środa, 19 sierpnia 2020

Chodzi o jasną stronę [ShikaSaku]

Był tam, z odchyloną głową i zamkniętymi oczami, prawdopodobnie we śnie. Patrząc na niego uważniej, poczuła dziwne uczucie w żołądku. Wyglądał na zmęczonego. Miał bladą skórę i podkrążone oczy. Czy spał prawidłowo? Wyglądał, jakby dźwigał na ramieniu ciężar świata. Sakura wiedziała, że stracił ojca podczas wojny, a także wiedziała, że musiał objąć stanowisko szefa klanu Nara, gdy wszystko się skończyło, plus jego praca jako doradca Hokage...

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
AutorStoryofTheC
Tytuł oryginału: It's About Silver Linings
Link do oryginału: LINK

Zielone oczy spojrzały znad stosu papierów na biurku i widząc czas na zegarze, lekko się rozszerzyły. Sakura opadła na krzesło, głośno wypuszczając powietrze. Po kolejnej szesnastogodzinnej zmianie w szpitalu była chętna do powrotu do domu.
Jej żołądek burczał, przypominając jej, że ostatni raz jadła coś tuż przed pracą poprzedniego wieczoru. Składając swój podpis na ostatnim dokumencie, westchnęła i wstała, rozciągając plecy i ręce nad głową. Zrzuciła biały płaszcz i położyła go na oparciu krzesła zanim wyszła z biura. Ponieważ było prawie południe, prawdopodobnie w końcu złapie coś na wynos i pójdzie do domu do łóżka. Dreszcz przyjemności przebiegł jej po kręgosłupie na myśl o czekającym na nią miękkim łóżku.
Po wyjściu ze szpitala musiała osłonić oczy przed jasnym popołudniowym światłem. Oddychając głęboko, uśmiechnęła się. Pogoda była tak ładna, że postanowiła zrobić objazd i pospacerować po parku. O tej porze roku kwitło wiele kwiatów, a zapach był niesamowity. Zamknęła oczy i szczęśliwa szła z odchyloną głową, aby cieszyć się słońcem na jej skórze. Cieszyła się, że żyje. Przebywanie w szpitalu przez tak długi czas pozostawiało jej mało czasu na docenienie takich drobiazgów.
Po kilku sekundach otworzyła oczy i ze zdziwieniem zobaczyła leniwego geniusza Nara rozciągniętego na ławce w parku. Był tam, z odchyloną głową i zamkniętymi oczami, prawdopodobnie we śnie. Patrząc na niego uważniej, poczuła dziwne uczucie w żołądku. Wyglądał na zmęczonego. Miał bladą skórę i podkrążone oczy. Czy spał prawidłowo? Wyglądał, jakby dźwigał na ramieniu ciężar świata. Sakura wiedziała, że stracił ojca podczas wojny, a także wiedziała, że musiał objąć stanowisko szefa klanu Nara, gdy wszystko się skończyło, plus jego praca jako doradca Hokage...
Shikamaru i ona tak naprawdę nie mieli ze sobą żadnego związku. Widziano ich razem tylko wtedy, gdy kręciła się z Ino. Sakura prawie nic o nim nie wiedziała, poza tym, że lubił grać w shogi, miał nastroszone włosy, był leniwy i lubił patrzeć w chmury. Ogarnęło ją zmęczenie i już miała ruszyć do swojego niesamowitego łóżka, kiedy zobaczyła bolesny grymas na jego twarzy. Instynkt medyczny sprawił, że się odwróciła. Delikatnie, żeby nie przestraszyć mężczyzny, usiadła obok niego na ławce i delikatnie położyła dłoń na jego i ścisnęła, by zwrócić jego uwagę. Otworzył zmęczone brązowe oczy i spojrzał na jej dłoń. Wyglądał jak pusta skorupa.
- Wszystko w porządku? - Przechyliła głowę, zaciekawiona.

