niedziela, 31 maja 2020

Jej zmartwienia i rękawy jego kimona [UtaSaku]

Shinobi Konohy zostali wychowani tak, aby ufać swoim kolegom z drużyny, powierzając im często swoje życie. Dać im wszystko. I ci sami ludzie odwrócili się do niej plecami, choć dwóch z nich całkowicie przypadkowo...
    To ją złamało.
    I on tego nienawidził.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO JEGO TŁUMACZENIE!
Autor: Stone medusa
Tytuł oryginału: Her Worries and His Kimono Sleeves (Utakata/Sakura)
Link do oryginału: [LINK]

Her Worries and His Kimono Sleeves
    Wędrując powoli po lekko zacienionej ścieżce, Sakura westchnęła z zadowoleniem i zamknęła oczy, gdy kolejna ciepła bryza potargała jej krótkie włosy.
    Takie dni sprawiały, że cieszyła się z wolnego.
   Bez względu na to, jak bardzo była niespokojna, jak się denerwowała lub nudziła, Utakata zawsze znajdował sposób, aby oderwać ją od tego. Czy to sesją treningową, wycieczką po obrzeżach Konohy, czy zwykłym spacerem po parku.
   Starał się, aby była szczęśliwa.
    I zawsze była, bez względu na to, jak znudzona może się wydawać. Ponieważ wystarczyło jedno spojrzenie w jego miękkie, bladozłote oczy i porywała ją miłość i wdzięczność, odciągając od niekończących się dni.
    Kochała go tak bardzo, że czasami bolało.
   Ściskając delikatnie jego dłoń i spoglądając na mężczyznę kątem oka, Sakura uśmiechnęła się, zauważając, jak jego uważne spojrzenie rutynowo skanuje ludzi wokół nich.
   Czasami był paranoikiem, nie przyzwyczajonym do przebywania w pobliżu dużych grup ludzi. Jednak starał się dla niej, przełykał dumę i wyciągał ją z domu, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
    To wszystko dla niej.
    Bez względu na to, jak bardzo tego nienawidził.
Często tak naprawdę martwiła się, że będzie miał dość pozostawania w jednym miejscu, dość tych samych ludzi, którzy z zaciekawieniem obserwują każdy jego ruch, dzień po dniu.
    Martwiła się, że będzie miał tego dość.
    Że się znudzi.
    Że będzie chciał kogoś lepszego, bardziej podobnego do osoby, na którą rzeczywiście zasługiwał.
Bardziej jak Hotaru z jej słonecznym uśmiechem, troskliwą i oddaną naturą. Sakura wiedziała, że on nie czuł tego samego w stosunku do drugiej kobiety, ale... wiedziała, że blondynka się w nim podkochuje.
Pewnego dnia przyznała to Ino, obnażając swoje obawy po pierwszym miesiącu, ze łzami w oczach i czerwonym nosem, popijając wodę, którą poczęstowała ją blondynka.
    Ino spojrzała na nią wtedy jak na idiotkę, mówiąc, że nie ma się czym martwić, że Utakata jest w niej beznadziejnie zakochany i nie zadawałby sobie takiego trudu, by przeprowadzić się do ich wioski, gdyby był zainteresowany inną kobietą. Pocieszyło ją to na jakiś czas, ale ta myśl zawsze pozostawała w jej umyśle, prześladowała ją i nie mogła przez to spać kilka nocy.
    Czy obudzi się pewnego dnia i zastanie jego puste mieszkanie?
    Czy pójdzie się z nim spotkać tylko po to, aby odkryć notatkę z informacją, że nie może już tego ciągnąć?
    Powie jej, że jest irytująca?
    Czy on odejdzie?
    Zostawi ją, tak jak... jak Sasuke?
Wzdychając, gdy głos Ino znów zabrzmiał w jej umyśle, oparła głowę na jego ramieniu, stawiając jedną stopę przed drugą, gdy jej myśli się oddaliły.
    "Cholera, Czoło, weź się w garść! To świetny facet, zrobiłby dla ciebie wszystko, wystarczy tylko otworzyć oczy i to zobaczyć! Zrób to sama i przekonaj się, jak bardzo ten przystojniak cię kocha!"
    Zawstydzona, przypomniała sobie swój własny płacz, kiedy ściskała przyjaciółkę, a ona próbowała ją uspokoić i przekazywała swoje słowa mądrości.
    Pamiętała nawet jego reakcję, gdy niedługo potem wpadł na nią w drodze do domu, a jego delikatne spojrzenie zmieniło się w niebezpieczny błysk, kiedy zmiótł ją z nóg i zabrał do bardziej odosobnionego miejsca, obejmując jej policzki i nalegając, aby powiedziała mu, co się stało i kto ją tak zdenerwował.
    On... wyglądał na tak wściekłego, że jego czakra zabarwiła się w tę złośliwą czerwień, gdy patrzył w jej wciąż opuchnięte oczy. Wszystko, co zrobił, sprawiło, że znów wybuchła, a jego rękawy od kimona osłaniały ją przed wścibskimi oczami, gdy pocieszał ją, oferując jej swoją bliskość, gdy ona niespójnie coś mruczała.
    Nigdy nie powiedziała mu, dlaczego była w takim stanie, a on nie naciskał.
    Ale potem poczuła się o wiele lepiej.
Wzdychając i strząsając z siebie bezużyteczne myśli, Sakura znów spojrzała na swojego chłopaka, a jej oczy złagodniały, gdy wciąż patrzył z napięciem na otaczających ich ludzi, a delikarny rumieniec oblewał jego policzki.
   Musiała go jakoś rozproszyć, zanim znów będzie się przejmował plotkami na ich temat. Nie mogła na to pozwolić.
- Wiesz, jeśli twoje rękawy będą jeszcze dłuższe, równie dobrze mogę po prostu chodzić bez koszulki, kiedy będę z tobą.
    Zamarł na chwilę, a następnie z jeszcze ciemniejszym rumieńcem spojrzał w jej stronę.
- O-o czym ty mówisz?!
Szczerze mówiąc, nie dotarli jeszcze do tej... intymnej sfery ich związku. Jednak Sakura nie mogła się powstrzymać od dokuczania mu w ten sposób.
    Och, zdecydowanie była otwarta na ten pomysł i wiedziała, że on również. Widziała jego spojrzenia, które jej rzucał, kiedy myślał, że ona nie widzi.
- Moglibyśmy po prostu zrobić otwór na ramię o tu i tutaj - lekko zaszczypała materiał, wygądając tak poważnie, jak tylko mogła, a drugą ręką nadal mocno trzymała jego dłoń pod osłoną jego szerokiego rękawa - Albo wytnij tutaj dziurę na głowę, żebyś mógł się ze mną podzielić twoim kimonem. Serio, noszę więcej twoich ubrań niż moich, kiedy jestem z tobą. Spójrz tylko!
    Uniosła ich złączone dłonie i materiał napewno przesunąłby się do łokcia, gdyby nie to, że za chwilę znów je opuściła.
   Patrzył na nią przez chwilę i porząsnął głową, a rozbawiony uśmieszek ozdobił jego twarz, gdy znów odwrócił wzrok, najpierw jednak dziobiąc ją lekko w policzek.
    Przyglądając się w zamyśleniu jego rękawom, mogła tylko unieść brew i przygryźć wargę.
    Hmmm.....


___________________________________________________________________


    Uwielbiał, kiedy tak sobie żartowała, jej zielone oczy emanowały szczęściem, a na twarzy pojawiał się uśmiech, który tak kochał. Zawsze podpowiadało mu to jedno, bez względu na sytuację.
    Wiedział, że ma dziś sporo na głowie, a jej tempo zwolniło, kiedy udawał, że obserwuje otaczających ich ludzi. Nie przeszkadzali mu... zbyt bardzo. Jasne, denerwowały go ciągłe plotki na ich temat, osądzające spojrzenia, ale był do tego przyzwyczajony.
    Jednak mała kobieta obok niego nie zwracała na to uwagi, zawsze zapominając o swojej sytuacji. Zadbał więc o nią, upewniając się, że jest bezpieczna.
    Wciąż pamiętał, kiedy pierwszy raz zobaczył ją płaczącą. Na szczęście był to też ostatni raz. Jej czerwony nos i opuchnięte oczy, szoch, kiedy przylgnęła do niego. Jakby był wszystkim, co pozostało na świecie... Nigdy więcej nie chciał jej takiej widzieć.
    Nigdy.
    Więc kiedy wytropił i przesłuchał jej blond przyjaciółkę, jego serce się złamało, gdy poinformowała go dość tępo, że to ON był przyczyną jej łez.
    Był zszokowany, zbladł i zamarł ze strachu po raz pierwszy od lat, gdy rozważał wszystkie rzeczy, które mógł jej zrobić, aby ją...
    Tak ją załamać.
    Blondynka rzuciła mu jedno spojrzenie i wymusiła na nim przysięgę, że nigdy nie powie różowowłosej o tym, co mu powiedziała. Potem szybko wyjaśniła całą sytuację.
   Sakura była... była bezbronna. Jej zespół został wcześniej głęboko zraniony, a odejście jej kompanów sprawiło, że zastanawiała się nad tym, czy inni również jej nie opuszczą.
   Shinobi Konohy zostali wychowani tak, aby ufać swoim kolegom z drużyny, powierzając im często swoje życie. Dać im wszystko. I ci sami ludzie odwrócili się do niej plecami, choć dwóch z nich całkowicie przypadkowo...
    To ją złamało.
    I on tego nienawidził.
   Nienawidził patrzeć, jak siedziała sama przez całe miesiące, obserwując jak wszyscy trenują lub wychodzą na zwiad, a nawet po prostu spędzali czas ze swoimi drużynami, podczas gdy ona była sama z jej mistrzem i ciągłym treningiem, który sprawiał, że nie załamała się całkowicie.
   Sakura Haruno była miłością jego życia i zrobiłby wszystko, by powstrzymać ją przed myśleniem o tych dniach.
    Wiedział, jak to jest być samotnym, czuć się zdradzonym.
Utakata dołożył więc wszelkich starań, aby nigdy więcej nie wspominać o tym incydencie, a zamiast tego próbował zostawiać tu i tam małe wskazówki. Wszystko, co chciał jej przekazać... Nie, nie zostawiłby jej.
    Zostałby z nią do końca, gdyby tego chciała.
Wyłamując się z myśli, gdy zobaczył kolejną młodą parę wskazującą i chichoczącą w ich kierunku, spojrzał na nich piorunująco, krzywiąc się, kiedy się odwrócili i uciekli.
    Dobrze, że to zrobił.
    Nie potrzebują, aby Sakura miała jakiekolwiek wątpliwości co do ich związku.
Jego grymas zmienił się w zmieszaną zmarszczkę, gdy materiał jego rękawa się poruszał. Utakata pochylił głowę w bok i spojrzał na swoją małą kobietę.
    Tylko po to, aby zatrzymać się nagle i zamarznąć. Jego twarz oblała się rumieńcem, a oczy otworzyły się w szoku.
    Jak, u licha... Co ona zrobiła?
Stojąc obok niego, jego niewinna, mała dziewczynka pracowała nad położeniem rękawa na jej klatce piersiowej, przesuwając materiałem w tą i tamtą, a gdy się poruszała, jego skóra mrowiła w kontakcie z jej ciałem.
  Uważnie mrugając i używając dłoni, której nie trzymała, brązowowłosy mężczyzna pochylił się lekko, unosząc materiał, aby spojrzeć na jej zakłopotaną twarz.
- Sakura?
- E...tak, Utakata-kun? - uśmiechnęła się do niego niewinnie, gdy niebieski materiał zasłaniał jej głowę i górną część ciała przed widokiem chichoczących wokół ludzi.
- Co, u licha, robisz z moim rękawem?
- Ja... szczerze mówiąc, byłam po prostu ciekawa...
    Wciąż miał czerwoną twarz, gdy wyprostował plecy i powoli podniósł rękaw, zdejmując materiał z Sakury i pozwalając, aby znów swobodnie zsunął się na jego ramię, zasłaniając ich połączone dłonie.
- Sakura - westchnął lekko, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy ona również spojrzała na niego z uśmiechem, a jej oczy absolutnie nie były przepraszające - Jesteś taka słodka.
- Hej, myślę, że masz na myśli przebiegle atrakcyjną, a nawet nie do oparcia.
- Tak, to też.
- To dobrze, bo kiedy wrócimy do domu, zakładam na siebie twoje kimono. Jest takie miękkie i wygodne i... i pachnie jak ty. Lubię, jak pachniesz, ale nie w przerażający sposób, czy coś takiego! Po prostu pachnie tak ładnie, tak jak...
    Sakura siedząca przed nim, owinięta jasnoniebieskim i pomarańczowym materiałem, odsłonięta na tyle, aby mógł ujrzeć ciało, do którego mógłby przylgnąć. Nogi elegancko złożone z boku, gładkie, stonowane, błagające, aby dotknął jej bladej skóry.
    Jej zielone oczy, spoglądające na niego tak zachęcająco, jej nieśmiały rumieniec plamiący policzki, patrząca na niego tym kochającym spojrzeniem, który znał tak dobrze.
    Jego zapach przylegający do jej skóry, jego ubrania przykrywające jej małe ciało, zalewający ją nadmiar materiału, gdy góra powoli się z niej zsuwa, coraz niżej, odkrywając jej ramiona....
    O Boże... o nie, nie teraz! Jęknął z szeroko otwartmi oczami i ustami, podczas gdy ona chichotała i rumieniła się. Odwrócił od niej wzrok, próbując wyrzucić ten obraz z jego umysłu.
    Kiedy chciała, była małą kusicielką, a Utakata mógłby się założyć, że czasami robiła takie rzeczy celowo.
- S-SAKURA! Nie mów takich rzeczy publicznie!
Różowowłosa tylko się roześmiała, otrząsając się ze wstydu, kiedy podeszła bliżej i uścisnęła pocieszająco jego dłoń, robiąc krok do przodu, ciągnąc za sobą zarumienionego mężczyznę.
    Tak, kochała go tak bardzo, jak on ją.
    W końcu wszystko się ułoży, bez względu na problemy, które mogą napotkać w przyszłości. 

    Eriko:  Blogger, ja dla Ciebie wiersz jakiś muszę napisać. Tylko, że nie będzie on pochwalny. Jak przestanę publikować, to wytoczcie mu sprawę w sądzie, bo to jego wina, jeśli padnę XD
Próbowałam poprawić formatowanie, ale cóż, jest jak jest. Nie mam tyle cierpliwości, żeby robić to pięćdziesiąt razy, serio. 
Dobrze, że to UtaSaku jest takie urocze, bo inaczej walnęłabym to dzisiaj w kąt XD. 

4 komentarze:

  1. Aaaaaaa, rozpływam się. Nie wiem, ostatnio mam fazę na takich uroczych, rumieniących się facetów. Utakata wpisał się cudownie w moje potrzeby xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OWWWW, JA TEŻ WTEDY MIAŁAM TAKĄ POTRZEBĘ XDDDD
      Szkoda tylko, że UtaSaku istnieje chyba tylko to, bo z chęcią przetłumaczyłabym jeszcze coś z tą parką XD

      Usuń
  2. Przyjemna odskocznia po nieco dramatycznym KakaSaku. Czytało się szybko i płynnie, a to w tekstach najważniejsze, prawda? Chętnie bym wybiła Sakurze wszelkie wątpliwości z głowy, ale widzę, że Utakata już to robi, tylko w mniej drastyczny sposób. Chwała mu za to naprawdę, bo Sakura zasługuje na dobrego faceta - nie tylko z wyglądu - a nie na same rozczarowania miłosne. Z drugiej strony rozumiem, że te rozczarowania są powodem wszelkich rozterek względem związku z Utą... Ah, miało być krótko, a znowu napisałam esej!xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmhmhm powiem ci, że ja pokochałam tą parę i mega czekam na coś nowego z nimi. Jakoś tak, nie wiem, ten Utakata tak mi pasuje, ta niepewna Sakura i on, ten, który pokaże jej, że nie ma się czym martwić, że będzie przy niej. JEJKUUUUU
      Kocham twoje eseje ok?♥

      Usuń