Następnie pokazał jej, jak rzucić. Jego celność i siła z tak delikatną bronią były przerażające. Oczywiście widziała to, kiedy rzucił je prosto w szyję Zabuzy, aby pomóc mu uciec, ale wydawało się to bardziej realne, gdy unosił się nad jej ramieniem i uczył ją, jak to zrobić.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK
Tydzień minął w
oszołomieniu. Haku pozostał tylko przez dwa dni, sprawdzając szwy
Zabuzy, a następnie odcinając je przed obejrzeniem z nimi doków.
Pod spojrzeniem ładnego młodzieńca Zabuza nie zmusił jej do walki
z nikim. Haku był ciekawy szwów na jej ramionach, antybiotyków,
które musiała przyjmować na polecenie lekarza, i obroży na jej
szyi, ale kiedy milczała pod jego pytaniami, zrezygnował z
wdziękiem, po prostu uśmiechając się do niej, kiedy zwróciła
jego uwagę.
Lubiła mieć go w
pobliżu po prostu dlatego, że Zabuza nie obserwował jej tak
często, a Haku podawał jej znacznie więcej jedzenia niż on. Miała
przeczucie, że Zabuza niecelowo powstrzymywał się od pełnego
karmienia jej, a po prostu o tym zapominał. Odniosła również
wrażenie, że sam nie jadł zbyt często, gdyż obserwowała, jak Haku
nęka go, by zjadł pełny posiłek podczas kolacji.
- Proszę -
powiedział pewnego popołudnia Haku, przerzucając między palcami
lśniący senbon.
Sakura wzięła igłę
powoli, ostrożnie, jakby to była sztuczka. Kiedy nie uderzył jej,
gdy ją wzięła, a zamiast tego uśmiechnął się do niej, nadal
się nie rozluźniła.
- Czy kiedykolwiek
używałaś senbona? - zapytał. - Zabuza powiedział, że właśnie
opuściłaś Akademię.
Sakura po prostu
spojrzała na cienką broń i zastanawiała się, kiedy Zabuza
powiedział to Haku. Trzymała go niezgrabnie, teoretycznie wiedząc,
jak go używać, ale nigdy tego nie robiła. Akademia często uczyła
ich o kunai i shurikenach, ale senbon i inne bronie zostały
wprowadzone teoretycznie z sugestią, że mogliby się ich nauczyć,
gdy będą geninami, gdyby byli do tego zainspirowani.
- Zobacz -
powiedział Haku, a nowa igła wślizgnęła mu się w rękę. - W
ten sposób.
Pokazał jej, a ona
próbowała go naśladować. Sięgnął po jej dłoń, żeby poprawić
jej uścisk, a ona nie mogła powstrzymać wzdrygnięcia. Zmienił
swoje sięgnięcie na nonszalancki gest ręki, jakby to właśnie
miał zamiar zrobić i machnął ręką, by pokazać jej, gdzie ma
celować.
Następnie pokazał
jej, jak rzucić. Jego celność i siła z tak delikatną bronią
były przerażające. Oczywiście widziała to, kiedy rzucił je
prosto w szyję Zabuzy, aby pomóc mu uciec, ale wydawało się to
bardziej realne, gdy unosił się nad jej ramieniem i uczył ją, jak
to zrobić.
- Jesteś głupi? -
warknął Zabuza, kiedy ich przyłapał. - Nie dawaj bachorowi broni.
- Och, cicho. -
Uśmiechnął się Haku. - Szybko się uczy.
Co było bardzo miłe
z jego strony, że tak powiedział, nawet jeśli Sakury naprawdę nie
było w takiej sytuacji. Nie miała siły nadgarstka, a jej celowanie
było w najlepszym razie poniżej normy. Mimo to Haku zebrał senbon
pod spojrzeniem Zabuzy. Sakura wyciągnęła do niego garść, a on
uśmiechnął się, biorąc je bardzo ostrożnie. Zesztywniałaby, kiedy jego dłoń musnęła jej obi, gdyby nie była
już spięta pod spojrzeniem Zabuzy.
Haku tylko się do
niej uśmiechnął i nie spojrzał na nią ponownie, gdy zwrócił
się do Zabuzy. On spojrzał na niego, ale nic więcej nie
powiedział. Sakura nie była pewna, czy widział, czy nie…
Kiedy była pewna,
że żadne z nich nie patrzy, potarła dłonią postrzępione obi w
talii. Cienki senbon siedział niespokojnie w fałdach, ale nie był
widoczny.