****

Shikamaru obudził się tego ranka po nocy pełnej koszmarów. Te same o jego bliskiej śmierci i momencie, w którym zginął jego tata... Wojna ma tendencję do robienia tego ludziom. Udał się do parku wcześnie, myśląc, że oglądanie chmur poprawi mu w jakiś sposób myślenie o życiu. Usiadł, odchylił się i zamknął oczy. Od wojny jego życie było ciężkie. Mnóstwo obowiązków, Temari, która rzuciła go niedługo po ich zwycięstwie, jego mama mająca wiele oczekiwań, praca i tak dalej... Zaczęło to być za dużo jak dla jednego człowieka. Shikamaru prawdopodobnie zasnął w pewnym momencie, ponieważ był zaskoczony, gdy ktoś dotknął jego dłoni.
Otwierając oczy, musiał kilka razy mrugnąć, żeby zobaczyć, kto go niepokoi. Był zaskoczony, gdy zauważył, że patrzyły na niego z niepokojem jasnozielone kule. Sakura Haruno. Prawdopodobnie ostatnia osoba, jaką spodziewał się zobaczyć. Nigdy tak naprawdę nie rozmawiał z tą dziewczyną, ponieważ wszyscy wiedzieli, że była uderzoną miłością fanką Sasuke. Ale musiał przyznać, że minęło trochę czasu, odkąd ktoś go zapytał, czy wszystko było w porządku. Ponieważ prawda była taka, że nie był w porządku. W jakiś sposób w tej chwili wyglądała jak latarnia świetlna. Jak lina, którą rzucono w niego, żeby mógł wznieść głowę nad wodę. Nie chcąc odpowiadać na jej pytanie, skinął głową. Nie musiał jej nic mówić, jeśli nie chciał. Zmarszczyła brwi, a potem mocniej złapała go za rękę, pociągając go na nogi.
- Chodź, muszę coś zjeść, a ty wyglądasz, jakbyś potrzebował towarzystwa. - Jej uśmiech był taki jasny. Coś w nim się poruszyło. Normalnie by odmówił, ale nie mógł. Dlaczego miałaby go zaprosić? Sasuke wrócił, dlaczego więc nie była z nim? Puściła jego rękę i ruszyła w kierunku rynku. Po kilku krokach zatrzymała się i odwróciła, szukając go. Zdając sobie sprawę, że za nią nie podąża, położyła rękę na biodrze i przechyliła głowę na bok.
- Idziesz? - Spojrzał na nią i włożył ręce do kieszeni, po czym leniwie podążył za nią, mamrocząc coś w stylu „kłopotliwe”, co sprawiło, że uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
Dotarli do małej restauracji serwującej najlepszą tempurę. Był zaskoczony, kiedy zamówiła różne potrawy. Kiedy wszystko podano przed nimi, skinęła na niego, żeby zjadł coś, co w końcu zrobił. Widząc, jak zjada wszystko na talerzu w rekordowym czasie, sapnął. Prawdopodobnie skończyła swoją zmianę w szpitalu, jeśli była tak głodna lub nie jadła przez kilka dni, jedna opcja z dwóch. Lub obie. W końcu wiedział o jej reputacji pracoholika. Kiedy zjadła wystarczająco dużo, zaczęła opowiadać o swoim dniu w szpitalu, o wszystkim i właściwie o niczym. Shikamaru nie mógł powstrzymać się od patrzenia na nią. Nie była to ta młoda kobieta, którą znał przed wojną.
W jej oczach była determinacja, pewność, której wcześniej nie było. Jakby znała swoją wartość. Analizowanie jej sprawiło, że na chwilę zapomniał o bólu.
Wcześniej, kiedy się obudził, nie spodziewał się, że będzie tam z nią ze wszystkich osób, które znał. Nie zamierzał kłamać, przez kilka tygodni miał ochotę umrzeć. To było tak intensywne, że go przytłaczało. Shikamaru był na końcu. Czuł, że tonie i nawet nie chciał walczyć... dopóki jasna zieleń nie wyciągnęła go z wody zaledwie kilka minut temu. Nie powiedziałby jej o tym, ale prawdopodobnie uratowała mu życie. Widok jej uśmiechu i świecących tak jasno oczu sprawił, że wszystko stało się lżejsze. Ciepło rozprzestrzeniło się w jego klatce piersiowej i był zaskoczony, kiedy poczuł cień uśmiechu na swoich ustach. Kiedy ostatni raz się uśmiechał?
Po godzinie stłumiła ziewnięcie ręką i uśmiechnęła się przepraszająco, mówiąc, że powinna iść do domu i się trochę przespać. Skinął głową i odprowadził ją do domu. Kiedy dotarła do drzwi, odwróciła się i posłała mu delikatny uśmiech, po czym zamknęła je za sobą. Stał tam kilka minut, zaskoczony. W ciągu zaledwie kilku godzin była w stanie wyciągnąć go z tego ciemnego miejsca, w którym był od tak dawna… Idąc do domu Nara, Shikamaru złapał się za pierś. Znowu czuł.

