niedziela, 15 marca 2020

1.1. Wyjście z Pustki

Sasori widział już przerażenie na ich twarzach, gdy zdali sobie sprawę, że skrzywdzili - nie, zamordowali – swoją koleżankę z drużyny na jeden z najstraszniejszych możliwych sposobów. Spojrzał na osobę, która najprawdopodobniej będzie jego jedynym towarzyszem w tym niekończącym się zapomnieniu. Może to nie było takie złe. Wcześniej miał do niej pretensje, ale już dawno doszedł do wniosku, że tak widocznie musiało się stać. Shinobi byli narzędziami do wykonywania misji i musiał przyznać, że jego śmierć nie była całkowicie jej winą.



 OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE. JEST TO TYLKO JEGO
TŁUMACZENIE

Autor: writer168

Tytuł oryginału: Stumble

Link do oryginału: [LINK]

Opis autorki: Sakura chciała umrzeć. Sasori nie miał nic przeciwko pozostaniu martwym. Ale wydawało się, że los miał dla nich inne plany, ponieważ kiedy budzą się młodsi, z krwią pulsującą w żyłach, muszą pamiętać, jak żyć. 

 

Rozdział 1 - Wyjście z Pustki

 

    Sakura otworzyła oczy na niebiesko - srebrne niebo.

    - Och? Myślałem, że wytrzymasz trochę dłużej – zadumał się wyniosły głos. Sakura usiadła krzywiąc się, potarła tył głowy i zerknęła na otoczenie. W końcu jej wzrok padł na osobę, która ją powitała. Zmarszczyła brwi, gdy powoli układała sobie w głowie, co dokładnie się wydarzyło.

    SAKURA-CHAN!

  „Sa…Sakura? Nie…nie…NIE! SAKURA! Obudź się - przepraszam! Nie chciałem…ja…”

   Kiedy wreszcie zrozumiała, oczekiwała na ciężkie uczucie w dole brzucha. Zamiast tego miała wrażenie, że z jej ramion został zdjęty cały ciężar. Poczuła, że ukończyła swoją misję i teraz nie musi już nic robić. Zanim westchnienie wydostało się z jej ust, na jej twarzy pojawił się uśmiech.

   - To zaszczyt słyszeć to od Ciebie – wyszeptała. – Gdzie dokładnie jesteśmy, Sasori – san?

   Zaśmiał się ze swojego miejsca obok niej i wskazał na odcienie kolorów, które płynęły swobodnie wokół nich.

   - To jest Pustka. Ludzie przychodzą tutaj, gdy nie mogą przejść dalej – powiedział. Sakura rzuciła mu zdziwione spojrzenie.

    - Więc czyściec?

  - Niezupełnie. Czyściec to miejsce, w którym ludzie odpokutowują za swoje grzechy przed pójściem do nieba. Pustka nie jest żadnym z nich. Powiedziałbym, że jest tym samym co czyściec, ale my nigdzie się nie wybieramy. To jest nasz ostateczny cel, ale nie wierz mi na słowo. To bardziej teoria niż fakt - kontynuował. Przyciągnęła nogi do piersi i oparła brodę na kolanach.

    - Wierzę Ci. W końcu musiałeś mieć dużo czasu na przemyślenia.

    Przez chwilę milczała.

    - …ile masz lat? – zapytał Sasori.

    - Dwadzieścia trzy.

    Odwrócił od niej głowę i skrzywił się. Naprawdę spodziewał się, że będzie żyła znacznie dłużej niż zaledwie osiem lat po jego śmierci. Wiele przed sobą miała, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Haruno Sakura była wyjątkowo silną kunoichi o wielkim potencjale. W ciągu swoich ostatnich sekund życia wiedział, że pewnego dnia będzie taka jak Tsunade.

    Najwyraźniej się mylił.

   - To była Czwarta Wielka Wojna Shinobi. Szalała przez siedem lat. Ludzie umierali, wioski były niszczone i nikt nie miał nadziei – zaczęła. Jej oczy stały się niesamowicie odległe – Wielu moich przyjaciół już zmarło. Neji, Ino, Choji, Lee… byłam głównym medykiem na polu bitwy. W namiotach gromadziło się tyle ciał, że co tydzień powiększaliśmy obóz. To znaczy, do czasu, kiedy został on zbombardowany. Byłam jedyną, która to przeżyła.

    Przebywanie w Pustce przez lata dało Sasoriemu zbyt dużo czasu na myślenie. Dzięki temu miał okazję zastanowić się nad każdą decyzją, jaką kiedykolwiek podjął i każdą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobił. Kiedy minęły trzy ziemskie lata, zdał sobie sprawę ze wszystkich swoich błędów: nie wybaczył babci, zabił Komushi, zamienił się w lalkętworzył ludzkie kukiełki… Było tego znacznie więcej, ale te cztery były absolutnie najgorszymi rzeczami.

    Sakura kontynuowała swoją historię.

