OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: powderblew
Tytuł oryginału: places you know
Link do oryginału: LINK
Shisui jest tym zmęczony.
Naprawdę jest.
Jak tępa może być jedna dziewczyna?
Spogląda na Sasuke, który krzywi się, gdy Naruto
opowiada o szczegółach ich misji w Kwaterze Głównej i przez
chwilę zastanawia się nad swoimi działaniami.
Może Sakura naprawdę nie wiedziała.
Shisui próbuje zreferować całą sytuację. Znał
Sakurę od lat. Lat. Jako starszy kuzyn Itachiego i Sasuke,
czasami jej kapitan ANBU, pacjent, przyjaciel i częsty gość na
przekąski o północy - Shisui zna Sakurę. Zna ją tak, jak
zna krew w swoich żyłach. Widział ją w jej najgorszym, najlepszym
wydaniu, a nawet w jej najbardziej niestabilnym stanie. Złożył ją
z powrotem, zszył każdy kawałek czerwoną nicią i trzymał ją,
nawet gdy chciała się rozpaść.
Shisui był przy tym wszystkim.
Zastanawia się, czy ona wie, że większość ludzi nie
zrobiłaby tego dla kogoś, gdyby nie czuli do tej osoby silnych
emocji.
Zastanawia się.
- Co robisz? - pyta go nagle Sakura, pochyla się nad
nim, a zapach jej szamponu przesłania jego przestrzeń osobistą.
Shisui zaciska palce na pędzlu i wypuszcza powietrze. -
Piszę raport.
- Myślałam, że to było wczoraj?
- Hokage-sama dała nam przedłużenie. - Nie przerywa
procesu myślowego, zamiast tego zanurza pędzel z powrotem w tuszu i
zaczyna od nowa: - Raido wrócił z obrażeniami.
Sakura prycha. - Wiem. Uzdrowiłam go.
- Więc dlaczego o to zapytałaś?
Mruga, słysząc ukąszenie w jego tonie, i przez chwilę
waha się w procesie mówienia. - Nie wiedziałam, że był w twojej
drużynie.
Shisui wpatruje się w swój papier, gryząc wnętrze
policzka z powodu ostrości jej tonu. Poświęca moment na oddech i
natychmiast tego żałuje. Jej perfumy z nutami mięty kręcą się w
jego drogach oddechowych i osadzają się we krwi. Nie może jasno
myśleć, kiedy jest obok niego, ale to nie jest wymówka, żeby na
nią warczeć. Przełyka i nie patrzy na nią, kiedy mówi: -
Przepraszam, Sakura. To nie była dobra misja.
Sakura kładzie dłoń na jego głowie, a on prawie się
wzdryga, kiedy jej palce wplatają się w jego kręcone kosmyki. Jest
współczująca i ciepła, kiedy pyta: - Chcesz zjeść lunch?
- Nie, przepraszam, nie mogę. - Shisui kręci głową,
a jego ręce drżą. - Muszę skończyć ten raport.
- Kłamiesz.
Patrzy na nią raczej przez instynkt niż szok. - Co?
- Twoje ręce zawsze drżą, kiedy kłamiesz. - Sakura
unosi brew, a on zdaje sobie sprawę, jak blisko niego jest. Jej
medyczny płaszcz ociera się o bok jego biodra i kontynuuje: - To
zły nawyk dla kapitana ANBU, ale zwykle nie kłamiesz. Więc?
Shisui zaciska szczękę i gwałtownie wstaje, a jej
ręka spada z jego głowy.
- Zapomnij o tym, Sakura.
Odchodzi.
Serce Sakury skręca się w piersi.
Sakura idzie na kolejną randkę w ciemno.
Shisui wie o tym, kiedy widzi ją w herbaciarni -
Mikoto-obaa prosi go i Itachiego o odebranie jej nowego zamówienia
liści herbaty od konkretnego sprzedawcy w sklepie - i nie może
stwierdzić, czy dobrze się bawi.
Widzi, jak wkłada kosmyk różowych włosów za ucho,
przez co coś skręca mu się w żołądku.
Nagle odwraca wzrok i skupia się na opakowaniach z
herbatą, które są przed nim zawijane.
Shisui nie ma siły, by widzieć, jak uśmiecha się do
kogoś innego.
Itachi marszczy brwi.
Shisui odtąd jej unika, a jego kuzyn nie jest
rozbawiony.
Zajmuje się misjami, Itachim, jedzeniem, czytaniem,
spaniem i praktycznie zostaje pustelnikiem. Nie jest to zdrowe i nie
jest to do końca jego natura, by unikać interakcji społecznych,
ale dopóki nie wyleczy się z Haruno Sakury, jeśli nie będzie
ponad nią, to wszystko, co może robić.
Jeśli uda mu się wyleczyć z Haruno Sakury.
Jeśli jest słowem kluczowym.
Ale pewnego dnia Itachi ma dość tego, że Shisui
ukrywa się jak pustelnik. On, Itachi, społeczny odludek i znakomity
kapitan ANBU z zaparciami emocjonalnymi, ma dość poważnej postawy
swojego pełnego życia, wesołego i beztroskiego starszego kuzyna.
- Musisz coś zrobić - mówi Itachi ze śmiertelnie
poważną miną.
- O czym mówisz? - pyta tępo Shisui.
- Udawanie głupiego nie jest czymś, czego od ciebie
oczekuję, Shisui.
Wzdycha.
- Czy powiedziałeś jej, jak się czujesz? - Itachi
postanawia zapytać po chwili niezręcznego wiercenia się.
- W zasadzie zawracałem jej głowę przez ostatnie
kilka miesięcy.
Shisui marszczy brwi i wymienia sposoby:
- Chodziłem z nią na zakupy spożywcze, kupowałem jej
obiad, zabierałem ją na lody, mieliśmy wieczory filmowe. robiłem
z nią drzemki na polach treningowych, odbierałem ją ze szpitala,
kiedy miała odwagę popaść w stan wyczerpania czakry, a
potem nawet dałem jej prezent urodzinowy z Kumo! - Przerywa i
podkreśla: - Kumo, gdzie sprzedają podwodne kamienie jadeitu, które
wydobywają spod…
- … spod góry Muji, wiem. - Jego młodszy kuzyn
przewraca oczami. - To ja powiedziałem ci, żebyś to tam kupił.
Shisui szydzi: - Kosztowało mnie to dwa miesiące
wypłaty.
- To było dla Sakury-san.
Shisui przerywa. - Wiem.
- Czy zastanawiałeś się, kim są jej koledzy z
drużyny? - Itachi ponownie go przesłuchuje i rzuca mu butelkę wody
z sakiewki. - Sasuke i Naruto chcą trzymać zalotników z dala od
niej.
- To nie działa - prycha i odkręca nakrętkę butelki
z wodą. - Widziałem ją na co najmniej pięciu randkach w ciemno w
tym miesiącu.
- Możliwe, że Sasuke i Naruto nie wiedzą.
Yamanaka-san ma swoje sposoby.
Shisui marszczy brwi i bierze łyk wody.
- To nie ma znaczenia. Te randki w ciemno mówią mi, że
nigdy nie uważała mnie za zalotnika.
Itachi wzdycha.
- Nie możesz jej unikać wiecznie, Shisui.
- No to patrz na mnie.
- Czy jest jakiś powód, dla którego twój kuzyn mnie
ignoruje? - Sakura wchodzi do kompleksu Uchiha, jakby była jego
właścicielem, i patrzy na Itachiego, który ostrzy swoje kunai. -
Od tygodni próbuję nakłonić go, żeby zjadł ze mną lunch. Do
diabła, nawet namawiam go na trening. Moglibyśmy nawet
zagrać w berka, ale on znika, gdy tylko go zobaczę!
Itachi rozważa to przez chwilę.
Z jednej strony mógłby być dobrym kuzynem. Mógł
całkowicie odrzucić temat. Mógł udawać, że nie ma pojęcia, co
się dzieje. Może udawać i kłamać, chronić swojego starszego
kuzyna i popychnąć Sakurę w innym kierunku.
Z drugiej strony może pozbyć się tej całej tęsknoty
i napięcia.
Widząc, jak Shisui marnieje przez tygodnie, z tym
głupim dąsem na twarzy…
- … Czy zastanawiałaś się, dlaczego Shisui cię
unika, Sakura-san? - pyta powoli Itachi.
- Ha! - woła Sakura i krzyżuje ramiona pod klatką
piersiową. - Unika mnie. Wiedziałam. Czy to z powodu raportu z
misji? O Raido?
- Sakura-san. - Wzdycha i odkłada kunai. Itachi próbuje
ponownie. - Sakura, Shisui nienawidzi widzieć cię na randkach w
ciemno i nienawidzi tego, że jego własne wysiłki są odrzucane.
- Wysiłki? - Marszczy brwi. - Itachi, o czym ty mówisz?
O Boże.
Jest ich dwoje.
Shisui i Sakura to naprawdę niezła para.
Itachi szczypie grzbiet swojego nosa i poddaje się. -
Sakura, Shisui cię lubi. Romantycznie. Widzenie cię z innymi
mężczyznami rani go, ponieważ myśli, że nawet nie wzięłaś go
pod uwagę. Próbuje o ciebie zabiegać od kilku miesięcy, ale ty go
odtrącasz. Jest zdenerwowany.
Sakura mruga przez kilka chwil w oszałamiającej ciszy.
Zastanawia się, czy był trochę zbyt dosadny. Przerywa
i przechyla głowę. - Sakura?
- O mój Boże.
Shisui wpada w zasadzkę około szóstej wieczorem.
Itachi używa Shunshin, aby złapać go, ramię na brzuchu i
przedramię pod kolanami.
- Itachi! - Shisui traci nad sobą panowanie i wykręca
się na mięśniach ramienia swojego młodszego kuzyna. - Co ty do
cholery robisz?
Itachi upuszcza go w pobliżu brzegu rzeki na szczycie
góry Hokage, a następnie znika. Kędzierzawy ninja mruga szybko i
patrzy na latarnie na wierzbie Mitsukiego i koc piknikowy pełen
jedzenia pod gałęziami.
- Zrobiłam yakisobę. - Głos Sakury dobiega z lewej
strony, a on szybko obraca głową, żeby na nią spojrzeć. Przyszła
prosto ze szpitala, jej fartuch medyczny wciąż jest na niej, a jej
mundur jest pomarszczony. - Są kulki ryżowe i sałatka z
wodorostów. Mam też trochę shochu, jeśli chcesz.
- Co... - Mruga na delikatne światło emitowane przez
latarnie. - Co to wszystko jest?
Sakura drapie się po karku na sposób Kakashiego i
uśmiecha się nieśmiało. - Itachi mi powiedział. Powinieneś był
mi powiedzieć, co robisz. Jest powód, dla którego wciąż jestem
singlem, Shisui. Nie jestem dobra w randkowaniu i wciąż czekałam,
aż mnie zaprosisz.
- Och - mówi Shisui, a potem spogląda z powrotem na
koc piknikowy. Klepie się w czoło i mówi. - Och.
- Chodzi mi o to, czy nadal jesteś... - Sakura przerywa
i poprawia swój fartuch. - Wciąż jesteś zainteresowany?
Patrzy na nią przez chwilę. Chwila, pełna całkowitego
niedowierzania i szoku. Potem zaczynają działać jego geny Uchiha,
jego mózg trzaska, a oddech się zatrzymuje. Shisui podchodzi do
niej, obejmuje jedną ręką jej dolną część pleców i całuje
ją.
Na
końcu Shisui nie jest ponad nią.
Dostaje
się pod nią.*
*In the end, Shisui doesn’t get over her.
He gets under her.
No to się dobrali. Sieroty jedne XD
OdpowiedzUsuńAle i tak moje serce wygrał tu Itaś i wyrzucenie kuzyna na randkę :D
Cudowne zakończenie. Nie dziwię się, że wstawiłaś oryginalne zdanie, bo tego chyba nie da się dobrze przetłumaczyć xD
Awwww
OdpowiedzUsuńJak ja lubię te kuzynowskie relacje Itasia I Shuisiasia. To takie ciepłe i szczere :)
No i Sakuuuuura. Urocza.
To opowiadanko pozostawilo za sobą miłe odczucia.
Nareszcie happy end