierunku jej twarzy, ujął ją w policzek i ponownie zwrócił jej uwagę na siebie. Widział, jak walczy ze łzami i widząc, że to zauważył, odsunęła się.
    Usłyszał jej przeprosiny pod nosem, kiedy wstała z miejsca i wycierała niewielką ilość wilgoci z oczu. — Naprawdę się cieszę, że mogłam Ci uświadomić coś ważnego, Pein. Bardzo się cieszę, że cię spotkałem i życzę powodzenia przy drugiej szansie.
    Po czym posłała mu smutny uśmiech i wyszła.
    Pein nie był pewien, jak postąpić w tej sytuacji. Nigdy nie miał wielu przyjaciółek, które były kobietami, ale mógł powiedzieć, że była zdenerwowana. Włożył płaszcz i położył drinka na stole, idąc za zrozpaczoną różowowłosą kobietą. Z łatwością zauważył jej różowe włosy na ulicy i pobiegł, żeby ją dogonić.
    — Sakura — zawołał, chwytając ją za nadgarstek, żeby ją zatrzymać. 
    — Proszę, Pein — odpowiedziała, zatrzymując się i odmawiając spojrzenia na niego, podczas gdy jej oczy pozostały na chodniku. — Robię z siebie głupka, ponieważ nie chcę, abyś odszedł po tym, jak tylko cię poznałam. Cieszę się, że mogłam pomóc, ale byłoby łatwiej, gdybyś mnie teraz zostawił samą.
    — Sakura — spróbował ponownie, chwytając ją za podbródek i widząc jej zdenerwowaną twarz. Pogładził kciukiem jej policzek i przysunął się bliżej, tak że drugą ręką chwycił ją w talii. 
    — Wrócę.
    Jej rysy twarzy ujawniały, że nie wierzyła w jego słowa, więc zrobił coś, co większość bohaterów w książkach, które czytał, zrobiła swoim wybrankom. Pociągnął jej twarz do przodu i położył swoje przekłute usta na jej ustach. Nigdy nie mógł odnieść się do książek, które czytała, kiedy próbowali idealnie opisać pierwszy pocałunek, ale kiedy poczuł usta Sakury na swoich, w końcu zrozumiał. Kiedy miał się odsunąć, poczuł niepewną dłoń Sakury wplatającą się w jego włosy z tyłu głowy, odpowiadając na znak jego uczucia.
    Kiedy w końcu skończyli, Pein odsunął się i zobaczył łzę spływającą po bladym policzku Sakury. Wytarł ją i przycisnął czoło do jej czoła. — Wrócę, Sakura. Obiecuję ci to.
    Skinęła głową, gdy była zmuszona roześmiać się z zakłopotania, zanim owinęła ramiona wokół jego szyi i przyciągnęła go w ciasny uścisk. Musiała uwierzyć, że to, co powiedział, było prawdą.

~0~

    Mijały dni, tygodnie i miesiące, a Pein przez cały ten okres  nie wysłał jej wiadomości.        Osiągając już dziesięciomiesięczny okres ich separacji, czuła, że ​​może już nigdy nie wrócić i będzie musiała nauczyć się jakoś to zaakceptować. Wciąż myślała o ostatniej chwili, kiedy go zobaczyła, po tym, jak ją pocałował. W tym geście był tak duży potencjał, że nadal zmuszała się do przekonania, że ​​jest coś więcej niż zwykły pocałunek. Więcej niż tylko przyjaciele, którzy związali się z książkami. Więcej niż tylko atrakcyjność między dwiema osobami, które najwyraźniej łączyły się ze sobą.
    Sakura westchnęła, próbując odepchnąć od siebie bolesne myśli i skupić się na najnowszej książce, którą wzięła, którą niestety nienawidziła. Wydawało się, że nie mogła znaleźć niczego, co by ją zainteresowało, jak książki, które poznała, kiedy poznała Peina.        Odrzuciła literaturę i przeniosła się z kanapy do kuchni. Jakiś dźwięk przerwał jej ścieżkę i skierowała się do drzwi wejściowych. Kiedy je otworzyła, powitał ją widok lokalnego listonosza, który podał jej paczkę. Przyjęła go z wdzięcznością i podpisała, po czym machnęła mężczyźnie na pożegnanie i wróciła do swojego mieszkania.
    Paczka nie miała adresu zwrotnego w górnym rogu, co uznała za dziwne, ale przeoczyła szczegół i rozerwała jeden z boków. Przedmiot w środku był starannie zapakowany w prosty brązowy papier pakowy, ale na wierzchu znajdowała się notatka. Wyjęła ją i przeczytała.
    Znalezienie tego zajęło mi wieczność, ale tak się stało. Mam nadzieję, że skończy się tak, jak się spodziewałaś.
    Zmieszanie było pierwszym uczuciem, jakie poczuła, ponieważ na końcu notki nie było podpisu, który nieco rozjaśniłby sytuację. Podeszła do odpakowania i zaczęła rozrywać brązowy papier. Kiedy skończyła, zdała sobie sprawę, że to książka. Ale po dalszej inspekcji zdała sobie sprawę, że to nie była zwykła książka. To była książka, której nigdy nie miała szansy skończyć. Książka, którą czytała, kiedy spotkała go po raz pierwszy. Książka, którą szczerze obiecał, że znajdzie sposób, aby do niej dotrzeć, aby mogła ją dokończyć. Książka pochodziła od Peina i dzięki temu prostemu gestowi wiedziała, że ​​wróci i że ich związek to coś więcej niż tylko bibliotekarz i miłośnik książek.
    Mieli szansę zostać bohaterami ich własnej historii. Sakura była gotowa zaryzykować, bez względu na to, jak długo musiała czekać.


Jest 23:57 co oznacza, że nadal mamy niedzielę. Nie spóźniłam się, więc enjoy! 



1 komentarz:

  1. O Madaro
    Zapomniałam skomentować.
    Byłam, przeczytałam. Końcówka bardzo słodka ale nie mam jakoś natchnienia na większy komentarz.

    OdpowiedzUsuń