Sakura miała teraz szesnaście lat i była cholernie zła. Była na diecie, czy jej bratnia dusza tego nie załapała? Przez ostatnie trzy dni jadł czekoladę, a teraz utkwiła ze smakiem słodkiej polewy na ustach, jakby jadł dango. Nie potrzebowała tych pragnień, do cholery! Miała nadzieję, że zrzuci jeszcze kilka kilogramów, a to po prostu się nie stanie, jeśli jej bratnia dusza będzie kontynuowała jedzenie słodkich rzeczy i kusiła ją.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: raendown
Tytuł oryginału: Kisame/Sakura - The one where you taste each other's food
Link do oryginału: LINK
Nie
miała zbyt wielu lat, kiedy zdała sobie sprawę, co się działo.
Kiedy pięcioletnia Sakura pobiegła do rodziców i powiedziała im,
że jej bratnia dusza musi właśnie jeść wołowinę, byli
zachwyceni. Wiele osób nie miało bratniej duszy i uważano, że są
wyjątkowo szczęśliwe osoby, które je miały. Sakura po prostu
miała nadzieję, że jej będzie jadła bardziej słodkie rzeczy.
Lubiła słodycze, sos jabłkowy i sok. Jej bratnia dusza lubiła
jeść wołowinę, ryby i wieprzowinę. Nie była pewna, czy byliby w
stanie się zgodzić na cokolwiek, skoro nawet nie lubili tego samego
jedzenia.
Z biegiem lat Sakura zaczęła kochać ryby, których
nie jadła jako małe dziecko. Mając ich smak tak często na ustach,
bardzo ich pragnęła i zawsze prosiła je na kolację, gdy pytano ją
o opinię. Doceniała dni, kiedy mogła zlizać smak czosnkowych
krewetek z ust podczas wykładu akademickiego. Czasami na placu zabaw
z przyjaciółmi obsesyjnie ssała dolną wargę, goniąc za smakiem
teriyaki.
Oczywiście były tego wady. Strasznie było zjadać
lunch i próbować połączyć kanapkę z masłem orzechowym ze
smakiem jajka na twardo. Starała się nie oblizywać ust, ilekroć
jej bratnia dusza jadła super pikantne curry; sama była tylko fanem
łagodniejszych przypraw i wiedziała, że jeśli ulegnie nawykowi i
obliże usta, następne trzydzieści minut poświęci na gryzieniu
języka. Zawsze się poddawała. I to zawsze było okropne.
Sakura miała teraz szesnaście lat i była cholernie
zła. Była na diecie, czy jej bratnia dusza tego nie załapała?
Przez ostatnie trzy dni jadł czekoladę, a teraz utkwiła ze smakiem
słodkiej polewy na ustach, jakby jadł dango. Nie potrzebowała tych
pragnień, do cholery! Miała nadzieję, że zrzuci jeszcze kilka
kilogramów, a to po prostu się nie stanie, jeśli jej bratnia dusza
będzie kontynuowała jedzenie słodkich rzeczy i kusiła ją.
Taka była jej frustracja, gdy Kakashi i Naruto chcieli
zatrzymać się w sklepie dango na obrzeżach miasta, w którym
nocowali. Cóż, Naruto chciał, a Kakashi chciał, żeby Naruto się
zamknął. Jej sensei nie był wielkim fanem słodyczy, ale cieszył
się swoim spokojem i ciszą, co w tej chwili można było osiągnąć
tylko dzięki spełnieniu wymagań Naruto dotyczących dango. Sakura
denerwowała się z irytacji, bo gdy wraz z kolegą z drużyny weszli
do środka, Kakashi wymknął się, by zarezerwować im kilka pokoi
w pobliskiej gospodzie. Zastanawiała się, dlaczego żaden z jej
ważnych ludzi nie wspierał jej osobistych starań. Czy to zbyt
wiele, aby poprosić, by pomogli jej trzymać się z dala od cukru i
złych węglowodanów tylko przez kilka tygodni? Nie myślała tak.
