Mężczyzna z toczkiem chwycił Sakurę za ramiona i posłał jej uśmiech, który sprawił, że zastygła w przerażeniu. Sakura skoncentrowała oczy na ziemi i zacisnęła rąbek ubrania tak mocno, że materiał zaczął wbijać się w jej dłonie. Została popchnięta w stronę drzwi, które miały ją doprowadzić do... Wystarczy jedno szybkie kopnięcie, by zapadło mu się gardło. Jeden kopniak, żeby oderwał od niej ręce. Mogła to zrobić. Mogła.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK
Opis autora: Gato nie ufa Zabuzie, że ten wykona zadanie. Zamiast tego wysyła drużynę bandytów, aby urządzili zasadzkę na konstruktora mostów po powrocie do Kraju Fal. Wyczerpana walką Drużyna Siódma i nieprzytomny Kakashi zostają rozdzieleni, kiedy Sakura zostaje schwytana. Okropne rzeczy przytrafiają się ładnym dziewczynom w rękach mężczyzn takich jak Gato i jego bandyci. Ale Zabuza stawia swoje roszczenia na pierwszym miejscu i nagle Sakura nie jest więźniem cywilnego biznesmena i jego wynajętych mięśniaków. Nagle należy do Zabuzy.
Sakura trzymała buzię na kłódkę, mimo że policzki piekły ją od uderzeń. Bolała ją też głowa, ręce i nogi. Kopali ją, kiedy upadła, mocno i odchylali palce do tyłu, aż krzyczała. Sakura nie robiła nic innego, tylko krzyczała i płakała i trzymała usta zamknięte dla prawdziwych słów.
-
Jest bezużyteczna - zadrwił Gato - bez treningu i bez informacji.
Pozbądź się jej.
-
Czy możemy zabrać ją na dół, szefie? - zapytał mężczyzna z
toczkiem na głowie, wpatrując się w Sakurę.
-
Nie obchodzi mnie to, po prostu ją później zabij. Nie chcę, żeby
powiązano ze mną jakiekolwiek ślady ninja z Konohy - Gato machnął
lekceważąco ręką.
Mężczyzna
z toczkiem chwycił Sakurę za ramiona i posłał jej uśmiech, który
sprawił, że zastygła w przerażeniu. Sakura skoncentrowała oczy
na ziemi i zacisnęła rąbek ubrania tak mocno, że materiał zaczął
wbijać się w jej dłonie. Została popchnięta w stronę drzwi,
które miały ją doprowadzić do... Wystarczy jedno szybkie
kopnięcie, by zapadło mu się gardło. Jeden kopniak, żeby oderwał
od niej ręce. Mogła to zrobić. Mogła.
Ale…
ale wtedy miałaby dziesięciu innych zbirów, przez których
musiałaby się przedrzeć. A… w rogu…
Szorstka
ręka złapała ją za jeden z nadgarstków, gdy mijała kanapę
ustawioną przy drzwiach. Ręce na jej ramionach zniknęły.
Sakura wpatrywała się twardo w ziemię, nie śmiejąc spojrzeć na
cichą, zbliżającą się obecność, która do tej pory siedziała
w kącie pokoju.
-
Chcę jej - powiedział szorstko Momochi Zabuza.
Sakura
poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, ale dzielnie próbowała
je powstrzymać. Zebrały się na jej rzęsach, ale nie dalej, gdy
jej kości nadgarstka zagrzytały razem. Została pociągnięta do
przodu, jej ręka zabolała ją od szarpnięcia i musiała postarać
się, by nie upaść. Momochi Zabuza spojrzał na nią zmrużonymi,
ciemnymi oczami, z grymasem widocznym nawet pod maską.
-
Hmph - powiedział Gato, spoglądając na Zabuzę z pogardą i
odrobiną strachu - W porządku. Uznaj ją za swoją. Upewnij się,
że pozostanie w parterze lub sam ją do niego sprowadź.
