środa, 30 września 2020

Najlepszy prezent [GaaSaku]

Potem uśmiechnięci pracownicy wprowadzili ją do pokoju i stamtąd wszystko poszło do diabła.


OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: paws-bells
Tytuł oryginału: Best Present Ever
Link do oryginałuLINK


Do tego czasu Sakura zdecydowanie nie była już rozbawiona sytuacją, w którą została bezceremonialnie wrzucona przez idiotę Naruto i idiotę Saia.
Nie żeby była bardzo rozbawiona w pierwszej kolejności – była bardziej oszołomiona zwyczajnymi wybrykami kolegów z drużyny, niż cokolwiek innego – ale teraz była zdecydowanie bliska paniki.
Jak, do licha, mogli jej zrobić coś takiego?!
Miła niespodzianka, cholera jasna!
Na twarzy niemal histerycznej kunoichi pojawiła się poważna irytacja, gdy przypomniała sobie uśmiechnięte twarze obu kolegów z drużyny. Naruto szczerzył zęby tak mocno, że mrużył oczy, a Sai jak zwykle uśmiechał się tępo. Powinna była wiedzieć, że nie planowali niczego dobrego, nigdy nie wróżono dobrze nikomu zaangażowanemu, kiedy zarówno Naruto, jak i Sai się uśmiechali – razem.
Powinna była wiedzieć, cholera. Powinna była!
Zamiast tego grała głupią, niczego nie podejrzewając, nawet gdy obaj jounini niewinnie wyprodukowali dla niej kupon do spa z najbardziej ekskluzywnego salonu w Konoha. Oczywiście była niezmiernie zachwycona troskliwością chłopców, z entuzjazmem uściskała dwudziestolatków za ich mały prezent świąteczny, piszcząc jak podekscytowane dziecko i dziękując zarówno Naruto, jak i Saiowi za ich prezent. Nie wydawało jej się to nawet dziwne, kiedy oboje (właściwie Naruto) nie mogli czekać, aż natychmiast zaprowadzą ją do spa. Zbyt zadowolona z ekstrawaganckiego prezentu Sakura była szczęśliwa, mogąc od razu odejść, widząc, że jej napięty harmonogram z tego dnia został już wygodnie wyczyszczony przez uśmiechniętego Saia.
Sakura mogła teraz z radością i entuzjazmem udusić obu swoich kolegów z drużyny. Gołymi rękami.
Och, sam zabieg w spa był niebiański, doskonałe doświadczenie, które rozpieszczało ją jak małą księżniczkę. Kiedy skończyła pakiet, Sakura poczuła się, jakby świeciła od stóp do głów. Jej intensywnie różowe włosy lśniły życiem, jej skóra miała brzoskwiniowy blask i wyglądała promiennie, nieważne, że wciąż była owinięta ręcznikiem i niczym więcej.
Potem uśmiechnięci pracownicy wprowadzili ją do pokoju i stamtąd wszystko poszło do diabła.
Jęcząc w duchu, Sakura kilkakrotnie uderzyła głową o drzwi, o które się skuliła. Naprawdę zamierzała ich za to zabić!
Jadeitowe oczy w grafitowych oprawkach obserwowały wzburzoną kobietę z drugiego końca pokoju. W przeciwieństwie do kunoichi z Konohy, Godaime Kazekage wydawał się całkowicie niewzruszony faktem, że był zamknięty w pokoju z Haruno Sakurą, która była obecnie ubrana w skąpy biały ręcznik i nic więcej, szczęściarz.
— Drzwi się nie otworzą, nawet jeśli uderzając o nie rozbijesz czaszkę.
Jego spokojna uwaga odbiła się echem po pokoju i sprawiła, że różowowłosa piękność zesztywniała. Sakura odwróciła się powoli i spojrzała na potężnego shinobi obecnie siedzącego spokojnie na skraju ogromnego łóżka, które obejmowało absurdalnie dużą część pokoju. Sakura zbladła, a potem szybko zrobiła się jaskrawoczerwona na ten widok.
Przynajmniej nadal był w pełni ubrany w strój Kazekage, a nie był półnagi tak jak ona.
