niedziela, 28 lutego 2021

Długa gra (zabierz mnie, zrób co chcesz) [KabuSaku]

Jest tam głód, przemoc, zapach żelaza i miedzi, okrutna i wredna rzeczywistość, która mieni się jak czyste diamenty i rozjaśnia ciemność, do której Sakura tak z natury ciągnie. Ona jest ćmą, a on jej płomieniem i chociaż wie, że powinna się bać, nie boi się.


OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION

Autor: chararii

Tytuł oryginału: The Long Game (take me, do as you will)

Link do oryginału:LINK


Rozumiesz, że miałem dla nas plan

Założę się, że nie wiedziałaś, że jestem niebezpieczny


Gdy spotykają się po raz pierwszy, Sakura ma siedem lat i ma kunai wbity w dłoń. Była nieostrożna i płacze, podczas gdy jej matka narzeka na ojca, że "oczywiście to musiało się stać, ona jest cywilem, a nie mordercą!". Zostawiają ją samą na oddziale ratunkowym, aby kontynuować kłótnię na zewnątrz, kiedy wchodzi lekarz. To miła kobieta z ładnym uśmiechem, ale to nie ona przyciąga jej uwagę.

Kobiecie towarzyszy chłopiec. Jest starszy od niej i ubrany w typowy strój medycznego ninja, ze średniej długości srebrnymi włosami związanymi w niski kucyk. On też się uśmiecha i Sakura zostaje zahipnotyzowana tym widokiem. Jest tylko dzieckiem, ale widzi coś więcej niż większość, widzi, że jego dobroć nie jest do końca szczera i ukrywa coś interesującego.

Ostrożnie usuwa kunai i leczy jej ranę pod czujnym okiem swojego zwierzchnika, podczas gdy ona wpatruje się w jego twarz, próbując odkryć, co czyni go wyjątkowym.

Jest sekretem, który chce zrozumieć, a poza tym jest też całkiem ładny. Znacznie ładniejszy niż Sasuke, którym Ino tak się pochłonęła, że zapomniała, jak być przyjaciółką Sakury. Może zamiast tego on mógłby być jej przyjacielem.

Zanim wychodzi z rodzicami, odwraca się ostatni raz i pyta go o imię.

— Kabuto — mówi, a litery zapadają w jej pamięć.


Lata mijają, a Sakura staje się boleśnie przeciętna. Udaje jej się świetnie ukończyć szkołę, ale nie udało jej się oszukać samej siebie, że to dobra rzecz. Ino ogłasza, że jest jej rywalką w momencie, gdy różowowłosa zostaje przydzielona do drużyny Sasuke. Stara się więc rzucić blondynce w twarz swoje dużo lepsze oceny, jej wysiłki brzmią słabo i marnie dla jej własnych uszu.

Sakura radzi sobie lepiej w klasie, ale Ino za każdym razem pokonuje ją na polu treningowym i żadna ilość pobożnych życzeń tego nie zmieni.

Więc kiedy wszyscy są podekscytowani swoimi zadaniami w drużynie, ona czuje strach i przerażenie, gdy zdaje sobie sprawę, że znalazła się w sytuacji wykraczającej poza jej umiejętności. Naruto jest idiotą, ale ma wytrzymałość i czystą wolę, której zawsze jej brakowało. Sasuke jest ich debiutantem roku. Ona jest... Sakurą. Która jest typem genjutsu z nauczycielem, który nie chce jej niczego nauczyć.

Kiedy Sasuke rani ją podczas pierwszego sparingu, Kakashi-sensei wysyła ją samą do szpitala. Leczą jej kontuzję i tuż przed wyjściem dostrzega przebłysk srebra na korytarzu.

Stare wspomnienia powracają, przypomina sobie pięknego starszego chłopca, który ma tajemnice, o których nikt inny nie wie. Nie jest pewna, co to jest, ale coś sprawia, że podąża za nim. Jego kroki są szybkie i dłuższe niż jej, więc Sakura desperacko przeszukuje swój mózg w poszukiwaniu jego imienia.

Kiedy już ma skręcić za rogiem, jego imię pojawia się w jej głowie.

— K-Kabuto-san! — Odwraca się, zauważa ją i uśmiecha się. Jest tak niesamowity jak ostatnim razem, ale jego oczy błyszczą, włosy wyglądają na miękkie, a Sakura też się uśmiecha.


Jest zniewalający. Każde słowo, które opuszcza jego usta, jest przemyślane, dokładnie myśli o tym, co chce powiedzieć, przez cały czas patrząc na nią, jakby była najbardziej fascynującą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział. Nigdy wcześniej nie czuła się bardziej doceniona. Jakby była ważna, warta wysłuchania.

Kabuto spędza z nią przerwę na lunch w małej restauracji. Proponuje, że zapłaci za jej jedzenie, a ona zamawia sałatkę, która według jej matki jest odpowiednia dla dobrych małych dziewczynek, takich jak ona. Chłopak unosi brwi i poucza ją, jak ważne jest odżywianie i białko, wszystkie składniki odżywcze, których potrzebuje rosnące ciało, takie jak jej. W końcu ignoruje jej zamówienie i każe kelnerce przynieść talerz warzyw z gotowanym na parze ryżem i łososiem.

Po raz pierwszy od lat Sakura kończy posiłek, który nie pozostawia jej głodnej, podczas gdy Kabuto patrzy na nią, jakby dokładnie wiedział, o czym myśli.

