niedziela, 12 lipca 2020

Kisame/Sakura - To, w którym wzajemnie czujecie smak swojego jedzenia

Sakura miała teraz szesnaście lat i była cholernie zła. Była na diecie, czy jej bratnia dusza tego nie załapała? Przez ostatnie trzy dni jadł czekoladę, a teraz utkwiła ze smakiem słodkiej polewy na ustach, jakby jadł dango. Nie potrzebowała tych pragnień, do cholery! Miała nadzieję, że zrzuci jeszcze kilka kilogramów, a to po prostu się nie stanie, jeśli jej bratnia dusza będzie kontynuowała jedzenie słodkich rzeczy i kusiła ją.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: raendown
Tytuł oryginału: Kisame/Sakura - The one where you taste each other's food
Link do oryginału: LINK

Nie miała zbyt wielu lat, kiedy zdała sobie sprawę, co się działo. Kiedy pięcioletnia Sakura pobiegła do rodziców i powiedziała im, że jej bratnia dusza musi właśnie jeść wołowinę, byli zachwyceni. Wiele osób nie miało bratniej duszy i uważano, że są wyjątkowo szczęśliwe osoby, które je miały. Sakura po prostu miała nadzieję, że jej będzie jadła bardziej słodkie rzeczy. Lubiła słodycze, sos jabłkowy i sok. Jej bratnia dusza lubiła jeść wołowinę, ryby i wieprzowinę. Nie była pewna, czy byliby w stanie się zgodzić na cokolwiek, skoro nawet nie lubili tego samego jedzenia.
Z biegiem lat Sakura zaczęła kochać ryby, których nie jadła jako małe dziecko. Mając ich smak tak często na ustach, bardzo ich pragnęła i zawsze prosiła je na kolację, gdy pytano ją o opinię. Doceniała dni, kiedy mogła zlizać smak czosnkowych krewetek z ust podczas wykładu akademickiego. Czasami na placu zabaw z przyjaciółmi obsesyjnie ssała dolną wargę, goniąc za smakiem teriyaki.
Oczywiście były tego wady. Strasznie było zjadać lunch i próbować połączyć kanapkę z masłem orzechowym ze smakiem jajka na twardo. Starała się nie oblizywać ust, ilekroć jej bratnia dusza jadła super pikantne curry; sama była tylko fanem łagodniejszych przypraw i wiedziała, że jeśli ulegnie nawykowi i obliże usta, następne trzydzieści minut poświęci na gryzieniu języka. Zawsze się poddawała. I to zawsze było okropne.
Sakura miała teraz szesnaście lat i była cholernie zła. Była na diecie, czy jej bratnia dusza tego nie załapała? Przez ostatnie trzy dni jadł czekoladę, a teraz utkwiła ze smakiem słodkiej polewy na ustach, jakby jadł dango. Nie potrzebowała tych pragnień, do cholery! Miała nadzieję, że zrzuci jeszcze kilka kilogramów, a to po prostu się nie stanie, jeśli jej bratnia dusza będzie kontynuowała jedzenie słodkich rzeczy i kusiła ją.
Taka była jej frustracja, gdy Kakashi i Naruto chcieli zatrzymać się w sklepie dango na obrzeżach miasta, w którym nocowali. Cóż, Naruto chciał, a Kakashi chciał, żeby Naruto się zamknął. Jej sensei nie był wielkim fanem słodyczy, ale cieszył się swoim spokojem i ciszą, co w tej chwili można było osiągnąć tylko dzięki spełnieniu wymagań Naruto dotyczących dango. Sakura denerwowała się z irytacji, bo gdy wraz z kolegą z drużyny weszli do środka, Kakashi wymknął się, by zarezerwować im kilka pokoi w pobliskiej gospodzie. Zastanawiała się, dlaczego żaden z jej ważnych ludzi nie wspierał jej osobistych starań. Czy to zbyt wiele, aby poprosić, by pomogli jej trzymać się z dala od cukru i złych węglowodanów tylko przez kilka tygodni? Nie myślała tak.