Sakura zmarszczyła brwi, widząc niesprawiedliwość tego wszystkiego. I co było z Naruto i Saiem? Jezu… zamykając ją tutaj z nim. Pozostali dwaj Jounini byli w pełni świadomi jej zimnej wojny z nim, a mimo to musieli to zrobić. Sakura naprawdę nie doceniała ich ingerencji.
I to zdecydowanie była ich robota. Żadna zdrowa na umyśle osoba, z wyjątkiem idiotów z Drużyny Siódmej, nie byłaby na tyle odważna, by skłonić potężną głowę Suny do czegoś takiego – i po prostu wiedziała, że Gaara poszedłby wszędzie, gdzie Naruto by mu powiedział bez zadawania pytań. Byli tak dobrymi przyjaciółmi.
Sakura nie mogła się powstrzymać, ale czuła się trochę zdradzona. A zresztą ten plan zamknijmy-dwóch-skłóconych-kochanków był taki śmieszny. Czym oni byli? Wciąż małymi geninami?
— Przynajmniej próbuję — warknęła kunoichi z irytacją na niewzruszonego rudowłosego, a jej rosnący temperament nie powstrzymał jej ostrej riposty. — Co do diabła, mam zamiar przebić sobie drogę.
To był raczej dobry pomysł i dlatego zdecydowana, różowowłosa kobieta zaczęła gromadzić czakrę w pięści. Można wyobrazić sobie jej zdziwienie, gdy niemal natychmiast pokryła ją ciężka warstwa piasku.
— Nie rób tego.
Jej irytacja natychmiast wzrosła, widząc bezbarwny wyraz jego twarzy. To jego pozbawione emocji spojrzenie nigdy zawiodło ze zirytowaniem jej – i czy robił to celowo, żeby jeszcze bardziej ją zdenerwować? Sakura zacisnęła zęby.
— Czemu nie? — zażądała natychmiast.
Spojrzał na nią wymownie, powoli wędrując wzrokiem od czubków jej kremowych ramion do delikatnego łuku stóp. Pomimo swojej złości na niego, zaczęła się różowić, gdy się jej uważnie przyglądał. Szybko też przypomniała sobie, że nie była odpowiednio ubrana.
Och… więc dlatego.
Niezależnie od tego, czy byli w stanie kłótni kochanków, czy nie, po prostu nie było mowy, żeby pozwolił jej brykać półnagiej, aby inni mężczyźni mogli ją zobaczyć.
Sakura z pokonanym westchnieniem uwolniła czakrę w dłoni. Jego piasek opadł natychmiast, gdy to zrobiła. Spojrzała na niego i nie mogła powstrzymać się od drgnięcia z niezadowolenia, widząc beznamiętny wyraz jego twarzy.
Jak, u licha, mógł nadal być taki spokojny?!
— Ponieważ robienie czegokolwiek innego byłoby stratą energii.
Nie była nawet świadoma, że przemówiła głośno.
Skrzywiła się, a potem upewniwszy się, że jej skąpy ręcznik jest dobrze przymocowany, również zaczęła iść w stronę ogromnego łóżka. Starała się nie kojarzyć wielkiego materaca z siedzącym na nim przystojnym Kazekage. Odtąd miał być aseksualny, jeśli o nią chodziło, więc usiadła ostrożnie po drugiej stronie łóżka.
Patrzył na nią.
— Co?!
Bez słowa rudowłosy ponownie skupił wzrok na innym miejscu
Grymas Sakury pogorszył się, skrzyżowała ręce na piersi i też spojrzała w drugą stronę. To był pierwszy raz od trzech dni, kiedy była tak blisko niego i była przez to tak spięta. Ale on po prostu tam siedział, tak spokojny, jak chciał! To było niesprawiedliwe!
I to była całkowicie jego wina.
Szmaragdowe oczy pociemniały, kiedy przypomniała sobie ich kłótnię trzy dni temu. Był taki zimny i oziębły, że ją to zraniło, mimo że starała się to ukryć. Czy to źle z jej strony, że czasami chciała pomóc mu złagodzić jego brzemię? Życie jako Kage było niezwykle stresujące i wyczerpujące, a ona znała je lepiej niż większość, z jej shishou będącą Hokage i jej kochankiem będącym Kazekage.
Ale powinna była wiedzieć, że od dawna był przyzwyczajony do dumy, samotności i zaciekłej niezależności, i oczywiście jej słaba próba pomocy spotkała się z najwyższą podejrzliwością i upartą dumą. Czy myślała, że nie był w stanie wykonywać swoich obowiązków? Czy uważała, że był za młody… zbyt niestabilny psychicznie?
