poniedziałek, 6 kwietnia 2020

none, zero, nada [DeiSaku]

    - Spójrz - zaczęła, tym razem zastanawiając się nad swoimi słowami - czy mógłbyś pozbyć się tego pająka w mojej kuchni? Zrobię ci obiad - znacznie lepszy niż ta spalona rzecz. Obiecuję, że nie jestem takim złym kucharzem - albo cokolwiek, co byś chciał w zamian. Po prostu proszę - skończyła zadyszana.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: xArianaxx
Tytuł oryginału: none, zero, nada
Link do oryginału: LINK
Opis autora: Sakura ma nieoczekiwanych gości... ale czy ta wizyta jest naprawdę tak niezaplanowana, jak myśli?


Aromat masła przenikał powietrze w kuchni, skwierczenie oleju mieszało się z dźwiękiem burczenia w jej brzuchu, a obietnica smacznego jedzenia sprawiała, że z ust leciała jej ślinka.
Ino ciągała ją przez cały dzień w poszukiwaniu idealnej sukienki, jak opisała kawałek materiału, którego znalezienie zajęło długie, długie godziny. Najwyraźniej nadchodzący obiad z rodzicami chłopaka Ino nie był tylko na jej liście priorytetów, ale także na liście Sakury, ponieważ Ino nie pozwoliła jej się zatrzymać w trakcie zakupów na szybką przekąskę.
- To jest zbyt ważne - krzyczała na nią za każdym razem, kiedy mijali stoisko z jedzeniem.
Teraz wszystko, o czym marzyła Sakura, to miły, ciepły posiłek i później pożądany sen - myśl o 12-sto godzinnej zmianie przed nią unosiła się nad jej głową jak ciemna chmura. Przetarła oczy, tłumiąc ziewnięcie i mieszając zawartość patelni, i wtedy to zauważyła.
Wielki, owłosiony ośmionogi demon pełzający po ścianie - jej ścianie - po prawej stronie.
Krzyknęła - prawdziwy, przeraźliwy dźwięk wydostał się z jej ust, gdy upuściła szpatułkę i wybiegła z czegoś, co kiedyś było bezpiecznym miejscem do jedzenia, czytania i picia porannej kawy, a teraz zamieniło się w zakazaną strefę.
Grzebała w swoim telefonie, szukając odpowiedniego numeru - nie dbała o to, że była prawie jedenasta w nocy i był środek tygodnia - to był nagły wypadek, więc albo Naruto, albo Kakashi będą musieli przyjść i uratować ją przed...
Pukanie.
Pukanie?
Jej palce zamarły na ekranie, a uszy napięły się, słuchając. Dudnienie dobiegło z powrotem, tym razem głośniejsze i bardziej natarczywe.
Twarz, która powitała ją, gdy otworzyła drzwi, była nieoczekiwanym widokiem, ale powitała ją z ulgą i sercem pełnym nadziei, mimo że zaledwie miesiąc wcześniej przysięgła trzymać do niego wieczną urazę, i przy każdej innej okoliczności zamknęłaby drzwi, ale teraz - teraz mógł odpokutować za wszystkie swoje wykroczenia i zostać jej bohaterem - nowy sąsiad, który spojrzał na nią pytająco, gdy patrzyła na niego błyszczącymi oczami (fakt, że drugiego dnia po tym, kiedy przeprowadził się do budynku, grał do późna w nocy, kiedy próbowała uczyć się do bardzo ważnego egzaminu i to, że nie zadał sobie trudu otworzenia drzwi, kiedy przyszła poprosić go, by przestał, nie miał teraz zbyt wielkiej wartości).
- Na co te krzyki?
- Lubisz pająki? - Otworzyła usta bez zastanowienia, pytanie wydostało się zanim mogła je lepiej sformułować i skuliła się w sobie.
Chciała, żeby jej pomógł, a nie chciała zadziwić go i zmusić do ucieczki.
- Eh, niezupełnie? - odpowiedział mężczyzna, unosząc brew, ale nie mogła nie zauważyć lekkiego szarpnięcia w kąciku ust, prawdopodobnie powstrzymywał się od śmiechu z jej niezręczności.
- Nie, mam na myśli... - Sakura przerwała, gdy zapach czegoś płonącego dotarł do jej nosa. Nie była jedyną, która to zauważyła, wzrok nieznajomego zgubił się gdzieś za nią, podążając za źródłem nieprzyjemnego zapachu, a ona zaklęła. - Cholera.
Pobiegła, zostawiając sąsiada przy drzwiach wejściowych, po czym zatrzymała się przy wejściu do kuchni, aby wziąć głęboki oddech. Wizja spalenia mieszkania pchnęła ją na tyle, by wbiegła do środka, wyłączyła kuchenkę i jak najszybciej wyszła (wpadając na wszystkie meble na swojej drodze, bo jej dom był mały), a jej skupienie nigdy nie odeszło od jej stóp.