Z westchnieniem ostrożnie spojrzała na duży talerz pysznych, lepkich smakołyków, który postawiono przed nią na stole. Zawsze chętnie dzieląc się ze swoimi przyjaciółmi, Naruto nalegał, aby ona również zamówiła. Nawet za nie zapłacił. Sakura poczuła rozpacz, gdy jej palce bawiły się kijami, z których każdy zawierał trzy pierogi w różnych kolorach. Musiała się poddać, wiedziała, że tak, ale to nie znaczyło, że będzie musiała się z tym dobrze czuć.
Pierwszy kęs był prawie niebiański, przyznała sobie. Od prawie miesiąca trzymała się warzyw i owoców o niskiej zawartości cukru, a jej kubki smakowe praktycznie śpiewały, gdy ta pyszna gęsta polewa przesuwała się po jej języku. Czy było coś słodszego niż dango?
- Wreszcie! - Ze stolika obok nich dobiegł szorstki głos. Sakura obejrzała się z ciekawością - i zamarła. Dwaj mężczyźni przy sąsiednim stole mieli na sobie szaty Akatsuki! Jeden z nich nosił duży kapelusz z paskami białego jedwabiu zwisającymi z ronda, przesłaniającymi jego tożsamość. Ten, którego widziała, był ogromnym mężczyzną, mięśnie falowały pod jego niebieskoszarą skórą, a ciemnoniebieskie włosy stały prawie prosto pod rozciętym hitai-ate poszukiwanego ninja z wioski Mgły.
Szybkie spojrzenie w bok pokazało Sakurze, że Naruto nawet nie zauważył swoich sąsiadów. Zanim zdążyła zwrócić jego uwagę, ten, który siedział do niej plecami, przemówił gładkim głosem.
- Co takiego? - zapytał. Brzmiał niejasno znajomo, choć nie potrafiła pojąć dlaczego.
- Od wielu dni pcham słodycze w twarz, próbując zmusić moją bratnią duszę do zjedzenia czegoś dobrego! Myślę, że głupia dziewczyna była na diecie. Od tygodni nie je nic oprócz jedzenia dla królików! - Wielki mężczyzna wściekle sięgnął po ostatniego dango na patyku, który trzymał. - W końcu dałem jej zachciankę, której nie mogła zignorować! Po prostu zjadła trochę dango!
Sakura zamrugała, patrząc w dół na patyk.
- Zawsze mówisz "ona". Skąd wiesz, że to kobieta? - zapytał gładki głos.
- To proste. Lubię dziewczęta. - Wielki wzruszył ramionami. - Dlaczego moja bratnia dusza miałaby być mężczyzną, skoro mnie nie pociągają?
- Myślisz zbyt prosto.
- A ty wszystko komplikujesz.
Sakura przełknęła ślinę i położyła słodycze na talerzu. Naruto pozostał nieświadomy, chrupiąc, nie zwracając uwagi na świat. To musiał być zbieg okoliczności, prawda? To nie mogła być ona. Nie było mowy, żeby była bratnią duszą z członkiem Akatsuki!
Zdeterminowana, by udowodnić, że ma rację - i może również zyskać trochę spokoju - Sakura przekopała sakiewkę na biodrze, przesuwając palcami po każdym elemencie przez dotyk, dopóki nie znalazła tego, czego chciała. Wyjęta przez nią racja żywnościowa miała prawdopodobnie co najmniej dziesięć lat. To był żart wśród jōninów, którzy nigdy nie pytali, ile lat miały ich batony racji żywnościowych, ponieważ prawdopodobnie nadal jedli te oryginalne, które powstały podczas założenia wioski. Sakura nie znosiła ich, ale były one wypełnione wystarczającą ilością składników odżywczych, aby zapewnić zdrowie bez obcych dodatków. Były idealnym zdrowym jedzeniem, nawet jeśli smakowały jak mokra tektura przetoczona przez popiół z odrobiną trzydniowego sosu.
Mając oczy wpatrzone w dużego mężczyznę przy sąsiednim stoliku, nieświadomie zapamiętując jego unikalne rysy przypominające rekina, rozpakowała porcję i upewniła się, że Naruto nadal rozprasza jego posiłek. Potem uniosła ją do ust i ugryzła, celowo rozprowadzając obrzydliwy smak wokół ust.
- Ugh! - Zamarła w tym samym czasie, co wielki mężczyzna. - Co do cholery, dziewczyno!?
- Wróciła do sensownego jedzenia, prawda?
- Zadałem sobie trud przekonania jej, by zjadła coś dobrego, i kiedy myślę, że się poddała - do diabła, co właśnie zjadła? - Jego język wisiał przez chwilę z ust w przesadzonym wyrazie obrzydzenia. Potem zdał sobie sprawę, że to nie pomagało, powinien trzymać język z dala od ust, jeśli nie chciał dalej tego próbować.
- Więc? - Jego towarzysz wydawał się lekko rozbawiony jego trudną sytuacją, choć trudno było to stwierdzić za pomocą tego płaskiego tonu.
- Nie wiem, co to było, ale jeśli spróbuje jeszcze raz, nie jem nic oprócz cukru, dopóki nie zrozumie!
Sakura odłożyła porcję racji, przełykając z pewnym trudem. Jeszcze tylko jeden krok do przetestowania, jeszcze jeden krok, a ona przekona się przeciwnie do tego, co czego próbowała się wcześniej przekonać. Niechętnie, kuląc się, sięgnęła po swoje dango. Zerwała jeden z pierogów z talerza, wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, a potem włożyła całe dango do ust.
Z zamkniętymi oczami żuła jak najszybciej, zlizując słodki syrop z palców. Kiedy usłyszała zaskoczony, ale zadowolony dźwięk, skrzywiła się, otwierając jedną powiekę i widząc, że jej cel się uśmiecha. Jego zęby były spiczaste i ostre. W głębi duszy zauważyła, że było to dosyć atrakcyjne.
- Proszę bardzo! Z powrotem w grze! Nie wiem, co się tam wydarzyło, ale znowu wróciła do dango. - Z satysfakcją skinął głową. - Dobry wybór, Dziewczyno.
- Te aktualizacje nawyków żywieniowych twojej bratniej duszy przykuwają uwagę, zapewniam cię - wycedził jego towarzysz.
Jej bratnia dusza przewróciła oczami i zanim jeszcze otworzył usta, wiedziała, że zaraz zaczną się sprzeczać. To z jego miny można było wywnioskować, że najwyraźniej obraził go ten komentarz. Sakura nie była jednak w stanie wsłuchać się w ich małą sprzeczkę.
- Naruto, Sakura. - Cichy głos przykuł ich uwagę. Oboje odwrócili głowy, by zobaczyć, że Kakashi-sensei wślizgnął się do sklepu, ale żadne z nich tego nie zauważyło. Siedział na ławce na przeciw niej, obok Naruto, a jego wzrok był utkwiony w tym samym miejscu, w którym miała ona. - Chcę, żebyś milczał Naruto, ale czy wiesz, kto to jest przy następnym stole?
- Kakashi-sensei - szepnęła Sakura. Spojrzał jej w oczy, unosząc brew na lekko zaniepokojony wyraz jej twarzy. - Myślę, że ten wielki to moja bratnia dusza.
Jego brew uniosła się jeszcze wyżej, a jego ręka wystrzeliła, aby zakryć usta Naruto w samą porę, by stłumić niedowierzający krzyk z ust chłopca. Ona i jej nauczyciel patrzyli na siebie przez długi czas, rozmawiając bez słów. Patrzyła, jak obliczeniowe spojrzenie zanika, zastępując je czymś, co mogła niemal nazwać współczuciem - dziwne u mężczyzny, który tak rzadko okazywał swoje emocje.
- To zmienia postać rzeczy, prawda? - powiedział do niej cicho. Sakura chciała go przytulić za to, że był taki wyrozumiały. Nie zrobiła tego. Przestrzegała granic swojego kolegi z drużyny. Zamiast tego po prostu skinęła głową i obejrzała się, by zobaczyć swoją dużą niebieskoskórą bratnią duszę, która dźgała jednym palcem drewniany blat stołu, gdy coś mówił.
- Gah! - Naruto wstrzymał oddech, gdy w końcu zdołał oderwać dłoń Kakashiego od twarzy. - Ale czy Itachi nie podróżuje z tym facetem? Widziałem go już wcześniej! Przysięgałbym, że to facet, który nawiązał współpracę z Itachim!
- Dwa ptaki, jeden kamień - mruknął Kakashi, a kąciki jego oczu zmarszczyły się w uśmiechu, którego Sakura nie musiała widzieć, aby wiedzieć, że wcale nie był przyjazny.
Walka, kiedy zorganizowali na tę dwójkę zasadzkę w ciemnym zaułku, była krótka, ale brutalna. Itachi nie wdał się w taką walkę, na jaką był w stanie, gdy zauważył, że skupiają się głównie na schwytaniu jego partnera. Jego Sharingan widziały sposób, w jaki Sakura patrzyła na dużego mężczyznę i zaciekawiony pozwolił się powstrzymać. W sposób, w jaki zawsze to robił, Naruto natychmiast rzucił swoim zaufanym Talk-no-Jutsu. Błagał Itachiego o powody swoich działań i błagał o pomoc w sprowadzeniu Sasuke do domu. Sakura byłaby zdziwiona, że tak naprawdę odnosił sukces, gdyby nie była tak rozproszona przez wysokiego, związanego obok niego mężczyznę.
- Nie podobał ci się smak mojej porcji racji żywnościowych - powiedziała z taką pewnością siebie, jaką tylko mogła wykrzesać. - Więc jeśli sprawisz nam kłopoty, możesz być pewien, że oboje zjemy je na obiad. - Jego oczy rozszerzyły się, gdy znaczenie na niego spadło. A potem jego usta rozchyliły się w ostrym uśmiechu, jego zęby błyszczały w słabym świetle.
- Cześć, dziewczyno - powiedział. - Jesteś ładna, chociaż mogłoby ci się przydać więcej mięsa na kościach. Nazywam się Kisame, a ty?
- Sakura - sapnęła, zupełnie nieświadoma zachwyconego wyrazu twarzy, zakochując się od pierwszego słowa.
Drużyna 7 porzuciła raczej nieistotną misję na rzecz sprowadzenia więźniów z powrotem do wioski. Nikt nie pomyślał, że to dziwne, że Kisame nie próbował się uwolnić. Rzeczywiście wydawał się szczęśliwy, że może podążać tam, gdzie Sakura kiedykolwiek zechce go poprowadzić.



Zamiana w kolejności. Ja dzisiaj, a Eri w środę, ale od przyszłej niedzieli wracamy do dotychczasowej rozpiski. 
Uwielbiam to KisaSaku, więc musiałam je dodać, pomimo że jest na blogu już jedno tłumaczenie z tą parą. 

2 komentarze:

  1. Wiesz Ty co? Kiedy już się wszystko uspokoiło w mojej główce, to przeczytałam te rozkoszne opowiadanie i znów nam hype na Kisame xD
    Ktoś mógłby powiedzieć, że wszystko poszło zdecydowanie zbyt łatwo, ale moim zdaniem to idealnie pasowało do klimatu One-shotu. Bo to nie miała być hiper super poważna treść, współgrająca z kanonem, tylko właśnie takie lekkie i rozkoszne. Jeju, jakbym chciałabym przeczytać kontynuację tak bardzo, że szok, ale wiem, że ta autorka raczej tego nie robi.

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj jest króciutka kontynuacja tego ona shota: https://archiveofourown.org/works/10512390/chapters/30524628

      Usuń