Jej pełne dobrych intencji działania w jakiś sposób przypomniały mu o początkowych dezaprobatach rady wioski Suny, kiedy po raz pierwszy objął stanowisko ojca, a ostatecznie Sakura odczuła jego lodowaty temperament, pozostawiając VIPa Konohy w skomplikowanej lawinie różowych włosów i łzawych szmaragdowych oczu.
A teraz, w końcu znudzeni coraz bardziej niestabilnym temperamentem Gaary, a także odważną, ale ewidentnie strapioną fasadą Sakury, ich przyjaciele postanowili zmusić dwie dumne i uparte istoty razem, by naprawiły wszystko raz na zawsze - wszelkimi niezbędnymi środkami.
Źle, że Sakura uparcie starała się zignorować enigmatycznego mężczyznę siedzącego po drugiej stronie łóżka. Jeśli ktokolwiek miał przeprosić, to on będzie tym, który zacznie to robić! Sakura sapnęła cicho do siebie, walcząc z narastającym bólem w sercu.
Prawie natychmiast spuściła powietrze.
Cholera, ale tak bardzo za nim tęskniła. Rzadko zdarzało mu się udać na wycieczkę do Konohy, a tutaj spędzali czas w wielkiej bójce. Sakura miała ochotę płakać i ku jej przerażeniu, charakterystyczne ukłucie w jej oczach powiedziało jej, że oczy zaczęły jej łzawić – znowu.
Nie zamierzała płakać przy nim!
Różowowłosa kunoichi zamrugała szybko i wciągnęła głęboki, drżący oddech.
Oczywiście zwróciło to jego uwagę - i było dla niego najbardziej oczywiste, że jest bardzo poruszona. Spojrzał na nią powoli. Mamrotała teraz do siebie, ze złością odgarniając jedwabiste różowe kosmyki, które opadały jej na twarz, z dala od oczu, kiedy starała się jak mogła przełknąć rosnące zdenerwowanie. Wyglądała tak pięknie jak zawsze, pomimo wszystkiego, co przeszła przez ostatnie kilka dni, a jeśli to doświadczenie nauczyło go czegokolwiek, to pomimo jej niesamowitej sprawności jako silnej i zaciekle opiekuńczej kunoichi, była raczej delikatna emocjonalnie. Przez większość czasu prawie tak nie wyglądało ze względu na jej silną i pewną siebie naturę, ale można ją było łatwo zranić ostrymi słowami nie od kogokolwiek, ale od tych, na których jej zależało - i tych, których kochała.
Jej najważniejszych ludzi, a on był jednym z nich.
Tamtego dnia był wobec niej nieostrożny. Rosnąca presja, jaką wywarli na niego starsi, a także wyczerpanie podróżą sprawiły, że jego nastrój był nieco gorszy niż wcześniej, a ona przypadkowo podjęła z nim dość delikatny temat. To oczywiście nie była wymówka, ale mimo wszystko ją skrzywdził.
Jadeitowe oczy wpatrywały się w jego drobną różowowłosą kunoichi. Odwróciła się od niego, z ramionami skrzyżowanymi ochronnie na piersi i plecami zwróconymi do niego. Wszystko w jej postawie krzyczało, że próbuje się ponownie bronić przed zranieniem przez niego i…
I jeśli nie będzie ostrożny, straci ją.
Mogła zostać skradziona tuż pod jego nosem, kiedy nie patrzył, kiedy utknął w Sunie, a ona została sama w Konoha, gdzie mogła łatwo zostać oczarowana przez jakiegoś opiekuńczego, rozumiejącego shinobi Liścia. Kogoś, kto potrafiłby sprawić, żeby się uśmiechała i śmiała, kogoś, kto nie miał takiego temperamentu jak on i nie zawahałby się okazać jej uczucia, którego tak bardzo pragnęła.
Jego górna warga wykrzywiła się w niemym warknięciu na myśl, że mogła uśmiechać się do zadurzonego mężczyzny, jej zniewalające oczy łagodne z ciepłem i czułością, a policzki pokryte delikatną warstwą różu. Jego piasek poruszał się coraz bardziej.