Niebieskie oczy wpatrywały się w nią z nutką niedowierzania i mnóstwa rozbawienia. Chwyciła go za ramię, z łatwością wciągając do środka.
- Spójrz - zaczęła, tym razem zastanawiając się nad swoimi słowami - czy mógłbyś pozbyć się tego pająka w mojej kuchni? Zrobię ci obiad - znacznie lepszy niż ta spalona rzecz. Obiecuję, że nie jestem takim złym kucharzem - albo cokolwiek, co byś chciał w zamian. Po prostu proszę - skończyła zadyszana.
Spojrzała na niego błagalnie, nie dbając o to, że on ledwie powstrzymuje śmiech.
Nienawidziła pająków.
Blondyn odchrząknął. - Jakiego pająka?
Sakura uniosła rękę, wskazując na ścianę, gdzie po raz pierwszy zobaczyła przerażające zwierzę, tylko po to, by zobaczyć, że jest puste. Weszła do kuchni z niedowierzaniem wypisanym na twarzy, kręciła się wokół, ale nigdzie nie było widać przyczyny jej zrujnowanej kolacji.
- O Boże.
Spanikowała. W jej głowie biegało wiele scenariuszy miejsc, w których potwór mógł się ukrywać. - Co teraz? - zapytała mężczyznę, który wyciągnął krzesło i na nie wskazał.
- Czekamy na to - powiedział w najbardziej poważny sposób, a potem, nie mogąc dłużej zachować spokojnej twarzy, zachichotał, jak bardzo zdenerwowała się tą sytuacją.
Sakura rzuciła mu śmiertelne spojrzenie, które rozjaśniło jej oczy, jak piorun rozświetla niebo, wściekła na niego, że wyśmiewał się z jej strachu i jej samej za utratę tego cholernego pająka z pola widzenia z powodu jej własnej głupoty i dużej, wielkiej niechęci do tego stworzenia.
Zmiana w szpitalu, która była nieuniknioną częścią jej jutrzejszego planu, była coraz bliższa, a Sakura wciąż była głodna i bez planów na odpoczynek tej nocy.
Nie było mowy, by kiedykolwiek zasnęła, wiedząc, co czai się w ścianach jej mieszkania.
Skrzyżowała ręce, opierając się na oparciu siedzenia. Podrażnienie i przygnębienie płonęły w jej klatce piersiowej, a ona wzięła głęboki oddech, aby stracić negatywne emocje, robiąc minę z powodu utrzymującego się zapachu spalonej kolacji.
Kiedy tak siedziała, wpatrując się tępo w ścianę, poczucie winy za złość na sąsiada zaczęło ujawniać się na tle jej zanikającego niezadowolenia. W końcu przyszedł ją sprawdzić, kiedy krzyczała, jakby była przynajmniej ścigana przez seryjnego mordercę, zamiast zignorować ją, i zgodził się - tak jakby - jej pomóc. Okazał większe zainteresowanie niż jakikolwiek inny sąsiad. To było bardzo troskliwe, a Sakura żyła z pomagania ludziom - to było coś, co ceniła i doceniała.
Jednak kiedy spojrzała na blondyna, który zajął się przeglądaniem szuflady ze srebrnymi sztućcami, nie czuła się aż tak źle. Maniery.
- Więc, jak masz na imię? - zapytała go miękkim głosem, pozbawionym wyrazu.
- Och. - Usłyszała, jak chichocze, upuszczając ze szczękiem łyżkę, którą trzymał, a jego oczy skierowały się na nią. - Myślałem, że zapomniałaś o swoim niesamowitym sąsiedzie, który przybył ci na ratunek z dobroci jego czystego serca. - Teatralnie chwycił się za pierś.
Przewróciła na niego oczami. - Do tej pory tylko się ze mnie śmiałeś i dotykałeś moich rzeczy - oskarżyła, gdy patrzyła, jak idzie w stronę lodówki.
Potem zatrzymał się, a ona zmarszczyła brwi, zmieszana.
- Nawiasem mówiąc, jestem Deidara - powiedział po minucie i spojrzał na nią z błyskiem w niebieskich kulach. - Sakura.
Zmieszanie Sakury szybko zmieniło się w zakłopotanie, gdy zdała sobie sprawę z tego, na co patrzył - miała wiele notatek przyklejonych do lodówki, większość z nich przypominała jej o rzeczach, których nie mogła zaniedbać, ale była jedna konkretna wiadomość, która nie była dla oczu kogokolwiek, kto nie wiedział, dlaczego właściwie się tam znajdowała.