    – I stało się to dopiero po drugim roku bitwy. Zrobiłam wszystko, co mogłam, ale w piątym roku zrezygnowałam ze wszelkiej nadziei na zakończenie wojny, jednak nadal wykonywałam swoją pracę. Zapach zwłok stał się umową na całą dobę, ludzie nadal umierali…Po prostu nie mogłam już znaleźć do tego serca. W siódmym roku wszystko wyglądało niewiarygodnie jasno. Po raz pierwszy od dwóch lat szukałam Naruto i znalazłam go walczącego z Sasuke na śmierć i życie. Naruto był przyszłością Konohy…nie mogłam pozwolić mu umrzeć. Wskoczyłam między nich.

    Postukała się w pierś, a potem w brzuch.

    - Rasengan w brzuch, chidori w serce.

   Sasori widział już przerażenie na ich twarzach, gdy zdali sobie sprawę, że skrzywdzili - nie, zamordowali – swoją koleżankę z drużyny na jeden z najstraszniejszych możliwych sposobów. Spojrzał na osobę, która najprawdopodobniej będzie jego jedynym towarzyszem w tym niekończącym się zapomnieniu. Może to nie było takie złe. Wcześniej miał do niej pretensje, ale już dawno doszedł do wniosku, że tak widocznie musiało się stać. Shinobi byli narzędziami do wykonywania misji i musiał przyznać, że jego śmierć nie była całkowicie jej winą.

   - Sasori- san?

   Spojrzał na nią.

   - Będąc tutaj tak długo, czy chciałeś kiedyś zmienić przeszłość? – zapytała. Sasori wzruszył ramionami.

   - Chciałbym, gdybym mógł, ale jacy shinobi zasługują na drugą szansę?

   Ci, którzy są w stanie dokonać zmiany.

   Ich głowy wystrzeliły w kierunku nieznanego głosu, a oczy skanowały nieskończoną przestrzeń wokół nich. Ale nikogo nie było. Strumień dymu pojawił się przed nimi i odsłonił dwa identyczne nieśmiertelniki z kanji czasu oraz turkusowy zwój. Sasori i Sakura wymienili spojrzenia.

   Głos wrócił.

   Weźcie naszyjniki, a następnie załóżcie je. Przeczytajcie zwój, który przywróci utracone życie. Ale ostrzegam - droga się zmieni. Zostawcie to, co już zostało poprawione. Poprawcie to, co zostało zepsute w przeszłości. Stwórzcie przyszłość, która na pewno będzie trwała.

   Sasori podniósł naszyjniki, podając jeden z nich Sakurze i otworzył zwój. W środku były tylko dwa zdania. Nagle ich głosy zabrzmiały zgodnie, ale żadne z nich nie miało nad tym kontroli.

   - Zabij mnie raz, ale nie zawiedź mnie dwa razy. Zabierz moją śmierć i oddaj moje życie.

   A Pustka znów była pusta.



    Witam Was moi drodzy. Dawno, ale to bardzo dawno temu nie byłam podekscytowana tak jak teraz.Nie jest to moje, tak jak już zaznaczałam. Znalazłam to opowiadanie i byłam nim oczarowana. Pomyślałam wtedy - cholera, to powinno przeczytać więcej osób. Zwłaszcza, że czegoś o podobnej tematyce nie czytałam - przynajmniej jeśloi chodzi o polskiego bloggera.

Tak narodził się mój pomysł. Opublikuję tutaj historie innych, zagranicznych autorów. Historie, które często sprawiały, że nie spałam po nocach, byleby tylko doczytać wszystko do Epilogu. Tak więc prezentuję wam pierwszą z nich. Kolejne są już wybrane, więc czekajcie, ponieważ - moim zdaniem - warto!

No kochani, to co? Do napisania?  Mam nadzieję, że wkrótce się spiszemy! ♥


6 komentarzy:

  1. Kurcze, to było za krótkie!
    Serio!
    Jeszcze by się trochę o tym poczytało...
    Ja to właściwie jestem fanką lania wody więc śmiało zrobiłabym z tego 30 stronicowy esej XD
    Bo generalnie pomysł super :D W ogóle całą ta zajawka na spotkanie po śmieci, poznanie się bliższe z Sasorim, krótka rozmowa.
    Koniec trochę zastanawiający i właściwie - obiecujący kontynuacje. Na prawdę można by z tego zrobić fajne, przynajmniej kilku częściowe opowiadanko. Pomyśl o tym! :D Prolog, jakoby, już masz i mniej więcej nakreśloną sytuację w Świecie Ninja także :) Temat trudny, bo trzeba się dużo namyślić i nagimnastykować, żeby zasklepić to w jedną całość no ale.. Czego się nie robi dla Sasoriego i Sakury! :> :>

    Pozdrawiaaaaaaam!
    I czekam na parodię. Serio. Kocham sie śmiać xd

    Temira ♥

    W ogóle szacun, że tłumaczysz obcojęzyczne historię. Ja bym tak nie potrafiła :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze jestem troszkę w szoku, że Ci się spodobało XD Zwłaszcza, że w tej historii nie ma i nie będzie żadnego parowania XD

      Kochana, to opowiadanie ma ponad 70 rozdziałów xDD Ja sama kiedy trafiłam na ten rozdział, miałam nadzieję, że są jeszcze dalsze części, bo pomysł bardzo, ale to bardzo mi się spodobał. A kontynuacja to w mojej opinii cudo. I tak jak sama zaznaczyłaś - temat jest trudny, sama bym się tego nie podjęła, więc autorka tym bardziej ma u mnie wielkiego plusa.

