środa, 8 lipca 2020

Martwe znaki [ObiSaku]

Więc kiedy w końcu Kakashi powiedział jej (nie Naruto, nie Sasuke, tylko jej) o tym, jak zdobył Sharingana, nie mogła mu przez jakiś czas spojrzeć w oczy.
(w jej umyśle mroczny głos szeptał złodziej)
(ignorowała go)
(i niekoniecznie się z nim nie zgadzała)

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autorricki rick
Tytuł oryginału: Dead Marks
Link do oryginału: LINK

Sakura nie lubiła myśleć o swoim znaku.
(albo o tym, że imię napisane pół-czytelną kursywą na jej żebrach należy do martwego mężczyzny)
Wszyscy rodzą się ze znakiem, imieniem. Albo przynajmniej otrzymują je na pewnym etapie życia. Jednak są tacy, którzy wcale nie otrzymują żadnego. Znak reprezentuje osobę, z którą są najbardziej kompatybilni. Czy ta zgodność dotyczy potomstwa czy osobowości, nikt nie wie. Bardziej romantyczne i mniej tępe wyjaśnienie mówi, że znak symbolizuje miłość, która nigdy nie może zostać skażona i złamana, że pokazuje jedyną osobę, która jest naszą prawdziwą miłością, bez której nigdy nie będziemy mogli być szczęśliwi.
(śmiała się, kiedy słyszała ostatnią część i myślała o szczęśliwym, nie posiadającym znaku Naruto, zakochanym po uszy w delikatnej, posiadającej martwy znak Hinacie)

Sakura pamiętała, jak Kakashi - w tym czasie jako jej nauczyciel - zauważył jej znak. Pamiętała, jak jego oczy (oko?) rozszerzyło się, błysk strachu, winy i wreszcie znajomości (była zdezorientowana na początku, dlaczego ta szczególna emocja była obecna, czy jej nauczyciel znał jej bratnią duszę?) pojawił się w jego jedynym widocznym oku. Wykrztusił słaby pretekst o spóźnieniu się na jakieś spotkanie i zniknął na resztę tygodnia.
(po latach dowiedziała się, że spędził ten czas na cmentarzu, po cichu prosząc o przebaczenie od byłego i bardzo martwego kolegi z drużyny)

W tym momencie wiedziała, że właściciel imienia na jej żebrach jest trupem, człowiekiem, który zmarł w trakcie Trzeciej Wojny Shinobi, zgnieciony pod głazem i z brakującym jednym okiem.
Więc kiedy w końcu Kakashi powiedział jej (nie Naruto, nie Sasuke, tylko jej) o tym, jak zdobył Sharingana, nie mogła mu przez jakiś czas spojrzeć w oczy.
(w jej umyśle mroczny głos szeptał złodziej)
(ignorowała go)
(i niekoniecznie się z nim nie zgadzała)

Sakura ignoruje sapnięcie szoku Kakashiego, kiedy twarz Tobiego zostaje ujawniona i spieszy do przodu, by zadać wrogowi cios. Spodziewa się przelecieć prosto przez jego ciało i uderzyć obszar za nim, ale Kakashi krzyczy jej imię w desperackiej panice, a Tobi sztywnieje i traci całą koncentrację nad swoim jutsu.
I tak po prostu, Tobi leci do tyłu pod siłą jej ciosu, rozbijając drzewa przed lądowaniem na górze.
A raczej tego, co zostało z góry.
Sakura powinna puchnąć z dumy, bo właśnie trafiła dupka, który zagroził, że zabierze Naruto wszystko. Jego szczęście, akceptację, przyjaciół i miłość.
(niezbyt przejmowała się tym, co mógł jej zabrać, bo w końcu wszystko co jej zostało, to jej życie)
Ale z jakiegoś powodu zimne uczucie strachu i bólu szarpie ją w klatce piersiowej i Sakura krzyczy.
Krzyczy, bo wie dlaczego czuje się w ten sposób,
i nie może tego nienawidzić.
Kiedy on wraca, jego oczy skupiają się na niej i zaczyna podchodzić. Nie słyszy Naruto krzyczącego, by się odsunęła i nie słyszy Kakashiego, proszącego mężczyznę, by się nie zbliżał. Ledwie zarejestrowała pojawienie się przy jej boku Sasuke, który przeniósł ją do bezpiecznego miejsca. Wszystko co słyszy, to jego imię.
(ObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObitoObito-)

Jest z nim teraz sama, utknęli gdzieś, starając się znaleźć Kakashiego, Naruto albo Sasuke. Ciągle na nią zerka, nawet jeśli wie, że ona się orientuje, biorąc w pamięć każdy detal jej twarzy, włosów i oczu.
Bo on wie, że nie zostało mu wiele czasu.
Ona wie, że nie zostało mu wiele czasu.
Ale oboje są cicho, skupiając się nawzajem na sobie, kiedy wierzą, że drugie nie patrzy i myśląc o tym, jak wszystko mogło pójść inaczej.
Ponieważ ona nie może zapomnieć, co zrobił.
A on nie może po prostu zapomnieć o Rin.
Jedyny moment, kiedy rozmawiają, to ten kiedy się rozpada, zmienia się w pył i umiera. To niewerbalna rozmowa, ale oboje rozumieją.
Patrzy na nią smutnymi, przepraszającymi oczami, a kiedy ona patrzy głębiej, przysięga że widzi w nich odrobinę szczęścia.
Przeprasza za to co zrobił i za to, że nie jest w stanie jej kochać.
Kilka lat zajmuje jej wybaczenie pierwszej części, ale jej serce od razu akceptuje ostatnią.
Zauważa to i czuje, że jego serce trochę się łamie.
A potem go nie ma.

Lata po Czwartej Wojnie Shinobi Sakura siedzi na arenie i obserwuje nowe pokolenie biorące udział w Egzaminie na Chuunina. Naruto, teraz Siódmy Hokage, stoi obok Hinaty, trzymając jej dłoń, kiedy oboje oglądają jak ich syn rywalizuje. Kakashi ukrywa się gdzieś niedaleko, najprawdopodobniej również oglądając, a Sasuke siedzi na dachu.
Kiedy Naruto przyłapuje syna na oszukiwaniu, czuje pieczenie w miejscu, gdzie znajduje się jej znak. Wstaje, zaskakując Ino i Temari, które siedzą obok niej i biegnie.

Znajduje go na ukrytym polu treningowym, tym samym, którego Kakashi i jego drużyna używali, gdy byli młodsi.
Stoi z plecami odwróconymi do niej, z głową uniesioną ku niebu. Kiedy woła jego imię miękkim, drżącym głosem, odwraca się.
Pierwsza rzecz, jaką zauważa, to brak Rinnengana, który zastąpiony jest czarnym materiałem, zasłaniającym pusty oczodół.
Uśmiecha się do niej, zakłopotany, pocierając tył głowy. Od razu widzi żywego i niezdarnego chłopca, o którym opowiadał Kakashi, kiedy razem wspominali o tym, co było.
(co powinno być)
Przez chwilę martwiła się jak, zbyt paranoiczna, by uwierzyć, że to prawda.
Jak to możliwe, że tu jest?
Ale patrzy jej w oczy z całą nieśmiałością nastoletniego chłopaka, a ona się relaksuje.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - mówi miękko, a jego głos unosi wiatr.
- Jak... - Nie kończy pytania, przerywając kiedy przygląda mu się uważniej.
- Orochimaru znów eksperymentuje z Edo Tensei. - Zaczyna. - Sasuke trochę mu pomaga, chodzi o jakieś niespłacone długi...
Przerywa, kiedy widzi jej załzawione oczy i marszczy brwi.
- Słuchaj - mówi delikatnie. - Rozumiem, jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć. Mam na myśli, ja też bym nie chciał na twoim miejscu...
Sakura wzdycha cicho, zamykając oczy i uciskając nos. Kiedy czuje, że nie złamie się na jego widok, otwiera oczy i posyła mu lekki uśmiech.
- Czy chciałbyś może trochę herbaty? - Pyta.
Obito uśmiecha się jasno i kiwa głową.


Hyhy, mam jeszcze w zapasie dwa tłumaczenia, a ktoś nie ma żadnego. [patrzy na Eri z zadziornym uśmieszkiem]
Módlcie się za mnie, albowiem znalazłam IndraSaku, które ma 11k słów. Umrę, tłumacząc to. Po wklejeniu do Open Office i sformatowaniu wyszło 79 stron. SIEDEMDZIESIĄT DZIEWIĘĆ! [pada na twarz] Kilkadziesiąt stron na szczęście odejdzie, bo między akapitami są odstępy. 

3 komentarze:

  1. Naprawdę ciekawy jest ten one shot! Napisany całkowicie w innym stylu, takim wyjątkowym. Dziękuję za przetłumaczenie, jest się nad czym zachwycać. Oczekuje więc kolejnych tłumaczeń i... Powodzenia z IndraSaku! Nie mogę się doczekać c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram, ciekawy one-shot. Jednak nie będę ukrywać, że jak zaczęłam czytać, to miałam ochotę przerwać, bo motyw bratnich dusz już nieco mi się przejadł. Na całe szczęście, dotrwałam do momentu, w którym Obito jest pierwszy raz wspomniany. A że ja tego nieszczęśliwie zakochanego idiotę uwielbiam, to musiałam przeczytać co tym razem go wpakowano. Wow, różne interpretacje z Sharinganem Obito spotkałam, ale żeby od razu złodziej? Mocne, a jednocześnie tak idealnie pasujące do historii Kaszalota. Bo skoro dla innych był katem, to co stoi na przeszkodzie, żeby nazywać go złodziejem? Ten fragment serio mnie poruszył... Może jestem tępa, ale czy odebranie komuś życia nie równa się z odebraniem miłości, szczęścia, akceptacji i możliwość widzenia się z przyjaciółmi? Rety, kończę już, bo napiszę esej... Na koniec: Smacznej herbaty, Obito. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To było cudneeee.
    Wszystko, od samego początku i przerażenia Kakashiego, kiedy dowiedział się prawdy. Przez szok Obito, kiedy usłyszał hej imię. Do tej niepewności, wahania podczas wojny. No i końcówka mmmm. Nie płakałabym, gdyby historia zakończyła się bez spotkania na końcu, bo lubię smutne teksty, ale taka wersja też jest fajniutka 🖤

    Tłumacz Indre, tłumacz maleńka.

    OdpowiedzUsuń