niedziela, 14 marca 2021

3.12. Ocean jest ciemny i głęboki

— Kiedy z tobą skończę — powiedziała bez tchu — będziesz zrujnowany dla każdego innego. 


OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION

Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK

Zabuza zerknął na Sakurę, gdy weszła przez okno. Przeleciał po niej oczami, śledząc rozpryski krwi niczym piegi na twarzy i krew, która zalała jej przód i stopy. Uśmiechnął się. Nie była teraz w stanie się uśmiechnąć, więc znowu obnażyła zęby.

Spojrzała na drzwi i zdała sobie sprawę, że dokonała dobrego wyboru, wracając przez okno. Ogromny miecz Zabuzy został wbity głęboko we framugę, ścianę i drzwi, działając jak ogromna barykada. Nikt nie mógł im przeszkodzić, chyba że byłby w stanie kopnąć drzwi na tyle mocno, by wyrwać potworny miecz. Nie żeby zostało wielu żywych, którzy mogliby to zrobić.

Gato wciąż siedział przy swoim biurku, ale kunai przebijający jego ręce pokazał, dlaczego się nie poruszył. Obok niego unosiło się dwóch strażników z wyciągniętymi mieczami.

— Poprowadziłaś zdobycz prosto do mnie — powiedział Zabuza do Sakury luźnym i spokojnym głosem — i pozbyłaś się reszty śmieci.

Po prostu patrzyła na strażników, na swoje ofiary. Łysy, Yuu, wyglądał na odpowiednio zmartwionego, zerkając oczami w stronę okna, jakby rozważał zaryzykowanie. Yoshiro szydził z Zabuzy z gotowym mieczem i gniewną postawą.

— Zapłacisz za to! — Gato wrzasnął z bólu i złości, ślina kapała z jego ust.

Usta Zabuzy drgnęły w uśmiechu, ale nie odpowiedział mężczyźnie. Haku usiadł na ramie okna, cichy jak padający śnieg i równie spokojny. Nie miał na sobie ani kropli krwi, ale wyglądał jak zadowolony kot. Jego oczy odnalazły Sakurę i uśmiechnął się do niej, śledząc krew, jakby chciał zobaczyć, co zrobiła jego broń w jej rękach. Wyglądał na dumnego.

Na pojawienie się Haku Yuu poruszył się, opuszczając ostrze, z cienką warstwą potu na czole, gdy spojrzał na przewagę liczebną. Był mądry. Yoshiro po prostu prychnął mocniej, arogancja i głupota powstrzymywały go być może przed zdaniem sobie sprawy z okropności jego sytuacji.

Dźwięk przesuwających się ogniw łańcucha był głośny dla uszu Sakury. Wzdrygnęła się i rzuciła okiem na Zabuzę. Ale on po prostu podawał jej łańcuch.

— Twoja kolej. — Uśmiechnął się.

Wzięła swój łańcuch. Jeszcze raz spojrzała na niego, ale on już siedział z powrotem na kanapie z rozłożonymi nogami i rękami na plecach, jakby po prostu jak zwykle objął wartę. Yoshiro warknął na tak rażącą zniewagę. Yuu, mądrzejszy z pary, jak to kilkakrotnie udowodniono, całkowicie skupił się na Sakurze i Haku. Ale Haku usiadł na parapecie okna, z rękami splecionymi na kolanach, jakby cieszył się występem. Yuu odwrócił się do niej i nie wydawało się, by mu ulżyło, że tylko ona jest przeciwnikiem.

Yoshiro wystąpił do przodu, nie skupiając się nawet na Sakurze, warcząc na Zabuzę nad jej głową.

Wzięła głęboki oddech, doskonale świadoma uwagi Zabuzy i Haku. Dobrze zdawała sobie sprawę z kipiącego gniewu Yoshiro i strachu Yuu. Dobrze świadoma tego, że Gato pluł wściekłością. Wzięła kolejny oddech, jej pierś nadal była opuchnięta z gniewu. Owinęła łańcuch wokół jednej ręki, a drugą chwyciła zakrwawiony kunai, patrząc na trzech mężczyzn, którzy byli odpowiedzialni za większość jej strachu i bólu. Yuu, jego lekceważenie i nikła radość. Yoshiro i zagrożenie, które reprezentował i obiecywał każdym spojrzeniem. Gato i cała ta pieprzona sytuacja.