****

Kiedy byli w restauracji, Sakura bezskutecznie próbowała z nim rozmawiać. Wiedziała, że Shikamaru był człowiekiem niewielu słów, ale to zachowanie było całkowicie do niego niepodobne. Tak, często analizował wydarzenia, ale zawsze miał jakieś uwagi lub komentarze na temat sytuacji. Następnie zdecydowała się mówić na każdy temat, który przyszedł jej do głowy, mając nadzieję, że w którymś momencie przemówi. Nie zrobił tego, ale po sposobie, w jaki na nią patrzył, wiedziała, że po prostu potrzebuje towarzystwa, które z radością mu dała. Kiedy odprowadzał ją do domu, zauważyła, że ciemna chmura nad jego głową wydawała się jaśniejsza. I to ją uszczęśliwiło.

****

Po kilku dniach budzenia się w lepszym nastroju, Shikamaru udał się do kwiaciarni, aby spotkać się ze swoim najdawniejszym przyjacielem. Kiedy wszedł, zadzwonił dzwonek i zza dużej kompozycji kwiatowej wyłoniła się blondynka.
- Hej, Shika! - Jej uśmiech był zmęczony i wiedział zbyt dobrze, że od śmierci ojca była przepracowana, ale psychicznie była w dobrym miejscu. Była pogodna i tylko to się dla niego liczyło. - Ostatnio cię nie widziałam, wszystko w porządku?
Geniusz Nara skinął głową, a ona posłała mu sceptyczne spojrzenie. Patrząc na niego od stóp do głów, musiała przyznać, że wyglądał lepiej niż wtedy, gdy widziała go na rynku kilka dni temu. Stracił zmarszczkę między brwiami i wyglądał, jakby spał lepiej, jeśli cienie pod oczami były czymś, do czego mogła się odnieść. Patrzyła na niego jeszcze chwilę, zanim wręczyła mu narzędzia, żeby mógł jej pomóc ściąć kwiaty. Biorąc je, zaczął jej pomagać i przez chwilę milczeli. Mając zamiar otworzyć usta, żeby zadać mu pytanie, musiała przestać, kiedy zaczął mówić pierwszy.
- Widziałem Sakurę w środę… - Na wzmiankę o jej najlepszej przyjaciółce, uwaga Ino była skupiona na nim. Czekała, aż będzie kontynuował, co zrobił po chwili. - Wyglądała na szczęśliwą. Jakby wojna w ogóle na nią nie wpłynęła… Myślę, że niektórzy stracili na tym wszystkim więcej niż inni. - Ostatnie zdanie odnosiło się do niego i Ino.
Rozumiejąc ukryte pytanie i widząc, że myślał, że jej przyjaciółka nic nie straciła, Ino przerwała pracę i zdjęła rękawiczki. Patrząc na niego poważnie, powstrzymała go, gdy próbował kontynuować swoją pracę.
- Masz rację, Shikamaru. - W tym momencie przechylił głowę. - Zdecydowanie straciła.
Mając zamiar kłócić się z Ino, otworzył usta, ale powstrzymała go ruchem ręki. Zmarszczyła brwi i zrozumiał, że powiedział coś złego.
- Sakura straciła oboje rodziców. Wróciła z wojny tylko po to, by zdać sobie sprawę, że jej dom został zniszczony podczas ataku, a do tego Sasuke odszedł bez niej, w zasadzie mówiąc jej, żeby się odczepiła. Przynajmniej całkiem dobrze przyjęła jego odrzucenie, po wszystkim, co zrobił, nie mogę jej winić… - Nawiązując z nim kontakt wzrokowy, kontynuowała. - Tak, Shika, niektórzy stracili więcej niż inni. Ona straciła. Ale znalazła swój cel i pracuje nad lepszą przyszłością.
Shikamaru zmarszczył brwi. Jak mogła być taka szczęśliwa? Skoro tyle straciła, jak mogła wyglądać tak spokojnie? Ona też prawdopodobnie cierpiała, ale poświęciła trochę czasu, aby upewnić się, że z nim wszystko w porządku... Widząc go głęboko w jego myślach, Ino uśmiechnęła się delikatnie i kontynuowała pracę. Pomagał jej jeszcze przez kilka godzin i milczał przez cały czas. Wracając tej nocy do domu, zdecydował, że on również może znaleźć swój cel i być szczęśliwy.

