niedziela, 17 stycznia 2021

3.11. Ocean jest ciemny i głęboki

    Sakura skończyła być cholernie przerażona. To zostało z niej wyciągnięte, jak wyrywa się zęby. Powoli, boleśnie, z dużą dawką strachu i krzyku. A teraz praktycznie pieniła się z niesprawiedliwości tego wszystkiego, z wściekłości.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION

Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK


Sakura nie widziała Haku, ale odnajdywała jabłko leżące na krześle za każdym razem, gdy ona i Zabuza wracali do pokoju. Wiedziała, że to dla niej, ponieważ Zabuza szydził z tego, a potem ignorował, kiedy je schomikowała. To był jedyny znak, że Haku był w pobliżu, a dni mijały. Doki, biuro Gato, obserwowanie napływających statków, więcej doków, więcej biura Gato. To powinno pozwolić jej wpaść w odrętwienie, ciszę, ponieważ wszystko pozostało takie same. Ale wciąż była napiętą kulą strachu oraz drżenia i nie pozwoliła, by odwróciło to jej uwagę od sposobu, w jaki Zabuza obserwował ją gniewnymi oczami i rzucał się na nią z szybkimi stopami i pięściami. Robiła się naprawdę dobra w unikaniu. Nie uderzył jej ani razu przez ostatnie dwa dni, a Sakura nie czuła się tak posiniaczona. Och, nie oszukiwała się myśląc, że wykorzystywał tutaj pełną prędkość, ale wciąż brakowało jej tchu, wiedząc, że teraz mogła uchylić się pod jego stopą bez żadnego ostrzeżenia.

Następnego ranka po tym, jak unikała uderzeń przez cały dzień, kiedy Zabuza wszedł do łazienki, żeby wziąć prysznic, Haku przyniósł jej pełną kanapkę i trzy batoniki musli, a Sakura rzuciła się na nie łakomie, chowając jeden z batoników na później z ekstremalną niechęcią. Nawet nie drgnęła pod życzliwym spojrzeniem Haku, kiedy ją obserwował. Zadrżała tylko wtedy, gdy Zabuza wyszedł z łazienki, trzymając coś, o czym miała nadzieję, że zostało zapomniane.

Łańcuch zwisał z jego dłoni, Haku spojrzał na niego gniewnie, a Sakura unikała patrzenia. Widok przedmiotu powiedział jej, że był to dzień Gato. Nie wdała się w bójkę, gdy Zabuza przypiął go, a potem pozwoliła owinąć go wokół szyi, żeby nie przeszkadzał. Oczy Haku wpatrywały się w niego przez całą podróż do biura Gato i zastanawiała się, czy to sam łańcuch sprawił, że Haku tu był, podczas gdy zwykle gdzieś znikał. Nie miała pojęcia dokąd chodził, ale po sposobie, w jaki patrzył subtelnie na Gato spod rzęs miała wrażenie, że w większości znikał, żeby nie musieć patrzeć na biznesmena.

Dziś, chociaż stał obok kanapy, skulony obok Zabuzy jak milczący strażnik, zachował nieruchomą twarz. Sakura wciąż czuła jego spojrzenie na Gato. Jak zwykle usiadła między nogami Zabuzy, a baton musli przyciśnięty do jej boku pod yukatą pomógł jej się skupić.

Pierwsza godzina minęła bez incydentów, gdy Gato skupił się na zwoju z wielką intensywnością. Pewien mężczyzna przyszedł, aby omówić kolejny dokument do podpisania i Sakura dowiedziała się, że jest właścicielem ziemskim w Fali, bardzo dobrze prosperującym, który dyskutował o opłatach i podatkach, które zapłaci Gato za utrzymanie swojej ziemi. Kiedy pojawiło się imię Tazuna, Sakura zdała sobie sprawę, jaką ziemię posiadał ten człowiek.

Oczywiście na początku pozwoliłem na most - mizdrzył się właściciel ziemski - ponieważ bałem się, co zrobią chłopi, gdybym odmówił. Ale w pełni popieram wszystko, co chcesz z tym zrobić, Gato-sama.

On uśmiechnął się i podpisał dokumenty, potrząsając dłonią mężczyzny, a Sakura zdała sobie sprawę, że w Fali są ludzie całkiem szczęśliwi z tego, że tu przybył. Bogaci i chciwi wyjdą z tego na plus, ponieważ byli gotowi pochylić się, aby zobaczyć niektóre z zysków, który zgromadzi Gato. Sakura patrzyła, jak właściciel ziemi odchodzi, i rozmyślała nad faktem, że zwykli ludzie byli gotowi patrzeć, jak ich obywatele głodują i umierają w bezprawiu.

Czas zająć się mostem — oznajmił biznesmen, posyłając Zabuzie paskudny uśmieszek. — Czas pokazać, że jesteś wart kontraktu.