Zabuza
chrząknął i pociągnął ją ponownie. Sakura potknęła się
i wpadła w jego kolana. Wydał z siebie warknięcie irytacji, po
czym wciągnął ją między swoje rozłożone nogi. Sakura stała
sztywno jak deska, kiedy pociągnał ją w dół. A potem… a potem
nic nie zrobił, po prostu mocno ścisnął jej ramię i sprawił, że
usiadła jak pies u jego stóp. Sakura skupiła się na dywanie i
zaczęła liczyć nici, gdy Gato znów zaczął mówić. Blokowała
słowa, próbowała zablokować dotyk dłoni na nadgarstku, próbowała
zablokować myśli…
W
jednym wirze były osiemdziesiąt trzy niebieskie nitki,
pomyślała słabo z przerażeniem. Teraz policz te białe,
powiedziała do siebie w głowie.
.--.
Sakura
szła prawie na piętach Momochiego, wiedząc, że nie ma wyboru,
kiedy nadal trzymał jej nadgarstek w mocnym uścisku. Pokój, do
którego ją zaprowadził, był jednym z ładniejszych, z prawdziwym
łóżkiem, łazienką, krzesłem i, co najważniejsze, dużym oknem.
Momochi mruknął coś pod nosem, kiedy weszli i gwałtownie kopnął
drzwi.
W
końcu puścił jej nadgarstek, a oczy Sakury natychmiast rzuciły
się do okna. Drzwi były nie do przejścia, ponieważ zbyt wiele
osób znajdowało się między nią a wyjściem, ale okno… to była
inna historia, mogłaby to zrobić, gdyby dobrze to przemyślała.
-
Jeśli spróbujesz wyjść przez okno, nawet nie wyjdziesz z podwórza
- warknął Momochi i Sakura zamarła.
Wydał
z siebie warknięcie i popchnął ją w stronę okna, jedną ręką
trzymając za jej kołnierz. Ustawił ją przed oknem i chrząknął.
-
Popatrz.
Zrobiła
to.
Dom
lub dwór naprawdę był… na wyspie, uświadomiła sobie z
rozpaczą. Kraj Fal był państwem wyspiarskim, wokół którego
znajdowało się mnóstwo mniejszych wysp, a to była jedna z
mniejszych prywatnych. Sakura spojrzała na odległość do brzegu i
wiedziała, że jeśli popłynie, złapią ją w łodzi na długo
przed tym, kiedy się jej uda.
-
Rozumiesz? - powiedział, lekko nią potrząsając - Próbujesz
uciec, umierasz.
Skinęła,
szarpiąc głową.
-
Czy rozumiesz także, co się dzisiaj wydarzyło? - zapytał
szorstkim głosem, gdy odwrócił ją, by na niego spojrzała.
Wolną
ręką ściągnął maskę, bandaże rozluźniły się mu na gardle,
obnażając ostre zęby. Sakura wpatrywała się w niego z
zaciśniętym gardłem. Puścił jej kołnierz i spojrzał na nią
zmrużonymi oczami, zanim rzucił się na fotel. Przygwoździł ją
wzrokiem, jakby zastanawiał się nad myszką drżącą przed kotem.
-
Chodź tutaj - zażądał.
Ale
Sakura nie mogła. Zadrżała, znów złapała się za rąbek ubrania
i próbowała oddychać.
-
Powiedziałem - powiedział Momochi mrocznym głosem - chodź tutaj.
Sakura
zrobiła krok do przodu na drżących nogach. A potem jeszcze jeden.
Kiedy dotknęła jego kolan, chrząknął zadowolony.
-
Czy rozumiesz, co się tutaj wydarzyło? - zapytał ponownie.
-
Ja… - zająknęła się - Gato dał mnie...
-
Gato dał mi ciebie - Momochi ostro skinął głową. - Żebym zrobił
z tobą, co tylko zechcę.
Sakura
przełknęła ślinę. A on patrzył na nią ze zmrużonymi oczami i
skrzywieniem warg, ale nie wydawał się niezadowolony; to
musi być jego normalny wygląd, pomyślała odrobinę
histerycznie.
-
Czy wiesz, co ci ludzie zrobiliby ci, gdybym cię nie zabrał?
Skinęła
głową gwałtownym ruchem.
-
Dobrze. W takim razie nie jesteś ignorantką - mruknął.
Ponownie
wyciągnął rękę i tym razem Sakura nie mogła powstrzymać
strachu ani instynktu. Jej ręka uniosła się do bloku, nawet gdy
odwróciła się, by uderzyć w niego kopnięciem. Z łatwością
złapał nogę jedną ręką, a drugą chwycił jej blok. Sakura
została pociągnięta do przodu na jego kolana.
-
Nie jesteś też całkowicie nieprzeszkolona - powiedział.
Sakura
zamarła, gdy puścił jej nogę i przesunął dłoń po jej boku, by
zaplątać ją w jej włosy z tyłu głowy.
-
Gdzie jest twój sensei, dziewczyno?
Zacisnęła
mocno usta. Oni byli… Kakashi-sensei, Naruto i Sasuke byli
bezpieczni. Sakura nie była, ale pocieszała się wiedząc, że
inni byli w porządku. Kakashi-sensei wciąż był nieprzytomny,
kiedy wpadli w zasadzkę, a podczas gdy Naruto i jego klony zabrali
go w bezpieczne miejsce, Sakura i Sasuke zostali zmuszeni do
rozdzielenia się i odprowadzenia bandytów daleko, podczas gdy
Tazuna i jego rodzina udali się do schronienia. Szczerze mówiąc,
Sakura niewiele pamiętała z pościgu. Kiedy dotarli do domu Tazuny,
Sakura pomyślała, że są już bezpieczni, jakby był to punkt
kontrolny czy coś takiego. Zamiast tego Gato usłyszał, że Momochi
nie był w stanie powstrzymać powrotu budowniczego mostów i
urządził zasadzkę w jego domu, kiedy do niego przybył. Sakura
przypuszczała, że mieli szczęście, że żadne z nich nie
umarło.
A
Sakura… no cóż, Sakura była dobrą uczennicą, która właśnie
ukończyła naukę, ale była tylko tym; nie miała
doświadczenia ani szkolenia. Nadal była ninja, co pozwoliło jej
pokonać jednego zbira. Nawet dwóch, trzech, ale czwarty był jej
upadkiem. Sakura była dobrą uczennicą, ale nawet ona nie mogła
wiele zrobić, gdy przytrzymywali ją w pełni dorośli mężczyźni
(nawet jeśli byli cywilnymi wojownikmi). Nie miała przewagi,
żadnego jutsu, miała siłę nieco powyżej średniej, która jednak
była bezużyteczna wobec tak wielu przeciwników.
-
Lojalna, co? - Momochi chrząknął, przerywając jej myśli. -
Cóż, to nie moja sprawa.
Przyciągnął
ją do przodu za włosy i nadgarstek, a Sakura zesztywniała ze
strachu, gdy poczuła jego oddech. Był tak blisko, że widziała
zielone plamy w jego ciemnych oczach.
-
Hmm. Rozumiem, dlaczego ten drań cię pragnął. Jesteś ślicznotką,
prawda? - powiedział, jakby stwierdzał fakt.
Sakura
przełknęła ślinę i spróbowała wrócić do treningu kunoichi.
Spojrzała w bok i zaczęła liczyć słoje, które widziała w
drewnianej ścianie. Nie zadziałało, kiedy jego zęby dotknęły
jej szyi. Jęknęła przerażona, gdy otarły się o jej skórę i
gdy poczuła gorący oddech na gardle.
-
Siedź spokojnie - warknął Zabuza w jej skórę.
Zesztywniała,
gdy przeciągnął zębami po jej szyi z siłą, która prawie
powodowała siniaki. Skupiał się na jednym miejscu przez moment,
jego zęby pracowały, kiedy trzymał ją przyciśniętą do swoich
kolan. Chrząknął, gdy próbowała się wyrwać z jego
uścisku, a ona drżała. Ostro pociągnął ją za włosy i nie
mogła powstrzymać krzyku.
Była
prawie we łzach, kiedy nagle się zatrzymał. Cofnął się,
warcząc, i puścił jej nadgarstek, ale nie włosy.
-
Nie jesteś dobra w słuchaniu instrukcji - mruknął - Cóż,
nauczysz się.
Stał
z ręką wplątaną w jej włosy i na wpół zaprowadził, na wpół
zaciągnął ją do łóżka. Sakura jęknęła głęboko w jej
gardle i chwyciła go za nadgarstek, próbując złagodzić nacisk
uścisku. Rzucił ją bez wysiłku na łóżko.
-
Nie ruszaj się stąd - nakazał ostro - Będę wiedział, jeśli to
zrobisz.