Z westchnieniem ostrożnie spojrzała na duży talerz
pysznych, lepkich smakołyków, który postawiono przed nią na
stole. Zawsze chętnie dzieląc się ze swoimi przyjaciółmi, Naruto
nalegał, aby ona również zamówiła. Nawet za nie zapłacił.
Sakura poczuła rozpacz, gdy jej palce bawiły się kijami, z których
każdy zawierał trzy pierogi w różnych kolorach. Musiała się
poddać, wiedziała, że tak, ale to nie znaczyło, że będzie
musiała się z tym dobrze czuć.
Pierwszy kęs był prawie niebiański, przyznała sobie.
Od prawie miesiąca trzymała się warzyw i owoców o niskiej
zawartości cukru, a jej kubki smakowe praktycznie śpiewały, gdy ta
pyszna gęsta polewa przesuwała się po jej języku. Czy było coś
słodszego niż dango?
- Wreszcie! - Ze stolika obok nich dobiegł szorstki
głos. Sakura obejrzała się z ciekawością - i zamarła. Dwaj
mężczyźni przy sąsiednim stole mieli na sobie szaty Akatsuki!
Jeden z nich nosił duży kapelusz z paskami białego jedwabiu
zwisającymi z ronda, przesłaniającymi jego tożsamość. Ten,
którego widziała, był ogromnym mężczyzną, mięśnie falowały
pod jego niebieskoszarą skórą, a ciemnoniebieskie włosy stały
prawie prosto pod rozciętym hitai-ate poszukiwanego ninja z wioski
Mgły.
Szybkie spojrzenie w bok pokazało Sakurze, że Naruto
nawet nie zauważył swoich sąsiadów. Zanim zdążyła zwrócić
jego uwagę, ten, który siedział do niej plecami, przemówił
gładkim głosem.
- Co takiego? - zapytał. Brzmiał niejasno znajomo,
choć nie potrafiła pojąć dlaczego.
- Od wielu dni pcham słodycze w twarz, próbując
zmusić moją bratnią duszę do zjedzenia czegoś dobrego! Myślę,
że głupia dziewczyna była na diecie. Od tygodni nie je nic oprócz
jedzenia dla królików! - Wielki mężczyzna wściekle sięgnął po
ostatniego dango na patyku, który trzymał. - W końcu dałem jej
zachciankę, której nie mogła zignorować! Po prostu zjadła trochę
dango!
Sakura zamrugała, patrząc w dół na patyk.
- Zawsze mówisz "ona". Skąd wiesz, że to
kobieta? - zapytał gładki głos.
- To proste. Lubię dziewczęta. - Wielki wzruszył
ramionami. - Dlaczego moja bratnia dusza miałaby być mężczyzną,
skoro mnie nie pociągają?
- Myślisz zbyt prosto.
- A ty wszystko komplikujesz.
Sakura przełknęła ślinę i położyła słodycze na
talerzu. Naruto pozostał nieświadomy, chrupiąc, nie zwracając
uwagi na świat. To musiał być zbieg okoliczności, prawda? To nie
mogła być ona. Nie było mowy, żeby była bratnią duszą z
członkiem Akatsuki!
Zdeterminowana, by udowodnić, że ma rację - i może
również zyskać trochę spokoju - Sakura przekopała sakiewkę na
biodrze, przesuwając palcami po każdym elemencie przez dotyk,
dopóki nie znalazła tego, czego chciała. Wyjęta przez nią racja
żywnościowa miała prawdopodobnie co najmniej dziesięć lat. To
był żart wśród jōninów, którzy nigdy nie pytali, ile lat miały
ich batony racji żywnościowych, ponieważ prawdopodobnie nadal
jedli te oryginalne, które powstały podczas założenia wioski.
Sakura nie znosiła ich, ale były one wypełnione wystarczającą
ilością składników odżywczych, aby zapewnić zdrowie bez obcych
dodatków. Były idealnym zdrowym jedzeniem, nawet jeśli smakowały
jak mokra tektura przetoczona przez popiół z odrobiną trzydniowego
sosu.
