wtorek, 19 maja 2020

2.4. Twoja dziewczyna, Moja dziewczyna, Nasza dziewczyna

    Wszystkie oczy były skupione na nim do tego stopnia, że nikt nie zauważył, że Sakura wchodzi tam tuż za nim, nikt nie zastanawiał się, dlaczego ciągnęła nieprzytomną pielęgniarkę na zajęcia. I nikt nawet nie zauważył, kiedy Sakura położyła tą biedną kobietę na krześle i zaczęła z nimi rozmawiać.

TO OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE! JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE.
Autor: Nadine25
Tytuł oryginału: Your Girlfriend, My Girlfriend, Our Girlfriend
Link do oryginału: [LINK]
Opis autora: Naruto umawia się z mdlejącą Hinatą, Sasuke chce mieć dziewczynę, Sakura podejmuje się niemożliwego do wykonania zadania, a Itachi jest bardzo opiekuńczy w stosunku do swojego brata. I wszyscy modlą się, aby Itachi nie zabił Sakury.

Rozdział 4
OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG

Sakura drgnęła.

Zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie, zauważył mnie,

Cóż, jest naprawdę gorący - wtrąciła się Wewnętrzna. 
Serio! - powiedziała ze złością Sakura - To wszystko, co masz do powiedzenia na temat faceta, który właśnie zrujnował twoje zajęcia- powiedziała sardonicznie.
Sakura gwałtownie wciągnęła powietrze, opierając dłonie na biurku nauczyciela z przodu klasy i pochyliła głowę tak, aby jej różowe włosy zasłoniły jej twarz. Porzuciła swoją wyniosłą i bardzo formalną postawę nauczycielki, pozwalając umysłowi wędrować. To nie tak, że ktokolwiek w klasie na nią patrzy, czy coś takiego.
Nieoczekiwanie w jej myślach zobaczyła siebie, stojącą nago przed klasą. Nagłe odnalezienie siebie w tej sytuacji z Ino, wskazującą na nią i śmiejącą się z niej również było pewną możliwością, której nie zlekceważyła. Zastanawiała się również nad scenariuszem, w którym zapomina o wszystkim, czego kiedykolwiek dowiedziała się o medycynie i nie odpowiada na żadne pytanie, a także innym, w którym traci głos w połowie zdania. Istniała również możliwość, że niezidentyfikowane obce formy życia pojawią się w klasie, skonfiskują notatki, które uznają za dokumenty warte zainteresowania i ogłoszą jej klasę jako stolicę rządów na ziemi.
Tak, brała to wszystko pod uwagę. A przynajmniej tak myślała. To, czego nigdy nie uważała, że mogło się wydarzyć i nie pomyślałaby o tym za milion lat i po całej nocy picia jej ukochanej sake; nikt inny jak Uchiha Itachi przejął kontrolę w jej klasie.
Sakura drgnęła na tę myśl i lekko się wzdrygnęła, gdy nowa fala pisków przeszła przez jej klasę, ponieważ Itachi zrobił to, co niemożliwe i faktycznie się poruszył. 
Dziewczyna westchnęła.
Po tym, jak ją zaskoczył, Itachi poszedł do klasy, nie mówiąc niz poza tym, że rzeczywiście był nowym uczniem. Nie żeby nie była w stanie sama zadawać mu pytań, była po prostu głupim głupcem.
Wkrótce poszła za nim na lekcje, ale jej obecność pozostała niezauważona, gdy wszystkie oczy utkwiły w kapitanie Uchiha, podobnym do Adonisa, wchodzącym, jakby był właścicielem tego miejsca. 
Na jego widok niektóre dziewczyny (i kilku facetów) zemdlały, inne bardzo głośno zapiszczały, a jeszcze inne po prostu zamarły. Co do facetów; niektórzy bardzo się bali, tak bardzo, że zastanawiali się na ucieczką, inni byli oszołomieni, a niektórzy oczywiście byli przepełnieni miłością, gdy patrzyli, jak chłodny kapitan zajmuje miejsce, jakby całe to zamieszanie nie miało z nim nic wspólnego.
Wszystkie oczy były skupione na nim do tego stopnia, że nikt nie zauważył, że Sakura wchodzi tam tuż za nim, nikt nie zastanawiał się, dlaczego ciągnęła nieprzytomną pielęgniarkę na zajęcia. I nikt nawet nie zauważył, kiedy Sakura położyła tą biedną kobietę na krześle i zaczęła z nimi rozmawiać.