Ino i ona miały taką tradycję, w której pozostawiały sobie nawzajem zawstydzające notatki w przyjaznym droczeniu się. Zaczęło się od tego, że Ino zostawiła Sakurze prywatną notatkę, którą Naruto przeczytał, a później drażnił ją zawartymi w niej informacjami przez długi czas, więc w odwecie Sakura zrobiła to samo z Ino, a liczba wzrosła do co najmniej jednej głupiej notatki na miesiąc od czasu tego incydentu.
Pamiętała, jak krzyczała na Ino po pierwszej przypadkowej notatce za to, że do niej nie zadzwoniła, ale Ino zarzuciła jej, że zawsze milczy i nie odbiera telefonu (co zdarzało się często, ale nie zawsze, argumentowała Sakura) i twierdziła, że to było zbyt ważne, by czekać (co nie było), a Sakura była bardziej skłonna przeczytać notatkę niż odebrać telefon (i tego też nie zrobiła, bo dowiedziała się tego od Naruto).
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowaną.
Notatka Ino z tego miesiąca miała na celu przypomnienie Sakurze, aby poszła do lekarza z jej wysypką, której zdecydowanie nie posiadała.
Sakura dotknęła swoich policzków, miękkich i ciepłych i wymamrotała: - Nie mam... wysypki, jasne?
Oderwała kawałek papieru i wyrzuciła go do śmieci, podczas gdy jej sąsiad - Deidara, obserwował ją z szerokim uśmiechem.
Odwróciła się do niego. - A więc pająk... - zaczęła, zmieniając przebieg rozmowy z powrotem na główny powód, dla którego go w ogóle zaprosiła, ale blondyn jej przerwał.
- ... nigdzie go nie widać.
Spojrzała na niego piorunująco. - Czy zawsze okazujesz brak właściwego zachowania w domach nieznajomych?
- Czy zawsze udostępniasz tyle informacji o sobie nieznajomym, których właśnie poznałaś? - odparł, unosząc brew w wyzywający sposób.
- Nie podzieliłam się niczym z własnej woli - zaprotestowała, a potem nie mogła się powstrzymać, więc uśmiechnęła się z irytacji i tego, jak śmieszna była ta cała sytuacja - i on także. Zastanawiała się, jak wiele miał z nią zabawy, a sądząc po jego rozbawionym wyrazie twarzy, musiało to być dużo.
Pokręciła głową, mówiąc mu: - Nie gramy w tę grę.
- Jaką grę?
- Grę, w której wszystko co powiem, ty ripostujesz czymś, co mnie rozzłości.
Deidara nagle ożywił się, odsuwając się od szafki, na której się opierał, jakby do głowy przyszedł mu genialny pomysł. - Zgoda.
Zaczął przesuwać krzesła, a Sakura mogła tylko stać i patrzeć, oszołomiona, nie mogąc wydobyć z słów, by zapytać go, co u diabła robi z jej kuchnią, dopóki nie pociągnął za stół, a ona prawie pisnęła na niego, kiedy drewniane nogi ślizgały się z piskiem po powierzchni ceramicznej podłogi.
Sakura spojrzała na niego ostro, na końcu języka miała ciąg pytań, ale on tylko wzruszył ramionami. - Zagramy w inną grę.
Zerknęła na dwa krzesła stojące naprzeciw siebie, a potem znowu na blondyna, z szerokim uśmiechem na jego twarzy, a ona westchnęła z irytacją.
- A to wymaga zmiany aranżacji mebli w mojej kuchni? - zapytała, podkreślając, czyje mieszkanie obecnie okupują. To samo mieszkanie, w którym wciąż nie pozbyto się niepożądanego pająka. W tym tempie nie tylko nie będzie mogła zasnąć przed swoją zmianą, ale nawet nie zdąży do szpitala na czas.
Deidara postanowił zignorować jej pytanie, jakby się wcale nie odezwała i kontynuował. - Wiesz, jak grać w 21 pytań, prawda?
Sakura przekrzywiła na niego głowę.
Deidara uśmiechnął się do niej bezczelnie, siadając, a następnie poklepał dłonią drugie puste krzesło. Widząc jej wahanie, kiedy się nie ruszyła, dodał: - Poznanie najbliższych sąsiadów jest zawsze uprzejme.
- A to było? - Wskazała na stół, który był w innej pozycji niż pięć minut temu. Usłyszenie słowa, które ma coś wspólnego z uprzejmością z jego ust sprawiło, że zabrzmiało to śmiesznie.
- Nigdy nie powiedziałem, że jestem uprzejmy. A ty?
