Menu

środa, 5 sierpnia 2020

3.8. Ocean jest ciemny i głęboki

Zabuza wyglądał jak osoba, która zawsze walczyła, bez względu na to, ile go to kosztowało. Sakura nie była taka; nie była tak silna. Znała swój limit, wiedziała, co potrafi i grała w tych granicach.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
AutorPleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK

Zabuza obserwował ją przez cały dzień i bardzo jej się to nie podobało. Zaczęła mieć nadzieję, że ta pierwsza noc, kiedy bezczelnie ją oznaczył, aby wszyscy mogli zobaczyć, była zakresem tego, czego od niej chciał. Kilka dni bez żądań podsyciło tę nadzieję. Była głupia, że tak myślała, powiedziała sobie, ale po prostu miała taką nadzieję.
Po wczorajszym dniu, po tym, jak wydał energię i pieniądze na jej umycie i wyleczenie, czego jeszcze mógł chcieć, oprócz czegoś od niej?
Patrzyła przed siebie obserwując, jak otaczający ich ludzie starają się załadować statki. Miejsce, w którym zginął złodziej, było czyste od krwi, ale i tak wszyscy unikali tego miejsca, zwłaszcza że był przy nim Zabuza. O ile wiedziała, był tutaj jak ciche zagrożenie nie spuszczające oka z każdego, kto mógłby zdecydować się zrobić kłopoty. Musieli jedynie tam stać, bo sama jego obecność była wystarczającym zagrożeniem. To znowu było jak w biurze Gato, ale z lepszym towarzystwem.
I Sakura czuła na sobie uwagę Zabuzy. Obserwował ją.
W pewnym momencie wszyscy poszli na lunch, a mężczyźni usiedli w pobliżu magazynu, paląc i jedząc, jedynie rzucając dziwne, ostrożne spojrzenia na Zabuzę. On rzucił na nich okiem i zaszydził, co spowodowało, że odwróciła się większość spojrzeń. Sakura zerknęła na mężczyzn pracujących w dokach, a kiedy jej uwaga ześlizgnęła się na chwilę z Zabuzy, uderzył grzbietem ręki w jej plecy.
To był powolny, niechlujny cios i Sakura instynktownie uchyliła się, unikając dłoni. Jej oddech natychmiast wyszedł z niej gwałtownie, przypływ adrenaliny spłynął jej po plecach, gdy spojrzała na Zabuzę i jego szyderczy uśmiech. Sięgnął po jej włosy, a ona zesztywniała, opanowała swój instynkt i pozwoliła mu się chwycić. Nawet kiedy szarpnął ją za włosy, podążyła za szarpnięciem i nie walczyła z tym.
- Hmm. - Zmrużył oczy. - Więc jesteś szybka. Ale mnie nie unikasz.
Sakura zagryzła wargę.
- Nie skrzywdzę cię, jeśli będziesz ze mną walczyła - prychnął. - Spodziewałem się więcej walki, będąc szczerym.
Sakura nie powiedziała nic o wszystkich chwilach, w których rozważała walkę, i po rozważeniu możliwych konsekwencji nie zdecydowała się tego zrobić. Zabuza wyglądał jak osoba, która zawsze walczyła, bez względu na to, ile go to kosztowało. Sakura nie była taka; nie była tak silna. Znała swój limit, wiedziała, co potrafi i grała w tych granicach. Jeśli pozwoli, by jej emocje wypłynęły, instynkty wymkną się na wystarczająco długo, by spróbowała walczyć z Zabuzą, a wtedy nigdy nie będzie w stanie ponownie zatopić swoich uczuć, nigdy nie stanie się mała i nieciekawa. Sakura wiedziała, że jej limit był znacznie poniżej walki z Zabuzą.
W tej chwili, na tej przeklętej wyspie w skórzanej obroży z kimś, kto chwyta ją za smycz, Sakura wiedziała, że jej limitem było po prostu przetrwanie.