Tak, była całkowicie ignorowana przez ostatnie piętnaście minut i jej wszelkie próby zwrócenia na siebie uwagi klasy pozostały niezauważone, ponieważ wszyscy, a to znaczy WSZYSCY, patrzyli na Uchihę.
Wzdychając ponownie, Sakura zdziwiła się, że ci ludzie naprawdę zupełnie
zapomnieli o zajęciach. Dla nich był to czas Uchiha; jedyna szansa jaką kiedykolwiek mieli, aby spojrzeć na Uchiha Itachi'ego bez rozglądania się. 
Ze swojej strony Itachi był tak wyluzowany, jak to tylko możliwe.Opierając się na krześle, jedną rękę swobodnie rzucił na oparcie siedzenia, a jego oczy mocno, jeśli nie bezwstydnie, utkwiły w postawie rozdrażnionego medyka stojącego przed klasą. 
I właśnie dlatego Sakura patrzyła w dół.
Jest zbyt gorący - skomentowała Wewnętrzna, rozkładając ręce i wyglądając na zmęczoną.
On jest onieśmielający- poprawiła Sakura.
Tak, właśnie dlatego nie możesz patrzeć mu w oczy - powiedziała sarkastycznie - To dlatego, że onieśmiela, a nie dlatego, że kiedy ostatni raz podniosłaś głowę, zauważyłaś, jak wyrzeźbiona była jego klatka piersiowa pod ciasną, czarną koszulką lub jak...
Zboczone, marzycielskie myśli wewnętrznej Sakury zostały przerwane, gdy Sakura próbowała przebić dziurę w głowie.
Jak możesz mówić coś takiego!? - krzyknęła Sakura - Ten człowiek właśnie zrujnował całe moje zajęcia i wszystko, co potrafisz powiedzieć, to że jest gorący! - dodała, wskazując oskarżycielsko palcem na swoje alter ego.
Cóż, to twoja wina, że twoje zajęcia zostały zrujnowane. Nie masz w sobie tego, co mogłoby pomóc ci przejąć nad nim kontrolę. Dlaczego więc miałabym marnować czas na martwienie się tym, skoro mogę fantazjować na ten temat - skończyła tworzyć kiepsko narysowany obraz Itachiego i zaczęła się ślinić. 
Ku zaskoczeniu Wewnętrznej, Sakura uspokoiła się. 
Masz rację - powiedziała Sakura niesamowicie spokojnym głosem, co spowodowało, że oczy Wewnętrznej instynktownie opuściły rysunek, czując się, jakby była w niebezpiecznym położeniu. 
A...mam? -  ostrożnie zapytała - Czy dołączysz do mnie w fantazjowaniu na jego temat? - dodała z nadzieją. 
Nie- odpowiedziała Sakura słodkim, sacharynowym głosem, którego używała tylko wtedy, gdy coś się pieprzy. Miałaś rację, gdy powiedziałaś, że to ja jestem winna. Nie chciałam zaczynać lekcji od wojennej ścieżki i jestem przez niego zastraszana - przyznała - Ale do diabła z tym wszystkim! - ryknęła.
W ten sposób cała klasa nie mogła powstrzymać się od pośpiesznego skierowania uwagi na przód, gdy fala bardzo niebezpiecznej czakry zamanifestowała się w pokoju niemal namacalnie.
Rozszerzyli oczy, gdy zobaczyli fruwające różowe włosy wokół bardzo wściekłych szmaragdów i zwodniczo małej dłoni lecącej z niemożliwą prędkością w kierunku biurka nauczyciela, tylko po to, aby złamać je na pół i spowodować pęknięcie w podłodze.

Uczniowie Sakury równocześnie przełknęli ślinę, tym bardziej, gdy jej zachowanie wyraźnie dało do zrozumienia, że dziewczyna powstrzymywała się znacznie bardziej, niż właśnie pokazała. 
I bez konieczności wypowiadania słów, wszystkie rozmowy ustały i wszyscy ruszyli, by zająć swoje miejsca. I w mniej niż sekundę uwagę całej klasy zwrócił drobny medyk z morderczym spojrzeniem i lodowato słodkim uśmiechem.
- Witam na pierwszej lekcji zaawansowanego medycznego jutsu- nadeszło bardzo spokojne powitanie, które przeraziło całą klasę. 
I wbrew sobie Sakura musiała rzucić okiem na Itachiego, spojrzenie, które z grubsza przekładało się na: "zobacz, co właśnie zrobiłam". 
Jednak jej niewypowiedziane oświadczenie zostało ucięte, gdy jej oczy połączyły się z jego spojrzeniem. Na sekundę straciła rozum pod naciskiem tych bardzo spokojnych onyksów, które zostały wyrwane z transu dopiero wtedy, gdy kapitan ANBU uśmiechnął się złośliwie do medyka.
Sakura zmarszczyła brwi, odwracając się od niego w niemal dziecinny sposób. I kompletnie nie zauważyła zdezorientowanego spojrzenia, które Itachi rzucił jej w odpowiedzi.
- Zacznijmy więc od rozmowy o celu tych zajęć - zadeklarowała Sakura, obserwując, jak cała klasa się prostuje. - Żadne z was nie jest medykiem, ale wcześniej studiowaliście medycynę i jesteście tutaj, aby nauczyć się, jak wykorzystać tą wiedzę w praktycznym zastosowaniu w różnych kontekstach terenowych - jej głos przeszedł do tonu profesjonalnego medyka/ nauczyciela, gdy wszyscy skinęli głowami na oświadczenie - Właśnie dlatego te zajęcia będą poświęcone różnym wypadkom medycznym, z którymi będziecie mogli się spotkać, a następnie nauczeniu się, jak sobie z nimi radzić. Zacznijmy od pierwszego scenariusza...
Sakura miała właśnie wkroczyć do swojego programu nauczania, gdy w powietrze uniosła się ręka, powodując, że cała klasa odwróciła wzrok w zachwycie, a Sakura drgnęła nieznacznie po uspokojeniu serca, które tylko przyspieszyło. 
- Tak, Uchiha-Taicho? - zapytała, robiąc wszystko, co w jej mocy, aby głos był spokojny. 
- Musisz odświeżyć pamięć o podstawach, zanim przejdziesz do praktycznych zastosowań - powiedział beznamiętnie. 
Sakura drgnęła ze stłumionej wściekłości, kiedy przyjęła porządek jego rozkazu. 
- Uchiha- Taicho - zaczęła śmiertelnie spokojnym tenorem - Jestem nauczycielką w tej klasie i wierzę, że to, co jest potrzebne, jest praktyczne w zastosowaniach terenowych tego, czego wcześniej nauczyli się moi uczniowie - powiedziała z trudem, patrząc mu prosto w oczy. W końcu jest wielu świadków, którzy próbują czegokolwiek- Dzieje się tak, ponieważ wszyscy w tym pokoju otrzymali już odpowiednie wprowadzenie do medycyny. 
Itachi wyglądał na całkowicie nie zdziwionego jej tonem i całkowicie nie był pod wrażeniem.
- Twoi uczniowie już dawno zapomnieli o podstawach medycyny- powiedział rzeczowo - Jako ich nauczyciel musisz dostarczyć im dokładne przypomnienie o tym, czego
zapomnieli - dodał celowo, odwracając wzrok od dziewczyny i kierując go do klasowych znajomych. 

W ciągu sekundy cała klasa skinęła głową z aprobatą i wyrażała skargi na to, że nic nie pamiętają.
- Uchiha-Taicho ma rację - przyszła aprobata rudego Jounina o imieniu Karin. Patrząc wstecz, Sakura nigdy tak naprawdę nie lubiła tej dziewczyny - Nic nie pamiętam - powiedziała trudnym tenorem. 
Zrujnował twój plan lekcji na cały semestr - powiedziała z podziwem Wewnętrzna. Szacun - dodała. Poświęcając swoją właściwą egzystencję denerwującej Sakurze, Wewnętrzna żyła tylko dla takich chwil.
Twarz Sakury zaczerwieniła się ze wściekłości, gdy jej ręka uderzyła w resztki biednego biurka.
- Powiedziałam, że zajmiemy się praktycznymi zastosowaniami- powiedziała, ukazując swoją upartą naturę.
Itachi spojrzał na nią spokojnie przez chwilę.
 - W takim razie te zajęcia są bezużyteczne- powiedział wyniośle, zanim wstał. 
Po raz kolejny cała klasa poszła za nim.
- SIEDZIEĆ - warknęła Sakura, co spowodowało, że wszyscy studenci z wyjątkiem Itachiego usiedli.
Mężczyzna odwrócił się i spojrzał jej prosto w oczy. I podsycona intensywnym gniewem Sakura mężnie utrzymywała swoje tereny, chcąc nie wahać się pod jego intensywnym spojrzeniem, co było sprzeczne z jej wszystkimi instynktami przetrwania. 
Tymczasem wszyscy uczniowie nieświadomie wstrzymywali oddech z niedowierzaniem. Ktoś faktycznie rzucił wyzwanie spadkobiercy Uchiha; najniebezpieczniejszemu człowiekowi w Konoha.
Między jej wściekłą furią a jego śmiertelnym spokojem uczniowie poczuli się, jakby mieli zostać zmiażdżeni. 
Po chwili ich niedowierzenie wzrosło, gdy Itachi uśmiechnął się złośliwie i
spokojnie usiadł na swoim miejscu. 
Zwycięstwo Sakury nie trwało jednak długo, ponieważ Itachi rzucił jej pełne wyzwań spojrzenie.
Dziewczyna westchnęła.
 - Przez najbliższe tygodnie będę odświeżała waszą pamięć na temat podstaw medycyny, którą wcześniej studiowaliście. Następnie zajmiemy się praktycznymi, wcześniej zaplanowanymi, zastosowaniami. A ponieważ nie było to zaplanowane, dzisiaj jesteście wolni- powiedziała z porażką.

::

- Widzę, że wróciłaś - powitała Ino Sakurę, gdy dziewczyna weszła do swojego biura. Odkąd zaczęły współpracować w szpitalu, Yamanaka stała się dla niej codzienną rutyną.
- Bardzo spostrzegawcze - uśmiechnęła się lekko Sakura. W tej chwili naprawdę nie miała na nic nastroju.
Ale zanim jej przyjaciółka zdążyła skomentować jej niegrzeczne zachowanie, uciszyła ją gniewna mina Sakury.
- NIENAWIDZĘ GO - warknęła, powodując, że blondynka wzdrygnęła się i cofnęła o kilka kroków. - Właśnie wkroczył do mojej klasy i uczynił ją swoją własną - krzyczała.- To tak, jakby ogłosili dzień uznania dla Uchiha czy coś takiego, wszyscy się na niego gapili, jakby był wysłannikiem z nieba.
- Cóż - wtrąciła Ino. - Po pierwsze, na twoim miejscu bym się tak nie krzywiła, bo ostatnią rzeczą, której potrzebujesz, są zmarszczki. No wiesz, czy nie uważasz, że twoje czoło nie wycierpiało już wystarczająco? Po drugie, każdy dzień jest dniem uznania dla Uchiha, kochanie; tak to już jest. I na koniec, zakładam, że mówisz o Uchiha Itachi i naprawdę uważasz, że z jego wyglądem, nie został wysłany z nieba? - rozumowała.
Sakura zmarszczyła brwi jeszcze bardziej, zaciskając pięści i robiąc kilka kroków w kierunku swojej irytującej przyjaciółki.
- Ino- świnio, jesteś kiepską przyjaciółką - warknęła.
- Jasne, jasne czoło, mówię tylko prawdę - powiedziała, machając ręką przed twarzą. - Chodzi o to, że jesteś już wystarczająco brzydka. Nie mogę pozwolić, abyś o tym zapomniała - dodała szczerze.
Powstrzymując się dzielnie od uderzenia pięścią swojej przyjaciółki, Sakura odwróciła się.
- Idę do domu - powiedziała, kierując się w stronę drzwi.
- Zaczekaj na mnie - powiedziała Ino, biegnąc za nią - Chcę wiedzieć, jak poszedł twój obiad z Sasuke-kun....Poczeekaj czoło, dlaczego idziesz tak szybko? Co on miał na sobie? Powiedz miii....

::

- Okej, więc obiad był w porządku, ale potem zrujnował twoje zajęcia - domyślała się Ino.
Sakura kiwnęła głową. Obie szybko udały się do jej mieszkania.
- Jest demonem wysłanym prosto z piekła, aby uczynić moje życie nieszczęśliwym. Po prostu spowity w ciemności wkroczył do mojej klasy i wszystko zrujnował.
- Cóż, przynajmniej cię nie zabił. Wiesz, wszyscy właśnie tego się spodziewaliśmy - powiedziała mądrze Yamanaka, gdy różowowłosa otworzyła drzwi do swojego mieszkania.
- Niespodzianka! - krzyknęła Ino, a Sakura zamarła.
Dziewczyna wpatrywała się w scenę przed nią. Mieszkała sama i doskonale pamiętała, że zamykała drzwi, więc dlaczego wszyscy ci ludzie byli w jej domu?
- C-co się dzieje? - wymamrotała niespójnie do blondynki, która piorunowała wzrokiem ludzi w mieszkaniu za to, że nie krzyczeli razem z nią "Niespodzianka", ani nawet nie zauważyli ich przybycia.
- To impreza niespodzianka - powiedziała Ino, odrzucając włosy do tyłu.
- Nie mam dzisiaj urodzin - odpowiedziała zmieszana Haruno.
- Taaaa, niezupełnie - mruknęła Ino, przeczesując palcami włosy. - To inny rodzaj imprezy niespodzianki - dodała zagadkowo.
- O czym ty mówisz....- zaczął medyk, jednak przerwał jej głośny lament.
- Była żywym wcieleniem młodości. Jej młodzieńcza uroda była w stanie poruszyć wszystko na swojej drodze. Wydaje się, że była zbyt młoda, aby poradzić sobie z tym światem - mówił chłopiec w spandeksie.
- Zgadzam się z tobą, mój chłopcze. Młodość jest trudną sprawą. Czasami osoby z przepełnioną młodością mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie własnego młodzieńczego ducha. Dlatego jako uczeń i mistrz musimy pracować nad kontrolowaniem naszego, aby nie skrzywdzić siebie lub kogokolwiek w pobliżu - nastąpiła mądra odpowiedź drugiej osoby, ubranej dokładnie tak samo, która pocieszała płaczącego chłopca.
- Och, ale Gai senseeiiiiii...- wrzasnął Lee, zanim zasłonił oczy dłońmi i zaczął zalewać to miejsce młodymi i wolnymi łzami.
Sakura zamrugała zmieszana, gdy jej mózg odmówił dojścia do jakiegokolwiek logicznego powodu pobytu w jej mieszkaniu legionów ludzi ubranych na czarno.
- Naprawdę przykro mi z powodu twojej straty - powiedziała młoda dziewczyna, kiedy podeszła i uścisnęła dłoń Sakury, po czym powiedziała to samo Ino.
- Przykro mi z powodu straty - podszedł inny facet, którego Haruno nigdy w swoim życiu nie spotkała.
- Czyż to nie słodkie? - zaświergotała Ino.
- Co tu się dzieje? - zapytała zaniepokojona Sakura.
- To pogrzeb - powiedziała nonszalancko Yamanaka.
- Myślała, że mówiłaś o imprezie niespodziance - zastanawiała się różowowłosa.
- To pogrzeb niespodzianka - odpowiedziała natychmiast blondynka.
- Czyj pogrzeb?
- Twój oczywiście - powiedziała Ino, po czym wkroczyła do mieszkania i zajęła centralne miejsce, wyciągając serwetkę i wycierając łzę w stylu Hollywood. Potem westchnęła dramatycznie, zwracając na siebie uwagę całego pokoju. I tak po prostu ludzie otoczyli blondynkę, aby ją pocieszyć.
- Sakura była moją najlepszą przyjaciółką - powiedziała dramatycznie. - Nie rozumiem, dlaczego tak się stało - dodała, podnosząc ręce w górę - Dlaczego, Boże, dlaczego. Była świetna; kiedy ją wspominam, widzę jej wielkie czoło, nieistniejące poczucie mody, wakacyjną wagę, której nie mogła zrzucić i te włosy; O Boże, te włosy są jak...Och, mam na myśli, tak, była świetna - skończyła raz jeszcze z fałszywym westchnieniem.
- Bardzo nam przykro z powodu twojej straty, Ino-chan - powiedziała pocieszająco Ten Ten.