Sakura wydęła wargi. Wiedział, jak odpowiednio ją podejść.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego musiałeś zrujnować moją podłogę - powiedziała mu, kiedy w końcu usiadła naprzeciwko niego z jękiem.
- Zdecydowanie nie jest zrujnowana - skarcił ją - i jest zdecydowanie lepiej grać w taki sposób.
Uśmiechnął się diabelnie, a Sakura odwróciła wzrok od jego oczu, kontakt wzrokowy między nimi to było zbyt wiele, ale przy takiej bliskości trudno było się skupić na czymkolwiek dookoła niej. Jego ciało zawsze czaiło się gdzieś w polu jej widzenia, a jego spojrzenie wypalało się w niej, zmuszając ją, by spojrzała na niego i nie było sposobu, by się przed nim ukryć. Zrozumiała, co miał na myśli, mówiąc, że tak było bardziej zabawnie. Nie podzielała tego entuzjazmu.
- Pozwolę ci zacząć, ponieważ wyglądasz na tak przerażoną. - Zachichotał Deidara.
- Nie jestem przerażona - sprzeciwiła się Sakura, wydmuchując powietrze. To nie tak, że miała coś ciekawego do powiedzenia, a jeśli zapyta ją o coś, czego nie chciałaby, żeby wiedział, zawsze będzie mogła się wyprowadzić. Z budynku. Albo państwa. To wydawało się coraz bardziej prawdopodobne, ponieważ jej dom nie nadawał się już do zamieszkania z powodu niechcianego współlokatora. - Czy coś jest poza limitem?
- Nie dla mnie - odpowiedział pewnie jej sąsiad.
Sakura westchnęła raz jeszcze, spoglądając na niego, jedna z jego brwi była uniesiona w górę, kiedy czekał na jej pytanie. Przeszukiwała w swoim umyśle rozrzucone informacje, które o nim miała, ale jej wiedza praktycznie nie istniała poza tym, że mieszkał w jej kompleksie przez nieco ponad miesiąc i prawie sprawił, że zawaliła egzaminy. Wróciła myślami do tego dnia, jak strasznie wściekła była, gdy musiała słuchać jego wyboru muzyki i wciąż czuła, że musi uświadomić go o tym oraz go o to dręczyć.
- Nie lubiłam cię od początku - wyrzuciła raz jeszcze bez zastanowienia, a czoło Deidary zmarszczyło się w grymasie.
To był jeden ze sposobów, jak to zrobić.
Jej policzki zaplamiły się szkarłatnym kolorem i postanowiła grać z tym, co powiedziała.
- Czy przypadkowo zabiłem twojego kota, wycofując z parkingu, czy coś?
- Gorzej.
- Gorzej niż zabicie twojego kota?
- Właściwie nie - powiedziała po chwili, gdy gapił się na nią z głębokim zmieszaniem, a ona cieszyła się jego szeroko otwartymi oczami, którymi ją obdarzył - Ale może równie złe.
- Co do cholery?
Spojrzała na niego znacząco. - Nie pamiętasz?
- Czy pamiętam zrobienie czegoś tak złego jak zakończenie życia żywej poduszki z puchu? Nie - przerwał, po czym dodał z przekrzywieniem ust - ale jesteś kobietą, więc możesz nadać taką wartość czemuś trywialnemu. Niech zgadnę.
- Dupek - mruknęła, ale uśmiechnęła się do niego. - Nie szanowałeś ludzi próbujących się uczyć do bardzo ważnego egzaminu i zignorowałeś ich pukanie, kiedy przyszli na ciebie nawrzeszczeć - wyjaśniła.
- Czy to dlatego, kiedy za każdym razem przechodzisz obok mnie na korytarzu, wyglądasz jakbyś planowała mój upadek?
- Cóż, miałam najtrudniejszy czas, by skupić się na książkach i następnego dnia nie byłam przygotowana wystarczająco, bo ty i twoje "wake me up before you go, go" powtarzało się przez godziny. Zasługujesz na to.
- Kiedy tak to ujmujesz - powiedział, ale patrzył na nią, jakby nie zgadzał się z karą, jaką mu urządziła. - Moja kolej.
- Miałaś swoją szansę - przypomniał jej, kiedy otworzyła usta, by się kłócić, że nie zadała pytania.
- Jak długo trwa twoja jutrzejsza zmiana?
Pytanie ją zaskoczyło, zupełnie nie spodziewała się tego rodzaju inkwizycji. Rzuciła mu dziwne spojrzenie, ale on tylko sondował ją, by odpowiedziała.
- 12 godzin. Co...
- Co z pojutrzem - wtrącił, kradnąc jej kolej.
Sakura zmarszczyła brwi, oczy burzowe, wściekła za przerwanie. Dlaczego w ogóle był tak ciekawy jej pracy?
Spojrzała na niego podejrzliwie. - Planujesz mnie okraść czy coś?
Poruszył się, żeby ostentacyjnie rozejrzeć się po kuchni, po cichu pytając, co okraść. Przewróciła oczami na tę zniewagę. - Cokolwiek. To i tak moja kolej.
- Zrób mi tę przyjemność.
Parsknęła. - Nie ma mowy.
- Tylko odpowiedz.
- Nie.
- To proste pytanie "tak"lub "nie".
- Nie.
- Więc jesteś wolna.
- To nie jest to, co miałam na myś...
- Więc się ze mną umów.
Słowa utknęły jej w gardle, kiedy oszołomił ją w ciszę.
Widziała, jak uśmiechał się do niej w jak dotąd najbardziej uroczy sposób, i musiała mrugnąć kilkakrotnie, bo to nie zniknęło, a on nie zaczął się śmiać mówiąc jej, że tak łatwo ją wkurzyć.
- Nawet się nie znamy.
- Jesteśmy sąsiadami od miesiąca - powiedział, jakby to coś wyjaśniało, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy wcześniej nie rozmawiali. I wciąż pociągała go do odpowiedzialności za to, że nie dała z siebie wszystkiego w czasie egzaminów.
- I nie rozmawialiśmy ani razu.
- Rozmawiamy teraz.
- Po raz pierwszy.
- Czy nie tak się to zaczyna?
Otworzyła usta tylko po to, by znowu je zamknąć, cicho zgadzając się z tą logiką. Mimo to, bez względu na to, jak czarujący może być jego uśmiech, musiała skupić się na swoich studiach i pracy, więc nie miała czasu na chłopaka.
- Jestem teraz zbyt zajęta życiem.
Deidara zrobił minę. - Nie oświadczam się.
- Co w ogóle to spowodowało? - zapytała go, zastanawiając się, kiedy zapłonęło w nim to zainteresowanie nią. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie jest atrakcyjny z jego ostrą szczęką i zarozumiałym uśmiechem, który w jakiś sposób sprawiał, że wyglądał naprawdę dobrze, a nie jak kompletny dupek, ale nie zastanawiała się nad pomysłem jakichkolwiek randek między nimi w najbliższej przyszłości. Lub kiedykolwiek. Teraz, gdy wyraził taką możliwość, mimowolnie zaczęła się nad tym zastanawiać.
Być może jeszcze nie pozbył się pająka, ale obiecał pomoc i rozpalił w niej wiele emocji - nie zawsze pozytywnych, ale mogła z tym przeżyć. Zresztą nigdy nie lubiła nudnych i prostych. Ino byłaby zachwycona i wreszcie zostawiłaby ją w spokoju z dokuczaniem, "w końcu znalazła chłopaka, bo to już czas", jeżeli zgodzi się na randkę, a to nie musi prowadzić do czegoś poważnego.
Nie miała teraz czasu na angażowanie się w kontakty z ludźmi, więc kiedy pojawiła się taka okazja, która z każdą sekundą, gdy się nad tym zastanawiała, wydawała się bardziej atrakcyjna, szkoda byłoby z niej nie skorzystać.
Już miała przyjąć propozycję, kiedy zadzwonił dzwonek w jej mieszkaniu. Zostawiła sąsiada w kuchni z nie dotykaj moich łyżek, a on zrobił na to minę i Sakura została przywitana przez innego blondyna, tym razem kobietę, którą znała bardzo dobrze.
Zanim Sakura zdążyła zapytać ją, co tu robi tak późno, Ino zadała jej pytanie.
- Jak było z tym gorącym sąsiadem? Jaki on jest? Dupek czy nie? Wydawał mi się dupkiem, ale wiem, że takich lubisz, więc... - zatrzymała się nagle, a jej oczy poleciały gdzieś za nią.
Sakura odwróciła się i zobaczyła Deidarę przy wejściu do kuchni z przerażonym wyrazem twarzy, gdy ręką wskazał gest, który mógł znaczyć tylko zamknij się.
Spojrzała w stronę głównego wejścia, gdzie Ino już nie było, i oszołomiona, Sakura zamknęła drzwi, chcąc dowiedzieć się, co u diabła działo się z jej kochanym sąsiadem.
Starała się powstrzymać głowę od spekulacji, ale bezskutecznie - w jej umyśle roiło się od niezbyt przyjemnych pomysłów.
Czy to był jakiś dowcip? Może Ino wynajęła go na randkę, sądząc że nie może znaleźć chłopaka. Jak się poznali? Kiedy się poznali? Gdzie się spotkali? Czy znali się, zanim wprowadził się do jej budynku? Skąd Ino miała wiedzieć, że właśnie się z nim spotkała? Że był w jej mieszkaniu?
Czy miała jakiś nadzór? Cholera, co jeśli w jej mieszkaniu były ukryte kamery. Słyszała o przerażających gospodarzach, którzy zakładali tego rodzaju urządzenia w wynajmowanych domach, aby szpiegować ludzi. Ale skąd jej przyjaciółka by o tym wiedziała?
- Wyjaśnij.
Deidara spojrzał na nią i uśmiechnął się przepraszająco, ale ona skrzyżowała ramiona, nie poddając się jego twarzy przypominającej szczeniaczka.
- Cóż - powiedział, przeciągając słowa, a ona miała ochotę tupać nogą jak dziecko. Oparła się pragnieniu, nie chcąc obudzić sąsiadów z dołu. - Ten pająk to może być moja wina.
- Co?
To była odpowiedź, która nie przyszła jej do głowy bez względu na to, jak bardzo się starała.
- Mogłem poprosić twoją przyjaciółkę, aby wpuściła mnie do twojego mieszkania, bym mógł zostawić pająka w środku.
Wpatrywała się w niego tępo, słysząc jego słowa, ale niezupełnie je chwytając. Dlaczego ktoś celowo zostawia pająka w czyimś domu?
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
To pytanie krążyło w jej umyśle, zanim znalazła głos, by wypowiedzieć to głośno.
Deidara odwrócił wzrok, po czym znów go do niej przyciągnął, wyglądając na niemal zirytowanego.
Na nią!
- Cóż, ty i twoja przyjaciółka ciągle kręcicie się po korytarzu, stoicie w drzwiach, pieprząc głupoty, ponieważ nigdy nie męczycie się tym bełkotem, nawet jeśli ona ma odejść, a potem kiedy przyłapuję was na tym, bo to irytujące i przeszkadza mi, kiedy pracuję, ty rzucasz mi to mordercze spojrzenie, które dajesz mi od pierwszego dnia, gdy cię zobaczyłem, i nie mogłem się nie zaintrygować.
Mówił szybko, bardzo szybko, mamrocząc pod koniec, a ona musiała wytężyć słuch, a potem się zbliżyć, by cokolwiek usłyszeć.
Potem, kiedy słowa wsiąknęły, poczuła wściekłość. Była zaszczycona w bardzo dziwny sposób, ale wściekła.
- Nie mogę uwierzyć. - Dźgnęła go palcem w pierś, kręcąc głową. - Pająki mnie przerażają. Przerażają!
Deidara pospieszył się, by wyjaśnić, wyglądając na niezadowolonego z jej doboru słów. - Twoja przyjaciółka powiedziała, że się boisz, ale ja myślałem że to jest strach typu - pomóż mi, proszę - a nie - jasna cholera, umrę i pozwolę, by dowiedzieli się o tym wszyscy w kraju -.
Sakura zamknęła oczy, rozmyślając nad nowym odkryciem. Nie mogła zrozumieć, jak ktokolwiek mógł wpaść na taki pomysł. Nie ważne, jak wiele książek przeczytała, jak wiele filmów obejrzała, jakie wiele widziała głupich filmików, nigdy nie spotkała czegoś takiego.
Punkty za kreatywność: dałaby mu ich wiele. Nawet setki.
Punkty za zatrzymanie się na sekundę, by pomyśleć czy ta kreatywność jest czymś, z czym mógłby pójść: none, zero, nada.
- To była najgłupsza rzecz na świecie. Co się stało z zapraszaniem ludzi w normalny sposób?
- Gdybym przyszedł poprosić o kubek cukru, wspominając o randce, to nie zrobiłoby tego samego wrażenia, prawda? - Spróbował obdarzyć ją bezczelnym uśmiechem, ale Sakura się na to nie nabrała.
Czy ludzie zazwyczaj nie martwią się, by zostawić pozytywne wrażenie, zamiast jego dokładne przeciwieństwo?
Odwrócił wzrok. - Nie powinnaś dowiedzieć się o moim zaangażowaniu. Przynajmniej jeszcze nie teraz - dodał, wzdychając jakby całe to doświadczenie było zbyt dramatyczne i jakby zaczął żałować wymyślenia tego planu.
Głowa zaczęła jej pulsować, ale musiała przyznać, że był to najsprytniejszy, mimo że najgłupszy sposób na przyciągnięcie jej uwagi. Prawdopodobnie znalazłaby sposób, by go skrzywdzić, gdyby kiedykolwiek spróbował czegoś podobnego.
W tej chwili była zbyt zmęczona, by utrzymywać gniew na dłużej.
Wzbudził w niej zbyt wiele sprzecznych emocji, które ją wyczerpały i chciała tylko spać.
- Lepiej pozbyj się tego pająka dziś w nocy - powiedziała mu, ledwo otwierając oczy. - Później rano przyniesiesz mi śniadanie i zapłacisz za obiad w piątek. I jeżeli będziesz miły, to może uznamy to za randkę.
- Zrozumiałeś? - zawołała, gdy wycofywała się do swojej sypialni, a on zasalutował jej z szerokim uśmiechem na twarzy.
Niewiarygodne.