.--.
Gato był tak
zajęty, że nie miał nawet czasu, by spojrzeć w jej stronę i za
to Sakura była bardzo wdzięczna. Zabuza został ponownie wezwany do
jego biura, nadzorując więcej spotkań oraz podpisywanych
dokumentów, i Sakura upewniła się, że była cicho u jego stóp,
wciśnięta między jego nogami, a jej oczy przyklejone były do tej
brzydkiej zielonej ściany. Yoshiro nie było w pobliżu przez kilka
dni i było jeszcze lepiej, gdy przetoczyła swoją czakrę przez
stopy, a potem przez poszczególne palce, próbując powstrzymać je
przed odrętwieniem i powstrzymać się od ruchu.
Kilka razy wysłano
ich do doków, a Zabuza kolejny raz stawiał ją przeciwko każdemu,
kto wiedział jak używać pięści.
Kiedy ostatni cywil
upadł pod siłą jej pięści, Zabuza samodzielnie zaczął ją
atakować. Sakura nauczyła się unikać jego szybkich uderzeń,
ponieważ alternatywą było zranienie jej żeber lub głowy. Zabuza
znosił jej bezruch, kiedy pozwoliła mu ją uderzyć, ale tylko raz,
zanim włożył więcej siły w uderzenia, bo Sakura wolałaby ich
nie odczuwać. Nie walczyła, ponieważ naprawdę nie mogła zebrać
się na odwagę, by spróbować stawić mu czoła. Wiedziała, że
nie miałby absolutnie żadnej kontroli w ograniczaniu swojej siły
przeciwko niej, nie dbał o to lub nie znał swojej siły. Sakura
wiedziała, że walka z nim nie będzie lekkim pojedynkiem, więc
ograniczyła się do wykonywania uników. Nawet wtedy nadal kładła
się do łóżka zmęczona i posiniaczona.
Pięć dni po tym,
jak Haku odszedł kolejna burza uderzyła w wybrzeże, ostra i
głośna, kiedy nadciągała. Doki zostały zamknięte i nawet
zbiry Gato skuliły się w rezydencji, paląc w holu i gapiąc się
na nią, gdy trzymała się pięt Zabuzy.
- Potrafisz
kontrolować wodę, prawda, Zabuza? - zapytał Gato któregoś
wieczoru, gdy burza na zewnątrz uderzała w okna i błyskały
błyskawice.
- Co ci do tego? -
chrząknął Zabuza, uderzając kolanami w głowę Sakury, gdy się
przesunął.
- Mieliśmy mieć
dzisiaj statek - powiedział po prostu Gato, wyglądając na bardziej
zaniepokojonego gazetą przed nim. - Znajdź go.
Usta Zabuzy drgnęły,
ale nic nie powiedział, wstając. Delikatnie podniósł Sakurę,
trzymając ją za włosy, i kierując ją na swój bok, by zniknęła
Gato z oczu. Nic nie powiedział, gdy Zabuza wyciągnął ją ze
sobą, jakby nie pamiętał, że istnieje po to, by ją dręczyć.
Po powrocie do
pokoju Zabuza wepchnął ją w róg i zaczął się przygotowywać.
- Pieprzyć burze -
warknął do siebie - i pieprzyć Gato. Znaleźć statek w tym
pieprzonym czymś?
Prychnął, ale
nadal mocno przypiął miecz do pleców.
- Nie wyjdziesz z
tego pokoju - powiedział Zabuza i to był rozkaz.
Sakura patrzyła,
jak zaciska swoją bandażową maskę, patrzyła, jak mruży na nią
oczy.
- Tak -
odpowiedziała w końcu.
Zmrużył jeszcze
bardziej oczy, jakby nieufny, ale Sakura nie fatygowała się, by
powiedzieć coś więcej. Musiał wiedzieć, że nie ma mowy, żeby
opuściła jego bezpieczny pokój, kiedy go nie było. Tym razem Gato
nie miał okazji kazać jej uklęknąć u jego stóp i wiedziała, że
zrobi wszystko, co w jej mocy, aby uniknąć jego uwagi. Nie byłby
na tyle głupi, żeby wejść do pokoju Zabuzy, kiedy go nie było,
prawda?