Patrzyła
na niego z przerażeniem, a on chrząknął, zanim się od niej
odwrócił. Sakura odepchnęła się, aż jej plecy uderzyły o
ścianę. Owinęła ramiona wokół kolan i nie odważyła się
oderwać wzroku od Momochiego, gdy zaczął zdejmować bandaże i
ocieplacze z rąk. Jego ochraniacz na czoło dołączył do stosu i w
końcu ściągnął spodnie. Odwrócił się do niej plecami, Sakura
ledwo oddychała.
-
Zostań - rozkazał, jakby była psem.
A
potem zatrzasnął za sobą drzwi łazienki. Dźwięk prysznica
zaczął się chwilę później i Sakura pozwoliła lekkiemu
szlochowi wydostać się z ust. Dźwięk był stłumiony, gdy zakryła
twarz kolanami.
.--.
Sakura
zerknęła na Zabuzę przez jej grzywkę, gdy wyszedł z łazienki,
szorując włosy ręcznikiem. Rażąco ją zignorował i trącił
stertę bandaży. Oczy Sakury zostały przyciągnięte do jego szyi,
gdy zaczął ją owijać. Miał… rany. Musiały pochodzić od
senbon. Myśleli, że senbon go zabił, i na początku Sakura
sądziła, że przetrwał jedynie dzięki swojej wytrzymałości. Ale
teraz, kiedy wpatrywała się w małe rany kłute zamknięte jednym
lub dwoma szwami, przypomniała sobie swoje lekcje.
Senbon
służyły do obezwładnienia lub otrucia. Były narzędziami do
zabijania tylko w nieprzyjaznych okolicznościach. Łowca, który
„zabił” Momochiego, wykorzystał je jako pierwsze. Nigdy nie
zamierzał zabić tego człowieka, chciał po prostu sprawić, żeby
tak się wydawało. Sakura zatrzęsła się, gdy zdała sobie sprawę,
że gdzieś tu jest inny zaginiony ninja w przebraniu ninja-łowcy
Kiri. Momochi miał partnera, a szanse Sakury na przetrwanie i
ucieczkę zasadniczo spadły.
Sakura
obserwowała sztywny ruch Momochiego, nagle uświadamiając sobie, że
rzeczywiście wyglądał na sztywnego. Poruszał się powoli, jak na
szybkość, w której wiedziała, że może się poruszać. Pomyślała
o nieprzytomnym Kakashi-sensei po walce i wiedziała, że Momochi
może czuć się podobnie. To nie była długa bitwa, ale Sakura
widziała w niej moc. Jutsu, które zostały użyte, wyglądały na
łatwe w ich rękach, ale Sakura była pewna, że nawet jeśli
poznałaby jutsu takie jak Ukryta Mgła, nigdy nie byłaby w stanie
pokryć tak dużego obszaru tak gęstą mgłą. I to Więzienie
Wody wymagałoby wiele wysiłku, aby utrzymać się przeciwko komuś
takiemu jak Kakashi-sensei. Nie wspominając nawet o wysokim poziomie
manipulacji wodą potrzebnym do użycia smoka. Bitwa nie była długa
ani krzykliwa, ale Sakura wiedziała, że obaj mężczyźni użyli w
niej więcej czakry, niż zapewne ona miała w całym swoim życiu. A
bycie znokautowanym przez senbon wystarczająco dobrze, by oszukać
Kakashi-sensei, musiało odcisnąć swoje piętno.
Sakura
obserwowała Zabuzę i wiedziała, że jest tak słaby, jak nigdy
dotąd. Nadal wiedziała, że nie ma szans.
Momochi
chrząknął i porzucił resztę swoich rzeczy, z owiniętą szyją i
bokserkami na miejscu, a potem odwrócił się do niej. Sakura
zesztywniała pod jego spojrzeniem, a on zaszydził zanim do niej
podszedł. Spróbowała skurczyć się w sobie.
-
Nie poruszyłaś się. - Zmierzył ją wzrokiem. - Dobrze.
Sakura
nie zadała sobie trudu, by skinąć głową lub zrobić coś innego,
po prostu siedziała nieruchomo.
-
Jak masz na imię, dzieciaku?
Nie
odezwała się. On czekał. I czekał. I czekał. W końcu przewrócił
oczami z drwiną i złapał ją za ramię, odrywając od ściany.