Mając oczy wpatrzone w dużego mężczyznę przy
sąsiednim stoliku, nieświadomie zapamiętując jego unikalne rysy
przypominające rekina, rozpakowała porcję i upewniła się, że
Naruto nadal rozprasza jego posiłek. Potem uniosła ją do ust i
ugryzła, celowo rozprowadzając obrzydliwy smak wokół ust.
- Ugh! - Zamarła w tym samym czasie, co wielki
mężczyzna. - Co do cholery, dziewczyno!?
- Wróciła do sensownego jedzenia, prawda?
- Zadałem sobie trud przekonania jej, by zjadła coś
dobrego, i kiedy myślę, że się poddała - do diabła, co właśnie
zjadła? - Jego język wisiał przez chwilę z ust w przesadzonym
wyrazie obrzydzenia. Potem zdał sobie sprawę, że to nie pomagało,
powinien trzymać język z dala od ust, jeśli nie chciał dalej tego
próbować.
- Więc? - Jego towarzysz wydawał się lekko rozbawiony
jego trudną sytuacją, choć trudno było to stwierdzić za pomocą
tego płaskiego tonu.
- Nie wiem, co to było, ale jeśli spróbuje jeszcze
raz, nie jem nic oprócz cukru, dopóki nie zrozumie!
Sakura odłożyła porcję racji, przełykając z pewnym
trudem. Jeszcze tylko jeden krok do przetestowania, jeszcze jeden
krok, a ona przekona się przeciwnie do tego, co czego próbowała
się wcześniej przekonać. Niechętnie, kuląc się, sięgnęła po
swoje dango. Zerwała jeden z pierogów z talerza, wzięła głęboki
oddech i zamknęła oczy, a potem włożyła całe dango do ust.
Z zamkniętymi oczami żuła jak najszybciej, zlizując
słodki syrop z palców. Kiedy usłyszała zaskoczony, ale zadowolony
dźwięk, skrzywiła się, otwierając jedną powiekę i widząc, że
jej cel się uśmiecha. Jego zęby były spiczaste i ostre. W głębi
duszy zauważyła, że było to dosyć atrakcyjne.
- Proszę bardzo! Z powrotem w grze! Nie wiem, co się
tam wydarzyło, ale znowu wróciła do dango. - Z satysfakcją skinął
głową. - Dobry wybór, Dziewczyno.
- Te aktualizacje nawyków żywieniowych twojej bratniej
duszy przykuwają uwagę, zapewniam cię - wycedził jego towarzysz.
Jej bratnia dusza przewróciła oczami i zanim jeszcze
otworzył usta, wiedziała, że zaraz zaczną się sprzeczać. To z
jego miny można było wywnioskować, że najwyraźniej obraził go
ten komentarz. Sakura nie była jednak w stanie wsłuchać się w ich
małą sprzeczkę.
- Naruto, Sakura. - Cichy głos przykuł ich uwagę.
Oboje odwrócili głowy, by zobaczyć, że Kakashi-sensei wślizgnął
się do sklepu, ale żadne z nich tego nie zauważyło. Siedział na
ławce na przeciw niej, obok Naruto, a jego wzrok był utkwiony w tym
samym miejscu, w którym miała ona. - Chcę, żebyś milczał
Naruto, ale czy wiesz, kto to jest przy następnym stole?
- Kakashi-sensei - szepnęła Sakura. Spojrzał jej w
oczy, unosząc brew na lekko zaniepokojony wyraz jej twarzy. - Myślę,
że ten wielki to moja bratnia dusza.
Jego brew uniosła się jeszcze wyżej, a jego ręka
wystrzeliła, aby zakryć usta Naruto w samą porę, by stłumić
niedowierzający krzyk z ust chłopca. Ona i jej nauczyciel patrzyli
na siebie przez długi czas, rozmawiając bez słów. Patrzyła, jak
obliczeniowe spojrzenie zanika, zastępując je czymś, co mogła
niemal nazwać współczuciem - dziwne u mężczyzny, który tak
rzadko okazywał swoje emocje.
- To zmienia postać rzeczy, prawda? - powiedział do
niej cicho. Sakura chciała go przytulić za to, że był taki
wyrozumiały. Nie zrobiła tego. Przestrzegała granic swojego kolegi
z drużyny. Zamiast tego po prostu skinęła głową i obejrzała
się, by zobaczyć swoją dużą niebieskoskórą bratnią duszę,
która dźgała jednym palcem drewniany blat stołu, gdy coś mówił.
- Gah! - Naruto wstrzymał oddech, gdy w końcu zdołał
oderwać dłoń Kakashiego od twarzy. - Ale czy Itachi nie podróżuje
z tym facetem? Widziałem go już wcześniej! Przysięgałbym, że to
facet, który nawiązał współpracę z Itachim!
- Dwa ptaki, jeden kamień - mruknął Kakashi, a kąciki
jego oczu zmarszczyły się w uśmiechu, którego Sakura nie musiała
widzieć, aby wiedzieć, że wcale nie był przyjazny.
Walka, kiedy zorganizowali na tę dwójkę zasadzkę w
ciemnym zaułku, była krótka, ale brutalna. Itachi nie wdał się w
taką walkę, na jaką był w stanie, gdy zauważył, że skupiają
się głównie na schwytaniu jego partnera. Jego Sharingan widziały
sposób, w jaki Sakura patrzyła na dużego mężczyznę i
zaciekawiony pozwolił się powstrzymać. W sposób, w jaki zawsze to
robił, Naruto natychmiast rzucił swoim zaufanym Talk-no-Jutsu.
Błagał Itachiego o powody swoich działań i błagał o pomoc w
sprowadzeniu Sasuke do domu. Sakura byłaby zdziwiona, że tak
naprawdę odnosił sukces, gdyby nie była tak rozproszona przez
wysokiego, związanego obok niego mężczyznę.
- Nie podobał ci się smak mojej porcji racji
żywnościowych - powiedziała z taką pewnością siebie, jaką
tylko mogła wykrzesać. - Więc jeśli sprawisz nam kłopoty, możesz
być pewien, że oboje zjemy je na obiad. - Jego oczy rozszerzyły
się, gdy znaczenie na niego spadło. A potem jego usta rozchyliły
się w ostrym uśmiechu, jego zęby błyszczały w słabym świetle.
- Cześć, dziewczyno - powiedział. - Jesteś ładna,
chociaż mogłoby ci się przydać więcej mięsa na kościach.
Nazywam się Kisame, a ty?
- Sakura - sapnęła, zupełnie nieświadoma
zachwyconego wyrazu twarzy, zakochując się od pierwszego słowa.
Drużyna 7 porzuciła raczej nieistotną misję na rzecz
sprowadzenia więźniów z powrotem do wioski. Nikt nie pomyślał,
że to dziwne, że Kisame nie próbował się uwolnić. Rzeczywiście
wydawał się szczęśliwy, że może podążać tam, gdzie Sakura
kiedykolwiek zechce go poprowadzić.
Zamiana w kolejności. Ja dzisiaj, a Eri w środę, ale od przyszłej niedzieli wracamy do dotychczasowej rozpiski.
Uwielbiam to KisaSaku, więc musiałam je dodać, pomimo że jest na blogu już jedno tłumaczenie z tą parą.
Wiesz Ty co? Kiedy już się wszystko uspokoiło w mojej główce, to przeczytałam te rozkoszne opowiadanie i znów nam hype na Kisame xD
OdpowiedzUsuńKtoś mógłby powiedzieć, że wszystko poszło zdecydowanie zbyt łatwo, ale moim zdaniem to idealnie pasowało do klimatu One-shotu. Bo to nie miała być hiper super poważna treść, współgrająca z kanonem, tylko właśnie takie lekkie i rozkoszne. Jeju, jakbym chciałabym przeczytać kontynuację tak bardzo, że szok, ale wiem, że ta autorka raczej tego nie robi.
Buziaki~
Tutaj jest króciutka kontynuacja tego ona shota: https://archiveofourown.org/works/10512390/chapters/30524628
Usuń