- Jesteśmy tu dla ciebie, jeśli czegoś potrzebujesz - dodał rycersko Kiba.
- NIE UMARŁAM, LUDZIE, JESTEM TUTAJ - krzyczała Sakura stojąc przy drzwiach, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.
- DUUUUUUCH - krzyknął Lee z drugiej strony pokoju, gdy podbiegł do Haruno.
- Nie jestem duchem, Lee - powiedziała spokojnie dziewczyna.
- Zdecydowanie właśnie tak powiedziałby duch - stwierdził rozsądnie chłopak, a jego sensei skinął głową w zgodzie z nieskazitelną logiką swojego ucznia.
- Powiedziałam, że nie jestem…
- Och, Boże, nawet jako duch Sakura-chan jest wciąż młoda - zadeklarował Lee ze łzami spływającymi z jego policzków.
- To najwyższy poziom młodości, Lee - zaoferował jego sensei. - Wszyscy musimy dążyć do tej młodości - dodał mądrze, na co chłopak entuzjastycznie skinął głową.
- Przebiegnę 100 okrążeń wokół Konohy, aby uczcić młodego ducha Sakury-chan - powiedział, uderzając pięścią w powietrze, po czym wybiegł z mieszkania.
- Ja, Gai-sensei, z całą moją męskością, dołączę do ciebie - oświadczył jego sensei, zanim mrugnął do Sakury i również wybiegł.
- Kłopotliwe - powiedział Shikamaru, idąc w kierunku drzwi. - Jeśli żyjesz, to nie organizuj swojego pogrzebu - powiedział, zanim potarł głowę i odszedł.
- Było raczej oczywiste, że nie umarła. Szczegóły jej śmierci były bardzo niespójne - powiedziała mądrze Ten Ten.
- Chodźmy na pole treningowe - powiedział Neji do dziewczyny, przechodząc obok Sakury. - To była strata czasu - skończył, patrząc na Haruno z ukosa, jakby to wszystko było jej winą.
- Cieszę się, że żyjesz, Sakura - powiedziała Ten Ten, idąc za nim.
- To nie było śmieszne, Sakura-chan- powiedział Kiba z niesmakiem. - Naprawdę się tym przejąłem, a Ino-chan miała złamane serce - dodał, potrząsając głową i całkowicie ignorując próby Sakury, starającej wytłumaczyć, że to nie była jej wina.
W ciągu kilku sekund wszyscy w jej salonie zrobili dokładnie to samo. Sakura tylko odwróciła się, patrząc na nich i zastanawiając się nad faktem, iż nie zna połowy tych ludzi.
Po tym, jak wszyscy wyszli z mieszkania, Sakura odezwała się.
- Zorganizowałaś mój pogrzeb...- syknęła, idąc w kierunku uśmiechniętej Ino z zamiarem przebicia jej przez ścianę.
- Och, daj spokój, czy naprawdę myślisz, że tak bardzo mi zależy? - zapytała blondynka.
- Hah?
Na to Yamanaka wskazała na sypialnię Sakury.
Kiedy otworzyła drzwi, powitał ją bardzo dziwny widok.
Kakashi-sensei siedział na łóżku, czytając swoją ukochaną pomarańczową powieść, podczas gdy Jiraya-sama, autor powieści, klęczał z boku jej komody, niepostrzeżenie przechodząc przez szufladę majtek. Trzeci mieszkaniec pokoju, Sasuke, tylko patrzył przez okno. Cała trójka starała się zignorować blondyna zawodzącego na środku pokoju.
Siedząc na podłodze i tuląc spódnicę z pochyloną głową, Naruto szlochał, jakby jutra miało nie być.   
A na łóżku leżała najwyraźniej nieprzytomna Hinata, co było powszechnym widokiem, gdy Uzumaki był w pobliżu.
Mówiąc o Naruto…
- SA-KU-RA-CHAAAN, DLAACZEGOO- krzyczał - TO WSZYSTKO TWOJA WINA, DRANIU! TY I TWÓJ BRAT ZABILIŚCIE SAKURE-CHAAAAN!
- Ona jest tam - powiedział po prostu Kakashi, wskazując palcem na Sakurę, nie odrywając wzroku od książki nawet na sekundę.
Blondyn wpatrywał się w nią, Sasuke spokojnie się odwrócił, Jiraiya szybko puścił bieliznę, a Hinata obudziła się na ułamek sekundy, dostrzegła Naruto obok łóżka i ponownie zapadła w słodką nieświadomość.
Sakura drgnęła.
