Menu

niedziela, 2 sierpnia 2020

1.5. Czerwień


Zbladła, kiedy jego dolna warga zaczęła drżeć i znieruchomiała, kiedy rzucił się, aby przyciągnąć ją do miażdżącego uścisku. Płakał w jej ramię, trzymając ją mocno. 
    - ... Dlaczego tak bardzo ci zależy? - jęknął. Sakura objęła go ramionami.
    - Mówiłam ci, Naruto. Jestem twoją przyjaciółką.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO JEGO TŁUMACZENIE
Autor: writer168
Tytuł oryginału: Stumble
Link do oryginału: [LINK]


    Sakura przyjęła dokumenty i dowód tożsamości, zanim podejrzliwie spojrzała na uśmiechniętą twarz Genmy.
    - Wysyłasz dzieciaka, który jeszcze nie uczęszcza do Akademii, do budynku T&I. Samego. Nie piłeś ostatnio, prawda?
    Z udawanym bólem położył rękę na sercu. - Ja? Picie? Nie rań mnie, Sakura-chan. Pomyślałem po prostu, że mogłabyś to zanieść, to wszystko. Ale jeśli nie możesz, mogę wymyślić kolejną przysługę - powiedział, wyciągając rękę. Sakura bez przekonania odepchnęła jego dłoń i wsunęła teczki pod pachę.
    - Dam sobie radę - westchnęła. - Mam tylko nadzieję, że wiesz, iż możesz mieć przez to kłopoty. Czy myślisz, że Morino-san będzie zadowolony, gdy zobaczy małą dziewczynkę w swoim biurze?
    - Znasz Morino-san? - zapytał z niedowierzaniem. 
    - Nigdy go nie spotkałam, ale wiesz, ja też mam uszy.
    Nie tylko była słodkim, małym dzieckiem, ale była również dziwna. Patrzył, jak przygląda się jego dowodowi osobistemu, obracając go w tę i inną stronę tak, jakby sprawdzała, czy jest prawdziwy. Kiedy to robiła, Genma zauważył wyraz jej oczu. Przez kilka chwil wyglądały na zmęczone i oddalone. Ale to niemożliwe, prawda? To się nie zgadzało. 
    To tylko mała dziewczynka, na litość boską!
    Zanim na niego spojrzała, w jej ciemnozielonych tęczówkach błysnęło coś, czego Genma by nie załapał, gdyby jej uważnie nie obserwował.
    - Dostarczę to po tym, jak odprowadzę przyjaciół do domu - poinformowała lekko, chowając kartę do kieszeni. Na wzmiankę o "przyjaciołach" policzki Choujiego, wpatrującego się w swoje stopy, poczerwieniały. - Oddam twój dowód, gdy się znowu zobaczymy. 
    Genma skinął głową i podniósł rękę na pożegnanie, po czym ruszył ulicą. Sakura odwróciła się do Choujiego z promiennym uśmiechem. 
    - Przepraszam za to wszystko. Nawiasem mówiąc, jestem Haruno Sakura.
    Naruto podskoczył obok niej, a jego tysiąc watowy uśmiech rozjaśnił jego twarz. - A ja jestem Uzumaki Naruto, przyszły Hokage, dattebayo! - krzyknął, rozkładając szeroko ramiona. Sakura opuściła jedno z nich, aby widzieć. Wciąż zarumieniony Chouji spojrzał na nich dwoje.
    - J-jestem Akimichi Cho-Chouji... Miło was poznać N-Naruto, Sakura...