W końcu — warknął Zabuza, groźnie trzaskając karkiem, gdy wstał. — Zacząłem myśleć, że pozwolisz im to skończyć.

Uważam, że lepiej jest pozwolić nadziei gotować się na wolnym ogniu, zanim ją zniszczysz. — Zaśmiał się Gato. —To sprawia, że rozpacz jest jeszcze silniejsza.

Zabuza chrząknął.

Zabij budowniczego mostu i jego rodzinę — rozkazał po prostu Gato. — Chcę, żeby ich śmierć była wiadomością, więc pamiętaj, aby zostawić ich zwłoki na sznurku. Jeśli chodzi o ninja z Konohy, cóż, nie potrzebuję, aby Konoha spoglądała w tym kierunku. Upewnij się, że znikną.

Jasne — powiedział nonszalancko Zabuza.

Szarpnął Sakurę na nogi i ta czynność w końcu zwróciła na nią uwagę.

Zostaw ją — rozkazał Gato. — Nie ma sensu ciągnąć twojej suki.

Przyda się — zaszydził Momochi. — Ninja Konohy są bardzo emocjonalni. Będzie dobrą tarczą.

Gato skrzywił się, ale nie zaprzeczył, jego paciorkowate oczy uważnie śledziły Zabuzę. Sakura opuściła głowę i nawet się nie wzdrygnęła, gdy szarpnął jej łańcuch. Rzadko go dotykał, gdy był owinięty wokół jej szyi, ale wyglądało na to, że chciał mu to zaakcentować.

Nie — powiedział nagle Gato.

Nie? — zapytał Zabuza, ściszając głos, gdy powoli odwrócił się w jego stronę.

Nie — zaszydził. — Nie chcę, żeby wiedzieli, że ona wciąż żyje. Tak naprawdę nie powinna w ogóle żyć. Nie obchodzi mnie, jak bardzo lubisz jej cipkę.

Haku wyprostował się powoli, jak pękający lód, twarz wciąż była zamarznięta, ale ciało ożywało. Zabuza odwrócił się twarzą do Gato i każdy jego cal krzyczał drapieżnik. Sakura wstrzymała oddech

Zabij ją — rozkazał z uśmiechem.

Palce Sakury drgnęły, był to jedyny ruch w pomieszczeniu. Nastąpiła chwila ciszy, nie śmiała oddychać. Zabuza był cichym olbrzymem za jej plecami i wiedziała, że gdyby się ruszył, by ją zabić, nie miałaby nawet szansy na walkę. Cisza trwała i trwała.

Nie — powiedział w końcu i coś w niej się uspokoiło.

Zabij ją albo zostaniesz zwolniony — odparł po prostu Gato, odchylając się do tyłu na krześle, jakby sprawiało mu to przyjemność.

Haku poruszył się teraz, ucieleśnienie wdzięku i piękna, gdy uśmiechał się do Sakury i pochylił nisko, by wcisnąć jej coś w dłonie. Pocałował ją w policzek, jakby byli przyjaciółmi i posłał jej ostatni uśmiech.

A potem odszedł i wyszedł przez okno. Gato drgnął z zaskoczenia, a ona spojrzała na swoje dłonie. Woreczek był mały, ale jego waga była znajoma, zawierał ostrza. Zabuza owinął łańcuch, który trzymał mocniej wokół swojej dłoni, napinając go na jej szyi. Podniosła wzrok, ale on na nią nie patrzył. Przysunęła się do niego, posłuszna pociągnięciu.

Cóż, Gato i ja musimy porozmawiać — powiedział. — Ale myślę, że wystarczająco cię wyszkoliłem. Gotowa na polowanie?

Sakura spojrzała na niego.

Zabij ją — zażądał Gato, wyczuwając teraz, że coś jest nie tak.

Tak — odpowiedziała słabo, ignorując biznesmena, jej oczy widziały tylko Zabuzę.

Uśmiechnął się do niej szeroko, jego oczy płonęły, a maska leniwie owinięta wokół jego szyi odsłaniała zęby rekina. To był wyraz, którego nigdy nie widziała na jego twarzy. Nie drżała w obliczu tego, ale nie mogła odwrócić wzroku.

Idź. Wiesz kto — rozkazał, odpinając łańcuszek z jej obroży.

Sakura wymknęła się przez drzwi biura na zdrętwiałych stopach, gdy Gato zaczął wrzeszczeć. Wrzaski przeszły w krzyki, kiedy zamknęła za sobą drzwi.

Przez chwilę stała samotnie w korytarzu, oddychając ciężko. Przywiązała sakiewkę do paska, palce ostrożnie, ale automatycznie przeszukiwały jej zawartość. Sześć shurikenów, kilka cienkich senbon i dwa kunai.