Zabuza spojrzał na
nią ostro, a potem zniknął. Patrzyła, jak wychodzi z pokoju,
nasłuchiwała, dopóki nie przestała go słyszeć na korytarzu, a
potem patrzyła przez okno jak znika w deszczu. Błyskawica
oświetliła go na chwilę, a potem zniknął.
Przez chwilę
rozważała ucieczkę, przyglądając się oceanowi przed sobą, ale
sztorm już wznosił fale wyżej niż głowa mężczyzny, a woda
toczyła się i rozbijała wściekle. Deszcz spadał praktycznie na
ukos przez siłę wiatru i Sakura wiedziała, że natychmiast straci
orientację i zgubi drogę. A na domiar złego wciąż czuła
się jak struna. Wraz ze zniknięciem Haku, Sakura przestała znowu
dostawać regularne jedzenie, a ataki Zabuzy sprawiły, że była
nerwowa i zmęczona.
Poszła do toalety,
aby ogarnąć się jak najszybciej, i wypiła tyle wody, ile mogła
znieść, a następnie wtuliła się w ścianę pod łóżkiem. Nie
spała, ale drzemała, zbyt zmęczona, żeby tego nie robić, mimo że
utrzymała swoje zmysły na drzwiach.
Dlatego, gdy drzwi
otworzyły się prawie bezgłośnie, gwałtownie się obudziła.
Wiedziała, że to nie mógł być jeszcze Zabuza, więc pozwoliła
sobie na jeden cichy, drżący jęk, zanim stłumiła oddech.
- Nadal uważam, że
to głupi pomysł - zagrzmiał znajomy głos.
Łysy mężczyzna,
jeden z ulubionych strażników Gato i ten, który uśmiechał się,
wrzucając ją do psiej jamy.
- Zamknij się -
warknął jeszcze bardziej znajomy głos.
Sakura poczuła
dreszcz przebiegający po jej kręgosłupie, poczuła, jak zimny pot
pojawia się na jej czole.
Desperacko
zakopała się w swoim umyśle i pozwoliła palcom wbić się w
skórę, próbowała przypomnieć sobie coś pożytecznego
z treningu. Była zmęczona fizycznie i walka nic by jej nie pomogła,
po prostu wezwaliby więcej mężczyzn, by ją przytłoczyć. Ale…
Sakura nigdy nie była uważana za fizyczną wojowniczkę w Akademii.
Została określona jako użytkownik genjutsu…
Powoli unieruchomiła
palce, a potem pozwoliła im zrobić znaki, wpuszczając w nie swoją
czakrę. Poczuła, jak mgiełka opadła, gdy jej genjutsu zaczęło
działać. To było proste genjutsu akademickie, które Iruka-sensei
lubił nazywać swoim jutsu „nie zauważ mnie”. Nie blokowało
dźwięku ani zapachu, ale sprawiało, że użytkownik był
niewidzialny, o ile stał bardzo nieruchomo. Używał go przy nich
wiele razy, chowając się w klasie, aby przyłapać ich na wygłupach
i tym podobnych, aby nauczyć ich używania czegoś więcej niż
tylko oczu. Sakura opanowała to szybko, a Iruka-sensei uśmiechnął
się wtedy do niej promiennie.
Teraz Sakura
desperacko go użyła. Przycisnęła się do ściany, poczuła, jak
rama łóżka wbija się jej w biodro i pozwoliła, by jutsu opadło.
Wstrzymała oddech i próbowała uspokoić swoje serce, trzymając
palce w ostatnim znaku dla lepszej koncentracji.
- Ona musi gdzieś
tu być. Nie widziałem, żeby Momochi ją ze sobą zabrał -
przeklął Yoshiro.
- To duży
mężczyzna, a ona jest małym dzieckiem. - Zaśmiał się łysy. -
Może ją nie zauważyłeś.
- Ta suka depcze mu
po piętach, a widziałem, jak on odchodzi, więc gdzieś tu jest -
zadrwił Yoshiro.
- W takim razie się
chowa - powiedział łysy z lekceważeniem w głosie - To podstępna
suka.
- Zamknij się i
pomóż mi szukać.
- Tak bardzo chcesz
jej cipki. - Zaśmiał się łysy mężczyzna, brzmiąc na
rozbawionego. - Nie widzę tego. Jest dość ładna, ale jest dla
mnie za młoda. Żadnych krzywizn, o których można byłoby mówić.