Zabuza puścił włosy, ale wciąż ją obserwował jak głodny drapieżnik bawiący się zdobyczą. W jego spojrzeniu nie było nic przyjaznego, tylko ciekawość, którą odczuwał wygrywający wobec przeciwnika. Patrzył na nią przez długą chwilę, a potem zwrócił się do dokerów, którzy znieruchomieli pod jego spojrzeniem, tak jak Sakura.
- Który z was jest najlepszym wojownikiem? - zapytał Zabuza z paskudnym uśmieszkiem.
Mężczyźni patrzyli na niego, gapili się na siebie, a na koniec jeden z nich został popchnięty do przodu. Był dobrze zbudowany, wszystkie jego mięśnie pochodziły z pracy fizycznej. Poruszał się jak ktoś, kto również brał udział w walkach; może był bokserem, może mężczyzną, który lubił kilka walk po drinku. Jednak z liniami uśmiechu na twarzy wyglądał przyjaźnie.
- Nie jestem pewien, czy jestem najlepszy, proszę pana, ale wiem, jak używać swoich pięści - powiedział niezręcznie mężczyzna. - Choć nie na twoim poziomie, proszę pana.
Był dobry w ukrywaniu swojego strachu, ale Sakura dostrzegła drgnięcie jego palców.
- Nie jestem tym, z którym będziesz walczyć - powiedział Zabuza, a jego ton można by uznać za przyjemny.
Oczy mężczyzny skierowały się na Sakurę, a ona spotkała jego spojrzenie, pokazując swój niepokój. Odzwajemnił to uczucie z powrotem, a ona wiedziała, że widział, jak wczoraj pokonała złodzieja.
- Walcz z nią - zażądał Zabuza, chwytając Sakurę za ramię i rzucając ją do przodu. - I nie bądź dla niej łagodny, bo naprawdę będziesz ze mną walczył.
Mężczyzna zrobił nerwowy krok do przodu, a Sakura wzięła głęboki oddech. Nastąpiła chwila ciszy, ale oboje wiedzieli, że to nie była prośba, ale żądanie.
Ten człowiek był naprawdę dobry jak na cywila, a przynajmniej lepszy niż złodziej, i dobrze znał każdy cal swojego ciała, co czyniło go kontrolowanym wojownikiem. Sakura wykorzystała swój rozmiar na swoją korzyść, uchyliła się i kręciła wokół jego ciosów.
Brakowało mu przekonania.
Nie chciał walczyć z Sakurą tak bardzo, jak ona nie chciała z nim walczyć, ale jej ciosy wciąż miały siłę, ponieważ nie pozwalała sobie na wahanie. Żył swoim życiem pod uciskiem i żądaniami Gato, ale nie tak jak ona. Nie bał się o swoje życie tak jak ona, więc jego walka była bardziej… łagodna. Miał mniej do stracenia. Jego uderzenia były szybkie i kontrolowane, ale nie były tak silne, jak mogły.
Upewniła się, że uderzenie, pod którym się wyłożył, było tak delikatne, jak tylko mogło.
- Więc Konoha upewnia się, że ich genini są przynajmniej nieco kompetentni - powiedział Zabuza i zabrzmiało to mniej jak komplement, a bardziej jak pogarda.
Jakby spodziewał się od niej więcej, jakby pokonanie cywilnego mężczyzny było tak głupio niską poprzeczką.
- Następny - zażądał Zabuza ze skrzyżowanymi rękami.
Dokerzy w milczeniu popchnęli innego mężczyznę do przodu. Sakura pokonała go równie łatwo. Coś w niej się uspokoiło, gdy patrzyła, jak ten mężczyzna upada. Jasne, pokonanie nieprzeszkolonych cywili było niską poprzeczką dla genina, ale… świadomość, że może kogoś zwalczać, wyciszyła coś w jej wnętrzu. Nie przeciwko wszystkim, pomyślała, patrząc na Zabuzę, ale wciąż miała trochę mocy.
Zabuza chciał wezwać trzeciego mężczyznę, gdy zabrzmiał gwizdek, a mężczyźni chętnie rzucili się do pracy. Pierwszy doker już się obudził od jej lekkiego ciosu, a ona próbowała rzucić mu spojrzenie mówiące „przepraszam”, ale unikał kontaktu wzrokowego i wrócił do pracy na drżących nogach.
Zabuza wciąż ją obserwował, ale Sakura była spokojniejsza.