— Jesteś tegorocznym absolwentem Akademii, prawda? — pyta, a ona kiwa głową, nie mogąc w pełni ukryć swoich prawdziwych uczuć na ten temat.

— Ach, rozumiem. Nie lubisz swojego zespołu, prawda? — Ma rację i nie, więc po minucie siłowania się ze sobą, Sakura w końcu łamie się i wylewa wszystkie swoje nieszczęścia na chłopca, który jest niewiele więcej niż nieznajomym. Mimo to Kabuto zwraca uwagę. Słucha. Patrzy na nią, aż się rumieni, ponieważ jest atrakcyjny i nikt nigdy wcześniej nie zwracał na nią takiej uwagi.

— Hm... więc czujesz się źle, bo twoi koledzy z drużyny są znacznie silniejsi od ciebie, a twój nauczyciel nie jest zbyt pomocny. — Chce skinąć głową i powiedzieć tak, aż zdaje sobie sprawę, że nie było to pytanie, na które potrzebował odpowiedzi.

Po części sprawia to, że Sakura zastanawia się, czy Kabuto był kiedyś w takiej samej sytuacji. Z drugiej strony jest medycznym ninja, o którym powszechnie wiadomo, że jest niesamowicie utalentowany. Co ktoś taki jak on mógł wiedzieć o pozostaniu w tyle?

Wiesz, mogę ci pomóc, jeśli chcesz?

Głowa Sakury unosi się do góry ze słyszalnym trzaskiem, jej oczy są rozszerzone jak spodki, usta otwarte. Z pewnością żartuje. Przeszukuje jego twarz w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów kpiny lub nieszczerości i spuszcza się z niej powietrze, gdy nic nie znajduje.

Dla shinobi urodzonego w cywilu nie może być łatwo zmierzyć się z ostatnim Uchiha. — Mówi Uchiha jakby miało to znaczyć więcej niż powinno, ale Sakura nie pozwala się powstrzymać. Nie teraz, gdy właśnie znalazła kogoś, kto chce jej dać szansę. To więcej niż ktokolwiek inny dla niej zrobił.

Proszę, ucz mnie — błaga z pochyloną głową i rękami złożonymi na kolanach w cichej modlitwie.

Oczywiście, Sakura-chan.


Byłaś ostatnio zajęta, prawda Sakura-chan? — To pierwszy raz, kiedy jej nauczyciel się nią interesuje, więc ona oczywiście z zaskoczenia upuszcza wiadro z farbą, którą trzyma. Czerwone plamy na całej trawie, jej butach i koszuli Naruto. Cóż. To tak naprawdę jego wina, że leniuchował zamiast pomagać im z misją rangi D.

Nie całkiem? — pyta, ponieważ nie jest pewna, czego on chce. Jasne, spędziła dużo czasu z Kabuto, który zaczął uczyć ją wszystkiego o anatomii i gdzie najlepiej dźgnąć kogoś, aby go unieszkodliwić wystarczająco długo, aby mogła uciec (próbował przekonać ją, żeby zamiast tego poszła przeszła na zabójstwo, ale nie była jeszcze gotowa). Chociaż z pewnością Kakashi-sensei nie jest zainteresowany tym, co robi w wolnym czasie ze swoim nowym przyjacielem. Jedynym przyjacielem. Sakura beszta się, że podążyła za tym tokiem myślenia, kiedy Kabuto jest na tyle niesamowity, że liczy się przynajmniej za trzech przyjaciół!

Ach, słyszałem od znajomego, że spędzasz dużo czasu w szpitalu. — Oczywiście Naruto ze swoim irytującym zauroczeniem w niej, odczytuje to całkowicie źle.

EEEEEH, jesteś ranna Sakura-chan?! — Któregoś dnia ogłuchnie i będzie to całkowicie wina tego idioty.

Nie. Po prostu spotykam się z przyjacielem, to wszystko.

Naruto zaczyna domagać się spotkania z jej "przyjacielem” i pokazania mu za to, że pozwolił, by jego cenna Sakura-chan została skrzywdzona. Ignoruje go na rzecz uważnego obserwowania swojego nauczyciela, który odwzajemnia się, rozluźniając zamaskowane usta i wydając ciche buczenie.

Przyjaciel, hm? — Sakura pamięta sposób, w jaki każda dziewczyna w jej wieku goni za Sasuke, który nienawidzi jej za to, że jest słaba, a jednocześnie docenia jej obojętność wobec niego. Jej oczy twardnieją, gdy marszczy brwi na swojego nauczyciela.

Tak. Przyjaciel. — Cicho wpatrują się w siebie przez kilka sekund, zanim Kakashi-sensei poddaje się i wraca do swojego porno.

Sakura atakuje ogrodzenie z nowo odkrytym wigorem, jednocześnie przysięgając na grób swojej babci, że pod żadnym pozorem nie pozwoli swojemu nauczycielowi spotkać Kabuto i przegonić jedynego przyjaciela, jakiego ma.


Oczywiście, spokój nie trwa. Sakura jest w trakcie próby skierowania zielonej leczniczej chakry w uroczym małym biurze Kabuto, kiedy rozlega się pukanie do drzwi. Wydaje się być zaskoczony i zanim zdąży otworzyć drzwi, jej nos łapie charakterystyczny zapach psa i ramenu, i przeklina zjadliwie.

Kabuto daje jej znać, że jest nią rozczarowany tą małą nutą zmarszczenia brwi, aż rumieni się i przeprasza. Jej skromne zachowanie trwa mniej więcej tak długo, jak długo potrzebne jest, by srebrnowłosy medyk otworzył drzwi.

WIĘC KIM JESTEŚ WTEDY, HUH?

Sakura chowa głowę w dłoniach i żałuje, że nie ma Kekkei Genkai, które pozwoliłoby jej po prostu zniknąć z powierzchni ziemi.


Jest jakaś uniwersalna zasada, która mówi, że pierwsza misja rangi C w każdej Drużynie Siódmej zamienia się w koszmar. Sasuke prawdopodobnie nie żyje, Naruto zamienił się w jakiegoś potwora, a Kakashi-sensei jest zajęty zajmowaniem się Zabuzą.

Sakura jest bezużyteczna.

Po tym, jak wszystko zostało powiedziane i zrobione, łata Sasuke swoją nierozwiniętą medyczną czakrą i ignoruje sposób, w jaki Kakashi-sensei mruży oczy na zieloną poświatę otaczającą jej ręce i ramię. Wracają do domu i pierwszą rzeczą, którą Sakura robi, zanim zgłosi się do Hokage lub nawet poinformuje swoich rodziców, że wszystko w porządku, jest pomaszerowanie prosto do szpitala i zapytanie o Kabuto.

Natychmiast przerywa papierkową robotę, by przyjść do niej i uleczyć jej rany, pytając, co się z nią stało.

Sakura nie odpowiada. Zamiast tego patrzy mu martwo w oczy i mówi:

Muszę się nauczyć zabijać.


Za każdym razem, gdy zmaga się z ciężarem i oczekiwaniami związanymi z odbieraniem życia, przypomina sobie żywy obraz nieruchomego ciała Sasuke, przekłutej klatki piersiowej Haku i góry ciał, które Zabuza pozostawił po swoim ostatnim starciu.

Niżej — mówi Kabuto, a Sakura dostosowuje pozycję swojego palca na ludzkim manekinie. Przygryzając wargę, koncentruje się i przywołuje swoją chakrę, wyobrażając sobie, że dzierży kunai czystej energii, która może przebić nawet najtwardsze pancerze.

W kółko zawodzi, aż pewnego dnia Kabuto buczy cicho i podchodzi trochę bliżej. Jego dłonie delikatnie zaciskają się na jej nadgarstku. Sakura czerwieni się, ale mimo to próbuje ponownie.

Tym razem robi to dobrze.


Kakashi-sensei zapisuje ich na Egzamin na Chuunina, a ona jest przerażona. Jedną rzeczą, jaka w jej głowie, to znalezienie Kabuto tak szybko, jak to możliwe, aby mógł jej powiedzieć, co ma zrobić.

Ogromnie nie pochwala decyzji jej nauczyciela i, kładąc dłoń na jej ramieniu, obiecuje jej, że pomoże jej w każdy możliwy sposób. Przecież on sam przystąpi do egzaminów. Jeśli ktoś może jej pomóc, to on.

Wpatruje się w niego ze zdumieniem, a potem zadaje sobie pytanie, co by zrobiła, gdyby nie było go w pobliżu, żeby ją złapać za każdym razem, gdy upadnie. Kabuto jest jedyną osobą, na której może polegać, nie Naruto, który jest niedojrzały i dziecinny, nie Sasuke, któremu zależy tylko na zemście, nie Kakashi-sensei, do którego Sakura odnosi się tytułem tylko z powodu szacunku dla władzy.

Tego wieczoru ponownie ćwiczą skalpele chakry. Teraz może ich przywołać we śnie. Kabuto kiwa jej głową, po czym mówi jej, jak dumny jest z jej postępów.

Promieniuje dzięki jego pochwałom i przestaje się martwić.


Jest mężczyzna, który jest pół-człowiekiem, pół-wężem i nazywa się Orochimaru. Dla Sakury jest niczym innym jak koszmarem. Robi co w jej mocy, by bronić Sasuke, ale jak zawsze jest trochę za późno. Mężczyzna gryzie chłopca w szyję, a ona wpycha mu za to skalpel czakry w brzuch. Zostawił ją na gałęzi, uznał ją za słabą i bezbronną, po czym ostatecznie za to zapłacił.

Wymiotuje i piszczy z bólu, a potem patrzy na nią z krwią wypływającą z ust, oczami wyrachowanymi i pod tym wszystkim strasznie rozbawionymi.

Dobra robota, mała zabawko — chrapie na nią i Sakura jest tak nieodzownie zniesmaczona, że chwyta Sasuke i biegnie jakby gonił ją diabeł. Nie goni jej, ale z jakiegoś powodu to jej nie uspokaja.

Kiedy całkiem dosłownie wpada na Kabuto, upada i zaczyna zawodzić. Klepie ją po głowie i szepcze do ucha kojące słowa, patrząc na jej rany. Błaga go, aby najpierw wyleczył Sasuke, ale zostaje zignorowana. Uchiha bardziej potrzebuje jego pomocy, ale mimo to ona jest dla niego priorytetem.

Sakura jeszcze raz próbuje zmienić jego zdanie, zanim się poddaje. Sasuke jest posiniaczony i pobity, ale nadal oddycha. Będzie dobrze. Kabuto nie pozwoli mu umrzeć.