Pewnie płakałaby, gdybyś ją przeleciał. Lubię moje kobiety,
które są atrakcyjne.
- Pierdol się.
- Tylko mówię. -
Uśmiechnął się łysy.
- Miałbym ją,
gdyby nie ten drań Momochi - warknął Yoshiro. - Udaje tak ważnego
i potężnego. Wyrwał mi ją z rąk. A Gato mu pozwolił!
- Cóż, będzie
przydatny. Gato potrzebuje go do zabicia ninja z Konohy. Nie widzę,
żebyś w najbliższym czasie wykonał takie zadanie.
- Zamknij się.
Przynajmniej będę miał przyjemność wbić miecz w brzuch tego
drania. Jak tylko pozbędzie się ninja z Konohy, będę pierwszy w
kolejce, żeby go zapierdolić. Gato powiedział mi, że mógłbym
nawet mieć dziewczynę, gdyby nadal żyła, o ile naprawdę go
zabiję.
- Wolałbym być
ostatni w kolejce i mieć mniejsze szanse, że będzie miał siłę
do walki - powiedział pragmatycznie łysy.
- Może być jakimś
"przerażającym demonem" w Kiri, ale wszyscy wiedzą, że
to gówno, nie prawda. Wątpię, czy jest w połowie tak dobry, jak
twierdzą. Shinobi, wielu z nich jest zarozumiałych.
- Czy kiedykolwiek
walczyłeś z shinobi?
- Widziałem jakąś
walkę.
- Cóż, widziałem
walkę tej suki, a ona jest tylko dzieckiem. Nie jest czymś, z czym
chciałbym się zmierzyć. Nie wątpię, że Momochi jest twardszy od
niej.
- Nawet jeśli tak
jest, będzie nas zbyt wielu, by mógł sobie poradzić - zadrwił
Yoshiro. - Nawet on nie może walczyć z naszą grupą po walce z
innym ninja.
- Chyba w porządku.
Mimo wszystko lubię omijać ninja. Dlatego nie chcę znaleźć tej
suki.
- To pieprzony
dzieciak, a ty się jej boisz?
- Nie widziałeś,
jak walczy z psami.
-
Nie, ale słyszałem, że została ranna, nawet jeśli wygrała.
-
Też byś był ranny, gdybyś został rzucony tym bestiom. Na
początku nie radziła sobie dobrze, ale to ostatnia część
sprawiła, że się jej obawiam. Przeszła od rozpaczliwego walczenia
i krzyczenia do kontrolowanego zabijania. Powaliła ostatniego psa
bez mrugnięcia okiem czy wzdrygnięcia.
-
Psy - powiedział Yoshiro z pogardą - to głupie bestie. Nie użyłbym
ich do mierzenia czyichś umiejętności.
-
Dobra, nie ważne. Jeśli nie chcesz mnie słuchać, możesz z tego
powodu cierpieć, kiedy ugryzie.
Kolana
opadły obok łóżka, a Sakura skupiła się w pełni na upewnieniu
się, że genjutsu jest nadal na miejscu.
Łysy
zajrzał pod łóżko i jego oczy prześliznęły się po niej.
-
Nie ma jej tutaj.
-
Kurwa, chodźmy sprawdzić kuchnię - warknął Yoshiro.
Dźwięk
trzaskających drzwi sprawił, że wzdrygnęła się, ale poza tym
się nie ruszyła. Została tam, gdzie była, kiedy słyszała ich
kroki dudniące w korytarzu. Upuściła genjutsu dopiero, gdy już
ich nie słyszała.
Została
pod łóżkiem, czekając z rękami złączonymi na wypadek, gdyby
musiała ponownie zastosować genjutsu. Nie zasnęła ponownie.
Coraz bliżej wielkiego finału tego fanfiction - zostały już tylko cztery rozdziały. Miałam zamiar przetłumaczyć także kontynuację, ale postanowiłam jednak zrezygnować i zabrać się za coś innego. Kontynuację i alternatywne zakończenie możecie przeczytać w oryginale na profilu autorki. A teraz wracam do GaaSaku. :)
HA! Przeczytałam!
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem czy liczy się to co przetłumaczone czy całość xD
Caaałość. XD
OdpowiedzUsuńMam jeszcze dwa rozdziały przetłumaczone. Nie wiem czy w oryginale przeczytasz, czy ci to wysłać. XD