- Jeśli powiesz "duch", zabiję cię - groziła, zwracając się do blondyna.
- Hej, nie jesteś martwa - doszedł do wniosku Naruto.
- Co ty nie powiesz? - powiedział monotonnie Sasuke.
Blondyn rozpromienił się, nie zwracając uwagi na sarkazm, gdy rzucił się przez pokój i przyciągnął Sakurę do miażdżącego uścisku.
 - Ty żyjesz - powiedział radośnie, potrząsając nią w tę i z powrotem.
- Mówiliśmy ci o tym przez cały dzień, Naruto-kun - stwierdził Kakashi, patrząc na nich i uśmiechając się przepraszająco do Sakury.
- Dlaczego? - to wszystko co mogła powiedzieć Sakura, gdy została zmiażdżona przez swojego przyjaciela.
Uzumaki puścił ją i się rozpromienił.
- Drań powiedział, że był pewien, że jego brat coś dla ciebie zaplanował - Naruto wyjaśnił - Więc pomyślałem, że urządzę ci wielki pogrzeb i na wszelki wypadek zaproszę wszystkich twoich przyjaciół.
- Muszę przyznać, że to był niesamowity pogrzeb, Saku-chan - powiedział Jiraiya ochrypłym tenorem. - Wszystkie te kobiety ze złamanymi sercami potrzebowały dzielnego rycerza, aby je pocieszył - dodał, a jego oczy błyszczały na to wspomnienie.
Sakura spojrzała gniewnie na Naruto, rozdarta między chęcią uderzenia go za głupotę a przytuleniem za dobre intencje. Niemal zawsze tak się czuła w jego towarzystwie.
Wzdychając, usiadła na brzegu łóżka.
- Hej, ma ktoś ochotę na pogrzebowy tort? - zapytał Naruto, będąc już w dobrym humorze.
- Pogrzebowego tortu? - zapytali ze zmęczeniem Sasuke i Sakura, gdy patrzyli, jak uwolniony blondyn wybiega z pokoju, by zdobyć kawałek ciasta.
Kakashi wkrótce podążył za nim, aby mieć na niego oko, a Jiraiya zrobił to samo, ponieważ też chciał zdobyć kawałek tortu.
Pozostała dwójka spojrzała na siebie.
- Zrozumiem, jeśli chcesz zerwać naszą umowę - zaoferował Sasuke, kiedy zauważył jak bardzo zmęczona jest Sakura. Może nie wiedział, co dokładnie się stało, ale znał swojego brata wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że zrobił coś okropnego.
Sakura przyglądała mu się ze zmęczeniem przez sekundę, po czym szeroko się uśmiechnęła.
- Do diabła, nie ma mowy! - oświadczyła
Sasuke spojrzał na nią pytająco.
- Teraz to sprawa osobista - powiedziała wstając. - Muszę to wygrać - zadeklarowała, a twarz Sasuke rozjaśniła się.
- A teraz chodźmy na ciasto pogrzebowe - zaproponowała. - Jestem ciekawa, czy jest o smaku kawy.


Wcale się nie spóźniłam. To po prostu jakieś zawirowania w czasie i przestrzeni, wiecie ock. 




4 komentarze:

  1. Przeczytałam całość, ale i tak powiem parę słów os siebie. Na początek część i chwała Ci za to, że dajesz poznać innym ten dobry kawałek ff! Itachi się dopiero rozkręca, ale już teraz pokazuje rogi xd A scena z "pogrzebem" było genialna. Nawet jeśli czytałam ją drugi raz, to nada rechotałam z ich reakcji xd

    Wiemy ock, czasoprzestrzeń się zakrzywia, kiedy zaczynasz czytać ficzki lub przeglądać arty. I know, girl.

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie jest takie powolne, baaardzo powolne rozkręcanie się. I to chyba spodobało mi się najbardziej, że nie było nic narzuconego na już. A sam aspekt komediowy to dla mnie złoto i diamenty, fuck, tak bardzo się śmiałam, zarówno jak czytałam po raz pierwszy, jak i kiedy tłumaczyłam ten rozdział XDDDD

    Jak dobrze, że mnie rozumiesz, girl. To bardzo trudna sytuacja jest. Badzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja właśnie przeczytałam xD
    Co ja właśnie za art zobaczyłam xD

    OdpowiedzUsuń