****

Tego ranka obudziła się z bólem głowy. Znowu przepracowała się i zemdlała z powodu wyczerpania czakry poprzedniej nocy. Wstając powoli z łóżka, pomyślała o ponownym zaśnięciu, ale potem przypomniała sobie o stosie dokumentów na biurku i zdecydowała się ubrać. Nalewając kawy do filiżanki, w ciągu kilku minut wyszła za drzwi.
Życie było napięte przez ostatni tydzień. Po obiedzie z Shikamaru wyglądało na to, że wszystkie problemy w Konoha spadły na nią. Tsunade opuściła wioskę, co oznaczało, że ona, Sakura Haruno, była teraz głową szpitala. A to było mnóstwo pracy. Położyła kolejny plik na stosie „gotowych”, jęknęła i ujęła głowę w dłonie. Miała dość.
Zaskoczyło ją pukanie do drzwi, ale odzyskała panowanie nad sobą, wzięła kolejny plik i otworzyła go przed sobą, mamrocząc coś w rodzaju „wejść”. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyła Shikamaru opartego o framugę drzwi. Zamykając teczkę, przyjrzała mu się nieufnie. Wyglądał lepiej niż w zeszłym tygodniu, co było dobre, ale nadal nie wyjaśniało, dlaczego był w jej biurze.
- Hej, co mogę dla ciebie zrobić?
- Miałem zamiar zjeść lunch i pomyślałem, że możesz chcieć odpocząć. - Patrząc na dokumenty na jej biurku, z powrotem skupił swoją uwagę na niej.
Czy był tam tylko po to, żeby ją zabrać i podziękować jej za ostatni raz? Tak czy inaczej, musiała wyjść z biura, więc zdjęła biały płaszcz i zobaczyła uśmiech na jego twarzy, kiedy wychodziła z biura.
Tym razem poszli do miejsca z BBQ i poszli tą samą drogą, ona mówiła, a on obserwował. Było miło, jego milczenie nie było niezręczne. W pewnym momencie spojrzała na niego i zaczęła go obserwować. Jego ciemne oczy trzymały ciepło, którego nie widziała od jakiegoś czasu, włosy wyglądały na miękkie i jedwabiste, a szczęka była bardziej dorosła niż zapamiętała. Sakura została uderzona myślą. Był przystojny. Jej serce zabiło mocniej po raz pierwszy od jakiegoś czasu.

