czwartek, 21 maja 2020

3.4. Ocean jest ciemny i głęboki

    Sakura pomyślała, że Gato nie docenia, jak wielki ma już problem. Zaatakował ich i porwał Sakurę, i chociaż nie była pewna swojej wartości, to przypomniała sobie mantrę Kakashiego-sensei o opuszczaniu członków drużyny. Wiedziała, że będzie jej szukał. Może nie ma siły by znaleźć ją tak daleko, ani wplątać się w silny uścisk Gato, ale jeżeli przyprowadzą ją tak blisko niego...

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK

- Momochi, potrzebuję byś poszedł obejrzeć wschodni port - powiedział Gato jednego poranka.
Sakura zwróciła uwagę na te słowa tylko dlatego, że nie miała nic innego do roboty. Była tu prawie cztery dni i zrobiła niewiele poza podążaniem za Zabuzą tuż przy jego piętach, kiedy obserwował wszystkich, zachowując się jak cień Gato. Cztery dni trzymania buzi na kłódkę, drżenia pod jakąkolwiek uwagą oraz nadziei każdej nocy, że Zabuza niczego nie zrobi, tylko ją zignoruje i zaśnie, jak robił to dotychczas. Cztery dni nierównych posiłków, ciągłego odczuwania niepokoju i absolutnego nicnierobienia. Sakura trzęsła się z okropną mieszanką nerwów i wyczerpania, praktycznie wyskakując ze swojej skóry.
Gato leciał przez biznes, gdyż najwyraźniej nadchodziła zmiana. Kiedy przybyli do Kraju Fal, miał moc, ale teraz wydawało się, że ją utrwala. Wyglądało na to, że postawił domino, a teraz je przechylał. Biorąc pod uwagę liczbę ludzi w biurze i poza nim, liczbę rzeczy do zrobienia, nic dziwnego że zatrudnił poszukiwanego ninja do ochrony. Nic dziwnego, że nie miał jeszcze czasu dla budowniczego mostu i jej zespołu. Miała nadzieję, że skorzystali oni z rozproszenia Gato.
- Przemytnicy? - chrząknął Zabuza na polecenie Gato.
- Otrzymałem informacje, że korporacja Yashido zamierza przemycić coś dzisiaj na statku - powiedział Gato - skoro po tej stronie wyspy nadciąga burza, mają nadzieję, że żaden z moich statków nie wypłynie.
Zabuza chrząknął i wstał. Sakura stanęła przy jego boku i zamarła, kiedy oczy Gato się na niej skupiły.
- Zostaw swoją zabawkę - powiedział mu Gato.
Zabuza zmrużył oczy, ale Gato machnął jedynie ręką.
- Ten port jest blisko mostu. Weźmiesz ją i zwrócisz ich uwagę. Potrzebuję, żebyś wykonał pracę, nie walcząc z innymi shinobi, którzy nie stanowią jeszcze problemu.
Sakura pomyślała, że Gato nie docenia, jak wielki ma już problem. Zaatakował ich i porwał Sakurę, i chociaż nie była pewna swojej wartości, to przypomniała sobie mantrę Kakashiego-sensei o opuszczaniu członków drużyny. Wiedziała, że będzie jej szukał. Może nie ma siły by znaleźć ją tak daleko, ani wplątać się w silny uścisk Gato, ale jeżeli przyprowadzą ją tak blisko niego...
Zabuza mruknął cicho, brzmiąc na niezadowolonego, jak i na niezgodnego.
- Nie lubię, kiedy ktoś dotyka moich rzeczy. Trzymaj swoich zbirów z dala od niej - powiedział Zabuza.
- Zadbam o to, żeby jej cipka pozostała nietknięta - powiedział lekceważąco Gato.
Sakura wpatrywała się z przerażeniem w Zabuzę, błagając go by nie zostawiał jej z Gato. Spojrzał na nią ostro, ale Sakura nie mogła odczytać, co miał na myśli. Potem wyszedł za drzwi i zniknął. Sakura przygarbiła ramiona.
- Siadaj - rozkazał Gato, patrząc już na swoje dokumenty.
Spojrzała na miejsce, które wskazał, a potem siadła przy skraju biurka, blisko jego stóp. Pomimo napiętych ramion i strachu, ignorował ją do końca dnia, po prostu kontynuując swoje interesy.

.--.

- Łódź jest gotowa, szefie.
Sakura zerknęła przez grzywkę na stojącego w drzwiach łysego zbira. Stał z lekką postawą i z uśmieszkiem na twarzy pokrytej bliznami.
- Dobrze - powiedział Gato, odkładając ostatni z dokumentów. - Pogoda jest jeszcze ładna?
- Po tej stronie wyspy. Pod koniec jutra powinna nadejść burza.
- Świetnie.
Gato wstał, a Sakura czekała, mając nadzieję, że zapomni o niej, zwiniętej przy biurku.
- Ach, i mam to, czego chciałeś - rzekł łysy mężczyzna, a jego uśmieszek przerodził się w pełny uśmiech.
Sakura zacisnęła pięści na kolanach, gdy Gato zrobił krok do przodu, aby coś wziąć. Nie widziała, co to takiego, ale sposób, w jaki zwrócił się do niej z uśmiechem sprawił, że poczuła ucisk w żołądku.
- Pochyl się do przodu - zażądał.
Sakura drżała, kiedy to robiła. Stanął za nią, a ona spróbowała złapać oddech. A potem coś przeszło przez jej głowę i zacisnęło się wokół jej szyi.
Gwałtownie wciągnęła powietrze, szybko podnosząc ręce, wyobrażając sobie garotę. Gato zachichotał, a założona na jej szyi rzecz zacisnęła się na krótko, by po chwili się rozluźnić. Gdy Gato się odsunął, palce Sakury poleciały do przedmiotu. To była obroża. Psia obroża, zdała sobie sprawę z upokorzeniem. Była to zużyta, gruba skóra, a Sakura zesztywniała, gdy zdała sobie sprawę, że znajdowała się na niej zaschnięta krew.
- Jestem zdziwiony, że Zabuza nie obdarzył cię tym wcześniej, patrząc na to, jak lubi cię ciągać - zachichotał Gato, brzmiąc na naprawdę rozbawionego.
Sakura ledwo go słyszała, gdy ze zgrozą wpatrywała się w jego rękę. Trzymał smycz, która prowadziła bezpośrednio do jej szyi. Szarpnięcie, które nastąpiło po jego słowach zaskoczyło ją. Została pociągnięta na kolana, jej dłonie sięgały do obroży, aby powstrzymać ją przed duszeniem jej. Zatrzęsła się, gdy zdała sobie sprawę, że obroża jest na tyle luźna, by jej nie udusić, ale na tyle ciasna, by ledwie wsadzić palec między nią a skórę.
- Idziemy - powiedział Gato swojemu człowiekowi, ignorując już Sakurę.
Sakura zerwała się na nogi, nie chcąc być ciagniętą za gardło. Była bardzo świadoma swojego pulsu, jej palce drgały w kierunku klamry obroży. Nie wiedziała, co zrobiłby Gato, gdyby spróbowała ją zdjąć.
Łódka, o której mówiono, była lśniącą, nowoczesną i luksusową łodzią, już gotową do odpłynięcia. Stacjonowała przy niej grupa mężczyzn, a Sakura patrzyła na pięty Gato, żeby nie spojrzeć w ich oczy. Więcej niż jeden z nich chichotał. Gato usiadł na skórzanym siedzeniu, rozkładając się na nim, a Sakura stanęła tak daleko, jak pozwalał jej na to łańcuch. Gato rzucił jej spojrzenie, a potem pociągnął, aż znalazła się u jego stóp. Chwilę później silnik ryknął i włączyła się łódź. Sakura próbowała równomiernie oddychać, zastanawiając się, dokąd zmierzają.
Kierowali się na wybrzeże, to było łatwe do zrozumienia, ale Sakura nie wiedziała, dlaczego. Była prawie pewna, że to nie o nią chodziło, ponieważ nikt prawie nie zwracał na nią uwagi. Ale była szansa, że Gato wykorzysta okazję, by się jej pozbyć. Zaciskała i rozluźniała pięści, biegając w myślach po wszystkich technikach poznanych w Akademii. Jeśli spróbują zrobić coś, co ją skrzywdzi, będzie musiała walczyć.
Gdy łódź zaczęła zwalniać, Sakura miała już za skórze cienką warstwę potu i wkładała cały wysiłek, aby jej oddech był stabilny. Powstrzymywała się od drżenia samą siłą woli i wiedziała, że musi być tak spokojna, jak to tylko możliwe (pomimo tego, jak niemożliwe to było przez kilka ostatnich dni).
Zatrzymali się w doku, w którym stacjonowało kilka osób, ale poza tym był on zamknięty na noc, która właśnie zaczęła zapadać. Słońce już prawie zniknęło, gdy weszli na przystań. Sakura podążyła za Gato, patrząc na ręce wszystkich. Byli w porcie z kilkoma porozrzucanymi magazynami i kilkoma zadokowanymi łodziami. Z łatwością przenieśli się przez ciemną noc na drugi koniec portu. To miejsce było oświetlone. Krążyło tu wielu przestępców, paląc, pijąc i śmiejąc się.
Sakura przełknęła ślinę, idąc w stronę drzwi. Mężczyzna otworzył je dla nich, a Sakurę uderzyła fala hałasu - ludzie wiwatowali, śmiali się i rozmawiali. Następnie pojawił się zapach, a Sakura omal nie zakrztusiła się zapachem krwi, potu, dymu i ludzi.
Magazyn był pełny, głównie zbirami, ale zauważyła kilka osób w strojach rybackich i mundurach ze statków. Ludzie ustąpili miejsca Gato, rozdzielając się przed nim i jego orszakiem strażników, podczas gdy Sakura próbowała się za nim schować. Zebrani zdawali się być w dobrym humorze, z papierosami w jednej ręce i alkoholem w drugiej. Gdyby nie wiedziała, że to magazyn powiedziałaby, że znaleźli się w barze.
A potem dotarli na środek magazynu.
Ktoś wykopał dół o głębokości około sześciu stóp i postawił wokół niego niski płot, aby zapobiec wpadaniu ludzi do środka. Sam dół był szeroki i okrągły. Z każdej strony dołu znajdowały się drzwi, przeznaczone dla czegoś mniejszego niż człowiek. Klapa przypominająca drzwi miała liny prowadzące z dołu i Sakura założyła, że miała wpuszczać do środka to, co miało się tam dostać.
Z niepokojem wpatrywała się w dół, w tym świetle i brudzie nie mogła stwierdzić, co tam było - ciemna czy nasączona krwią gleba. Z zapachu wywnioskowała, że była to krew, a to sprawiło, że zaczęła się denerwować.
Oczyszczono przestrzeń i ktoś wyciągnął krzesło dla Gato, który usiadł na nim, jakby to był tron z widokiem na klatkę. Ktoś inny podał mu drinka i zapalił jego papierosa, a ona wpatrywała się w ten obraz. Pociągnął ją w końcu leniwie i zajęła miejsce koło jego stóp.
- Jakie są szanse w kolejnej rundzie - zapytał Gato mężczyznę u jego boku.
- Cztery do jednego na bestię Takashiego.
- Postaw więc na to - nakazał Gato.
Sakura wpatrywała się w dół z czymś ciężkim w brzuchu. Kiedy psy zostały wypuszczone na ring, nie była nawet zaskoczona. Jednak wzdrygnęła się, kiedy zaczęli się wzajemnie w siebie wgryzać. Tłum ryczał z uznaniem, gdy psy się rozrywały, a Sakura żałowała, że nie może zakryć uszu.
- Nie jesteś fanką, prawda? - zapytał Sakurę Gato, kiedy ktoś wyciągał z ringu martwego psa.
W jego uśmiechu coś było, jakby oczekiwanie, a Sakura nie chciała się odezwać. Siedziała cicho i milczała przez kilka następnych walk, bardziej obserwując ludzi niż wnętrze dołu. Ludzie rozmazali się w mieszaninie dymu, brzęczących butelek i okropnej radości. Wszystkie ich twarze były rozmyte, a poziom energii wysoki, kiedy wiwatowali i gwizdali, kiedy ryczeli zgodę na ten krwawy sport. Sakura tego nienawidziła.
- Ostatnia walka wieczoru - zawołał jakiś mężczyzna. - I zgodnie z obietnicą, będzie to wyjątkowe wydarzenie!
Sakura zesztywniała, gdy Gato zachichotał, wyraźnie rozbawiony.
- Wrzuć mojego psa. - Gato uśmiechnął się nieprzyjemnie, gdy zaryzykowała i podniosła wzrok.
Łysy strażnik u boku Gato, ten, który przyniósł jej obrożę, wyjął z dłoni Gato połączony z nią łańcuch, a Sakura spojrzała na niego z przerażeniem. Uśmiechnął się do niej i nie był to miły uśmiech. Pociągnął gwałtownie i Sakura musiała się skoncentrować, żeby się nie udławić, kiedy ciągnął ją w stronę ogrodzenia. Tłum nie był cicho, ale z pewnością obserwowali, ich oczy podążały za nią, kiedy ciągnięto ją do przodu.
Kiedy próbował wrzucić ją do dołu, zaczęła walczyć, próbując uciec od jego uścisku, ale wciąż ją dusił. Nie wiedziała, co zrobić.
Uderzyła w zakrwawioną ziemię, była w stanie zebrać się w garść, nawet gdy kaszlała, nie mogąc złapać powietrza. Łańcuch podążył za nią i Sakura sięgnęła po zapięcie, kiedy zmroziło ją warknięcie.
- Następna runda jest wyjątkowa - oznajmiono. - Znaleźliśmy najgorsze bestie, które zaczęły atakować ludzi, tak samo jak inne psy. Znaleźliśmy pięć bestii na rozkaz Gato-sama i nie daliśmy im jeść przez kilka ostatnich dni. Zmierzą się z suką Momochiego Zabuzy.
Wszyscy zaczęli ryczeć, a Sakura wpatrywała się z czystym przerażeniem w powoli otwierające się bramy. Coś, co musiało być częścią jej strachu, krzyczało w jej głowie, ale jej gardło było zbyt zamrożone, by wydobyła z siebie jakikolwiek dźwięk.
Przed nią rozbłysły kły.




Ostatnio obie się spóźniamy z rozdziałami, ale mówi się trudno... 

3 komentarze:

  1. Wyrobienie rutyny z nowymi rozdziałami jest trudne, a jeszcze trudniej to później utrzymać xD
    Och, jprd jak mnie wkurwiła ta scena z obrożną, naprawdę. Gato to taki chujek w tym fiku, że mnie aż telepie, kiedy o nim czytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE, TO ABSOLUTNIE NIE TAK, ŻE ZACZYTUJEMY SIĘ W INNYCH FICZKACHI ZAPOMINAMY O BOŻYM ŚWIECIE XDDDD ABSOLUTNIE. MY ?

    Tak serio to cholernie fajnie jest sobie przetłumaczyć kilka rozdziałów do przodu. Tylko, że jak to zrobisz, to nagle tracisz wenę (jak ja) i nie masz już niczego, co mogłabyś opublikować (jak ja) XD. Widziałam tam w roboczych kolejny rozdział HIHIHEHU.

    Ja do tej pory najbardziej właśnie polubiłam ten rozdział i kolejny. No gdzieś tam jednak pokazuje tą agresję. Nie jest bezpieczna w żadnym momencie. Traktowana jak zwierzę (chociaż zawsze uważam to za złe stwierdzenie, ja swoje pieski traktuję bardzo dobrze). A ta obroża jest właśnie kwintesencją całej tej otoczki; wiadomo było, że coś w końcu się zdarzy, tutaj się zaczyna, ale ja już wiem, że kolejny rozdział to miazga w tym aspekcie.

    Buźka, nie czytaj już tyle, gronkowcu

    OdpowiedzUsuń
  3. Skisłam, gdy Gato założył jej obrożę. Ale tego to się zupełnie nie spodziewałam :o ani po tej historii ani ogólnie.

    No cóż. W końcu mnie zaintrygowało!

    OdpowiedzUsuń