      Na drugą historię raczej długo nie będzie trzeba czekać, bo chciałam dodać 1 rozdział za jakis czas, tak żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. A tam... No cóż, być może to kwestia mojego dziwnego poczucia humoru, ale pierwsze rozdziały działały na mnie jak głupi jaś XDDDD

      Samo tłumaczenie nie jest trudne, zawsze jest Google tłumacz, chociaż czasem jak mi tłumaczył to zastanawialam się czy się śmiać czy płakać XDDD

      Również pozdrawiam i baaaardzo dziękuję za twój komentarz ❤️
      Eriko

      Usuń
  2. Okay, ale "właściciela powitania" brzmi źleee xD Wiem, co miałaś na myśli, ale chyba dosłowne tłumaczeni tu nie przejdzie. Może coś w stylu "osobę, która ją powitała" "witającego" (to tez jest dziwne xd) "mężczyznę, z którego ust padło powitanie". Kurde, nie wiem czy potrafiłabym tłumaczyć, za dużo chciałabym w tym zmienić.

    Historia fajna. Wszystko mi pasuje — od spokojnego Sasoriego, który miał czas na przemyślenie swoich grzechów, po Sakurę, która miała dość wojny, tylko te cholerne "Sasori-san"! Nie wiem co autorka myślała, ale to tak mi nie pasuje do ich wyobrażania, że szok xD

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem u mnie polega na tym: ja wiem, co autorka miała na myśli, sama wiem, co mam na myśli, ale nie mam pojęcia jak to ładnie ubrać w słowa po polsku. I tak jest wszędzie: a nie chcę zbyt wiele zmieniać, bo to nie jest moje (chociaż czasem nie mogę się oprzeć).

      Hahaha, szczerze Ci napiszę, że sam Sasori i jego relacja z Sakurą jest dosyć...specyficzna? Dziwna? Mało kanoniczna w każdym bądź razie, ale jakoś bardzo ją polubiłam.

      Uściski również!

      Usuń
  3. Dobra,zaczynamy maraton esejów...
    Tutaj, niestety, eseju nie zostawię, bo tekst był za krótki. Mimo to, wciągnął mnie bez reszty. Już po pierwszych zdaniach mam pytanie - Kto krzyczał? Kakashi czy Naruto? Później już było tylko gorzej z tymi pytaniami, dobrze że na jedno odpowiedział Sasori. Podobało mi się rozciągnięcie wojny na siedem lat, choć w kanonie raczej nie byłoby to możliwe... Szkoda mi ferajny, ale jednocześnie jestem ciekawa kto stał za bombardowaniem. Ku...rde, więc to jednak Naruto na spółkę z Sasgejem zabili Sakurę - skończeni idioci. Nie rozumiem tylko dlaczego Sakura trafiła do Pustki, skoro, w przeciwieństwie do Sasoriego, miała czyste sumienie? Rety, nie cierpię prologów, bo zazwyczaj więcej w nich pytań niż odpowiedzi - tak wiem, że rola prologów polega na zaciekawieniu, ale kurde... Mam już dość tych pytań. Ten motyw ze szczerą odpowiedzią Sasoriego na pytanie Sakury i pojawienie się zwoju oraz naszyjników skojarzył mi się z końcówką Pottera. Cóż, to chyba wszystko co chciałam tutaj napisać - lecę czytać i komentować dalej. Ściskam i całuję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja słodka Ginny, ja czekałam na Twój komentarz, ale nie sądziłam, że zaczniesz od samego początku! Niezmiernie mi miło ❤️

      Ten Prolog sam w sobie bardzo mnie zachwycił właśnie przez pytania oraz - nie ukrywam - to, że zmarła. Wiesz, jak bardzo kocham taki motyw. I mogę Ci zdradzić, że dowiemy się kto tak krzyczał, ale to dużo, dużo później.

      Oczywiście sam motyw wojny jest bardzo ważny w dalszej fabule, a z czasem będzie więcej pytań niż odpowiedzi. Chyba właśnie to pokochałam w tym ff; element zaskoczenia.

      Jeśli chodzi o tą ostatnią scene:również skojarzyło mi się z HP, chociaż nadal nie było to to samo.
      Mam nadzieję że będzie Ci się podobało to, co znajdziesz dalej!

      Buziaki ❤️

      Usuń