Sakura pomyślała, że Gato nie docenia, jak wielki ma już problem. Zaatakował ich i porwał Sakurę, i chociaż nie była pewna swojej wartości, to przypomniała sobie mantrę Kakashiego-sensei o opuszczaniu członków drużyny. Wiedziała, że będzie jej szukał. Może nie ma siły by znaleźć ją tak daleko, ani wplątać się w silny uścisk Gato, ale jeżeli przyprowadzą ją tak blisko niego...
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK
- Momochi, potrzebuję byś
poszedł obejrzeć wschodni port - powiedział Gato jednego poranka.
Sakura zwróciła uwagę na te
słowa tylko dlatego, że nie miała nic innego do roboty. Była tu
prawie cztery dni i zrobiła niewiele poza podążaniem za Zabuzą
tuż przy jego piętach, kiedy obserwował wszystkich, zachowując
się jak cień Gato. Cztery dni trzymania buzi na kłódkę, drżenia
pod jakąkolwiek uwagą oraz nadziei każdej nocy, że Zabuza niczego
nie zrobi, tylko ją zignoruje i zaśnie, jak robił to dotychczas.
Cztery dni nierównych posiłków, ciągłego odczuwania niepokoju i
absolutnego nicnierobienia. Sakura trzęsła się z okropną
mieszanką nerwów i wyczerpania, praktycznie wyskakując ze swojej
skóry.
Gato leciał przez biznes, gdyż
najwyraźniej nadchodziła zmiana. Kiedy przybyli do Kraju Fal, miał
moc, ale teraz wydawało się, że ją utrwala. Wyglądało na to, że
postawił domino, a teraz je przechylał. Biorąc pod uwagę liczbę
ludzi w biurze i poza nim, liczbę rzeczy do zrobienia, nic dziwnego
że zatrudnił poszukiwanego ninja do ochrony. Nic dziwnego, że nie
miał jeszcze czasu dla budowniczego mostu i jej zespołu. Miała
nadzieję, że skorzystali oni z rozproszenia Gato.
- Przemytnicy? - chrząknął
Zabuza na polecenie Gato.
- Otrzymałem informacje, że
korporacja Yashido zamierza przemycić coś dzisiaj na statku -
powiedział Gato - skoro po tej stronie wyspy nadciąga burza, mają
nadzieję, że żaden z moich statków nie wypłynie.
Zabuza chrząknął i wstał.
Sakura stanęła przy jego boku i zamarła, kiedy oczy Gato się na
niej skupiły.
- Zostaw swoją zabawkę -
powiedział mu Gato.
Zabuza zmrużył oczy, ale Gato
machnął jedynie ręką.
- Ten port jest blisko mostu.
Weźmiesz ją i zwrócisz ich uwagę. Potrzebuję, żebyś wykonał
pracę, nie walcząc z innymi shinobi, którzy nie stanowią jeszcze
problemu.
Sakura pomyślała, że Gato nie
docenia, jak wielki ma już problem. Zaatakował ich i porwał
Sakurę, i chociaż nie była pewna swojej wartości, to przypomniała
sobie mantrę Kakashiego-sensei o opuszczaniu członków drużyny.
Wiedziała, że będzie jej szukał. Może nie ma siły by znaleźć
ją tak daleko, ani wplątać się w silny uścisk Gato, ale jeżeli
przyprowadzą ją tak blisko niego...
Zabuza mruknął cicho, brzmiąc
na niezadowolonego, jak i na niezgodnego.
- Nie lubię, kiedy ktoś dotyka
moich rzeczy. Trzymaj swoich zbirów z dala od niej - powiedział
Zabuza.
- Zadbam o to, żeby jej cipka
pozostała nietknięta - powiedział lekceważąco Gato.
Sakura wpatrywała się z
przerażeniem w Zabuzę, błagając go by nie zostawiał jej z Gato.
Spojrzał na nią ostro, ale Sakura nie mogła odczytać, co miał na
myśli. Potem wyszedł za drzwi i zniknął. Sakura przygarbiła
ramiona.
- Siadaj - rozkazał Gato,
patrząc już na swoje dokumenty.
Spojrzała na miejsce, które
wskazał, a potem siadła przy skraju biurka, blisko jego stóp.
Pomimo napiętych ramion i strachu, ignorował ją do końca dnia, po
prostu kontynuując swoje interesy.
.--.
- Łódź jest gotowa, szefie.
Sakura zerknęła przez grzywkę
na stojącego w drzwiach łysego zbira. Stał z lekką postawą i z
uśmieszkiem na twarzy pokrytej bliznami.
- Dobrze - powiedział Gato,
odkładając ostatni z dokumentów. - Pogoda jest jeszcze ładna?
- Po tej stronie wyspy. Pod
koniec jutra powinna nadejść burza.
- Świetnie.
Gato wstał, a Sakura czekała,
mając nadzieję, że zapomni o niej, zwiniętej przy biurku.
- Ach, i mam to, czego chciałeś
- rzekł łysy mężczyzna, a jego uśmieszek przerodził się w
pełny uśmiech.
Sakura zacisnęła pięści na
kolanach, gdy Gato zrobił krok do przodu, aby coś wziąć. Nie
widziała, co to takiego, ale sposób, w jaki zwrócił się do niej
z uśmiechem sprawił, że poczuła ucisk w żołądku.
- Pochyl się do przodu -
zażądał.
Sakura drżała, kiedy to
robiła. Stanął za nią, a ona spróbowała złapać oddech. A
potem coś przeszło przez jej głowę i zacisnęło się wokół jej
szyi.
Gwałtownie wciągnęła
powietrze, szybko podnosząc ręce, wyobrażając sobie garotę. Gato
zachichotał, a założona na jej szyi rzecz zacisnęła się na
krótko, by po chwili się rozluźnić. Gdy Gato się odsunął,
palce Sakury poleciały do przedmiotu. To była obroża. Psia
obroża, zdała sobie sprawę z upokorzeniem. Była to zużyta,
gruba skóra, a Sakura zesztywniała, gdy zdała sobie sprawę, że
znajdowała się na niej zaschnięta krew.
- Jestem zdziwiony, że Zabuza
nie obdarzył cię tym wcześniej, patrząc na to, jak lubi cię
ciągać - zachichotał Gato, brzmiąc na naprawdę rozbawionego.
Sakura ledwo go słyszała, gdy
ze zgrozą wpatrywała się w jego rękę. Trzymał smycz, która
prowadziła bezpośrednio do jej szyi. Szarpnięcie, które nastąpiło
po jego słowach zaskoczyło ją. Została pociągnięta na kolana,
jej dłonie sięgały do obroży, aby powstrzymać ją przed
duszeniem jej. Zatrzęsła się, gdy zdała sobie sprawę, że obroża
jest na tyle luźna, by jej nie udusić, ale na tyle ciasna, by
ledwie wsadzić palec między nią a skórę.
- Idziemy - powiedział Gato
swojemu człowiekowi, ignorując już Sakurę.
Sakura zerwała się na nogi,
nie chcąc być ciagniętą za gardło. Była bardzo świadoma
swojego pulsu, jej palce drgały w kierunku klamry obroży. Nie
wiedziała, co zrobiłby Gato, gdyby spróbowała ją zdjąć.
Łódka, o której mówiono,
była lśniącą, nowoczesną i luksusową łodzią, już gotową do
odpłynięcia. Stacjonowała przy niej grupa mężczyzn, a Sakura
patrzyła na pięty Gato, żeby nie spojrzeć w ich oczy. Więcej niż
jeden z nich chichotał. Gato usiadł na skórzanym siedzeniu,
rozkładając się na nim, a Sakura stanęła tak daleko, jak
pozwalał jej na to łańcuch. Gato rzucił jej spojrzenie, a potem
pociągnął, aż znalazła się u jego stóp. Chwilę później
silnik ryknął i włączyła się łódź. Sakura próbowała
równomiernie oddychać, zastanawiając się, dokąd zmierzają.
Kierowali się na wybrzeże, to
było łatwe do zrozumienia, ale Sakura nie wiedziała, dlaczego.
Była prawie pewna, że to nie o nią chodziło, ponieważ nikt
prawie nie zwracał na nią uwagi. Ale była szansa, że Gato
wykorzysta okazję, by się jej pozbyć. Zaciskała i rozluźniała
pięści, biegając w myślach po wszystkich technikach poznanych w
Akademii. Jeśli spróbują zrobić coś, co ją skrzywdzi, będzie
musiała walczyć.
Gdy łódź zaczęła zwalniać,
Sakura miała już za skórze cienką warstwę potu i wkładała cały
wysiłek, aby jej oddech był stabilny. Powstrzymywała się od
drżenia samą siłą woli i wiedziała, że musi być tak spokojna,
jak to tylko możliwe (pomimo tego, jak niemożliwe to było przez
kilka ostatnich dni).
Zatrzymali się w doku, w którym
stacjonowało kilka osób, ale poza tym był on zamknięty na noc,
która właśnie zaczęła zapadać. Słońce już prawie zniknęło,
gdy weszli na przystań. Sakura podążyła za Gato, patrząc na ręce
wszystkich. Byli w porcie z kilkoma porozrzucanymi magazynami i
kilkoma zadokowanymi łodziami. Z łatwością przenieśli się przez
ciemną noc na drugi koniec portu. To miejsce było oświetlone.
Krążyło tu wielu przestępców, paląc, pijąc i śmiejąc się.
Sakura przełknęła ślinę,
idąc w stronę drzwi. Mężczyzna otworzył je dla nich, a Sakurę
uderzyła fala hałasu - ludzie wiwatowali, śmiali się i
rozmawiali. Następnie pojawił się zapach, a Sakura omal nie
zakrztusiła się zapachem krwi, potu, dymu i ludzi.
Magazyn był pełny, głównie
zbirami, ale zauważyła kilka osób w strojach rybackich i mundurach
ze statków. Ludzie ustąpili miejsca Gato, rozdzielając się przed
nim i jego orszakiem strażników, podczas gdy Sakura próbowała się
za nim schować. Zebrani zdawali się być w dobrym humorze, z
papierosami w jednej ręce i alkoholem w drugiej. Gdyby nie
wiedziała, że to magazyn powiedziałaby, że znaleźli się w
barze.
A potem dotarli na środek
magazynu.
Ktoś wykopał dół o
głębokości około sześciu stóp i postawił wokół niego niski
płot, aby zapobiec wpadaniu ludzi do środka. Sam dół był szeroki
i okrągły. Z każdej strony dołu znajdowały się drzwi,
przeznaczone dla czegoś mniejszego niż człowiek. Klapa
przypominająca drzwi miała liny prowadzące z dołu i Sakura
założyła, że miała wpuszczać do środka to, co miało się tam
dostać.
Z niepokojem wpatrywała się w
dół, w tym świetle i brudzie nie mogła stwierdzić, co tam było
- ciemna czy nasączona krwią gleba. Z zapachu wywnioskowała, że
była to krew, a to sprawiło, że zaczęła się denerwować.
Oczyszczono przestrzeń i ktoś
wyciągnął krzesło dla Gato, który usiadł na nim, jakby to był
tron z widokiem na klatkę. Ktoś inny podał mu drinka i zapalił
jego papierosa, a ona wpatrywała się w ten obraz. Pociągnął ją
w końcu leniwie i zajęła miejsce koło jego stóp.
- Jakie są szanse w kolejnej
rundzie - zapytał Gato mężczyznę u jego boku.
- Cztery do jednego na bestię
Takashiego.
- Postaw więc na to - nakazał
Gato.
Sakura wpatrywała się w dół
z czymś ciężkim w brzuchu. Kiedy psy zostały wypuszczone na ring,
nie była nawet zaskoczona. Jednak wzdrygnęła się, kiedy zaczęli
się wzajemnie w siebie wgryzać. Tłum ryczał z uznaniem, gdy psy
się rozrywały, a Sakura żałowała, że nie może zakryć uszu.
- Nie jesteś fanką, prawda? -
zapytał Sakurę Gato, kiedy ktoś wyciągał z ringu martwego psa.
W jego uśmiechu coś było,
jakby oczekiwanie, a Sakura nie chciała się odezwać. Siedziała
cicho i milczała przez kilka następnych walk, bardziej obserwując
ludzi niż wnętrze dołu. Ludzie rozmazali się w mieszaninie dymu,
brzęczących butelek i okropnej radości. Wszystkie ich twarze były
rozmyte, a poziom energii wysoki, kiedy wiwatowali i gwizdali, kiedy
ryczeli zgodę na ten krwawy sport. Sakura tego nienawidziła.
- Ostatnia walka wieczoru -
zawołał jakiś mężczyzna. - I zgodnie z obietnicą, będzie to
wyjątkowe wydarzenie!
Sakura zesztywniała, gdy Gato
zachichotał, wyraźnie rozbawiony.
- Wrzuć mojego psa. - Gato
uśmiechnął się nieprzyjemnie, gdy zaryzykowała i podniosła
wzrok.
Łysy strażnik u boku Gato,
ten, który przyniósł jej obrożę, wyjął z dłoni Gato połączony
z nią łańcuch, a Sakura spojrzała na niego z przerażeniem.
Uśmiechnął się do niej i nie był to miły uśmiech. Pociągnął
gwałtownie i Sakura musiała się skoncentrować, żeby się nie
udławić, kiedy ciągnął ją w stronę ogrodzenia. Tłum nie był
cicho, ale z pewnością obserwowali, ich oczy podążały za nią,
kiedy ciągnięto ją do przodu.
Kiedy próbował wrzucić ją do
dołu, zaczęła walczyć, próbując uciec od jego uścisku, ale
wciąż ją dusił. Nie wiedziała, co zrobić.
Uderzyła w zakrwawioną ziemię,
była w stanie zebrać się w garść, nawet gdy kaszlała, nie mogąc
złapać powietrza. Łańcuch podążył za nią i Sakura sięgnęła
po zapięcie, kiedy zmroziło ją warknięcie.
- Następna runda jest wyjątkowa
- oznajmiono. - Znaleźliśmy najgorsze bestie, które zaczęły
atakować ludzi, tak samo jak inne psy. Znaleźliśmy pięć bestii
na rozkaz Gato-sama i nie daliśmy im jeść przez kilka ostatnich
dni. Zmierzą się z suką Momochiego Zabuzy.
Wszyscy zaczęli ryczeć, a
Sakura wpatrywała się z czystym przerażeniem w powoli otwierające
się bramy. Coś, co musiało być częścią jej strachu, krzyczało
w jej głowie, ale jej gardło było zbyt zamrożone, by wydobyła z
siebie jakikolwiek dźwięk.
Przed nią rozbłysły kły.
Ostatnio obie się spóźniamy z rozdziałami, ale mówi się trudno...
Wyrobienie rutyny z nowymi rozdziałami jest trudne, a jeszcze trudniej to później utrzymać xD
OdpowiedzUsuńOch, jprd jak mnie wkurwiła ta scena z obrożną, naprawdę. Gato to taki chujek w tym fiku, że mnie aż telepie, kiedy o nim czytam.
NIE, TO ABSOLUTNIE NIE TAK, ŻE ZACZYTUJEMY SIĘ W INNYCH FICZKACHI ZAPOMINAMY O BOŻYM ŚWIECIE XDDDD ABSOLUTNIE. MY ?
OdpowiedzUsuńTak serio to cholernie fajnie jest sobie przetłumaczyć kilka rozdziałów do przodu. Tylko, że jak to zrobisz, to nagle tracisz wenę (jak ja) i nie masz już niczego, co mogłabyś opublikować (jak ja) XD. Widziałam tam w roboczych kolejny rozdział HIHIHEHU.
Ja do tej pory najbardziej właśnie polubiłam ten rozdział i kolejny. No gdzieś tam jednak pokazuje tą agresję. Nie jest bezpieczna w żadnym momencie. Traktowana jak zwierzę (chociaż zawsze uważam to za złe stwierdzenie, ja swoje pieski traktuję bardzo dobrze). A ta obroża jest właśnie kwintesencją całej tej otoczki; wiadomo było, że coś w końcu się zdarzy, tutaj się zaczyna, ale ja już wiem, że kolejny rozdział to miazga w tym aspekcie.
Buźka, nie czytaj już tyle, gronkowcu
Skisłam, gdy Gato założył jej obrożę. Ale tego to się zupełnie nie spodziewałam :o ani po tej historii ani ogólnie.
OdpowiedzUsuńNo cóż. W końcu mnie zaintrygowało!