.--.

Ładny młody mężczyzna wrócił w świetle wieczoru tydzień po tym, jak na Sakurę została nałożona obroża.
Sakura i Zabuza spędzili wiele dni w dokach, obserwując pracowników, kiedy do portu przybywało coraz więcej statków. Patrzyła, jak zwiększa się liczba bandytów Gato, gdy więcej jego statków zastępowało lokalne. Cieszyła się, że nie oglądała tego z biura Gato, ale widziała stały strumień ludzi wchodzących i wychodzących z  jego posiadłości. Coś się działo, moc się konsolidowała, a Sakura wiedziała, że Gato wkrótce ruszy w stronę mostu. Miała nadzieję, że to zrobi. To była jej jedyna szansa na przeżycie.
Ładny młody mężczyzna wrócił tydzień po tym, jak na Sakurę została nałożona obroża, w momencie kiedy miała wrażenie, że łatwiej jest jej oddychać. Zabuza wciąż ją obserwował, sprawiając, że walczyła z kimś na tyle głupim, by wykazać się umiejętnościami, które nie były bezpośrednio pod dowództwem Gato, ale Sakura miała wrażenie, że jej życie staje się bardziej przewidywalne. Poza tym nie widziała Gato od kilku dni.
Młody człowiek wślizgnął się przez okno, gdy słońce zaczynało nisko opadać, a wyspa stała się cichsza. Był tak cicho, że nawet go nie zauważyła, dopóki nie poruszył się na skraju jej pola widzenia, przez co się wzdrygnęła. Uśmiechał się, kiedy zdjął maskę, uśmiechał się do Zabuzy w sposób, którego Sakura się nie spodziewała. Jego uśmiech był pełen miłości, miły i tak piękny, gdy patrzył na Zabuzę, jakby ten był kimś wspaniałym.
- Wróciłem, Zabuza-sama.
- Widzę - zadrwił Zabuza.
Zabuza patrzył na niego i jego oczywiste uwielbienie i nie wydawało się, żeby to uczucie było odwzajemnione. Sakura wpatrywała się w nich tak dyskretnie, jak mogła, skulona przy ścianie obok łóżka. Oczy młodego mężczyzny wpatrywały na Zabuzę, jakby szukał kontuzji lub sprawdzał, czy coś się zmieniło, a potem spojrzał na Sakurę. Zrobił to samo skanowanie, a jego uśmiech tylko zamigotał na moment, widząc szwy na jej ramieniu i wciąż gojące się strupy na całym jej ciele.
- Masz nową fryzurę - powiedział - wygląda bardzo ładnie.
To było oczywiście kłamstwo. Sakura wiedziała, jak okropnie nierówne i poszarpane było cięcie, ale wiedziała, kiedy ktoś chce być uprzejmy. Po prostu skupiła wzrok na jego pięknym czole i nic nie powiedziała. Gdy się przesunęła, jego oczy padły na skórzaną obrożę przylegającą do kołnierza koszuli. Zmarszczenie brwi się pogłębiło, zamieniając się w coś bliższego warknięciu, które wciąż było boleśnie piękne. Niektórzy mieli szczęście. Zabuza musiał zauważyć jego wzrok i przerwał, zanim młody człowiek mógł cokolwiek powiedzieć o obroży Gato.
- Jak zwiad? - zapytał Zabuza.
Zwiad. Prawda. Oczy młodego mężczyzny spojrzały na obrożę Sakury, a potem w końcu odwrócił się, by spojrzeć na Zabuzę. Machnął ręką jakiś sygnał, a Zabuza chrząknął. Wstał i sięgnął po Sakurę.
- Nigdzie nie idź - rozkazał jej, nawet gdy podniósł ją na nogi.
Nie miała pojęcia, co miał na myśli, dopóki nie pociągnął jej do otwartego okna i nie podniósł jej na dach. Sakura wdrapała się po rynnie, czując się lekko… zaskoczona. Obejrzała się i zobaczyła Zabuzę, który rzucił jej ostre spojrzenie, zanim wycofał się z powrotem do pokoju. Młody człowiek uśmiechnął się, gdy wspiął się na parapet na tyle, by do niej sięgnąć. Wpatrywała się w małą paczkę w jego ramionach i wzięła ją, gdy nie wykonał żadnego ruchu.
- Nawiasem mówiąc, jestem Haku - powiedział bardzo ładnie. - Przepraszam, że się wcześniej nie przedstawiłem. Jak masz na imię?
Sakura wpatrywała się w niego, trzymając zaoferowaną paczkę.
- Nazywa się Bachor - powiedział Zabuza gdzieś w pokoju pod nią: - Chodź tu, Haku.
Ładny uśmiech Haku zamienił się w niezadowoloną minę z powodu imienia „bachor”, ale nie był przeciwny Zabuzie, podążając za nim z powrotem do pokoju i zamykając okno. Sakura, pozostawiona sama na ciemniejącym dachu, ściskając tajemniczą paczkę, zamrugała.
Najwyraźniej nie chcieli, żeby słyszała informacje, które zbierał Haku, więc musiało to mieć związek z mostem. Sakura chciała pochylić się i otworzyć okno, aby podsłuchiwać, ale wiedziała, że zostanie natychmiast przyłapana.
Wpatrywała się w ocean oraz horyzont i patrzyła, jak słońce całkowicie zachodzi. Usiadła w ciemności na dachu i wzięła głęboki oddech świeżego powietrza. Było parno, ale szybko zaczęło się ochładzać, gdy światło gasło. Sakura spojrzała na paczkę w swoich ramionach i znalazła płaszcz, który natychmiast narzuciła na siebie. Był długo używany i miała wrażenie, że należy do Haku. Fakt, że jej go dał, oznaczał, że może tu być przez jakiś czas.
Chociaż owinięte płaszczem… w środku było kilka batoników muesli, butelka herbaty i dwa jabłka. Sakura wpatrywała się w prezenty, a potem padła na nie z ochotą. Pierwszy kęs świeżego jabłka sprawił, że łzy napłynęły jej do oczu, ale stłumiła je. Zjadła wszystko, wrzuciła do środka, a potem zwinęła się w kulkę i wpatrywała się w gwiazdy, jedząc resztę jedzenia. Ostatnio miała szczęście; Zabuza dbał o to, żeby codziennie jadła dobry lunch, zmuszając ją do walki z cywilami. Ale wciąż patrzyła teraz na jedzenie jako na coś, co należy spożywać natychmiast i całkowicie. Marzyła o powrocie do domu i po prostu sięgnięciu do lodówki lub szafki przy najsłabszym odczuciu głodu.
Owinęła się wygodnie, kiedy skończyła jedzenie, i wpatrywała się w niebo, wysilając uszy, by usłyszeć hałas pod sobą. Nic nie słyszała przez dach i zwróciła myśli ku ładnemu młodemu mężczyznie. Nie miała pojęcia, jakiego rodzaju osobą był Haku poza byciem poszukiwanym ninja i partnerem Zabuzy, ale nawet gdyby ta dobroć była pułapką, Sakura na ten moment z radością by w nią wpadła. Małe zwycięstwa i mocne strony, kiedy mogła je wziąć.


Dawno nie było Oceanu, więc teraz wstawiam. Ostatnio autorka wypuściła AU zakończenie i je także zamierzam przetłumaczyć, ale dopiero po sequelu Oceanu. 
Yamato już przetłumaczony i zostanie wrzucony na bloga za dwa tygodnie. Za tydzień będzie Shikamaru. Pozdrawiam. :)

1 komentarz: