środa, 10 czerwca 2020

Zmiana [ASaku]

Zastanawiam się, czego będę żałowała najbardziej: przyjścia tutaj czy wprowadzenia tego kretyna w śpiączkę.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: BadAcid69
Tytuł oryginału: Life Changer
Link do oryginału: LINK

Był to dopiero jej trzeci dzień w Kumogakure i nie było słów, by wyrazić to, jak bardzo żałowała zaakceptowania prośby Raikage - a raczej bardziej żądania - o pomoc w odbudowie systemu opieki zdrowotnej w wiosce. Jedyną przeciwnością, której Sakura nie brała pod uwagę, był denerwujący, dziecinny, najbardziej irytujący, zawsze obecny i tandetny raper, młodszy brat Raikage - Killer Bee.
Był gorszy od jej cienia, podążał za nią wszędzie. Był tam, kiedy przyjechała, dręcząc ją, dlaczego jego "blond braciszek" - mogła jedynie założyć, że pseudomuzyk o białych włosach mówi o Naruto - nie przybył. Był tam, kiedy zgłosiła się do Raikage, rozmyślając o tym, jak to on powinien był odpowiedzialny za bezpieczeństwo "różowej małej siostrzyczki" - miał czelność nadać jej przezwisko i to absurdalne, a ona prawie uklękła na kolana u stóp Raikage w dramatycznym wyrazie wdzięczności po tym jak zapytał, kto byłby na tyle głupi, aby zaatakować ją w jego wiosce. Był tam, kiedy była głęboko po łokcie w pracy w szpitalu, zmuszając ją do podzielenia uwagi między uniknięciem śmierci Chuunina podczas obchodzenia się ze szczególnie niebezpieczną trucizną a kiepskimi rymowankami Jinchuurikiego o jakiejś zdzirowatej pielęgniarce. Był tam, w jej pokoju, w środku nocy, kiedy wyszła spod prysznica owinięta ręcznikiem, opowiadając jakieś bzdury, że stała się jego drugą muzą. Niezależnie od niezwykle okrutnej kary, którą młodszy brat Kage zwykle przeżywał - chociaż zasłużył na igranie z jego systemem nerwowym za pomocą jej chakry - to była ostatnia kropla w czarze goryczy.
Próbowała prawie wszystkiego, aby zmusić go do odejścia: uprzejmie poprosiła go, aby "wyniósł się z jej pola widzenia", próbowała go przekupić - i uderzyła go naprawdę mocno po tym, jak poruszył brwiami w kokieteryjny sposób, wyrzuciła go tak daleko, jak pozwoliło jej na to wzmocnione chakrą ramię, grożąc że podrze na strzępy ten cholerny zeszyt, który ze sobą nosi. Zdawało się, że nic nie działa na tego głupka.
Została jedna rzecz, którą mogła wypróbować i zarazem jedyna, której bardzo nie chciała wypróbować. Musiała porozmawiać z Raikage o jego bracie. Bała się tej sytuacji, bo nie chciała przebywać w towarzystwie wielkiego, starszego i czarnoskórego mężczyzny częściej, niż było to konieczne. Oboje mieli temperament, który miał w zwyczaju wymykać się spod kontroli. Za każdym razem, kiedy była w Wieży Kage, coś zostało wyrzucone przez okno.

***

Sakura zamknęła oczy i westchnęła głęboko, przywołując całą swoją siłę woli i resztki swojej krótkiej cierpliwości i zapukała. Kilka chwil później szorstki głos Raikage warknął bardzo zirytowane "Wejść". Zastanawiam się, czego będę żałowała najbardziej: przyjścia tutaj czy wprowadzenia tego kretyna w śpiączkę.
Różowowłosy medyk wszedł do środka i cicho zamknął za sobą drzwi. Rozejrzawszy się szybko zauważyła, że jego asystentki Mabui nie było i cicho jęknęła. Białowłosa miała pewien wpływ na zachowanie jej szefa, a kiedy nie było jej w pobliżu... Cóż, mężczyzna był bardzo zmienny.
Siedział za biurkiem, udając że czyta raporty dostarczone wcześniej. Gdyby ludzie myśleli, że jest zajęty, nie zawracaliby mu głowy, a przynajmniej załatwiliby to szybko. Ostatnio A miał problemy z koncentrowaniem się na czymkolwiek, co nie było związane z restrukturyzacją systemu opieki zdrowotnej w wiosce ani z tą przeklętą zielonooką kunoichi. Los musiał się z niego wyśmiewać. Musiał mieć takie szczęście, by ze wszystkich wiosek musiał błagać o pomoc akurat Konohę. I musiał mieć takie szczęście, że ze wszystkich medyków z tej przeklętej wioski to ona była następną najlepszą. Oczywiście, był pod wrażeniem jej zaradności i umiejętności podczas wojny, nawet kilka razy go uleczyła. Powiedział sobie nawet, że to dziwne ciepło, które otaczało jego serce za każdym razem, gdy widział ją walczącą lub dokładnie rozwiązującą ciężką sytuację, było niczym. Że zniknie, kiedy tylko opuści jego pole widzenia. I teraz trzy miesiące po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi przeklinał jedyną osobę, która dobrowolnie pomagała jego wiosce.
- Raikage-sama - powiedziała cicho Sakura, starając się zbytnio nie przeszkadzać. A wydawał się bardzo pochłonięty raportami.
Jeśli lider Kumo ją usłyszał, z pewnością tego nie pokazał. Kiedy poczuła, jak krew gotuje się pod jej skórą, Sakura próbowała zdecydować, co irytowało ją bardziej: fakt, że mógł celowo ją zignorować lub fakt, że nie była w stanie przyciągnąć uwagi ludzi - fakt, że była to jego uwaga, której nie udało jej się zwrócić, nie miała z tym nic wspólnego.
Bezszelestnie podchodząc do jego biurka, Sakura zatrzymała się przed nim, naprzeciwko dużego drewnianego mebla. Wciąż brak reakcji. Żyła zapulsowała jej na czole i zanim mogła przemyśleć sposób działania, uderzyła dłońmi w rękawiczkach o stół. Uderzenie pozostawiło dwa drobne odciski na gładkiej powierzchni i rozrzuciło raporty po pokoju.
A siedział tam, wciąż skupiony na papierze, który trzymał w rękach. Po chwili w końcu opuścił dokument i potwierdził, że widzi jej obecność. Odbył się między nimi konkurs na spojrzenia, trwający najdłuższe dwie minuty w jej życiu. Sakura nawet nie zauważyła, że jej ciało pochyla się lekko nad stołem, ale gdy się przyjrzała, widziała gniew i szok odzwierciedlające się w jego mrocznych tęczówkach.
- Czy straciłaś swój cholerny rozum? - Niskie warknięcie dudniące z jego piersi nie zrobiło nic, by ukryć groźbę w jego głosie. Widząc, że ma pełną uwagę Kage, Sakura wycofała ręce ze stołu i położyła je na biodrach.
- Teraz, kiedy zwróciłam twoją uwagę, Raikage sama - ponownie rozpoczęli bitwę na spojrzenia - chciałabym uprzejmie poprosić cię, byś trzymał swojego brata z dala ode mnie.
Powiedziała to w najbardziej uprzejmy i zrównoważony sposób. Nie było mowy, żeby mógł to źle potraktować, chociaż błysk oburzenia powiedział jej inaczej. Różowowłosa odetchnęła głęboko.
- Ingeruje w moją pracę. - I jest strasznie upierdliwy, ale to już zostawmy.
A skrzyżował ramiona na piersi, dzięki czemu jego mocno umięśnione kończyny wydawały się jeszcze silniejsze. Jego wiecznie obecny grymas się pogłębił, a lewa brew się uniosła.
- I to jest mój problem, ponieważ? - Bezceremonialnie zapytał Kage.
Powinna była wiedzieć, że jego odpowiedź będzie właśnie taka. Ale jego zachowanie grało jej na nerwach. Jedynym celem jej pobytu w tym przeklętym miejscu była praca w szpitalu i szkolenie następnego pokolenia medyków, a ten przeklęty Jinchuuriki nie pozwalał jej pracować. Najwyraźniej była na tyle głupia, by myśleć, że ich przywódca pomoże jej w jakiś sposób.
A nie poruszył ani jedynym mięśniem, gdy patrzył, jak dziewczyna wzdycha niecierpliwie i pociera czoło, desperacko próbując złagodzić ból głowy. Mógł być trochę bardziej pomocny, w końcu zgodziła się im pomóc. Ale nie mógł się powstrzymać. Mini-Tsunade była po prostu drażliwa i zadziorna. Patrzenie, jak się denerwuje zazwyczaj odrywało go od myślenia o innych rzeczach. I umrze zanim przyzna na głos, że jeśli brak współpracy sprawi, że zostanie dłużej, to nie będzie współpracował. Im dłużej zostanie, tym lepiej. Wioska tego potrzebuje. Poza tym, pocieszające było obserwowanie, jak ktoś inny otrzymuje smak tego, z czym musi żyć, będąc bratem Bee.
Wypuszczając oddech, którego nie wiedziała, że wstrzymała, Sakura przeczesała zwinnymi palcami swoje różowe pasma. Dlaczego tak trudno było rozmawiać z tym człowiekiem?
- Posłuchaj, trzymaj go w ryzach, dobrze? Nie mogę dobrze działać, kiedy... - przerwała, szukając słowa opisującego czarnoskórego Jinchuuriki, pod pytającym spojrzeniem jego starszego brata, które wyraźnie mówiło "spróbuj". - Kiedy twój brat klaun dręczy mnie wszędzie, gdzie tylko pójdę.
Posłała mu zakłopotane spojrzenie, a także figlarny, bezczelny uśmiech. Próbował dać tej różowowłosej pokusie swój najbardziej surowy i besztający wzrok, ale nie mógł powstrzymać małego, niesfornego uśmieszku, który pojawił się na jego ustach. Machnął lekko głową, uparcie się z nią zgadzając. Jego brat był klaunem, tyle mógł jej przyznać.
Ich spojrzenia znowu się spotkały i żadne z nich nie odwróciło wzroku. Chociaż Kage już się nie uśmiechał - mogła przysiąc, że ten uśmiech zniknął szybciej niż się pojawił - a jego zawsze obecny grymas wrócił na swoje miejsce, jego zachowanie było wyraźnie mniej napięte i zdawał się powstrzymywać tę groźną aurę, która z niego promieniowała. Sakura wstrzymała uśmiech, czując jak zmienia się on z figlarnego w ciepły i serdeczny.
- Porozmawiam z nim. W międzyczasie przestań być śmierdzącym leniem i idź do pracy. Przydaj się i zmień tę bezużyteczną, pozbawioną kręgosłupa grupę w dobrych medyków takich jak ty i ten stary lis, którego nazywasz swoim mistrzem. - Ostatnia część nie miała zabrzmieć tak bardzo jak komplement. Do licha, to prawda.
Cicho ją obserwował - w tajemnicy zahipnotyzowany - jak jej uśmiech się poszerzył i odwróciła się, żeby wyjść. Właśnie dotarła do drzwi i dotknęła klamki prawą ręką, naciskając lekko, gdy powiedziała coś, czego prawdopodobnie nie powinna.
- Cóż, dam z siebie wszystko, Raikage-sama. Ale proszę, jak najszybciej porozmawiaj z Bee. Jeśli nadal będzie mi przeszkadzał w odpoczynku, będę równie bezużyteczna. - Rzuciła mu przez ramię rozbawione spojrzenie. - Ostatniej nocy był w moim pokoju i przyłapał mnie, jak wychodzę spod prysznica. - Sakura znów zwróciła się w stronę drzwi i nie zauważyła zirytowanego drgnięcia lewego oka Kage. - Na szczęście mój ręcznik nie opadł, kiedy krzyknęłam i...
Nie zdołała dokończyć tego zdania. Zanim Sakura zdążyła mrugnąć, wokół niej wydarzyło się wiele rzeczy. Po pierwsze, nie mogła uwierzyć, jak szybko klamka wymknęła się z jej dłoni. Raikage przeszedł przez pokój, od biurka do drzwi, w ułamku sekundy. Jego prawa ręka uderzyła w drewniane drzwi, sprawiając że twardy materiał lekko pękł przy krawędziach. Czuła wokół siebie elektryczność kłującą jej skórę. Zadrżała od stóp do głów, czując jak podnoszą się włosy na jej karku. Duszące uczucie uwięzienia między drzwiami a imponującym ciałem Raikage nie było czymś, na co była przygotowana. Odwróciła się boleśnie powoli i pierwszą rzeczą, jaką napotkały jej oczy, była solidna i twarda jak skała klatka piersiowa. Nie mogła powstrzymać spojrzenia, które podryfowało niżej, aż ujrzała najbardziej wyraźny ABS, jaki jej jadeitowe oczy widziały przez całe życie. Jeszcze niżej jej wzrok spoczął na wielkim złotym pasie na jego talii. Czekaj, co? Jego talia? W górę, w górę, w górę, Sakura!
Czując jak jej twarz zabarwia się na czerwono, Sakura podniosła wzrok, by spojrzeć mu w twarz. Jego głęboka zmarszczka na czole i aura nienawiści powróciły z pełną mocą. I może to był jej umysł, który odgrywał jakieś sztuczki, ale dlaczego miała wrażenie, że Raikage się do niej zbliża? Jej odpowiedź nadeszła, gdy poczuła jak dolna część jego klatki piersiowej dociska się niezbyt subtelnie do jej, przez co jej oddech stał się krótszy i szybszy.
- Co ten idiota zrobił? - Nie dało się ukryć wściekłości kipiącej z jego słów. Jego krótka pogawędka z bratem będzie musiała odbyć się wcześniej, niż mu się wydawało. Ale sądząc po reakcji uwięzionej obecnie kunoichi, będzie mógł zmniejszyć nieco część fizyczną. Widząc, jak jej twarz nabiera różowego odcienia - co jak potajemnie sądził sprawiło, że jej włosy wyróżniły się jeszcze bardziej - oraz jak jej oddech stał się ciężki, właśnie dał Bee przywilej wybrania pomiędzy Drop Kick i Iron Claw.


Hyhyhy. Wiecie kto nie dodał w niedzielę tlumaczenia? Hyhy... [patrzy znacząco na Eri]. Widzicie kto was tak kocha, że dotrzymuje terminów. XD
Już mamy trochę par na blogu i zastanawiam się, kogo wziąć później. Na liście jest Ao, Madara lub Shikaku. Tyle wspaniałych paringów, a tak mało czasu...

4 komentarze:

  1. Dobra, jestem na papierosku to mogę skomentować.
    Jednak zanim przejdę do partoweczki :SPIERDALAJ ELEINE, WIESZ ŻE BYLAM PO CHRZCIE MOJEJ MAŁEJ, UROCZE CHRZEŚNICY.
    W niedzielę dodam dwa rozdziały w ramach rekompensaty XD
    A teraz partoweczka :
    Generalnie to ja widzę to tylko jako jednostronne uczucie Raikage DO Sakury XD no, mimo mojej miłości do tych dziwnych, bezsensownych par, to ta jednak jest u mnie na takim miejscu, które określam jako "pojedyncze przypadki" XD Jeśli byłoby tu więcej romantyzmu, bukiecików czy wyznań miłości, absolutnie nie pozwoliłabym Ci tego opublikować. Ale w moim mniemaniu akurat tutaj to parowanie jest idealnym pojedynczym przypadkiem. A jest zazdrosny, bo Saku go pociąga, a jej podoba się jego ciało. No hej, też bym poleciała na takie ABS'y [ma nadzieję, że jej chłopak nigdy nie zobaczy tego, co właśnie napisała]. I to słodkie, taka zaborczość w stylu A : dosyć agresywnie, dziwnie, ocierające się lekko o zbyt dużą fascynację. Podoba mi się mega.

    I nie słuchajcie jej, drodzy czytelnicy, to ja was kocham bardziej, jestem założycielką tego miejsca 😎

    OdpowiedzUsuń
  2. FUJ XD
    W ogóle mi nie pasują do siebie!
    FUJ
    Nawet jego twardy bicepsy.. no po prostu nie! XD
    NIE NIE NIE XD
    Dawaj lepiej tego Madare XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, zacznijmy od tego, że wyobrażałam sobie kogoś innego, a nie Saku i w tej sytuacji to było znośne xd
    Ogólnie A jako taki narwany, własnościowy, ale z drugiej strony dziecinny (jeśli brak współpracy sprawi, że zostanie dłużej w Kumo, to on nie będzie współpracował) był idealny xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez naszą grupę polubiłam wiele dziwnych paringów z Sakurą, jednak ASaku nie zalicza się do ulubieńców - no po prostu ich razem nie widzę, koniec, kropka.
    Killer Bee - tak jak Hashirama, Naruto czy im podobne postacie - był sympatyczną odskocznią od głównej fabuły. Lubię go, mimo jego upierdliwości, dlatego każda wzmianka o nim wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Przy tym tekście również się wyszczerzyłam z jego powodu, jednak wróćmy do głównej parki! Parsknęłam śmiechem przez końcówkę pierwszego fragmentu - ciekawe, co i w jakich ilościach wyleciało już przez okno? O mamo, skoro Sakura chce wprowadzić A w śpiączce to ich wojenki muszą być naprawdę ostre.xD
    Szkoda biurka, ale widać, że jedno i drugie strzeliła strzała Amorka. No, bardziej A, jednak Sakura też wykazuje jakieś tam zainteresowanie… Tylko kiedy się do tego przyznają, hmm? Może taktyka utrudniana pracy Sakurze poprzez nie udzielanie jej wsparcia w ważnych sprawach zawodowych coś zdziała?
    Kwikłam przy "Mini-Tsunade" - od dzisiaj będę tak nazywać Haruno. Dobra, nie oszukujmy się, ona zawsze będzie dla mnie mini Kushiną. Hej, nie zgadzam się na nazywanie Killera Bee "klaunem", chociaż faktycznie bardzo często się tak zachowuje.
    Drogi liderze, Kumo potrzebuje Sakury równie mocno jak ty – mógłbyś to wreszcie otwarcie przyznać. :D
    A zazdrosny o braciszka? Złoto!
    O mamo, przy scenie z drzwiami uśmiałam się nieziemsko, ale ja w sumie też bym zareagowała tak jak Sakura.
    Biedny Killer Bee, już widzę jego pogrzeb oczami wyobraźni.xD
    Lecę dalej.:*

    OdpowiedzUsuń