Zamyka oczy, poddaje się jego opiece i pozwala sobie odpłynąć.


Konieczność zmierzenia się z Ino przed dużym tłumem to najgorsza rzecz, jaka mogła jej się przytrafić, pomijając morderczego węża Sannina. Wspomnienia jej czasów w Akademii grożą jej przytłoczeniem i zaczyna się trząść i drżeć, gdy tylko nazwiska pojawiają się na wyświetlaczu LED. Naruto krzyczy coś o tym, jak skopie Ino tyłek, a Kakashi-sensei próbuje poklepać ją po głowie. Zanim może to zrobić, Sakura odwraca się, by zamiast tego spojrzeć na Kabuto.

Kiwa głową i uśmiecha się, jakby w nią wierzył. Jakby ufał jej, że go nie zawiedzie. Sakura przygryza wargę, po czym odwzajemnia skinienie głową. Poświęcił jej tyle czasu i wysiłku, że nie może go teraz zawieść. Odmawia zrobienia tego.

Łamie rękę Ino i prywatnie rozkoszuje się szokiem, który pojawia się na twarzy jej rywalki. Blondynka się nie poddaje. Sakura musi przeciąć ścięgna w obu jej kostkach, żeby się poddała.

Kiedy to robi, patrzy na różowowłosą, jakby w jakiś sposób ją zdradziła, nie przestrzegając jakiegoś niejasnego, niewypowiedzianego zestawu zasad.

Naruto wiwatuje, Kakashi-sensei marszczy brwi.

Wszystko, na czym jej zależy, to Kabuto, który mimochodem szepcze jej, że jest zadowolony i że dobrze się spisała.


W następnym miesiącu trenują razem prawie na wyłączność. Kabuto próbował wycofać się z egzaminów na drugim etapie, ale Sakura mu na to nie pozwoliła. Chłopak musi stawić czoła jednemu z kolegów z drużyny, a ona musi walczyć z ninją Oto o imieniu Dosu. Kakashi-sensei uciekł z Sasuke, Naruto trenuje z Sanninem. Odrzuciła ofertę nauczyciela, by znaleźć dla niej instruktora. Pozwolił na to, chociaż jest w pełni świadoma, że pewnego dnia rzuci wyzwanie jej relacji z Kabuto.


Sakura wygrywa mecz, ponieważ jej przeciwnik się nie pokazuje. Jest rozczarowana, ale zamiast tego kieruje swoje emocje na kibicowanie Kabuto. Męczy się, więc upewnia się, że krzyczy coraz głośniej, aż ją usłyszy.

Kiedy ją słyszy, zatrzymuje się na chwilę, zanim przyjmuje uderzenie w twarz. Nie ma to większego znaczenia, ponieważ nagle jego kolega z drużyny pada nieprzytomny na ziemię. Ręka Kabuto wciąż świeci na niebiesko, kiedy odwraca się i macha do Sakury, która podskakuje w górę i w dół jak podekscytowany szczeniak.

Kilka minut później wszystko idzie do diabła.

Kilka tygodni później, kiedy budzi się i patrzy w miodowe oczy Senju Tsunade, jedyne co pamięta to stojącego przed nią Kabuto, z jedną ręką świecącą na zielono, twarzą pustą i pozbawioną wyrazu.

To nie jest dla ciebie bezpieczne, Sakura. Odpocznij.

Mówią jej, że Orochimaru ukradł Sasuke, zniszczył całą dzielnicę cywilną, a jej rodzice nie żyją.

Pyta ich, gdzie jest Kabuto. Następująca cisza grozi rozerwaniem jej na strzępy, dopóki nie rozlega się ciche pukanie do drzwi.

Otwierają się i wszystko, co Sakura musi zobaczyć, to srebrne włosy, ciemne oczy i okrągłe okulary, zanim znowu mdleje, tym razem z czystego wyczerpania.


Kabuto jest jej jedynym przyjacielem i on też o tym wie, więc kiedy błaga go, by pomógł jej znaleźć miejsce na nocleg, proponuje jej, żeby się do niego wprowadziła. Kakashi-sensei zabrania tego, a przynajmniej próbuje. Ma prawie taką samą władzę nad jej życiem prywatnym, jak ona nad jego. Naruto wariuje, ale to nie ma znaczenia na długo, skoro ma zamiar wyjechać na dłuższe szkolenie ze swoim mentorem Sanninem. Mogłoby jej to kiedyś przeszkadzać, że obaj jej koledzy z drużyny zostali zabrani przez Sanninów, podczas gdy ona sama zostaje ponownie w tyle.

Gubi się w swoich myślach, gdy Kabuto wchodzi do salonu z dwoma talerzami pysznego jedzenia w dłoniach i nagle z światem Sakury jest wszystko w porządku.

Aż do następnego ranka, kiedy zostaje wezwana do biura nowego Hokage. Blondynka spogląda na nią, po czym wskazuje na teczkę Sakury, która leży na biurku między nimi.

Spojrzałam na twoje statystyki. Świetna kontrola chakry, podstawowe szkolenie medyczne, jakieś ofensywne jutsu... zostałaś wyszkolona przez tego Kabuto, prawda? — Sakura kiwa głową i przygotowuje się psychicznie do tego, co zaraz nastąpi. Cała ta sytuacja ma na sobie ręce Kakashiego-sensei.

I wprowadziłaś się do niego.

To nie jest pytanie. Znowu kiwa głową. Blondynka marszczy brwi i splata palce, a spokojne i wyrachowane oczy krytycznie obserwują każdy ruch Sakury.

Masz trzynaście lat. On dziewiętnaście. Czy to cię nie martwi? — Nagła wściekłość przesłania jej osąd, gdy przypomina sobie każdy raz, gdy Kakashi wpadał niezapowiedziany podczas ich sesji studyjnych, każdy raz, gdy Naruto "przypadkowo” wpadł na Kabuto, nawet ta fioletowowłosa przerażająca kobieta, która podąża za nimi od czasu do czasu.

Jest moim przyjacielem i uczy mnie odkąd zostałam geninem, a Kakashi-sensei się mną nie przejmował. — Może jest trochę surowa, ale ma cholernie rację i jest zmęczona tym, że wszyscy i jej matka patrzą na Kabuto, jakby był seksualnym drapieżnikiem.

Wydajesz się całkiem utalentowana jak na dziecko. Mogłabym cię uczyć. — Oferta jest bardziej niż kusząca i prawie ją przyjmuje, dopóki nie zdaje sobie sprawy, czym naprawdę jest. Jej oczy stają się zimne i staje bardziej prosto, z rękami za plecami.

Nie, dziękuję. Mam już nauczyciela.

Milczą przez kilka minut, Sakura odmawia przegrania konkursu na gapienie się. Ta kobieta, Sannin czy nie, nie ma prawa chodzić po niej i mówić źle o Kabuto.

Wynoś się — warczy w końcu Hokage i Sakura podporządkowuje się z jednym końcowym szyderczym pociągnięciem nosa.

Kabuto zostaje chuuninem. Ona też.


W następnych latach niewiele się dzieje. W pewnym momencie Sakura namawia Kabuto, by zarejestrował ją jako swoją oficjalną uczennicę, co robi z wielką dezaprobatą Hokage. Kobieta na to pozwala, bo w ten sposób przynajmniej trzyma ich blisko i w zasięgu jej wzroku.

Wkrótce potem Sakura rozpoczyna pracę w szpitalu i dowiaduje się wszystkiego o tym, jak działa to miejsce. Shizune-sama, która jest uczennicą i irytująco matczyną towarzyszką blondwłosego Sannina, śledzi jej kroki jak pies, który tylko czeka, by przyłapać ją na robieniu czegoś, czego nie powinna.

Teraz cała wioska wie, że Sakura mieszka z mężczyzną siedem lat starszym od niej i chociaż ma już piętnaście lat, po prostu nie chcą się zamknąć.

Tak, Kabuto jest seksowny i nie, nie miałaby nic przeciwko zbliżeniu się do niego, ale poza tym wszystkim jest jej przyjacielem. Nie zasługuje na to, by o nim źle mówić.

Pewnego razu dwie pielęgniarki trochę za głośno plotkują. Kiedy jedna z nich przypadkowo spada ze schodów następnego dnia i łamie nogę, cóż, nikt nie może udowodnić, że to Sakura.

Kabuto wciąż wie. Nie pochwala tego, a mimo to nie udaje mu się właściwie jej pouczyć.


W końcu musiało się to wydarzyć, chociaż Sakura wciąż jest zaskoczona. Inny chuunin łapie ją, gdy jest zajęta wzięciem jedzenia na wynos z pobliskiej restauracji i zaprasza ją na randkę.

— Co? — Bardzo wymowne, ale jest całkowicie zaskoczona tym pytaniem, ponieważ jest... cóż. Jest Sakurą. Ludzie jej nie zapraszają. Nie żeby była ohydna czy coś, ale jedyny makijaż, jaki nakłada, to odrobina różowego balsamu do ust, ponieważ Kabuto nie lubi nadmiernego makijażu.

Nie żeby coś mu się podobało. Nie był na żadnej randce i ignoruje kobiety, które próbują zwrócić na siebie jego uwagę, mimo że liczba incydentów dramatycznie spadła, odkąd się do niego wprowadziła.

— Ja, ach, zastanawiałem się, czy zechciałabyś kiedyś wyjść na drinka. — Sakura patrzy na niego, jakby był dzikim zwierzęciem, co wyraźnie go destabilizuje.

— Jestem niepełnoletnia. — To jedyna rzecz, która przychodzi jej na myśl, jeśli nie chodzi o otwartą odmowę. Nie dba o jego uczucia, ale Kabuto powiedział jej kiedyś, że lepiej nie urazić ludzi, jeśli może temu zaradzić. Osaczone zwierzęta mają tendencję do gryzienia.

— To znaczy, jeśli jesteś na tyle dorosła, żeby pieprzyć... — Nie posuwa się o wiele dalej. Tym razem Sakura jest pewna, że Kabuto wybaczy jej pochopność. Chuunin jęczy żałośnie, tarzając się po ziemi, zaciskając dłonie na swoich klejnotach.

Nie pomaga mu dotrzeć do szpitala i ledwo powstrzymuje się przed ponownym kopnięciem.


— Słyszałem ciekawą plotkę w drodze do domu — mruczy Kabuto, gdy są zajęci przygotowywaniem obiadu, a Sakura przewraca oczami.

— Jeśli myśli, że może przekonać mnie do picia z nim, insynuując, że uprawiamy seks, to zasługuje na każdą udrękę, jaką mogę mu zadać. — Kabuto nuci, a następnie wrzuca miskę ryżu do garnka.

Jesteś całkiem młoda — mówi z dziwnym naciskiem na słowo "jesteś”, co powoduje, że Sakura patrzy na niego w pełni, z rękami na biodrach.

— Gdybym chciała uprawiać seks, nie mógłbyś mnie powstrzymać. — To niewłaściwa rzecz do powiedzenia, uświadamia sobie z opóźnieniem. Nagle Kabuto jest obok, z rękami po obu stronach jej ciała, gdy przyciska ją do blatu. Jego oczy wwiercają się w jej oczy i serce Sakury bije głośno. Jego bliskość podpala jej skórę, a ona z trudem walczy, by nie zamknąć oczu i wziąć głęboki oddech. Pachnie środkiem antyseptycznym i miętą. Idealne połączenie.

— Nie zakładaj, że wiesz, co mógłbym zrobić, a czego nie. — Osacza ją, jakby był drapieżnikiem, a ona ofiarą, i po raz pierwszy od ich spotkania dostrzega, co kryje się za starannie wykonanym wyobrażeniem przyjaznego lekarza z sąsiedztwa.

Jest tam głód, przemoc, zapach żelaza i miedzi, okrutna i wredna rzeczywistość, która mieni się jak czyste diamenty i rozjaśnia ciemność, do której Sakura tak z natury ciągnie. Ona jest ćmą, a on jej płomieniem i chociaż wie, że powinna się bać, nie boi się.

Przykuła się do niego łańcuchami i nie żałuje swojego wyboru. Więc nie ucieka. Zamiast tego pochyla się i przyciska usta do jego ust.


Nie jest miły, kiedy zabiera ją do łóżka. Jego dotyk jest delikatny i łagodny, gdy srebrne kosmyki łaskoczą jej dziewiczą skórę. Kocha się z nią i z każdym pchnięciem szepcze jej do ucha podchwytliwe pytania, żąda, by wyrecytowała każde pojedyncze tenketsu i to, gdzie znajdują się w jej kanałach, pyta o najbardziej wrażliwe części jej ciała. Kiedy nie może odpowiedzieć, zatrzymuje się. Kiedy robi to dobrze, wycina jedną linię po drugiej w jej ciele, a po szóstym razie przestaje odczuwać ból i zaczyna go pragnąć.

Kocha się z nią każdej nocy, a rano każe jej leczyć rany. To dla niej najlepszy sposób uczenia się, twierdzi, a ona mu wierzy. Już dawno przestała w niego wątpić.

Pachniesz nim. — Co to za czas, że jej uciekający sensei wrócił, myśli Sakura, sprawdzając jego funkcje życiowe i słuchając bicia serca. Nie pamięta, kiedy go ostatnio widziała. To musiało być trochę ponad dwa lata temu... przynajmniej tyle.

Oczywiście, że pachnę. Wprowadziłam się do niego po śmierci moich rodziców. — To go wykoleiło i Sakura w duchu uśmiecha się z satysfakcją. Jest taki przewidywalny.

Słyszałem, że odrzuciłeś ofertę Tsunade-sama. — Próbuje nawiązać rozmowę, którą mogłaby docenić lata temu. Teraz kończy pracę, cofa się o krok i patrzy na mężczyznę.

Znalazłam swoją małą przestrzeń w tej wiosce. Nie jesteś już moim sensei, nie ma potrzeby, aby nadrobić zaległości i wynagrodzić mnie za ignorowanie, podczas gdy byłam geninem.

Chce uderzyć go tam, gdzie zaboli, i sądząc po jego widocznym wzdrygnięciu się, boli.

Jesteś obrazem zdrowia, Hatake-san. Powiadomię recepcjonistkę, a ona podpisze twoje dokumenty.

Później tego samego wieczoru wczołguje się do łóżka Kabuto i poddaje mu się, wszystkie myśli dotyczące wcześniejszej konfrontacji zagłuszają jej własne okrzyki przyjemności.


Sakura ma szesnaście lat, kiedy jej drugi koszmar wraca do wioski. Nosi jej starego kolegę z drużyny jak płaszcz, a widok jest przerażający. Naruto jęczy z bólu, życie Kakashiego opuszcza jego ciało przez oczy, a Kabuto nigdzie nie ma. Wojsko oblega wioskę, a ona powinna być w szpitalu.

Tyle że jest tutaj, w tej chwili, z niebieskimi i ostrymi rękami, gotowa rozerwać na strzępy swoje koszmary.

Pamiętam cię, dziewczyno — syczy Sasuke, który tak naprawdę nie jest Sasuke i podchodzi do niej. Sakura nie chce się kulić. Jest silniejsza.

Wiesz, nie ma wielu ludzi, którzy potrafią używać ofensywnej medycznej chakry w ten sposób. — Wie o tym, jest w pełni świadoma pochodzenia tej oryginalnej techniki, którą Kabuto samodzielnie opracował.

Zastanawiam się, do czego zmierza mój stary uczeń. — Po kręgosłupie Sakury przebiegają zimne dreszcze, gdy chakra w jej dłoniach skwierczy, po czym umiera żałosną śmiercią. Z okrutnym uśmiechem, Orochimaru błyska swoim Sharinganem w Kakashiego i Naruto, wysyłając ich obu do snu. Następnie odwraca się twarzą do Sakury, o wiele bardziej złowieszczo niż wcześniej.