****

Shikamaru nie był mężczyzną, który tak bardzo lubił towarzystwo, ale z nią było inaczej. Mogła uczynić każdy temat interesującym. Wyrosła też na naprawdę inteligentną kobietę i zawsze interesowało go wszystko, o czym mogła powiedzieć. To była jej praca z dziećmi po wojnie, jej nowe odkrycia medyczne, wszystko. Lubił to, jak się czuł, kiedy była w pobliżu, więc od teraz postanowił przyzwyczaić się do zapraszania jej na lunch kilka razy w tygodniu. W głębi umysłu nie mógł powstrzymać nadziei, że ten lunch poprawił jej samopoczucie. Po nim odprowadził ją z powrotem do szpitala. Przed opuszczeniem biura posłał jej mały uśmiech.
- Dziękuję za wyjście. - Uśmiechnęła się do niego i z jakiegoś powodu jego serce zabiło mocniej. - Kłopotliwe...
Kiedy Sakura usłyszała jego standardowe słowo, roześmiała się, a on opuścił jej gabinet z lekkim rumieńcem na policzkach i radosnym błyskiem w ciemnych oczach.

****

Te lunche stały się ich rutyną co najmniej trzy razy w tygodniu przez prawie cały rok. Przez pierwsze kilka miesięcy mówiła, a on po prostu jej słuchał. Po jakimś czasie zaczął dodawać coś do tego, co mówiła, co jej się podobało. Pod koniec tego roku prowadzili prawdziwe rozmowy, a nawet śmiali się razem... cóż, ona się śmiała, a on wydawał stłumiony śmiech, ale to wystarczało.
Za każdym razem, gdy się śmiała, widziała w jego oczach emocję, której nie mogła pojąć. Ale nie wiedziała, że patrzyła na niego w ten sam sposób, kiedy on chichotał.

****

Sakura naprawdę cieszyła się z czasu, który spędzała z mężczyzną. Zwłaszcza, gdy pewnego dnia zaczął opowiadać o swoich problemach po wojnie, a ona też podzieliła się swoimi ciężkimi chwilami. W jakiś sposób znaleźli w sobie siłę i zbliżyli się jeszcze bardziej. Kiedyś pojawił się w jej mieszkaniu z kilkoma kwiatami i zapytał, czy chce wyjść na kolację, na co się zgodziła.
Tej nocy poszli na wzgórze niedaleko od pól treningowych i przynieśli jedzenie na piknik, nic nadzwyczajnego. Skończyło się na tym, że oglądali zachód słońca i rozmawiali godzinami, zanim zimne nocne powietrze zmusiło ich do odejścia. Jak za każdym razem, kiedy jedli razem, odprowadzał ją do domu. Przy drzwiach odwróciła się, by powiedzieć mu dobranoc i wiedziała, że się zgubiła, kiedy posłał jej jeden z pierwszych uśmiechów od czasów wojny.

****

Kontynuowali rutynę lunchu, ale teraz czuł, że coś się zmieniło w ich związku. Tej nocy poszedł do jej mieszkania, żeby ją zaprosić, ale się nie udało. Nie było jej w domu. Mając całkiem niezłe pojęcie o tym, gdzie ona jest, ruszył w stronę przedmieść wioski. Tam ją znalazł, poza poligonem, na którym spędzali ostatnio piknik. Przez kilka sekund był zahipnotyzowany widokiem.
Leżała na trawie, patrząc na gwiazdy w górze. Księżyc rzucał delikatne światło na jej skórę, nadając jej wygląd porcelany. Jej oczy były jasne i tak zielone, że przypominały mu dzień, w którym uratowała go nieco ponad rok temu. Wyglądała tak ładnie, że był pewien, że gwiazdy też na nią patrzą… Kto by nie chciał?
Po cichu podszedł do niej i położył się obok. Milczeli przez kilka minut, zanim zaczęła mówić. Kiedy to zrobiła, zrobiła to cichym głosem.
- Nie mogę się powstrzymać od zazdrości o jasność gwiazd dzisiejszej nocy.
Była jego światłem przez rok. Najjaśniejszym. Tym, który oświetlił jego ścieżkę, który przywrócił go do życia... A po roku skończył czekać, żeby jej powiedzieć. Sięgając do niej, chwycił ją za rękę. Próbując zwrócić jej uwagę, powoli potarł kciukiem kółko. Jej zielone oczy spotkały się z jego ciemnymi.
- Możesz nie być gwiazdą, ale byłaś moim światłem w najciemniejszych chwilach. Nadal jesteś. Jaśniejsza niż wszystkie.
Usta Sakury otworzyły się ze zdziwienia i nie dając jej czasu na przemyślenie tego, Shikamaru pochylił się do przodu i powoli musnął jej wargi. Już miał przerwać pocałunek, kiedy Sakura złapała go za kołnierz i przyciągnęła bliżej siebie. To, co miało być delikatnym pocałunkiem, zamieniło się w burzę namiętności. Odsuwając się, by zaczerpnąć powietrza, spojrzeli na siebie z czerwonymi policzkami i szerokimi uśmiechami.
- Kłopotliwe… - Przyciągając ją bliżej siebie, umieścił ją między nogami, tak aby jej plecy mogły spocząć na jego piersi. Spoglądając na niego, uśmiechnęła się.
- Zamknij się.
Chwyciła tył jego głowy, zbliżyła jego twarz do swojej i ponownie go pocałowała. Byli dokładnie tam, gdzie należeli.

Sześć lat później

W domu Nara panowała cisza. Sakura, która wróciła z pracy godzinę wcześniej, stała w kuchni, przygotowując obiad. Mieszając warzywa w garnku, uśmiechnęła się. Życie było co najmniej zaskakujące. Od chwili, gdy pomogła Shikamaru, do ich pierwszego pocałunku, ich ślubu… Ale ona niczego by nie zmieniła.
Wyrwała się z zamyślenia, kiedy usłyszała zamykające się drzwi frontowe. Wkrótce jej mąż wszedł do kuchni, upuszczając torbę na podłogę. Podchodząc od tyłu, objął ją ramieniem w talii i przyciągnął do siebie. Z uśmiechem spojrzała w górę i napotkała jego figlarny uśmieszek i błysk w oczach. Uniosła brew, spojrzała na niego i objęła go ramionami za szyję. Podnosząc się na palcach, pocałowała go, a on pozwolił, by jego ręka powędrowała do jej dolnej części pleców, pod jej koszulę... i przerwał mu mały chłopiec. Puszczając żonę z przepraszającym uśmiechem, Shikamaru pochylił się i podniósł chłopca w swoje ramiona. Sakura oparła się o blat, skrzyżowała ręce i zaśmiała się, a jej oczy błyszczały.
- Niech twój tata odpocznie, Shikaku!
Chłopiec spojrzał na nią niesamowitymi zielonymi oczami i ananasowymi włosami, potrząsając głową i śmiejąc się. Shikamaru uśmiechnął się i spojrzał na nią, kręcąc głową, dając jej do zrozumienia, że wszystko w porządku. Patrząc na ojca i syna, kontynuowała przygotowywanie obiadu z sercem pełnym miłości. Shikaku był bardzo podekscytowany widokiem swojego taty. Mówił o wszystkim, co sprawiło, że pomyślała o ich pierwszym wspólnym obiedzie. Ta sama myśl prawdopodobnie przyszła do głowy Shikamaru, ponieważ posłał jej łagodne spojrzenie. Nie przegapiając tej cichej wymiany zdań, Shikaku spojrzał zaciekawiony na swojego tatę.
- Tato, jak poznaliście się z mamą?
- Wiesz, synu, twoja mama i ja znaliśmy się od lat… Od Akademii. - Mały chłopiec przechylił głowę.
- Ale tato, skąd wiedziałeś, że to ona jest tą, którą pokochałeś?
Shikamaru zatrzymał się na chwilę i spojrzał na Sakurę z miłością. Nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego, uśmiechnął się promiennie.
- Czasami, Shikaku, chodzi o znalezienie jasnej strony.
- Co? - Shikaku spojrzał na swoich rodziców, ale żadne z nich nie odpowiedziało.
Uśmiech rozciągnął się na twarzy Sakury, a promieniująca z niej miłość sprawiła, że jego serce prawie pękło. Myśląc o tym, tamtego dnia, kiedy znalazła go na ławce w parku, nigdy by nie przypuścił, że jego życie wyglądałoby tak, jak teraz.

silver lining - dobra strona czegoś groźnego lub niekorzystnego


To ShikaSaku czeka już dobrych kilka tygodni na swoją kolej i w końcu przyszła na nie pora.
Ostatnią scenę poleciłabym wam przeczytać także w języku angielskim, gdyż tłumaczenie nie jest bardzo dobrze oddane. 
Pozdrawiam. :)

6 komentarzy:

  1. PIERWSZA!

    No to ten... Kurcze taka przyjemna ta partóweczka. Wzbudza trochę wspomnień o tych niewinnych historiach, których było pełno swego czasu.

    Wgl to ostatnio chodził mi po głowie ten pairing! I jakież było moje zdziwienie, gdy weszłam tu i O PROSZĘ. Niby on jest jakiś taki mega nierealny i dziwny. Ale w zasadzie to Shika miejscami pasuje mi do Sakury ;)

    Cała historia ich relacji jest taka niewinna i delikatna, że aż się rozpływam! Bardzo zaciekawił mnie też słodko-gorzki wątek Shikamaru i jego problemów. Jeszcze nie spotkałabym się z podejściem, w którym on zwyczajnie sobie nie radzi. W końcu zawsze był tym najrozsądniejszym i najporządniejszym. Ciężko uwierzyć w problemy kogoś takiego...

    Kurcze dobrze, że jesteście i wyciągacie takie pairingi. Dzięki Wam poszerzam swoje horyzonty! :D No i ile można czytać tych oczywistych, kanonicznych par?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, czytam ci w myślach. XD
      Moim zdaniem oboje do siebie pasują. Mniej, oczywiście, niż ShikaTema, ale nadal ShikaSaku są dla mnie realnym paringiem.
      Tak właściwie to Shikamaru nawet w kanonie miał pewne problemy. Wiązało się to z jego przyszłą pozycją doradcy Naruto. Otrzymał od Kakashiego pewną misję, która była dla niego niezwykle trudna i miał przez nią ogromne problemy. Jeden z youtuberów, który o tym mówił porównał jego rolę do Danzo. Po jego śmierci to Shikamaru musiał przejąć jego zadania.
      U nas znajdziesz wszystkie, nawet te niemożliwe pary. Wciąż szukam Sakura x toster. No ale nic nie przebije jednego ff, które znalazłam. Lee x Samehada. XDDDD
      Dziekuję za komentarz. :)

      Usuń
  2. Bardzo przyjemny one shot ;) Aż się rozpływam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałabym coś GaaSaku... Masz może w planach jakieś tłumaczenie?

      Usuń
    2. Nie miałam go w planach, ale przyjmujemy propozycje, więc spróbuję coś znaleźć. Poza tym, mamy już na blogu jedno GaaSaku, jeśli go nie widziałaś. :)
      Dziękuję za komentarz. :D

      Usuń
  3. Och moje słodkie, cudowne upierdliwości. Znalazłam kolejną perełkę, która mnie chwyta za serducho. Takie to kłopotliwe i wspaniałe zarazem.
    Ten tekst jest taki promienny i wesoły. Choć w tle przeplata się dramat i widmo wojny, to jednak człowiek mimowolnie się uśmiecha. Niewinne to takie, trochę naiwne, ale teksty podobnego typu również są niesamowicie potrzebne. Dają nadzieję i polepszają dzień.
    Czuję się rozanielona i rozlana! Powoli. Kroczek, po kroczku. Od spotkania do spotkania. Od rozmowy do rozmowy. Tak właśnie widzę ewentualny rozwój wydarzeń w przypadku Shikamaru i Sakury. Dojrzałe. Bez nagłych wybuchów uczyć.

    Pełna profeska co do tłumaczenia! Ale to już raczej mówiłam :D

    Czekam na więcej ShikaSaku oczywiście. Totalnie zakochana fangirl.

    OdpowiedzUsuń