Pierwszym instynktem byłoby bieganie po pokoju ze łzami w oczach w podziękowaniu bogom za możliwość naprawy przyszłości i powrotu do życia. Powinna być przepełniona radością i szczęśliwa z obecnej sytuacji, bo to wszystko było nierealne. Ale nie czuła się tak. Była…neutralna. Nie szczęśliwa, nie smutna. Po prostu tam była.Pusta, z resztkami ognia w jej duszy.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE. JEST TO TŁUMACZENIE FF INNEGO AUTORA.
Autor: writer168
Tytuł oryginału: Stumble
Link do oryginału: [LINK]
Dziękuję autorowi za zgodę na tłumaczenie ♥
Opis autora: Sakura chciała umrzeć. Sasori nie miał nic przeciwko pozostaniu martwym. Ale wydawało się, że los miał dla nich inne plany, ponieważ kiedy budzą się młodsi, z krwią pulsującą w żyłach, muszą pamiętać, jak żyć.
Rozdział 2 - Pięć i dwadzieścia
Sasori otworzył oczy i rozejrzał się. Pokój, w którym się
znajdował, był zagracony drewnianymi częściami ciała i planami. Odwrócił wzrok
na swoje dłonie, które kilka razy otworzył i zamknął.
Brak połączeń marionetkowych.
Podniósł się z łóżka i trochę dłużej obserwował pokój.
Szklany pojemnik stał na biurku, a drewniana łuska wisiała w kącie pokoju.
Nostalgia wypełniła mu żyły, gdy sięgnął piaskowanego policzka marionetki. To
życie minęło.
Podniósł z biurka zużyty zwój magazynowy i zapieczętował w
nim swoją kukiełkową postać.
Nie zamierzał się w to zanurzyć po raz drugi. Opuścił swoje
kwatery i przeszedł przez bazę, identyfikując wszystkich członków. Brak
Itachiego. Brak Deidary. Brak Hidana. Sasori zatrzymał się w połowie kroku, gdy
zdał sobie sprawę z trudnej sytuacji.
Jestem w przeszłości, jak powiedział wiersz… W
przeszłości. Ale jeśli świat wygląda następująco, to jak zmieniła się droga?
Orochimaru zauważył go w korytarzu i uniósł rękę na
powitanie.
- Nad czym się zastanawiasz? Musimy uzyskać informacje o
możliwym partnerze Kisame-kun – powiedział.
- Uchiha Itachi? – zapytał Sasori. To prawda, że zbierali
informacje o nowych członkach z dużym wyprzedzeniem, ale czy to nie było zbyt
wcześnie?
Orochimaru zamrugał i uniósł brew – Te toksyczne opary nie
dostały się do twojej głowy, prawda? Lider poinformował nas dziesięć minut
temu. Szukamy Deidary z Iwagakure, rosnącego eksperta w dziedzinie materiałów
wybuchowych - wyjaśnił. Sasori zmarszczył brwi z dezorientacji. Nie, to nie w
porządku. Deidara był jego partnerem po odejściu Orochimaru. Do diabła, to
Itachi z nim walczył i zdecydował o losie tego bachora.
- A co z Uchiha Itachi? Czy nie braliśmy go pod uwagę?
- Rozmawialiśmy o nim dwa tygodnie temu, nie pamiętasz? Nie
ma absolutnie żadnej możliwości, aby mógł się zbuntować. Jest pacyfistyczny, a
Klan Uchiha jest dla wioski zbyt ważny. Szczerze, Sasori - westchnął Orochimaru
– Gdzie zgubiłeś swój mózg? Może powinieneś częściej wychodzić na świeże powietrze.
Odwrócił się i machnął ręką do przodu.
- Teraz chodź, wychodzimy.
Wtedy Sasori uświadomił sobie jedną rzecz. Orochimaru był
inny - trochę bardziej rozmowny, wyluzowany i trochę mniej przerażający, o ile
to w ogóle możliwe.
- Chodź tutaj, laleczko! – krzyknął Kisame – Myślałem, że
nie lubisz zmuszać ludzi do czekania!
Wyrwał się z zamyślenia i poszedł korytarzem, spotykając się
z Kisame i Orochimaru w lesie.
