niedziela, 18 kwietnia 2021

Dużo ciemniejsze [DanzoSaku]

Sakura Haruno, dziewczyna, która nawiedzała jego przeszłość i była zbyt wyjątkowa, aby była prawdziwa, była kimś, kogo starannie unikał aż do dnia swojej śmierci. Nie znała go, widział to w jej oczach, w jej postawie, w tym wszystkim.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Skeren
Tytuł oryginału: Danzo's Stories
Link do oryginału: LINK

Cmentarz: Moja postać odwiedza twój grób.

Jej rodzice nalegali na pochówek cywilny. Martwiło go to bardziej, niż kiedykolwiek by przyznał, że została zhańbiona w ten sposób. Zasługiwała na ochronę swojego ciała, a nie na to, by w późniejszych latach sępy mogły się do niego dobrać, jeśli zdadzą sobie sprawę z wartości jej krwi...

Ale to nie do niego należała decyzja, a jedyne, co mógł zrobić, to emanować swoją dezaprobatą, nic nie mówiąc, gdy tylko pojawiała się ta sprawa, choć działo się to rzadko. Nie, zamiast powiedzieć słowo, postanowił sam się tym zająć.

To była prosta sprawa, czekanie, aż wszyscy odejdą, i dopiero wtedy udał się do jej grobu, ostrożnie używając jutsu ziemi, aby wynieść ją na powierzchnię. To go na chwilę zatrzymało i zamknął oczy, zaciskając mocno usta, zanim wziął głęboki oddech i szybko przeciągnął rękami, wykonując jutsu.

Potem wyciągnął dłoń i dotknął jej policzka, gdy jej ciało rozpłynęło się w popiół w rozchodzącej się fali.

Teraz mogła spokojnie odpocząć w zaświatach. Teraz należny jej szacunek został oddany. — Do widzenia.


Przyłapany: Moja postać przyłapuje twoją na robieniu czegoś złego.

— Sakura... Czy masz pojęcie, jakie to niestosowne? — Gapił się na nią, nieco zbulwersowany tym, że miała wrażenie, iż był to nawyk, do którego mógłby ją kiedykolwiek zachęcić.

Potrząsając głową, zrobił jedyną rzecz, jaka naprawdę przyszła mu do głowy. Podszedł i zepchnął ją z przysiadu w oknie. — Użyj drzwi!

Nigdy nie zachęciłby jej, by pomyślała, że włamanie do jego domu z jakiegokolwiek powodu było czymś, co sprawi mu przyjemność. Nie. W rzeczywistości było wręcz przeciwnie. Chciałby jednak wiedzieć, jak przeszła przez jego nowo ulepszony poziom pułapek...


Zdominuj mnie: Coś o dominacji jednej postaci nad drugą.

Nigdy nie spodziewał się, że poprosi go o to. W rzeczywistości, szczerze mówiąc, nie pomyślał, że to coś, co kiedykolwiek przyszło jej do głowy. Nie z tym, jak bardzo pozytywnie i różowo wyglądała jej opinia na temat bycia shinobi.

Ale zrobiła to i był bardzo ostrożny, kiedy pochylił się, wpatrując się w jej oczy, kiedy delikatnie przeciągnął ostrzem po jej obojczyku.

— Będziesz mieć blizny. — Biorąc pod uwagę, że zanim doszli do tego punktu, ostrożnie nałożył tymczasową pieczęć chakry między jej ramiona, było to zrozumiałe ostrzeżenie.

— Wiem. — Jej miękka odpowiedź była zdecydowana i po jeszcze tylko najmniejszym wahaniu, pochylił głowę w jej stronę i wyprostował się. Znajdzie jej granice i mocno na nie naciśnie. Znajdą sposób, by czuła się bezpieczna przed przerażeniem, które dotknęło jej umysł, nawet jeśli kosztem miałoby być uszkodzenie przez niego jej ciała.

Uleczy się, a wtedy oboje będą wiedzieć, jak kruchy jest jej umysł, ponieważ przesłuchanie i tortury to bardzo różne bestie, ale ona nalegała...

I miał dobry pomysł, jak postąpić.

Miał tylko nadzieję, że ona tego nie pożałuje.


Nękaj mnie: Ja czuwający nad tobą, żywy lub martwy.

Co robi ktoś, kto zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość rozpadła się między jednym a drugim oddechem?

Buduje nową.