Nie było mowy, żeby na to pozwolił, żeby pozwolił jej oddać jego uśmiech komuś innemu. Należała do niego, a nawet gdyby zmieniła teraz zdanie, nie zamierzał jej puścić.
To było coś, co musiała zrozumieć.
I wtedy Sakura zauważyła, że patrzy na nią - znowu. Skrzywiła się na niego z podejrzanie łzawymi oczami, ale tym razem nie odwrócił wzroku. Zamiast tego Sakura była lekko zaskoczona, kiedy zaczął się do niej podkradać, a jego ciemne spojrzenie było intensywne.
Pomimo jej największych wysiłków, by się opanować, jej serce zaczęło galopować w piersi jak szalone.
Szmaragdowe oczy były szeroko otwarte, gdy podchodził coraz bliżej, aż dosłownie poczuła pocieszające ciepło, które jego ciało emitowało falami. Zamarła.
— … Gaara? — Wydawała się nieco niepewna, widząc niemal zaciekły wyraz jego twarzy. — Myślę, że byłoby lepiej, gdybyśmy…
Jego oczy natychmiast się zwęziły. Lepiej, gdyby co? Przestali się widywać? Zamiast tego zacząć spotykać się z kimś innym? Czy w końcu się nim zmęczyła? Czy chciała zerwać… ich związek?
Jeśli tak, nie zamierzał pozwolić jej skończyć.
Sakura ledwo zdążyła wydać z siebie zaskoczone westchnienie, zanim sięgnął po nią i natychmiast zakrył jej usta swoimi. Zbyt oszołomiona, by zareagować, mogła tylko pozostać całkowicie nieruchoma, gdy jego usta natarczywie pożerały jej usta. Jego ręka podniosła się, by dotknąć jej twarzy, jego oczy wypalały się w jej oczach.
Sakura nie rozumiała - ale całował ją tak namiętnie, że trudno było myśleć. W końcu jej oczy się zamknęły i wreszcie poddała się mu, zbliżając się do niego i niepewnie odwzajemniając jego pocałunek.
Jego ramię owinęło się wokół jej talii, by przyciągnąć ją bliżej do siebie, a ona lekko podskoczyła w nagłym zetknięciu, po czym znów usiadła, pochylając twarz w jego stronę i owijając ramiona wokół jego szyi.
Jego pocałunek był twardy, dokładny i całkowicie zaborczy, a kiedy odsunął się od niej, wydawała się zdumiona jego nagłym przypływem uczucia. Jej usta były zaczerwienione od jego ataku, oczy lekko oszołomione, a wcześniejsze oznaki złości i frustracji w jej oczach były prawie całkowicie wyczyszczone.
— Przepraszam, ale nie pozwolę ci odejść.
Jej oczy rozszerzyły się na jego zdecydowany ton.
— Co?
Nie rozumiała, o czym on do licha mówił. W jednej chwili próbowała go przekonać, by znalazł sposób, by wydostać ich stąd bez szwanku, w następnej ją przepraszał.
Jego oczy były dzikie. Był równie przekonany, że była równie zdeterminowana, by go zostawić.
— Przepraszam, że zraniłem cię tamtego dnia, ale wybrałaś mnie, Sakura. — Jego głos był teraz twardy, jakby przygotowywał się do trudnej walki, którą bez względu na cenę, był najbardziej zdeterminowany wygrać. — Wybrałaś mnie i nie pozwolę ci zmienić zdania i wybrać innego.
Błysk niepewności był tak prawie niezauważalny, że prawie nie udało jej się go wykryć. Potem zobaczyła ponury wyraz jego twarzy, szybki błysk niepokoju w jego pięknych jadeitowych oczach.
Patrzyła na niego przez długi czas i nagle zrozumiała, dlaczego trzyma ją tak blisko siebie, jego spojrzenie było mroczne i tak bardzo zaborcze. Poczuła, że mięknie – prawdę mówiąc, wygrał już połowę bitwy, kiedy ją wcześniej pocałował. W każdym razie wydawało się, że nigdy nie mogła mu się oprzeć, bez względu na to, jak bardzo się starała.
— Czy to więc jest twój sposób na przeprosiny? - zapytała w końcu łagodnym tonem.
Spojrzał na nią.