- Jak długo będziemy czekać, aż wprowadzimy Dedarę do
organizacji? – zapytał. Orochimaru rzucił mu lekko zirytowane spojrzenie.
- Wow, naprawdę nie słuchałeś na spotkaniu, prawda? Będziemy
czekać jeszcze jakieś sześć lat.
- Sześć? Dlaczego tak długo?
- Cóż – dodał Kisame – to dlatego, że dzieciak ma tylko
osiem lat.
Oczy Akasuny rozszerzyły się. Jeśli Deidara ma dopiero
osiem lat… Chwila. Ile lat ma Sakura?!
::
Spojrzała na siebie w lustrze o bezbożnej czwartej nad
ranem. Niebo na zewnątrz nadal było ciemne, a reszta wioski jeszcze się nie
obudziła. Włosy Sakury były krótkie i rozczochrane, a wszystko w niej wydawało
się… małe. Jej pokój był różowy i zasypany pluszowymi zwierzętami na łóżku i
podłodze.
- Mam pięć lat – wyszeptała do siebie – Zadziałało, ale
jestem zdecydowanie zbyt młoda…
Pierwszym instynktem byłoby bieganie po pokoju ze łzami w
oczach w podziękowaniu bogom za możliwość naprawy przyszłości i powrotu do
życia. Powinna być przepełniona radością i szczęśliwa z obecnej sytuacji, bo to
wszystko było nierealne. Ale nie czuła się tak. Była…neutralna. Nie szczęśliwa,
nie smutna. Po prostu tam była.
Pusta, z resztkami ognia w jej duszy.
- Pięćdziesiąt dwa zgony w tym tygodniu – poinformowała
Shizune – czterdzieści osiem z nich jest niezidentyfikowanych.
- Spal czterdzieści osiem.
- Co?! Sakur-
- Nie mamy czasu, aby ich pochować, Shizune-senpai –
dodała monotonnie Sakura. – Ludzie giną każdego dnia. Musimy skupić się na tych,
którzy wciąż żyją i mają szansę, a nie na tych, którzy już odeszli.
Shizune patrzyła na nią zamrożona z szeroko otwartymi
oczami. Kiedy nie wykonała żadnego ruchu, aby wykonać rozkaz, Sakura westchnęła
i podwinęła rękawy.
- W takim razie nieważne – powiedziała, kierując się w
stronę wyjścia. – Sama je spalę.
Sakura bardzo szybko dowiedziała się o swojej roli głównego
medyka. Była po dobrej stronie – lub po tej, którą uważała za dobrą – ale każda
minuta uderzała w nią. Z każdą minutą wojna pozbawiała ją naiwności. Jej
nadziei. Jej przekonań. Jej radości.
Wojna okaleczała ją przez siedem lat.
Nie tylko wojna, ale także…
Sakura szybko potrząsnęła głową i wycofała się, przesuwając
palcami po szyi i nie znajdując okropnej blizny.
Nie było absolutnie żadnego sposobu na to, aby odzyskała
wszystko co straciła, bez względu na to, jak długo będzie na tym świecie. Z
westchnieniem zgasiła światła i wczołgała się z powrotem do łóżka. Miała pięć
lat. Mogła poświęcić trochę czasu sobie i wyzdrowieć.
Tego ranka po raz pierwszy od siedmiu lat leżała w
prawdziwym łóżku.
Obudziła się zaledwie cztery godziny później, czując się wyczerpana,
ale całkowicie wypoczęta, co dziwne. O tej godzinie jej rodzice będą
przygotowywać się do pracy. Mimo, że oboje jej rodzice byli geninami, z
łatwością podjęli pracę cywilną. Jej mama była nauczycielką, a ojciec
kucharzem. Sakura miała więc trochę czasu i przez chwilę się zastanowiła.
Pierwszą rzeczą, którą musiała zrobić było znalezienie
Sasori’ego. Musiała się upewnić, że wciąż pamięta wszystko, co się wydarzyło i
porozmawiać z nim o rzeczach, które powinni zmienić.
Po drugie, musiała objąć zasięgiem Konohę. Zapoznać się z
otoczeniem.
Po trzecie, musiała się dowiedzieć, co się zmieniło.
Ktokolwiek był w Pustce, powiedział, że „droga się zmieni”. Co mogło się zmienić?
Sakura położyła się w łóżku i udawała, że spała, gdy wykryła
chakrę rodziców, która kierowała się w jej stronę. Drzwi skrzypnęły, a jej
rodzice weszli do środka.
- Sakura-chan, mama i tata idą do pracy – powiedziała Mebuki.
Sakura przewróciła się i potarła oczy – Mhmokey.
- Akiyama-san z sąsiedztwa od czasu do czasu będzie cię
sprawdzać, jak zawsze – dodał Kizashi – Bądź grzeczna, dobrze?
Skinęła głową w odpowiedzi. Oboje pocałowali ją w czoło, po
czym wyszli z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Kiedy Sakura była pewna,
że została sama, wyślizgnęła się z łóżka, żeby się przebrać. Zawartość jej
szafy nie dawała jej wielu opcji, więc zdecydowała się na czerwoną koszulę i zielone
szorty, podobnie do tego, co miała na sobie w Akademii.
Po utworzeniu klona, by nie sprawiać problemów Akiyamie-san,
otworzyła okno i wyskoczyła.
::
Sasori z westchnieniem wpatrywał się w mapę. Podejrzewał, że
Iwa jest dość daleko od Konohy. Daleko, ale na pewno nie najdalej. Podróż
zajęłaby może z tydzień? Nie tak źle. Mógł wysłać wezwanie, dopóki nie był w
stanie sam odwiedzić Sakury. Lekkie śpiewy wytrąciły go z planu, sprawiając, że
patrzył na drzewa.
Ach, minęło trochę czasu, odkąd widział ptaki.
- Czy… wszystko w porządku? – zapytał go ostrożnie Kisame.
Sasori odpoczywał przez ostatnie dziesięć minut i wyglądało to tak, jakby
podziwiał naturę.
- Oczywiście. Dlaczego miałoby nie być?
Kisame i Orochimaru wymienili spojrzenia.
- To nic - odpowiedział Orochimaru – Tak jak mówiłem… Zaczekamy
do zmroku, aż infiltrujemy wioskę. Myślę, że do tego czasu zostały nam cztery
godziny.
Oboje czekali na zirytowany komentarz na temat tego, jak nie
powinni marnować czasu, ale Sasori wrócił do gapienia się na to, co znajdowało
się wokół niego i nad nim, od czasu do czasu dotykając drzew lub trawy. Kiedy
podniósł wzrok, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Natura jest ładna.
Kisame się zakrztusił.
::
Uchiha Mikoto szła ulicą z książkami na rękach. Matriarcha
nalegała, aby mogła wyjść poza wioskę sama, bez swoich synów lub kogoś, kto by
jej towarzyszył. Poszła do biblioteki tylko po to, aby wypożyczyć książki dla
Itachiego i Sasuke. Ale może nie powinna była odmawiać pomocy. Książki były
ułożone tak wysoko, że ledwo widziała otoczenie, nie wspominając o utrzymaniu
równowagi podczas chodzenia. Radziła sobie całkiem nieźle, dopóki ktoś na nią
nie wpadł.
Książki zaczęły latać w każdą stronę i zanim Mikoto zdążyła
je wszystkie odzyskać, małe ręce wystrzeliły z niewiarygodną prędkością, aby
złapać niektóre z nich, podczas gdy stopa złapała kolejne. Oczy Mikoto
skierowały się na młodą dziewczynę, która w cudowny sposób zdołała zrównoważyć
książki na rękach, głowie i stopie.
- Upuściłeś je, oba-san?
- Och, dziękuję kochanie!
Mikoto pośpiesznie złapała wszystkie książki, zanim uśmiechnęła
się do dziewczynki z wdzięcznością. Wyglądała, jakby była mniej więcej w wieku
Sasuke.
- To było imponujące. Czy uczęszczasz do Akademii?
Sakura potrząsnęła głową – Jeszcze nie. Jestem jeszcze za
młoda. Kaa-san mówi, że będę mogła do niej dołączyć w przyszłym roku –
odpowiedziała. Spojrzała przed siebie, po czym uśmiechnęła się uprzejmie – Muszę
już iść. Bądź ostrożniejsza oba-san. Uważaj na siebie.
Pomachała starszej kobiecie, po czym ruszyła dalej ruchliwą
ulicą. Mikoto z ciekawością zauważyła, że dziewczynka nie wydała ani jednego
dźwięku, gdy szła.
Od Eriko: Ten gościu na artach jest tak piękny, że miałam ochotę wrzucić ich co najmniej 5. Więc jeśli przy moich kolejnych postach będzie cały czas on, to wybaczcie mi proszę XD
Rozdział po świętach jest? Jest. Odrobiłam pracę domową, chociaż przyznam szczerze, że strasznie mi się nie chciało. Nie mniej jednak, to nadal fajniejsze niż przepisywanie wykładów czy pisanie pracy licencjackiej XD.
Jak się podoba? Bo jak dla mnie Sasori jest mooocno dziwny i trudno mi się przyzwyczaić do niego w takim wydaniu. Co do Sakury; czeka nas jeszcze kilka niespodzianek. Nie mogę się doczekać momentu, w którym tak wiele się wyjaśni.
Buźka ♥
Oj jest dziwny, a jeszcze dziwniejszy będzie przy próbie "gotowania" makaronu xDDDDDDD
OdpowiedzUsuńKocham, po protu uwielbiam ten moment, kiedy zachwyca się naturą i te WTF Kisame xD
Gdybym nie była tak w gorącej wodzie kąpana, to bym czekała na tłumaczenia tu. Bo dużo lepiej czyta się po polsku i to nie przez ten cholerny tłumacz google tylko gdy ktoś pracuje na ładnym wydźwiękiem tekstu.
Masz komentarz, dawaj Itasia xD
XDDDD
UsuńSasori w tej historii jest tak dziwny, a jednocześnie TAK BARDZO UROCZY XD
W sumie o to głównie chodziło, żeby ludzie sięgali po te cudeńka, bo warto. No a ja nie przetłumaczę tylu rozdziałów kiedy JEST TAK DUŻO PEREŁEK DO OPUBLIKOWANIA XD
Itacki nadlatuje, oczekuje na Ciebie XD
Trochę byłam zblazowana tym, że Sakura ma tutaj LOL 5 lat.
OdpowiedzUsuńI w ogóle jej to nie przeszkadza? Dorosłą osobę zamknęli w ciele dziecka, które, mało tego, WIE co się wydarzy W PRZYSZŁOŚCI.
Nic, tylko robić zakłady bukmacherskie.
Dziwne. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
No i po co ten Sasori jej szuka xD Właściwie xD
Żyje przecież.
Ja bym na jego miejscu dała sobie spokój.
No i ten komentarz apropo Deidary - że teraz ma około 6 czy 8 lat . haha
Fajnie, że już robią plany kogo sobie zwerbują xD
Czekam na moment gdy Hidan spojrzy na zegarek i powie "O! Za pół godziny pierwsza próba poczęcia Kakuzo" XD
DZIWNIE MI.
XD
Okej, zabiłaś mnie tym Kakuzu XDDDD
UsuńTy to wiesz kiedy nadejść ze swoim komentarzem XD
A to po co jej szuka Sasori będzie wytłumaczone w niedalekiej przyszłości. Tutaj trzeba sobie przypomnieć co powiedział głos w Pustce. Generalnie mieli naprawić przeszłość, chociaż droga się zmieniła. A co dokładnie? I z kim? To się okaże :D
A tak poza tym, to mi też było BARDZO dziwnie, kiedy pierwszy raz to czytałam XD
Buziaki 😘
Słodki Hatake i wszyscy ANBU!
OdpowiedzUsuńMózg mi eksplodował. Przysięgam, że to zrobił.
Nie, nie chodzi o motyw cofnięcia czasu na potrzeby historii.
Sasori i jego interakcja z resztą Akatsuki były tak dziwne, że aż absurdalne.
Natomiast interakcja Sakury z rodzicami i z samą Mikoto była przeurocza.
Lecę czytać dalej. :D
Ah tutaj aż zawędrowałaś? XD
UsuńTo wszystko.... to wszystko prawdopodobnie będzie wytłumaczone w dalszych rozdziałąch, jednak jako, że akurat tą pracę zawiesiłam, to zapraszam do oryginału :D Ja bawiłam się świetnie, a jako, że ty lubisz te klimaty, to tym bardziej polecam :D