Sakura Haruno, dziewczyna, która nawiedzała jego przeszłość i była zbyt wyjątkowa, aby była prawdziwa, była kimś, kogo starannie unikał aż do dnia swojej śmierci. Nie znała go, widział to w jej oczach, w jej postawie, w tym wszystkim.

Umarł, zanim jeszcze poznała mężczyznę, którym był, a to... nie była niedopuszczalna sytuacja, w jakiej mógł się znaleźć. Mimo to wiedział, że ona będzie w środku wszystkiego, kłopotliwa dziewczyna, którą była, i podążał za nią, obserwując ją, gdy dryfowała przez bolesne przeżycie wojny i triumfy, które zapanowały w jej następstwie...

A także rozczarowania.

Prawdę mówiąc, trzymał się blisko przez długi czas, zanim coś się zakręciło, uderzyło go jutsu… i zapomniał o wszystkim, by stać się tym, kim był przez krótką chwilę.

I tym razem, kiedy zniknął, naprawdę odszedł, ponieważ pętle krążą tylko w kółko i nie mogą wyjść poza nie.


Podnieś mnie: Moja postać wskrzesza twoją postać z martwych.

Zastanawiał się, czy to w ogóle zadziała. To kosmyk włosów, z którymi się obudził, które miał skręcone w palcach, poplamione krwią należącą do niej, włożył mu ten pomysł do głowy, ale nie od razu o tym pomyślał. Nie, na początku była to po prostu pamiątka czasu, który mógł nie istnieć dla nikogo innego.

I może nigdy nie zaistnieć dla kogoś innego.

Mimo to, obserwowanie walki sensei, rozwijanie przez niego jutsu, które może wskrzeszać zmarłych... to go zastanawiało, rozpaliło w nim ogień, aby sprawdzać, wiedzieć, ponieważ w pewnym sensie nie było to naprawdę egoistyczne. Gdyby to zadziałało, Konoha miałaby sojusznika, który nie narodziłby się przez dziesięciolecia...

A jeśli to się nie powiedzie, jedynym straconym byłby wróg w strefie wojny, nic więcej. Nie będzie próbował wielokrotnie, bo nie był potworem, ale... tylko raz.

Oznaczało to, że ten kosmyk włosów został starannie wyrzeźbiony jako podstawa Edo Tensei, którego starannie się nauczył, chociaż kiedy to faktycznie zadzia...

Uświadomił sobie, że naprawdę nie miał pojęcia, co właściwie dostanie.

W końcu była z przyszłości, prawda?


Pij: Moja postać po pijanemu odwiedza twoją.

Miał tendencję do trzymania się z daleka od kubków, a przynajmniej w jakikolwiek sposób, który nie pozostawiłby go w dużej mierze w stanie nietrzeźwym, ale dzisiejszy wieczór po prostu nie był jedną z tych nocy. Dowiedział się dokładnie, dlaczego Tsunade jest Hokage i zdecydował, że najlepszym sposobem radzenia sobie ze smutkiem jest upicie się.

Gdyby był starszy, nie zrobiłby czegoś tak głupiego, ale nie był taki stary, jeszcze nie. Czasami pozwalał, by emocje go pokonały, tylko na krótką chwilę.

Niestety, oznaczało to, że miał tendencję do zapominania, że był posępnym pijakiem i nie zastanawiał się nad tym, kiedy szedł z baru do małego domku Sakury, wślizgując się do jej okna i pchając je, by usiąść na jej parapecie.

Nie obchodziło go, czy była trzecia w nocy.

Podniósł pluszowego zwierzęcia, rzucił nim w nią, chwytając w tym celu innego, kiedy uniosła głowę, by ostro się rozejrzeć. Ach, dobrze.

Położył zwierzę, oparł głowę o framugę okna i westchnął głęboko.

— Sakura, Hiruzen zmarł.

Zazdrość: Moja postać jest zazdrosna o twoją.

Co. Ona. Robiła? Nie wiedział, co o tym myśleć, poza tym, że był niezadowolony, ponieważ różowowłosa kobieta nie tylko zbliżyła się niewiarygodnie blisko do obiektu jej uwagi, ale zaczęła zachowywać się... nieśmiało? Kokieteryjnie?

Nie był pewien, ale wiedział, że to nie było dla niej typowe i wzbudziłoby w nim to większy niepokój, gdyby nie rozpoznał zdecydowanego błysku w jej oczach i świadomości w jej postawie. Nie, zdecydowanie robiła... to... cokolwiek to było, celowo.