Yoshiro ruszył pierwszy, chcąc minąć Sakurę i uderzyć Zabuzę. Jej stopa połączyła się z jego głową szybciej, niż mógł się na niej skupić. Uderzenie, które spowodował, uderzając w ścianę było wspaniałe. Sakura wróciła z kopnięcia i przekierowała swoją uwagę, gdy Yuu próbował sprytnie wykorzystać jej atak. Uchyliła się przed jego ostrzem na szerokość włosa, pochyliła głowę i podniosła kunai. Trafiła go w brzuch, wbiła czubek, rozdzierając skórę. Nie wbiła się na tyle głęboko, by go wypatroszyć, ale mimo to wył, tryskając krwią.

Cofnął się, a jego miecz wypadł z bólu z ręki. To go wiele kosztowało, pięść Sakury owinięta łańcuchem trafiła go w czaszkę. Upadł jak worek kamieni, gdy kość pękła pod jej ciosem. Zostawiła go w rosnącej kałuży krwi, wiedząc, że nie żyje lub był wystarczająco blisko śmierci, że nie stanowił już zagrożenia. Był dla niej martwy, a ona potraktowała to z takim samym lekceważeniem jak on ją traktował, słaba radość gdzieś za obojętną twarzą. Yoshiro dochodził do siebie, a Sakura kopnęła go w klatkę piersiową na tyle mocno, że zabrało mu oddech. Zostawiła go dławiącego się powietrzem i podeszła do Gato. Krzyczał coś, groźby lub błagania, ale była na nie głucha.

Spojrzała na Zabuzę i uśmiech, który jej zaoferował, był odpowiedzią, jakiej potrzebowała. Wbiła kolano w plecy Gato i złapała go za włosy. Odchyliła jego głowę do tyłu pomimo tego, jak walczył. Podniosła kunai. Cięcie, które utworzyła na jego gardle, było głębokie i wykonane bardziej stabilnymi rękami niż miała przez kilka poprzednich tygodni. Pozwoliła mu opaść do przodu, a kunai w jego rękach trzymały go przyszpilonego do biurka, pomimo tego, jak jego ciężar próbował ściągnąć go w dół. Cisza po krzyku, bełkotaniu, jego pieprzonym głosie, była piękna.

Yoshiro znów stanął na nogach, stękając z wyraźnego bólu. Sakura zastanawiała się, czy nie złamała mu żeber. Podeszła do niego jakby była we mgle. Wściekłość nadal się w niej pieniła, ale jej ręce były spokojne. Sięgnął po swój miecz, a ona wycięła go z jego dłoni, tworząc głębokie cięcie na palcach. Spróbował rzucić się w lewo i tam go spotkała. Łańcuch brzęknął jak szkło, kiedy go wyrzuciła. Upuściła kunai i wolną ręką chwyciła drugi koniec łańcucha. Zawisł w powietrzu niemal poetycko.

Mocno naciągnęła łańcuch, skręcając go tak, jak Iruka-sensei pokazał im, używając drutu ninja. Wbiła stopę w jego plecy i pociągnęła.

— Kiedy z tobą skończę — powiedziała bez tchu — będziesz zrujnowany dla każdego innego.

Szarpał się, rzucając w jej uścisku, ale trzymała mocno, ciągnąc za łańcuch tak, że nie mógł nawet wydusić z siebie westchnienia. Trzymała, nawet kiedy drgał, aż w końcu zwolnił, a jego ruchy stawały się powolne. Minęło mniej niż dziesięć sekund, zanim zwiotczał. Trzymała trochę dłużej.

Kiedy w końcu puściła, jej ciało prawie zbuntowało się, chcąc ciągnąć dalej, nadal doświadczać przyjemności. Więcej wysiłku wymagało odprężenie się i puszczenie łańcucha niż walka. Wściekłość, która gotowała się i pieniła w jej wnętrzu, zaczęła wyparowywać jak para wodna, jakby usatysfakcjonowana. Sakura wzdrygnęła się, gdy dłoń wylądowała na jej ramieniu. Spojrzała w twarz Zabuzy. Wciąż się uśmiechał.

— Dobra robota — powiedział jej.

Nie miała nawet energii, by skinąć głową. Teraz, kiedy wściekłość zniknęła, była dziwnie pozbawiona czegokolwiek. Pozwoliła Zabuzie wyjąć łańcuch z jej dłoni i kopnąć ciało Yoshiro. Haku zabrał jej sakiewkę z bronią, gdy Zabuza zaczął grzebać w biurku Gato.

— Chodźmy. — Chłopak uśmiechnął się ładnie do Sakury.

Wzięła jego rękę i pozwoliła wyprowadzić się przez okno na ziemię. Dobrze przyjrzała się zniszczeniom, które Haku spowodował, gdy zbliżali się do doku. Wątpiła, czy choć jeden bandyta pozostający na wyspie był żywy. Zabuza dołączył do nich, zanim dotarli do łodzi Gato i wyglądał na całkiem zadowolonego z siebie, z mieczem w ramionach.

Usiadła na lśniącej białej skórze i patrzyła z niewielką uwagą, jak Haku uruchamia łódź.

— Do portu — rzekł Zabuza. — Dobrze się bawiłaś, teraz moja kolej.

Haku uśmiechnął się. Sakura sięgnęła do swojej yukaty i wyciągnęła batonik musli. Smakował absolutnie cudownie.


.--.


Haku pozostał w łodzi, gdy Zabuza podniósł Sakurę z jej siedzenia, jakby była workiem ryżu. Gdy wyszli na wodę, zrobił znaki ręką i zaczęła unosić się gęsta mgła. Pobiegł do przodu, podążając za zakrętem brzegu, jednocześnie pozwalając, by mgła gęstniała wokół nich, podążając za nimi po powierzchni. Zamrugała i automatycznie przylgnęła do Zabuzy, gdy wykonał skok z rozbiegu. Skok był wysoki i szybki, zmuszając ją z powrotem do uwagi, gdy znaleźli się na górze.

Kiedy Zabuza wylądował, Sakura nagle zdała sobie sprawę, gdzie są. Zdała sobie sprawę, dlaczego Haku obsługiwał łódź i dlaczego zatrzymali się za zakrętem brzegu.

Stali na prawie ukończonym moście Tazuny.

Ledwo zdążyła do tego dojść, zanim została rzucona na tyłek.

— Zostań — polecił Zabuza.

Została. Zniknął we mgle, a ona usłyszała w oddali słabe uderzenie. A potem kolejne. I kolejne. Zrozumiała, że to dźwięk ciał uderzających o ziemię i wiedziała, że wyłącza pracowników Tazuny z pracy. Zastanawiała się, czy ich zabija, czy po prostu nokautuje, i odkryła, że tak naprawdę jej to nie obchodzi.

Znów pojawił się obok niej i Sakura drgnęła z zaskoczenia. Spojrzał na nią, jego twarz zmarszczyła się w grymasie, a na jego szczęce pojawił się jakiś rodzaj kontemplacji. Rozległ się brzęk i Sakura zesztywniała, gdy zdała sobie sprawę, że trzymał jej łańcuch w kieszeni. Założyła, że zostawił go u Gato wciąż owiniętego wokół gardła Yoshiro i była nieszczęśliwa, że się myliła. Zerwała się na równe nogi, wpatrując się w Zabuzę.

— Teraz bądź grzeczna — odezwał się.

Wyszczerzyła zęby.

— Możesz pozwolić mi to założyć albo mogę cię przytrzymać i to zrobić — powiedział lekko.