3 komentarze:

  1. UWAGA UWAGA, ERIKO WJEŻDZĄ Z HISTORIĄ SWOJEGO ŻYCIA: jeśli chodzi o pająki. Jeszcze 2 lata temu ZA KAŻDYM RAZEM gdy w moim pokou pojawiał się pająk, a ja nie zdążyłam zawołać mamy żeby go zabiła, a ten skurwiel się chował, zabierałam swoje manatki z pokoju i zamieniałam się pokojami z młodszą siostrą.Nigdy jej nie powiedziałam dlaczego nagle chcę się zamienić, ale moja skłonność domonologu zawsze wygrywałą i siłą manipulacji zaciągałam ją do pokoju pająka. Ten cholerny buc i tak łaził za mną, więc po 2 tygodniach znów go spotkałam i wróciłam do poprzedniego pokoju. I tak co miesiąc XDDD
    Aktualnie moja siostra wyjechała na studia, więc mogę bez przeszkód się do niej przeprowadzać XDDD.

    Co do one shota: ON JEST TAK IDEALNY XD Śmiałam się strasznie, bo tutaj Sakura jest taka Erikowata XDDDDD A Deidara? Dziewczyno, chyba dziś powysyłasz mi trochę DeiSaku XDDDDD Taki arogancki, lekko głupi, ale jednak słodki Deidara to może nie jest coś co uwielbiam, ale tutaj skradł moje serducho. No aż by się chciało, żeby takiego sąsiada mieć.

    A w ogóle XDDDD Gdzieś od połowy tej jednopartówki w głowie miałam tylko "Wake Me Up Before You Go-Go" i śpiewałam sobie to pod nosem XDDDD.

    No, super i bardzo żałuję, że to tylko tyle ;.;. ALE ja wiem co tam ukrywasz i nie mogę się doczekać,aż to opublikujesz :3.

    No więc czekam czekam czekam i czekam. Pragnę więcej tych dzieł. Dziękuję.

    Buźka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak byłam dzieckiem to byłam wojowniczką i wszelkie pająki i robaki zabijałam palcem, a teraz dosłownie zachowuję się przy pająku jak Sakura. XD
      Chociaż muszę przyznać, że ostatnim razem byłam niezwykle odważna. Zobaczyłam pająka i zaczęłam wołać mamę na ratunek. Ona przebiegła, popatrzyła i powiedziała żebym sama się tym zajęła, bo mam ponad 20 lat i mogłabym już sama zabić pająka. Wzięłam buta taty i nim go zabiłam. :D

      Jeszcze dziś dodam na listę te różne one shoty, które wczoraj (dzisiaj?) szukałam. Będą tam też DeiSaku. :)
      Mnie też taki Deidara nie przekonuje, ale akurat do tego one shota pasuje idealnie. Deidara jako sąsiad... Boże, ja tak chcę... T_T

      Też się nie mogę doczekać aż to opublikuję. A jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów tego tłumaczenia, bo uwaga: dalej jest jeszcze lepiej. :D
      Dzięki, kochana, za komentarz. :)

      Usuń
  2. Pająki są a fe xd
    O ile mi one nie przeszkadzają jak ktoś je ma (jako zwierzaki w terrarium) albo zapierdalają gdzieś po dworze, to najgorsze są te domowe z długimi, cienkim nóżkami. Normalnie mnie wzdryga na samą myśl. Są obrzydliwe w mojej główce.

    Opowiadanie było takie słodkie. Uwielbiam ich droczenie. Czytałam tekst z zaciszem na ustach, ale nigdy NIGDY nie pomyslałabym, że to wszystko było ustawione! Chciałoby się kontynuacji, ale pisałaś, że to one-shot.

    Czekamy na więcej^^

    Buźka~

    OdpowiedzUsuń