— Tak.
Zaczęła się radośnie uśmiechać i gdyby wiedział, że wystarczyłyby mu tylko przeprosiny, dałby je jej od razu.
— Wybaczam ci.
Odwróciła lekko głowę, żeby pocałować jego usta i natychmiast napięcie między nimi zniknęło.
— I nie wygłupiaj się, nie zamierzam cię zostawiać tylko z powodu małej kłótni. — Spojrzała na niego z lekkim wyrzutem. — Chociaż mnie zraniłeś… to przeprosiłeś i pocałowałeś, więc już nie jestem zła. Ale jeśli jeszcze kiedyś zrobisz coś takiego… Przysięgam, że będę cię biła, aż wypadną ci wszystkie zęby.
Potem uśmiechnęła się do niego niewinnie – i po raz kolejny zdziwiło go, jak łatwo było ją zadowolić. Wystarczył tylko prosty gest z jego strony, aby złagodzić jej ból.
Był wewnętrznie zaskoczony, gdy zdał sobie sprawę, że ma nad nią taką samą władzę, jak ona nad nim.
— Właściwie to próbowałam cię przekonać, żebyś nas stąd wydostał… nie próbowałam z tobą zrywać. — Rozmyślała głośno. Potem jej oczy zatańczyły w kpiącym rozbawieniu. — Cholera, to znaczy, że mimo wszystko będę musiała podziękować Naruto i Sai-baka, czyż nie…
Kichnęła, zanim zdążyła dokończyć zdanie, a on spojrzał na nią. Jej włosy były nadal lekko wilgotne, wyglądała na świeżo wyszorowaną, a jej skóra świeciła zdrowo, z emanującym z niej najbardziej kuszącym zapachem truskawek. Zanim zdążyła zrobić cokolwiek innego, pochylił głowę i szturchnął nosem jej obojczyk, wciągając długo jej słodki zapach. Następnie przesunął językiem wzdłuż jej obojczyka. Zadrżała i zarumieniła się na jego czułe zachowanie.
— Gaara… — Wydawała się lekko zdyszana.
— Poczekamy, aż nas wypuszczą. — Jego niski głos był mocny na jej skórze – ale stawał się zachrypnięty. Wiedziała, co to znaczy. Jej oczy pociemniały i nie stawiała oporu, kiedy zaczął namawiać ją do położenia się na łóżko. — Jestem pewien, że do tego czasu znajdę coś dla nas do zrobienia.
Zarumieniła się na jego komentarz, a zrogowaciałe palce poluzowały ręcznik i zaczęły ściągać go ze jej gibkiej sylwetki. Minęło tak dużo czasu, odkąd mógł się do niej dostać - a był najbardziej wygłodzony swojej różowowłosej kochanki. Westchnęła cicho, kiedy przeciągnął ustami po każdym centymetrze skóry, który ujawnił.
— Gaara — Spojrzała mu w oczy. — Nigdy specjalnie cię nie opuszczę. Wiesz o tym, prawda?
Spojrzał na jej pochyloną w górę twarz, poważną i szczerą. Jadeitowe oczy rozgrzały się nieznacznie.
— Aa. Wiem.



Kolejna prośba spełniona. W tym momencie tłumaczę fajny erotyk TobiSaku. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

3 komentarze:

  1. No to był dopiero rollercoster emocji! Generalnie od chwili, gdy Gaara uaktywnił swój piasek myślałam, że zabije Sakurę i zrobi z jej ciała swoją towarzyszkę (marionetkę, czy piaskową mumię, who know xD) przez co zakończenie mnie dość zawiodło XD

    Ale jak na szorcik spoko historia. No tylko tego słodkiego zakończenia szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i to jest chyba najlepsze, co czytałam!
    Nic tak nie polepsza humoru jak drobna kłótnia. Uuuuuwielbiam je!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi mało tego kajania się! Bo szczerze (chociaż może to przez dzisiejszy wkurw, który mam na wszystko i wszystkich), to zbyt łatwo to się rozwiązało. Rozumiem, że ta Saku łatwo wpada w złość i łatwo jej mija, ale skoro emocje, które miała prawie doprowadziły ją do łez, to zwykły cmok cmok nagle wystarczył na przeproszenie? Sakura, WTF?! xD

    OdpowiedzUsuń