::
   Chouza był nieco zmartwiony. Shikamaru spędził dziś cały dzień ze swoim ojcem w lesie Nara, zostawiając jego syna samego. Wiedział, co inne dzieci mówiły o Choujim i jak poważnie chłopak brał te komentarze do serca, więc miał nadzieję, że nie był dręczony. Właśnie gdy miał wstać ze swojego miejsca w ganku głównego domu, usłyszał śmiech dochodzący z wejścia do kompleksu Akimichi.
  Chouza uśmiechnął się, gdy zobaczył Choujiego otoczonego przez różowowłosą dziewczynę i Uzumakiego Naruto. Znał prawdę o tym chłopcu, tak jak wszystkie głowy klanów, i nie miał nic przeciwko niemu. W rzeczywistości był bardzo zadowolony, że Chouji zdołał się z nim zaprzyjaźnić.
  - Przepraszam za spóźnienie, tou-chan - przeprosił nieśmiało chłopiec. - Naruto, Sakura i ja byliśmy... przez chwilę na huśtawkach, zanim odprowadzili mnie do domu.
    Zauważył kłamstwo, kiedy tylko to usłyszał, ale zostawił to bez komentarza. - W porządku, Chouji. Cieszę się, że poznałeś nowych przyjaciół.
    Chłopiec zarumienił się i spojrzał na swoje stopy, podczas gdy pozostała dwójka zachichotała z jego reakcji. Chouza czule poklepał go po głowie i spojrzał na niedopasowaną parę obok syna. - Czy nie chcielibyście zostać na obiad?
    Oczy Naruto rozszerzyły się w panice, gdy zbliżył się do Sakury. - N-nie, dzięki, oji-san, ja, em, już zjadłem, ttebayo - wyjąkał. Sakura zmarszczyła brwi, po czym posłała głowie klanu Akimichi uprzejmy uśmiech.
  - Przepraszam, Akimichi-san, ale obawiam się, że mam zadanie do wykonania - powiedziała, wskazując teczki na drugim ramieniu. Chouza rzucił jej zaciekawione spojrzenie.
    - Więc może następnym razem. 
    Oboje pożegnali się z Choujim i jego ojcem, Naruto nieco głośniej niż to konieczne, po czym ruszyli oświetlonymi latarniami ulicą, rozmawiając ze sobą.
   - Dlaczego ten dziwny facet zmusił cię do załatwienia dla niego jakiegoś zadania, Sakura-chan? - Chouza usłyszał pytanie Naruto. 
    - Tak, jak powiedziałam, byłam winna Shiranui-san przysługę. I on jest trochę dziwny, ale tylko trochę... - odpowiedziała. Chouza zamknął drzwi frontowe i wysłał syna na górę, aby się umył.
    Shiranui-san? Czy ona mówi o Genmie?

::
    Dzielnica, w której mieszkał, nie była tak przyjemna i bezpieczna jak w każdym innym miejscu w Konoha, jednak była oświetlona neonami i migającymi znakami. Gdy weszli w ten obszar, Naruto złapał ją za rękę i zatrzymał. - Nie musisz odprowadzać mnie do mieszkania, Sakura-chan - ostrzegł cicho. - Tutaj nie jest bezpiecznie. 
    Wtedy Sakura zdała sobie sprawę, gdzie dokładnie się znajduje. Akasen. Dzielnica czerwonych latarnii. Wściekłość wzbierała się w jej żołądku, gdy pozwoliła, aby przypomniały jej się te informacje. Miał sześć lat. Naruto miał tylko sześć lat. Uratował całą wioskę, służąc jako naczynie Kyuubiego wbrew jego woli. Był bohaterem - przyszłym Hokage! To był chłopiec, który miał uratować wszystkie Wioski i zakończyć wojnę, aby zapoczątkować nową erę pokoju. Dlaczego we wszystkich siedmiu pieprzonych piekłach, wszyscy pozwolili jemu, dziecku, mieszkać w Akasen?!
    - S-Sakura-chan? - pisnął Naruto.
    - Jak długo tu mieszkasz, Naruto? - zapytała. Jego oczy rozbiegały się we wszystkich kierunkach, jednak unikał jej wzroku. Usta Sakury zacisnęły się w mocną linię, a jej oczy były zimne jak kamień. Nie mogły zaakceptować żadnego kłamstwa. Dłoń Naruto zacisnęła się mocniej wokół jej dłoni.
   - Od... Odkąd dwa lata temu wyrzucili mnie z sierocińca. Mieszkałem trochę na ulicach, dopóki właścicielka Magnety, Mari-san, nie pozwoliła mi zamieszkać w mieszkaniu nad barem - wyznał. Sakura ugryzła się w policzek. 
    - A czym właściwie jest Magneta?
    Podrapał się w tył głowy. - Hm.. chyba bar trans-wess-tytów? - wymamrotał. - Naprawdę nie wiem, co to znaczy, ale nee-sans są dla mnie miłe, więc jest okej. Wszystko, co muszę zrobić, to pozmywać czasem naczynia lub załatwiać sprawy dla Mari-san. 
    - Pokaż mi, gdzie mieszkasz - zażądała Sakura. Naruto potrząsnął głową. 
  - Nie! A co się stanie, jeśli ktoś cię skrzywdzi, Sakura-chan? Pewnie, że możesz dokopać tym draniom, którzy dokuczali Choujiemu, ale dorośli tutaj nie są tacy jak oni!
    - Martwię się o ciebie, Naruto! - krzyknęła. Szczęka chłopca opadła odrobinę, a jego brwi uniosły się do linii włosów. - Wiem, że nie znasz mnie zbyt długo, ale jestem twoją przyjaciółką i chcę wiedzieć, czy wszystko w porządku! Teraz, kiedy wiem, że tu mieszkasz, tak bardzo się o ciebie martwię... Pozwól, że to sprawdzę. Proszę. 
    Zbladła, kiedy jego dolna warga zaczęła drżeć i znieruchomiała, kiedy rzucił się, aby przyciągnąć ją do miażdżącego uścisku. Płakał w jej ramię, trzymając ją mocno. 
    - ... Dlaczego tak bardzo ci zależy? - jęknął. Sakura objęła go ramionami.
    - Mówiłam ci, Naruto. Jestem twoją przyjaciółką.
    Kiedy się odsunął, natychmiast przeprosił za swoje łzy i smarki na jej koszuli, ale zapewniła go, że wszystko w porządku i poszła za nim do mieszkania. Szli alejkami i bocznymi uliczkami dzielnicy, zanim przeszli za różowy, oświetlony różowymi neonami budynek. Po schodach kręciła się blondynka z dwoma warkoczykami w sportowych szpilkach na platformie i obcisłej skórzanej sukience. Uniosła dwa palce z papierosem między nimi na powitanie. 
    - Yo, Naru-chan.
    - Cześć, Mari-san.
  Naruto wciągnął Sakurę po schodach i wprowadził ją do swojego mieszkania. - Cóż, oto jest, dattebayo.
  Włączył światło i zaprowadził ją do kuchni. Panował w niej absolutny bałagan, z kubkami z błyskawicznym ramenem i workami po chipsach zaśmiecającymi podłogę. Naczynia leżały w zlewie, nieumyte, a na stole było jeszcze więcej śmieci.
    - Musisz tutaj posprzątać - powiedziała śmiertelnie poważnie. Naruto zachichotał nieśmiało.
    - Hehe... może któregoś dnia, Sakura-chan - powiedział. Otworzyła jego lodówkę i zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła kilka spleśniałych marchewek. To było nie do przyjęcia. Zamknęła lodówkę z trzaskiem i odwróciła się.
    - Naruto, czy mogę przykleić naklejki wokół twojego mieszkania?
    - E-Eh? Naklejki?
    - Mhm. Naklejki.
    - Och, um... jasne. Śmiało.
    Sakura wyjęła swoje dobrze wyćwiczone pieczęcie ochronne, które przykleiła do wewnętrznej strony swojej koszuli i przykleiła w oczywistych miejscach; w rogu jego okna, pod łóżkiem, na podłodze przed łazienką, na lodówce i dalej koło jego drzwi wejściowych.
   - Przepraszam, ale nie mogę zostać zbyt długo z powodu tej całej sprawy z T&I, którą muszę załatwić, ale wrócę jutro rano. Czy to w porządku? - zapytała. Naruto uśmiechnął się i skinął głową.
    - Oczywiście, Sakura-chan! Ale...
   - Wyjdę z dzielnicy, nie martw się - zapewniła. - Będę trzymała się w cieniu, żeby nikt mnie nie widział. 
    - Cóż... myślę... - mruknął niepewnie. Sakura ponownie go przytuliła, po czym machnęła ręką i wyszła z mieszkania. Kiedy zeszła po schodach, zauważyła, że Mari wciąż stoi na schodach. Kiedy kobieta również ją zobaczyła, rzuciła papierosa na ziemię i zmiażdżyła. 
    - Zajmiesz się tym chłopcem? - zapytała. Sakura skinęła głową. 
    - Tak, proszę pani.
    - Dobrze.
    Mari zasalutowałą jej przed wejściem do budynku. Sakura rozejrzała się wokół, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu, i wskoczyła na dach budynku, kierując się w stronę T&I. Słońce już prawie zaszło, kiedy wylądowała przed frontowymi drzwiami w wybranym przez siebie miejscu. Otworzyła szklane drzwi i podeszła do recepcjonisty. Kotetsu. 
    Spojrzał na nią znad biurka. - Och? Zgubiłaś się czy coś?
    Wyjęła z kieszeni identyfikator Genmy i wręczyła mu.
  - Shiranui-san chciał, żebym dostarczyła jakieś dokumenty. Oczywiście w ramach przysługi - powiedziała. Kotetsu wpatrywał się w kartę z niedowierzaniem, po czym skierował wzrok na małą dziewczynkę, która cierpliwie czekała z teczkami w dłoniach, a jej oczy z zaciekawieniem wędrowały po pokoju. Niechętnie oddał identyfikator i wskazał powoli na schody.
   - Biuro Morino-san znajduje się na trzecim piętrze, ostatnie drzwi na końcu korytarza. Chcesz, żebym poszedł z tobą...?
    - Nie, dziękuję... Hagane-san. - odpowiedziała Sakura, czytając nazwisko na biurku. - Jestem pewna, że dam sobie radę.
    Kotetsu patrzył, jak odchodzi ze spuszczoną szczęką i sceptycznym wzrokiem.

::
  - Widzisz to cudownie lśniące futro, nya? Tak brązowe! Tak perfekcyjnie umyte! To jak najdelikatniejszy jedwab, który powstał z rąk zmęczonej, ale pięknej krawcowej, która dzień i noc robiła tak bajeczną suknię! Futro, nya! Poczuj to!
    Sasori spojrzał na rozciągniętego przed nim kota hawańskiego. - ... Czy jesteś Kou-chan?
  - To absolutnie, zdecydowanie moje imię, Sasori-kun! Teraz poczuj moje futro, a przekażę ci wiadomość od Sakury-chan. 
    Pogłaskał tył Kou, po czym skinął głową pod wrażeniem. - Wow. Twoje futro jest miękkie.
    Kou zachichotał radośnie, zanim pojawił się kłąb dymu, a zwój pojawił się na jego ogonie. - Tutaj, nya!
    Jasne, nigdy nie uważałabym cię za dziwnego, Sasori-san. Coś jeszcze wydarzyło się w Konoha, ale może tylko mi się wydaje. W końcu mam dopiero pięć lat. Tak naprawdę nic się nie dzieje aż do moich dni genina, czyli za sześć, do siedmiu lat w przyszłości. Spróbuję skrócić czas oczekiwania i zmusić Naruto i Sasuke do ukończenia Akademii dwa lata wcześniej.
    Czy mógłbyś przesłać mi wszystkie swoje trucizmy i antidotum, które masz do dyspozycji? Spróbuję zbudować na nich odporność. 
   Sasori spalił notatkę po zapamiętaniu słów. W bazie miał wiele trucizn - łącznie około siedmiu silnych. 
    - Dziękuję, Kou-chan. To wszystko.
    - Nya!
    Już miał się odwrócić i odbyć długą podróż z powrotem do Amegakure z Krainy Wichru, kiedy w oddali usłyszał ciche pociąganie nosem. Zaciekawiony, przeskoczył przez drzewa do źródła i zobaczył kogoś na brzegu rzeki.
    Był to mały chłopiec o ciemnorudych włosach, które prawie pasowały do jego własnych. 





Hej kochani ❤️
Przychodzę do Was dzisiaj z nowym rozdziałem Stumble,którego w lipcu nie publikowałam :( 
Jeśli chodzi o kolejne moje prace; mam już gotowe NejiSaku, które potrzebuje nieco dopieścić, a także jestem w trakcie tłumaczenia HidaSaku, które ma aż 12k słów (Talon, chciałaś coś dłuższego, to będziesz miała 😎). 
Dziękujemy również za każdy komentarz, który zostawiacie. Niesamowicie nas to motywuje. 
Buźka ❤️


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz