Rozległ się cichy chrzęst, który ostrzegł ją, że nie jest już sama. Spojrzała w obrączkowe oczy ich starożytnego wroga. Jej uśmiech nie osłabł, choć im dłużej utrzymywali kontakt wzrokowy, stawał się mniej zwierzęcy. Uniósł brew, a na jego ustach pojawił się mały uśmieszek; stwierdziła, że skoro ma za chwilę umrzeć, może przyznać rację swoim zdradzieckim myślom - był bardzo przystojnym mężczyzną.
Do diabła, wszyscy Uchiha byli przystojni.
Lekkomyślna brawura była wspaniała.
Roztrzaskanie wroga było znacznie łatwiejsze, kiedy zaakceptowała, że umrze w tym miejscu. Ostateczna bitwa była rozstrzygająca i wygrała ją. Ciała porozrzucane po kraterach, które tworzyła, zasłużyły na niemal dziki uśmiech. Naruto miał teraz drogę, której potrzebował i była w stanie pokonać armię wrogów w jego sprawie. Sprawie, w którą wierzyła i za którą walczyła - i za którą miała teraz umrzeć.
Rozległ się cichy chrzęst, który ostrzegł ją, że nie jest już sama. Spojrzała w obrączkowe oczy ich starożytnego wroga. Jej uśmiech nie osłabł, choć im dłużej utrzymywali kontakt wzrokowy, stawał się mniej zwierzęcy. Uniósł brew, a na jego ustach pojawił się mały uśmieszek; stwierdziła, że skoro ma za chwilę umrzeć, może przyznać rację swoim zdradzieckim myślom - był bardzo przystojnym mężczyzną.
Do diabła, wszyscy Uchiha byli przystojni.
— Myślę, że twój cel jest honorowy — słowa wypadły z jej ust, zanim naprawdę się nad tym zastanowiła, ale do diabła, przecież umierała. — Nie jest to coś, w czym chciałabym mieć swój udział, ale ponieważ odchodzę z tego świata, to mogę ci przyznać, że nie jest to taki zły pomysł.
— To bardzo samolubne z twojej strony. Nie martwisz się o swoich przyjaciół?
Jej uśmiech lekko osłabł przez jego rozbawiony ton.
— Najpierw będziesz musiał ich wszystkich zabić — powiedziała, a jej oczy lekko zatrzepotały. Tępo zauważyła, że oddychanie stawało się coraz trudniejsze. — Pamiętam wszystkie historie o tobie— dodała, nie będąc pewną, do czego zmierza, jednak nie mogła jeszcze zamknąć ust.
— O tym jaki jestem okropny, prawda? - zaśmiał się, a ona odpowiedziała mu tym samym, zanim nieustraszenie spojrzała mu prosto w oczy.
— Nie — jej głos stawał się coraz cichszy, nieważne jak bardzo walczyła o to, by był słyszalny.
— O tym, jak niesprawiedliwie byłeś traktowany. Przykro mi i przepraszam za wszystko, przez co przeszedłeś.
Zamknęła oczy, gdy poczuła, że znika. Nie zauważyła jego lekkiego zdziwienia, który przemknął po jego twarzy. Stał tam z nią, gdy jej życie zaczęło blaknąć i gdyby nie było tak niesamowicie cicho, mógłby nawet zatęsknić za jej kolejną przemową.
— Hej — wychrypiała Sakura, gdy jej gardło nagle zaschło. Wciąż czuła tam Madarę i była niemalże zadowolona, że jeszcze nie odszedł. Chociaż nie chciała tego przyznać, bała się. Śmierć była nieznana; nie była w stanie zapytać żadnego ze wskrzeszonych shinobi, jak jest po drugiej stronie.
— Jaka jest śmierć?
Madara poczuł dziwne skręcenie w klatce piersiowej, gdy spojrzał na stale blednącą kunoichi. Jej pytanie go zdenerwowało - zwłaszcza sposób, w jaki je zadała. Okazywała mu wrażliwość, jakby byli starymi przyjaciółmi, a nie wrogami. Nie było to tak obrzydliwe, jak próbował to sobie przedstawić.
Nie okłamałby jej. Nie dlatego, że go to obchodzi - tak czy siak ona umrze, a on będzie bardzo żywy, więc nie dowie się, czy zranił jej uczucia. To dlatego, że z natury był szczery. Owszem, również manipulujący i przebiegły, ale przede wszystkim szczery.
— To jak spanie — podsumował, marszcząc brwi, kiedy jej oddech stał się płytki. — Jest ciemno, ale ciepło. Wygodnie.
Nastąpiła przerwa, zanim znalazł się obok niej na kolanach, niezgrabnie poklepując dłoń, która spoczywała na jej brzuchu. Ku jego łagodnemu zaskoczeniu chwyciła go za rękę z taką siłą, że prawie nie zdawał sobie sprawy z tego, że drży; przyszło mu do głowy, że się boi.
— Nie ma się czego bać.
Madara zbeształ się za miękkość jego głosu, ale jej uścisk na jego dłoni powoli się rozluźniał i wiedział, że odchodzi. Nie zabiłoby go okazanie odrobiny litości dla samotnie umierającej różowowłosej dziewczyny.
— Powodzenia — wyszeptała podczas jej ostatniego wydechu i prawie poczuł żal. Jej ręka była bezwładna w jego, ale czekał jeszcze chwilę, zanim ułożył kilka znaków dłoni; jej ciało zniknęło z pola widzenia w małej chmurce dymu. Wstał z łatwością, zanim ruszył dalej, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie poinformował siły alianckie, że przebywał w jednym z ich obozowisk i uznają dostarczenie ciała za kpinę. Ale dziwna różowowłosa dziewczyna znałaby prawdę i tylko to go obchodziło.
Madara przypuszczał, że da mu ten sam słodki, zadowolony uśmiech, który zdobił jej twarz, kiedy ją znalazł. Odchodząc, zignorował ukłucie w piersi. Opłakiwał ją w swoim sercu jako jedną z dobrych w tym przeklętym świecie, ale nie było mu przykro. Była zagrożeniem dla jego planów - musiał jednak przyznać, że był zaskoczony jej wyznaniem, że nie przeszkadzały jej jego ideały wobec świata, dopóki nie była ich częścią - i należało się nią zająć.
Madara Uchiha nie żałował.
W jakiś sposób wiedział, że ona też nie.
Hi! Z tej strony Eri, witam po krótkiej przerwie XD Odpoczęliście ode mnie trochę? Tak, nie? No cóż, wracam na chwilę z tym, co najbardziej lubię - Madara, umierająca Sakura, wojna. Moje klimaty, totalnie.
Nie mam pojęcia kiedy znowu coś wstawię, aleee postaram się za dwa tygodnie z czymś tu zawitać.
Buziaki! I szczęśliwego Nowego Roku!
Ooo bardzo fajny ficzek. Taki króciutko aż chce się więcej w tym klimacie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś chociaż na moment!
Spokojnie, jeśli chodzi o klimat umierania, kolejna partówka ode mnie również będzie to prawdopodobnie zawierała XD
UsuńBuziaki!
Oh. Spodziewałam się szalonych pocałunków A dostałam śmierć! Jak tak można...
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na krótki ficzek, właściwie składający się z jednego fragmentu. Zawsze podziwiam ludzi ktorzy potrafią czynić takie rzeczy zapełniwszy tylko jedną stronę A4...
💙💙
TEMCIA! Ja i śmierć to jedność, sama powinnaś wiedzieć! Myślałam,że już mnie dobrze znasz!
UsuńAaaaaaaaaaaaa! *nie wie dlaczego krzyczy, one-shot wyrwał ją ze strefy komfortu*
OdpowiedzUsuńTo było tak w moim stylu, całkowicie kocham, całym serduchem. Nie tylko dlatego, że jest tam Daddy, ale też dlatego, że jest tam TAKI Daddy. Bo bardzo podobało mi się ukazanie go w poniekąd ludzki sposób. Sama wiesz jakiego zimnego egoistę, popranca lub ucieleśnienie zła potrafią z niego robić. A tutaj mamy tak oto Madare, który dąży, ale nie jest w tym bezmyślny. Podobało mi się stwierdzenie (parafrazując), że nawet jeśli jest manipulatorem, to przede wszystkim najpierw szczery. No i Sakura była fajna, taka dojrzała. Wiedziała, że to jej koniec, więc nie było sensu w ślepej nienawiści, skoro jej nie czuła. Powiedziała jak widzi jego plan i tyle. Ktoś może się pluć, że hur dur, WIERNOŚĆ DLA KONOHY. A ja widzę tych wszystkich dojrzałych shinobi właśnie w taki sposób - już przejadły im się wielkie idee, bo tak naprawdę zawsze walczyli w czyichś wojna, podchodzą do tego z większym dystansem. Nawet jeśli na szali jest ich życie, to zdążyli do tego przywyknąć.
Miło, że wróciłaś, nawet jeśli tylko z doskoku. I to z taki tekstem ^^
Gdzieś w środku wiedziałam, że będzie ci się podobała taka tematyka XD Nie tylko ze względu na to, że jest tu Daddy, ale ogólnie. Bardzo lubię taką kreację tej dwójki.
UsuńBardzo mi miło, że jesteście takie kochane! Muszę częściej znikać w takim razie XDDD