Miał mi pomóc podczas inwazji Suny. Zamiast tego porzucił mnie. Nie wiem, gdzie on jest, ale jesteś tutaj, gotowa do wzięcia.

I bierze ją.


Powrót do zdrowia jest powolny. Sakura skacze na każdy cień, nie może pracować ani koncentrować się na niczym innym, jak tylko na tych jaskrawoczerwonych oczach, które nawiedzają jej sny. Śmiał się, przecinając jej skórę, zanurzył dłonie w jej otwartej klatce piersiowej tylko po to, by zszyć ją z powrotem, a następnie powtórzył proces. Zostawił ją z bliznami, by zawsze pamiętała ich spotkanie.

Porzucił ją leżącą w błocie, a najgorsze jest to, że poszedł zginąć z rąk Naruto ze wszystkich ludzi, zostawiając ją z naładowanymi pięściami i nie mając gdzie uderzyć.

Kabuto ledwo opuszcza jej wzrok, powoli pielęgnuje ją z powrotem do zdrowia, pożera ją, kiedy tylko o to błaga. Jest jedynym, który może sprawić, że poczuje.

Jedyny, który naprawdę ma znaczenie.


Sakura nie wraca do szpitala. Jest zmęczona tymi białymi korytarzami i żąda, by Hokage umieściła ją w drużynie bojowej, dowolnej drużynie bojowej. Kobieta widzi traumę nadchodzącą z odległości mili, więc raz po raz odrzuca dziewczynę.

Tydzień później podchodzi do niej cień w zwykłej białej masce. Kiedy podaje jej rękę, bierze ją.


Ma krew na palcach, w ustach, przyklejoną do włosów. Sakura jest medykiem i jej zabójstwa są czyste, ale szał wywołany retrospekcją już nie.

Jesteś zbyt niechlujna — chrząka taichou, chociaż nie słyszy go przez szum w uszach. Wraca z misji ze swoją nieskazitelnie białą maską oblaną czerwienią zbyt wiele razy. Następnym razem, gdy cienie podają jej kolejną, jest już czerwona.


Więcej — jęczy i błaga, aż palec Kabuto śledzi jedną z blizn otaczających jej klatkę piersiową i rozdziera ją. Z rany bije gorąca do czerwoności krew i spływa po jej ciele, plamiąc pościel. To zbyt dobre, żeby to przegapić, jest jak narkotyk, od którego uzależniła się Sakura. A Kabuto jest jedynym sprzedawcą.

Pachniesz śmiercią — rozmyśla w zadumie, jak zawsze z dystansem i niezupełnie w tym miejscu, nawet gdy ją pieprzy.

P-proszę — płacze i patrzy, jak rysuje szkarłatną linię w dół jej brzucha, aż dociera do trójkąta między jej nogami.

Zrezygnujesz z Korzenia. To nie jest dobre miejsce dla ciebie. — Sakura wygina plecy w łuk, gdy jego kciuk pozostaje, wywierając niewielki nacisk.

Tak tak! Cokolwiek, po prostu... proszę...

Uwolnienie jest bolesne i słodkie, a ona pozwala mu w kółko redukować ją do masy bez kości, aż zapomina o swojej masce, mieczu i mundurze.

Kiedy się budzi, czerwony tatuaż na lewym ramieniu zniknął.


Kilka dni później przed jej drzwiami stoi ANBU. Ubrana jest w jedną z jego koszul, widoczne są blizny, oczy ma zimne i puste.

Co chcesz? Już dla was nie pracuję — warczy Sakura i już ma zamknąć drzwi, gdy mężczyzna wbija stopę w otwór. Niebieska czakra natychmiast pochłania jej dłonie, zanim zdąży nawet pomyśleć o obronie. Oczekiwany atak nie nadchodzi.

Masz obowiązek zeznawać. Yakushi Kabuto jest sądzony.

Cały jej świat kruszy się i rozpada na kawałki.


Kabuto jest szpiegiem. Kabuto pracował dla Orochimaru przez lata przed jego śmiercią. Kabuto sprzedaje sekrety wioski innym narodom.

Tak mówią.

Sakura im nie wierzy.

Jaki jest charakter twoich relacji z oskarżonym? — Z początku nie słyszy pytania, zbyt zajęta gapieniem się na srebrnowłosego medyka, który jest ubrany w kajdany i przykuty łańcuchem do krzesła.

Ja... jesteśmy przyjaciółmi. — Jej odpowiedź jest płaska, równie martwa i bez znaczenia jak jej głos. Patrzy na nią tymi swoimi pięknymi ciemnymi oczami, a Sakura nie może uwierzyć, że ktokolwiek mógłby go kiedykolwiek oskarżyć o cokolwiek.

Popularna opinia sugeruje, że jesteście kochankami. — Nie porusza się, ale mimo to Sakura widzi to w jego oczach.

Nie jesteśmy. — Zaprzecza i zaprzecza, zapewnia Radę o obecności Kabuto w mieszkaniu za każdym razem, gdy pytają, gdzie był.

Nie mógł szpiegować na posiedzeniu Rady, gotował obiad.

Nie mógł być poza wioską, razem sprzątali mieszkanie.

Nie mógł tego dnia spotkać się z Orochimaru, był zajęty uczeniem jej o przeszczepach serca.

Patrzą na nią ze współczuciem w oczach, po czym wkrótce ją odprawiają.

Kabuto nie wraca do domu.

Sakura zostaje zwolniona i musi oddać swoje hitai-ate.


Czas traci sens, gdy wraca do pustego mieszkania. Jest zimno, a ona śpi w jego łóżku. To nie pomaga. Nic nie pomaga. Jej wspomnienia są zamglone i nieuporządkowane, ale wie, że była jednym z cieni. I wie, gdzie cienie umieszczają tych, którzy ich skrzywdzili.

Próbują ją powstrzymać, ale niewiele mogą zrobić. Jej broń jest niewidoczna i tnie głęboko, nie pozostawiając śladu. Schodzi po schodach, schodzi w dół i w dół, schodzi w najciemniejsze głębiny, zostawiając za sobą ślad trupów.

Nie wie, dokąd się udać, ale pozwala jej instynktowi sobą pokierować. Może go znaleźć, zawsze go znajdzie, ponieważ jest jej częścią, osadził się w jej istocie.

Kiedy w końcu dostrzega srebrne włosy, jej serce znów zaczyna bić, a płuca znów wypełniają się powietrzem. Kiedy go nie ma, ona nie żyje. Tylko kiedy jest w pobliżu, naprawdę żyje.

Otwiera celę, a on całuje ją w czoło.

Wszystko będzie dobrze, ona to wie. Mogą razem wyjść, pójść gdzie indziej, to nie ma znaczenia, dopóki go ma...

Ból. Potem ciemność.


Taka głupia dziewczyna — nuci, stojąc nad nią. Nie może się ruszyć, upewnił się o tym, paraliżując ją od szyi w dół. Jest zdezorientowana i zraniona, nie myśli trzeźwo, chce wiedzieć, co się do cholery dzieje.

Przypuszczam, że wykonałaś swoją pracę wystarczająco dobrze. Jak grzeczna dziewczynka. — Brzmi, jakby miał to na myśli, ale jego głos jest zimny i okrutny. Wcale nie przypomina tego, do czego była przyzwyczajona. Wcale nie taki, jak za pierwszym razem, kiedy spotkali się z jej... z... Nie pamięta. Tamtego dnia, kiedy go spotkała po raz pierwszy, była tylko ich dwójka. Prawda?

Tak chętna do sprawiania przyjemności i również taka posłuszna. — Jego głos wprawia ją w stan spokoju, nawet gdy jej umysł gorączkowo szuka wspomnień, które dawno odeszły. W jej głowie jest pustka, maleńkie fragmenty, które nie pasują do siebie lub w ogóle nie mają sensu. Pamięta srebro i czerń, róż i zieleń. Jego i ją. Ka- jego. I Sak- ją. Może nie pamięta swojego imienia, ale nadal wie, kim jest.

... prawda?

Naprawdę szkoda. Byłaś genialna. Gdybyś tylko była trochę mniej zdesperowana, by mieć przyjaciela, mogłabyś się uratować.

Jego słowa nic dla niej nie znaczą. Nie liczą się, a ona może tylko leżeć nieruchomo i wpatrywać się w jedyne światło w jej życiu. On jest wszystkim, a ona jest niczym. Dopóki jest w pobliżu, może istnieć w jego cieniu.

Pozwolę ci żyć. Kto wie... — Pochyla się i klęka przed nią, jedną ręką obejmując jej policzek.

Nadal możesz się przydać.

Kiedy odchodzi, zabiera ze sobą jej serce i duszę. Jej umysł pozostaje, skręcony i wypaczony.

Kiedy ją znajdują, są zbyt pochłonięci współczuciem, by kwestionować jej motywy przebywania w celach.

Miała zamiar go tylko odwiedzić, tak mówi, a oni jej wierzą, ponieważ oszukała się myśląc, że jest zakochana, spójrz na biedne dziecko, takie zmarnowane życie.


Uciekł. — Mężczyzna, o którym myśli, że był jej nauczycielem, mówi z powagą w ciemności nocy, kiedy wszyscy są zgromadzeni w czystym biurze blondynki.

Uciekł i zabrał ciało ze sobą. — Uwaga całego pokoju przenosi się na nią, ale zaszła zbyt daleko, by właściwie to zauważyć. Jej usta rozwarły się w szerokim i zakrwawionym uśmiechu, który wyrył na jej twarzy, a widok przyprawiał innych o dreszcze.

Nie idź za nim, Sakura. Wyrządził ci wystarczająco dużo szkody.

Jej uśmiech się poszerza, upiorny i brzydki, aż ukazują się ostre kły, ociekające czerwienią jej własnej krwi.

Starają się, aby została tam, gdzie jest dom, gdzie jest bezpieczna, ale ona nie słucha.


Jej niebo jest srebrne, wysoko nad bladymi lasami i czarnymi morzami. Gdzieś tam jest mężczyzna, który posiada jej duszę i woła ją.



Nie dało się w przypadku tej pary dać one shota o innym klimacie. No nie dało się. 

1 komentarz:

  1. Łoł. To było intensywne.
    Serio. Czytałam z zapartym tchem i nawet jak miejscami gubiłam się w myślach autora to i tak było warto.
    Ja chce więcej takich tłumaczeń
    Więęęcej

    OdpowiedzUsuń