Spojrzała na ścianę i skupiła się na swoim oddechu, wyrównywając go, gdy zaczął stawać się dyszeniem. Za nią zaczął się krzyk. Na zewnątrz doków było ich więcej. Gdzieś w domu grzmot stóp. Sakura zacisnęła i rozluźniła palce. Zebranie się w garść, przetworzenie wszystkich informacji i skupienie się zajęło niekończącą się chwilę. Poczuła się, jakby została wrzucona w burzę tylko po to, by wylądować w jej oku, spokojnym i nieruchomym tuż przed rozbijającymi się falami.

Skupiła się na słowach Zabuzy, na poleceniu, które wiedziała, że wydał.

Dokładnie wiedziała, na kogo poluje, a przerażenie, adrenalina i wściekłość biły w jej sercu wojenny tętent.

Po schodach zeszła grupa zbirów, wyciągając miecze, a Sakura się poruszyła. Pierwsze dwa shurikeny w woreczku wbiły się w jej palce i ledwo się nad tym zastanowiła, zanim pozwoliła im lecieć. Obaj mężczyźni upadli, krztusząc się metalem i krwią, a dźwięk ich ciał spadających po schodach nawet jej nie zatrzymał, przeskoczyła nad nimi.

Sakura była na szczycie swojej klasy w Akademii, rywalizując z dzieciakami z klanu. Akademia dość równo ważyła spryt książkowy i rzeczywiste umiejętności i chociaż była bardzo bystrą dziewczyną, musiała popracować nad swoimi umiejętnościami. Była wolniejsza niż większość jej kolegów z klasy i brakowało jej wytrzymałości. Nadrobiła to doskonałą celnością, jej zdolność do obliczania trajektorii przewyższał tylko Shikamaru, ale jej naturalna siła pomagała prowadzić ostrza dalej niż jego. Jej kata były ostre i schludne, być może nie najłagodniejsze lub najbardziej wdzięczne, ale były w jej zasięgu. Jej siła pomagała tam, gdzie brakowało szybkości.

Szybko wpadła na innego mężczyznę i ledwo wydał z siebie okrzyk, zanim schyliła się pod jego zasięgiem i podcięła kunaiem ścięgno podkolanowe. Kiedy upadł na kolana, posłała kopniak, który złamał mu kark i rzucił go na ziemię jak szmacianą lalkę.

Sakura była dobrą uczennicą. Dostawała najwyższe oceny, ciężko pracowała, aby nadrobić zaległości w dziedzinach, w których nie radziła sobie tak dobrze. A genin, który ukończył Akademię, mógł pokonać cywilnego bandytę każdego dnia tygodnia, jeśli podszedł do tego odpowiednio. Pokazano jej to z tymi wszystkimi ludźmi, na których rzucił ją do walki Zabuza.

Drzwi gwałtownie się otworzyły, a ona podskoczyła i złapała ramę. Jej stopy wbiły się w pierś zaskoczonego mężczyzny. Ciężko upadł, a ona poszła za nim, wbijając kunai. Jego gardło łatwo się rozcięło, a potem wyszła z powrotem na korytarz.

Przegrała z ludźmi Gato kilka długich tygodni temu, została pokonana przez pięciu cywilnych zbirów z różnych powodów. Głównym z nich była panika. Została zaskoczona zasadzką, a następnie spanikowała, gdy została oddzielona od swojej drużyny. Walka była dość łatwa, ale walka z ludźmi była trudna. Sakura była przyzwyczajona do sparingów ze studentami Akademii, ale nie były zabójcze, a czasem nawet brutalne. Wszystkie były zbyt gładkie. To był zupełnie inny styl walki, to byli dorośli mężczyźni, którzy walczyli brudno. Zupełnie inaczej było też wbić pięść w bok mężczyzny i poczuć, jak jego żebra pękają w sposób, w jaki żaden z jej kolegów z klasy nie wycierpiał. Inaczej było walczyć z szyderczymi, warczącymi twarzami i groźbami tego, co z nią zrobią, gdy szarpali jej włosy.

Po korytarzu szedł mężczyzna z twarzą wykrzywioną wściekłością i z podniesionym mieczem. Uniknęła ciosu i rzuciła się do jego gardła. Uniknął ciosu zaskakująco szybko, ale ona była lepsza. Odepchnęła się od ściany i wróciła do niego dwa razy szybciej. Chrupnięcie odbiło się echem, gdy uderzyła jego głową o ścianę. Podążyła za nim ze swoim kunaiem i zakończyła jego wściekły krzyk.