Sakura zacisnęła szczękę i warknęła na niego. To już nie było polecenie Gato i wyglądał na zbyt rozbawionego. Nie wiedziała, w jaką grę gra, ale zaczynała mieć pewien pomysł. Podszedł do niej i go nie zaatakowała. Kiedy gwałtownie złapał ją za obrożę, warknęła, ale nie podrapała jego rąk. Dźwięk łańcucha zatrzaskującego się na obroży sprawił, że coś przemknęło jej po kręgosłupie.

— Teraz czekamy — stwierdził Zabuza z uśmiechem w głosie.

Usiadł na stosie drewna, wyglądając równie leniwie, jak na kanapie Gato, jak zbir na tronie. Lekko szarpnął i stanęła obok niego, ale odmówiła siedzenia u jego stóp, jak zwykle, mimo mocniejszego szarpnięcia. Odpuścił. Powietrze było ciche, ciężkie i wilgotne od mgły. Wydawało się jeszcze cichsze niż zwykle. Wytężyła uszy, szukając jakiejkolwiek wskazówki, na co czekał Zabuza.

— Czy wiesz, jak rozświetlić swoją czakrę? — zapytał leniwie.

Sakura spojrzała na niego i potrząsnęła głową.

— To trochę tak, jakby przerwać genjutsu — powiedział Zabuza. — Kiedy używasz kai, rozpalasz swoją czakrę, która łamie genjutsu. Większość joninów potrafi wyczuć czakrę, jeśli są wystarczająco blisko, a rozbłysk jest dobrym sposobem na zwrócenie ich uwagi.

Spojrzała na niego, a on się uśmiechnął. Mgła rozpraszała się, stawała się coraz lżejsza. Rozjaśniła swoją czakrę.

Dźwięk psów uderzył w nią, zanim jeszcze usłyszała swoją drużynę. Mgła wciąż była wystarczająco gęsta, by zasłonić ląd, ale teraz dźwięk rozchodził się po niej lepiej, a stukot pazurów o cement i odgłos warknięć odbijał się echem po otwartym moście. Na końcu mostu rozległ się również odgłos. Ktoś na lądzie odkrył pierwszego poległego robotnika, ale Sakura teraz o to nie dbała.

Poczuła, jak jej oczy się rozszerzają, a źrenice zwiększają w reakcji strachu, gdy dostrzegła pierwszy błysk zębów i futra. Psy, które wyłoniły się z mgły, warczały. Sakura wydała z siebie dźwięk przerażenia i Zabuza spojrzał na nią. Była wystarczająco blisko, prawie przyciśnięta do jego boku i miała głupią chęć, by po prostu wspiąć się na jego ramiona, aby znaleźć się poza zasięgiem psów, które krążyły wokół nich, otaczając ich z warczeniem.

Ostatnia mgła rozproszyła się, gdy Sakura starała się skupić swoją uwagę na wszystkich otaczających ich psach. Jeszcze nie zaatakowały, ale wyglądały na gotowe. Powietrze zrobiło się ciężkie, gdy Zabuza uśmiechnął się do przybyszów. Drużyna Siódma stała na końcu mostu, a budowniczy mostów Tazuna starannie trzymał za nimi. Ledwie na nich spojrzała, bardziej zaniepokojona otaczającymi ich zwierzętami. Tęskniła za swoim zespołem od tygodni, marzyła o tym, by znów ich zobaczyć, ale strach w jej kościach nie chciał się rozpraszać. Psy nosiły hitai-ate Konohy tak jak ninja, i gdzieś w jej przerażonym umyśle wiedziała, że muszą być summonami. Ale Sakura widziała tylko błyskające zęby, a jej ramię pulsowało w rytm przerażenia.

Kakashi-sensei szarpnął się w ich kierunku, stopy niosły go bliżej, z kunaiem w dłoni, gdy kroczył dokładnie jak psy, ale Zabuza tylko siedział i patrzył na niego.

— Ach. — Uśmiechnął się złośliwie. — Zostań tam.

Mocno szarpnął za łańcuch, a Sakura zakrztusiła się, instynktownie drapiąc obrożę palcami, aby złagodzić nacisk, gdy próbowała trzymać twarz odwróconą w stronę psów. Warknięcie, które wyszło z ust Kakashiego-sensei, było bardziej podobne do zwierzęcia niż człowieka, ale rzeczywiście przestał się zbliżać.

— Pozbądź się psów Hatake, a może będę w nastroju do rozmowy — rozkazał poszukiwany ninja.

Psy zwlekały zaledwie sekundę, zanim zniknęły w dymie. Sakura nie mogła powstrzymać ulgi, którą poczuła po ich zniknięciu i osunęła się, gdy jej tętno przestało tak mocno walić.

— Wygląda na to, że coś zgubiłeś — oznajmił Zabuza. — Ładny mały uczeń gotowy do wzięcia. Jesteś taki beztroski.

Sakura w końcu zwróciła się do swojej drużyny. Oczy Kakashiego-sensei utkwiły na Zabuzie, czerwone się kręciło. Na jego twarzy malowała się złość, ten leniwy wygląd dawno minął. Za Kakashim-sensei Naruto i Sasuke mieli gotowe ręce, ich uwaga skupiona była na dorosłych. Była zbyt daleko, by zobaczyć ich miny, ale sądząc z niskiego pomruku odbijającego się echem od Naruto, byli niezadowoleni.

Zerknęła na Zabuzę, niepewna. Wydawało się, że ten dobrze się bawi.

— Jeśli jej dotknąłeś — odezwał się Kakashi-sensei mocnym i ostrym głosem.

— Och, za późno na takie ostrzeżenia, Hatake. — Zaśmiał się Zabuza. — Gato dał mi ją pierwszej nocy, kiedy ją złapał. Od tamtej pory ta mała była w moim łóżku każdego wieczoru.

Tym razem warknięcie Kakashiego-sensei zostało powtórzone przez Naruto i Sasuke, złość cięła w zgiełku. Wygląd szarowłosego zmienił się ze złości w spienioną wściekłość, a jego Zabójcza Intencja wzrosła jak fala przypływu. Sakura zadrżała, mimo że nie była wycelowana na nią.

— Pewnie raz czy dwa śniłeś o dźwiękach, które wydawałaby, kiedy byłaby porządnie ruchana — zadrwił Zabuza. — Prawdopodobnie chwyciłeś swojego kutasa, widząc w głowie obraz tego, jak może płakać i błagać.

Kakashi-sensei szarpnął się do przodu o pół kroku i wydawało się, że dzieli go tylko minuta od wyrwania zębami gardła Zabuzy. Ten ponownie pociągnął za łańcuch jako groźbę, a Sakura przytrzymała palce wokół obroży.

— Nie? — Zabuza szydził: — No powiedz mi Hatake, co byś dał, żeby ją odzyskać?

— Co chcesz? — zapytał jonin, głośno zgrzytając zębami.

— Nie jestem pewien, czy chcę ją już oddać. — Zaśmiał się. — Chcę tylko wiedzieć, co dasz. Czy oddałbyś wykonawcę mostu?

— Sam bym go zabił — odpowiedział bez wahania.

Sakura poczuła, jak coś przepływa przez nią i zdała sobie sprawę, że to desperacka ulga. Gdzieś w głębi umysłu martwiła się, że Kakashi-sensei nie spróbuje jej odzyskać, nie za prawdziwą cenę. Może czas u Gato ją spieprzył, może ten dzień był po prostu zbyt długi, ale Sakura była pewna, że rozpłakałaby się z radości, gdyby poderżnął Tazunie gardło tylko dla niej.

Ani Sasuke, ani Naruto nie protestowali, a za jej drużyną Tazuna zbladł.

— Hmm. Myślę, że taka nagroda jest trochę droższa niż życie jednego marnego mężczyzny. — Zabuza uśmiechnął się, wstając powoli. — Nawet ją dla ciebie wyszkoliłem. Wie teraz, jak się płaszczyć i błagać.

Podniósł się ze swojego miejsca jak drapieżnik, płynny i niebezpieczny, w jakiś sposób w przeciwieństwie do szorstkiego mężczyzny, z którym była w pobliżu przez ostatnie kilka dni. Była tylko lekko zaskoczona, kiedy kopnął jej nogi, a jej kolana uderzyły o chodnik na tyle mocno, że aż się skrzywiła. Wbił jej stopę w plecy, a następnie szarpnął za łańcuch, wyginając plecy w łuk, a obroża ją dusiła. Była bardziej niż przyzwyczajona do tego, że ostatnio ją duszono, więc teraz ledwo się szamotała.

— No dalej, pokaż mu — rozkazał. — Błagaj.

— Kakashi-sensei — wydusiła Sakura, zaciskając palce na zakrwawionej skórze, próbując odciągnąć ją, by dać sobie przestrzeń do mówienia.

— Nie jego — warknął. — Mnie. Błagaj mnie.

Zacisnęła zęby, napinając się przeciw sztywnej skórze i bucie wbitemu w kręgosłup. Po chwili Zabuza poruszył stopą i przyciągnął ją z powrotem, aż znowu sapnęła, stojąc na palcach. Pochylił się nad nią.

— Błagaj, żebym cię wypuścił — warknął cicho, tylko dla jej uszu.

Zakrztusiła się, sapnęła i zaczęła drapać obrożę. Pomyślała o Yoshiro i jego miłym uśmiechu oraz o tym, jak chciał ją gwałcić aż do śmierci. Pomyślała o tym, jak spokojnie Gato uśmiechnął się do niej, gdy wrzucił ją do psiej jamy. Pomyślała o śmiechu Yuu, kiedy krztusiła się u jego stóp. Pomyślała o tym, jak Haku uśmiechał się tak pięknie, gdy mordował ludzi.

Pomyślała o Zabuzie, kiedy warczał na nią, burczał, szarpał i szturchał. Pomyślała o ostrych zębach na skórze i wmówieniu Haku, że to „dla jej własnego dobra”. Sakura pomyślała o sposobie, w jaki przerażenie sprawiło, że w jej rękach zamieszkał dreszcz, który cichł tylko wtedy, gdy Zabuza trzymał ją blisko. Przypomniała sobie, jak podskoczyło jej tętno, kiedy na jej szyi założono obrożę, jak warczał i pluł na rozkazy Gato. Pomyślała o szwach, kąpielach i torebeczkach z gorącymi bułeczkami na parze.

Sakura pomyślała, jak Zabuza popchnął ją do przodu, mówiąc "twoja kolej". Pomyślała o Gato krztuszącym się krwią, kiedy podcinała mu gardło, o czaszce Yuu chrzęszczącej pod jej pięścią, o Yoshiro krzyczącym bezgłośnie, gdy go dusiła.

— Pierdol się — wykrztusiła do niego. Roześmiał się, zaskoczony i zaskakująco promienny, puszczając jej łańcuch.

— Tak, wszystko będzie z tobą dobrze, dzieciaku. — Uśmiechnął się.

A potem złapał ją za pasek jej koszuli i wyrzucił w powietrze. Sakura obróciła się w powietrzu, złapała swój łańcuch, żeby się na nim nie powiesić, i była gotowa do lądowania, kiedy Kakashi-sensei wyrwał ją z powietrza.

Naruto i Sasuke dotarli do Zabuzy w tym samym czasie i ich oczy płonęły czerwienią, gdy próbowali go zniszczyć. Po prostu się roześmiał i posłał Sakurze uśmiech, gdy wodny klon się rozpadł.



Nie mogę uwierzyć, że zaraz koniec. Ocean ma jeszcze tylko jeden rozdział, czaicie? xd


1 komentarz:

  1. Też nie mogę uwierzyć! Wydaje się jakbyśmy wczoraj założyły się o przeczytanie tego w zamian za tłumaczenie ShikaSaku.
    Gdzie ten czas sie podział, no gdzie??

    Btw to chyba mój ulubiony rozdział. Krwawy, szalony i ukazujący wypaczenke Sakury po tej całej niewoli

    OdpowiedzUsuń