-
Będę cię po prostu nazywał bachorem, jeśli mi nie powiesz.
Sakura
wciąż nie otwierała ust. Momochi odciągnął ją od miejsca, w
którym zwinęła się w kłębek i odepchnął ją na bok, aby mógł
położyć się na łóżku.
-
Możesz nazywać mnie Zabuza - ziewnął.
Sakura
wpatrywała się w niego, czekając na nieuniknione, gdy podciągnął
pod swoją głowę poduszkę. Wyciągnął rękę i złapał ją za
nadgarstek.
-
Jeśli spróbujesz czegoś, będę wiedział i będziesz tego
żałować. Słyszysz mnie?
Sakura
wpatrywała się w niego i wydawało się, że uznał to za zgodę,
ponieważ chrząknął i odwrócił od niej twarz. Sakura siedziała
idealnie nieruchomo na boku łóżka, a jej nadgarstek nadal był
luźno ściskany. Minutę później oddech Zabuzy wyrównał się, a
Sakura wciąż się gapiła. Wiedziała, że to nie była
próżna groźba. Spał, ale prawdopodobnie jak u większości
shinobi, był to lekki sen. Musiałaby go zabić jednym ciosem i mieć
nadzieję, że nie obudzi się na jej ruch, jeśli zaryzykuje.
Nie żeby miała do tego szybkość lub zdecydowanie. A gdzieś w
pobliżu wciąż był ten drugi ninja.
Sakura
położyła się i wpatrzyła się w sufit. Sen nie nadszedł.
A A A A
OdpowiedzUsuńKOCHAM TAKIE KLIMATY (Psss... Odpaliła się moje psychiczna strona. W przyszłości, jak już mi przejdzie to będę żałować tego komentarza. Jestem pewna)
NO WIĘC.
Nie wiem dlaczego, ale MEGA mi się podoba, jak porywacz, facet rzecz jasna jest taki STANOWCZY
w ogóle
MROCZNY TAKI
SILNY
oraz
ZDECYDOWANY.
Że wie czego chce, no kurde, nie wiem jak to opisać naprawdę. I totalnie nie wiem dlaczego porwania mnie kręcą.
Tak czy siak czekam na więcej oczywiście xd
Ps. Szkoda, że Sakura nie jest tutaj starsza :< :<
Nie piszę, cholera więcej, bo różne demony we mnie drzemią. Wolałabym ich nie budzić. xD
OdpowiedzUsuńDlaczego nikt tego nie komentuje!! xD
OdpowiedzUsuńJA STRASZNIE, ALE TO OKROPNIE ŻAŁUJĘ, ŻE SAKURA JEST TUTAJ TAKA MŁODA.
OdpowiedzUsuńPisałam Ci już, że mam zajawkę na ZabuSaku. Mało tego jest, oj mało. Tutaj, gdyby Sakura była starsza, mógłby wyjść z tego PRZECUDOWNY ROMANS. Albo Syndrom Sztokholmski XDDD
Generalnie mogłabym przeczytać całość po angielsku, ale nie chce mi się, skoro masz to przetłumaczyć XD Poza tym, no mogę sobie ewentualnie troszkę poczekać na ciąg dalszy. Zwłaszcza, że nie mam bladego pojęcia, co dalej się stanie z naszym bachorem a jestem tego ciekawa.
Czekamy na więcej Eleine. I za ten komentarz powinnaś jednak pomyśleć nad tym, czy ugotować mi ten medal z ziemniaka. Serio.
Buźka ♥
No i proszę. Jestem.
OdpowiedzUsuńNie żeby mnie jakoś zmiotło czy wgl poruszyło w tym rozdziale. Wgl nie rozumiem ile Sakura ma tu lat. Kanonicznie mało?
Yh czego to się nie robi dla ShikaSaku... Ale to upierdliwe...
[patrzy na ilość stron, jaką wywaliło jej po wklejeniu tekstu ShikaSaku, magiczne 156 drwiąco się do niej uśmiecha, liczba nadal uparcie nie chce spaść, nawet po ostrych wyzwiskach, wzywaniu Boga, szatana i Madary]
UsuńMoże... jednak mi to odpuścisz, co? [piękny uśmiech]
Ma 12/13 lat.