Ale to nie znaczyło, że mu się to podobało, i nie wahał się wpatrywać się w jej plecy, aż wreszcie odzyskał świadomość i się zatrzyma.

Nawet jeśli to... zajmie trochę czasu.


Złam mnie: Krótki gniewny kawałek o naszej parze.

Kiedy komuś pozostawiono wybór domu lub serca, było to bardzo dziwne położenie. Sakura z jakiegoś powodu, którego nigdy by nie zrozumiał, zdecydowała, że podążanie za sercem jest dla niej lepszym wyborem i mógł szczerze powiedzieć, że nie był nią zadowolony.

Musieli walczyć i chociaż był echem z przeszłości, ona miała być emblematem na przyszłość, a nie kimś, kto odszedł za głupcem Uchiha, którego serce było już związane z kimś, kim ona nigdy by nie była. Więc w jaki sposób doszli do pozycji, w jakiej się obecnie znajdowali, naprawdę nie wiedział. Siedział na niej okrakiem, jedna z jego dłoni przygniatała jej obie, i kunai przy jej gardle, kiedy pochylił się nisko nad nią, wpatrując się w jej szerokie zielone oczy i zastanawiając się nad nieufnością, jaka się w nich znajdowała.

Wiedziała, że nie zawahałby się tego skończyć. Widział to i chociaż wiedział, że to prawda, nie był pewien, czego doświadczyła, co sprawiło, że stała się tak spokojna i krucha pod jego dłońmi.

To było dziwne zaufanie.

Powiedz mi, dlaczego, Sakura.

A kiedy wszystko, co mogła mu dać, to smutny, porozumiewawczy uśmiech, zamknął oczy i spełnił te niefortunne oczekiwania.



Chyba raczej już nigdy ten paring więcej tu nie zawita... [skreśla DanzoSaku z listy paringów, których jeszcze nie było na Haruno FF]. Coraz bliżej do celu! xd

2 komentarze:

  1. Ej ej ej
    Mi się to podobało. Może było trochę chaotyczne ALE na prawdę mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, Krropa dobrze mówi. Spodziewałam się czegoś... idk jakiegoś erotyku z wykorzystywaniem? Może pranie mózgu?

    Ale to było dobre i czekaj, po prostu spróbuje złapać wszystkie myśli xD
    To złe i dobre, że było pisane z jego punktu widzenia. Na samym początku pomyślałam (przy scenie jej śmierci) "oho, niedobrze, wchodzę w jego głowę i ten styl opisu mi się podoba, może go nie polubię tu, ale zrozumiem". No i trochę za dużo to było powiedziane, bo ta partówka jest strasznie chaotyczna, ale chyba to jej urok. BO czytając łapałam po kolei smaczki. Sakura pochodzi z przyszłości. To prawdopodobnie młody Danzo. Mają jakąś dziwną relację. A kiedy piany przyszedł do jej domu - kiedy to było? Miś i śmierć Hiruzena, czy była dzieckiem? Czy to było jej wcielenie przed prawdopodobną podróżą w czasie? Czy to tylko pamiątka (pamiątka, której nie powinna mieć przy sobie), a ona jest swoja dorosłą wersją? Może to inne au, inna śmierć kage. Dlaczego on ją zabił, bo na końcu zabił, no nie? Czytam to trzeci raz i mam jeszcze więcej pytań niż za pierwszym xD
    Ale uwielbiam to, będę myśleć nad tą partówką cały dzień. Była tak zagmatwana, że mnie złapała i zgubiłam się miedzy słowami. Naprawdę dobry wybór El, kuźwa, brawo! Ale powiem Ci, że te mniej popularne paringi czasami mają takie smaczki wałsnie jak ten tekst. Wcześniej nie pomyslałąbym nawet o OroSaku, a po paru od Ciebie kocham tę parę I NIE WSTYDZĘ SIĘ TEGO. Kocham jak pojawia się miedzy nimi taka dziwna nić porozumienia, zależność, a jednocześnie cały czas czujesz, ze nie są sobie równi, ze on może chować coś w rękawie, bo nie ma tu mowy o miłości, to po prostu chore połączenie. Chociaż DanzoSaku nadal nie zamierzam szukać osobiście, to w tym ficzku poczułam właśnie taki nastrój jak przy tekstach z Oroczimaru. Dzięki raz jeszcze!

    OdpowiedzUsuń