Sakura była na szczycie swojej klasy w Akademii, była kilka lig nad jednym cywilnym bandytą. Ale panika ją zaskoczyła. Nie była splamiona krwią, a jej pierwsza prawdziwa walka sprawiła, że upadła. Mogła wygrać walkę fizyczną, ale nie była w stanie wyjść poza psychologiczne przeszkody takiej walki. Podsumowała swoje schwytanie jako głupie. Była głupia. Gdyby była trochę bardziej opanowana, trochę mniej niezdecydowana w zadawaniu prawdziwych obrażeń, nic z tego by się nie wydarzyło. To była lekcja pewności. Pewna siebie, swoich umiejętności i pewna swojego ataku. Nie chwiej się, nie wahaj się.

Trzy shurikeny zakręciły się w powietrzu i dwóch mężczyzn upadło, jeden martwy, zanim uderzył o ziemię, drugi bardzo głośno krzyczał. Szybko zakończyła jego krzyki, a potem odzyskała swoje gwiazdki.

Sakura cierpiała przez ostatnie trzy tygodnie z powodu pieprzonej głupoty. To, że to była jej własna głupota, sprawiało, że było jeszcze gorzej. Nałożono jej obrożę, nazwano suką, zmuszono do cholernego błagania. Jej gwałt i śmierć trzymano nad jej głową jak topór kata. a ona miała tego cholernie dość. Mam dość tego całego przeklętego miejsca.

Jej kunai wbił się w gardło mężczyzny tak gwałtownie, że prawie przeszedł na wylot. Krew rozprysnęła się na jej twarzy i Sakura warknęła jak pies, za jakiego ją traktowali.

Czuła przerażenie aż do kości. Została zalana krwią i przerażeniem. Trzęsła się tak bardzo, że ledwo pamiętała, że miała nadal ręce. Spała zdecydowanie zbyt krótko w spanikowanych snach, odczuwała głód od chwili, gdy minęła te drzwi. Rzadko nie miała krwi łuszczącej się na skórze. Jej sukienka została zniszczona, obcięto włosy i pozbawiono cholernej wolnej woli.

Podszedł do niej mężczyzna z przerażoną twarzą i drżącymi rękami. Wyglądał, jakby wolał być gdziekolwiek indziej, ale zablokowała wyjście. Obnażyła zęby, patrząc na niego i spotkała go czołowo. Jej kunai przeciął jego skórę jak gorący nóż masło.

Sakura skończyła być cholernie przerażona. To zostało z niej wyciągnięte, jak wyrywa się zęby. Powoli, boleśnie, z dużą dawką strachu i krzyku. A teraz praktycznie pieniła się z niesprawiedliwości tego wszystkiego, z wściekłości. Każdy z tych mężczyzn śmiał się z niej, szydził z niej, parskał na myśl o gwałceniu jej aż stałaby się uległa. Wszyscy wiedzieli, że nigdy nie pozwolą jej opuścić tej skały, że zostanie wykorzystana, dopóki się nie zużyje, a potem jej ciało wrzuci się do rowu. Zrobili to jej i innym ludziom i dobrze spali w nocy.

Złapała mężczyznę, który próbował uciekać. Przepchnął się przez frontowe drzwi, nieświadomie w ręce Haku, ale Sakura złapała go pierwsza. Jej palce złapały go za włosy, dokładnie tak, jak wiedziała, że bolało, i wykręciła się, gdy wybiła spod niego nogi. Uderzył o ziemię, a ona dostrzegła przerażone niebieskie oczy, a potem jej kunai został pochowany w jego głowie. Upuściła zwłoki.

Nie była spokojna ani opanowana, ale nie była już przerażona. I wciąż się trzęsła, ale to była tylko wściekłość. Zacisnęła zęby, obnażyła je jak warczący pies. Była jak te psy w dole. Została kopnięta o jeden raz za dużo, zmuszona do reakcji o jeden raz za dużo, a teraz nie obracała się w kierunku, który jej wskazano, teraz zwróciła się w stronę mężczyzn, którzy próbowali zmusić ją do zrobienia tego, co chcieli.

Pozostawiła podwórko Haku, pozwalając mu dalej powstrzymywać każdego, kto próbował uciec łodzią. Nie znalazła swojej ofiary i wiedziała, że nie był typem, który pobiegłby do łodzi. Zbyt pewny siebie, zbyt głupi.

Odwróciła się do domu i wspięła się po ścianie. Chodzenie po wodzie było łatwe, chodzenie po twardej powierzchni było jeszcze łatwiejsze. Wspięła się w górę domu do okna otwartego przy wyjściu Haku. Gato już nie krzyczał, ale znalazła dość łatwą drogę. Wpadła przez okno i zobaczyła czekających na nią Zabuzę i jej ofiarę.


W końcu Sakura ma okazję się zemścić. Już nie mogę się doczekać kolejnego tłumaczenia. :D Do finału pozostały dwa rozdziały.


1 komentarz:

  1. To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów oceanu o ile nie ulubiony.

    Nie mogę się doczekać finału :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń