Zastanawiam się, czego będę żałowała najbardziej: przyjścia tutaj czy wprowadzenia tego kretyna w śpiączkę.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: BadAcid69
Tytuł oryginału: Life Changer
Link do oryginału: LINK
Był to dopiero jej trzeci dzień
w Kumogakure i nie było słów, by wyrazić to, jak bardzo żałowała
zaakceptowania prośby Raikage - a raczej bardziej żądania - o
pomoc w odbudowie systemu opieki zdrowotnej w wiosce. Jedyną
przeciwnością, której Sakura nie brała pod uwagę, był
denerwujący, dziecinny, najbardziej irytujący, zawsze obecny i
tandetny raper, młodszy brat Raikage - Killer Bee.
Był gorszy od jej cienia,
podążał za nią wszędzie. Był tam, kiedy przyjechała, dręcząc
ją, dlaczego jego "blond braciszek" - mogła jedynie
założyć, że pseudomuzyk o białych włosach mówi o Naruto - nie
przybył. Był tam, kiedy zgłosiła się do Raikage, rozmyślając o
tym, jak to on powinien był odpowiedzialny za bezpieczeństwo
"różowej małej siostrzyczki" - miał czelność nadać
jej przezwisko i to absurdalne, a ona prawie uklękła na kolana u
stóp Raikage w dramatycznym wyrazie wdzięczności po tym jak
zapytał, kto byłby na tyle głupi, aby zaatakować ją w jego
wiosce. Był tam, kiedy była głęboko po łokcie w pracy w
szpitalu, zmuszając ją do podzielenia uwagi między uniknięciem
śmierci Chuunina podczas obchodzenia się ze szczególnie
niebezpieczną trucizną a kiepskimi rymowankami Jinchuurikiego o
jakiejś zdzirowatej pielęgniarce. Był tam, w jej pokoju, w środku
nocy, kiedy wyszła spod prysznica owinięta ręcznikiem, opowiadając
jakieś bzdury, że stała się jego drugą muzą. Niezależnie od
niezwykle okrutnej kary, którą młodszy brat Kage zwykle przeżywał
- chociaż zasłużył na igranie z jego systemem nerwowym za pomocą
jej chakry - to była ostatnia kropla w czarze goryczy.
Próbowała prawie wszystkiego,
aby zmusić go do odejścia: uprzejmie poprosiła go, aby "wyniósł
się z jej pola widzenia", próbowała go przekupić - i
uderzyła go naprawdę mocno po tym, jak poruszył brwiami w
kokieteryjny sposób, wyrzuciła go tak daleko, jak pozwoliło jej na
to wzmocnione chakrą ramię, grożąc że podrze na strzępy ten
cholerny zeszyt, który ze sobą nosi. Zdawało się, że nic nie
działa na tego głupka.
Została jedna rzecz, którą
mogła wypróbować i zarazem jedyna, której bardzo nie chciała
wypróbować. Musiała porozmawiać z Raikage o jego bracie. Bała
się tej sytuacji, bo nie chciała przebywać w towarzystwie
wielkiego, starszego i czarnoskórego mężczyzny częściej, niż
było to konieczne. Oboje mieli temperament, który miał w zwyczaju
wymykać się spod kontroli. Za każdym razem, kiedy była w Wieży
Kage, coś zostało wyrzucone przez okno.
***
Sakura zamknęła oczy i
westchnęła głęboko, przywołując całą swoją siłę woli i
resztki swojej krótkiej cierpliwości i zapukała. Kilka chwil
później szorstki głos Raikage warknął bardzo zirytowane "Wejść".
Zastanawiam się, czego będę żałowała najbardziej: przyjścia
tutaj czy wprowadzenia tego kretyna w śpiączkę.
Różowowłosy medyk wszedł do
środka i cicho zamknął za sobą drzwi. Rozejrzawszy się szybko
zauważyła, że jego asystentki Mabui nie było i cicho jęknęła.
Białowłosa miała pewien wpływ na zachowanie jej szefa, a kiedy
nie było jej w pobliżu... Cóż, mężczyzna był bardzo zmienny.
Siedział za biurkiem, udając
że czyta raporty dostarczone wcześniej. Gdyby ludzie myśleli, że
jest zajęty, nie zawracaliby mu głowy, a przynajmniej załatwiliby
to szybko. Ostatnio A miał problemy z koncentrowaniem się na
czymkolwiek, co nie było związane z restrukturyzacją systemu
opieki zdrowotnej w wiosce ani z tą przeklętą zielonooką
kunoichi. Los musiał się z niego wyśmiewać. Musiał mieć takie
szczęście, by ze wszystkich wiosek musiał błagać o pomoc akurat
Konohę. I musiał mieć takie szczęście, że ze wszystkich medyków
z tej przeklętej wioski to ona była następną najlepszą.
Oczywiście, był pod wrażeniem jej zaradności i umiejętności
podczas wojny, nawet kilka razy go uleczyła. Powiedział sobie
nawet, że to dziwne ciepło, które otaczało jego serce za każdym
razem, gdy widział ją walczącą lub dokładnie rozwiązującą
ciężką sytuację, było niczym. Że zniknie, kiedy tylko opuści
jego pole widzenia. I teraz trzy miesiące po Czwartej Wielkiej
Wojnie Shinobi przeklinał jedyną osobę, która dobrowolnie
pomagała jego wiosce.
- Raikage-sama - powiedziała
cicho Sakura, starając się zbytnio nie przeszkadzać. A wydawał
się bardzo pochłonięty raportami.
Jeśli lider Kumo ją usłyszał,
z pewnością tego nie pokazał. Kiedy poczuła, jak krew gotuje się
pod jej skórą, Sakura próbowała zdecydować, co irytowało ją
bardziej: fakt, że mógł celowo ją zignorować lub fakt, że nie
była w stanie przyciągnąć uwagi ludzi - fakt, że była to jego
uwaga, której nie udało jej się zwrócić, nie miała z tym nic
wspólnego.
Bezszelestnie podchodząc do
jego biurka, Sakura zatrzymała się przed nim, naprzeciwko dużego
drewnianego mebla. Wciąż brak reakcji. Żyła zapulsowała jej na
czole i zanim mogła przemyśleć sposób działania, uderzyła
dłońmi w rękawiczkach o stół. Uderzenie pozostawiło dwa drobne
odciski na gładkiej powierzchni i rozrzuciło raporty po pokoju.
A siedział tam, wciąż
skupiony na papierze, który trzymał w rękach. Po chwili w końcu
opuścił dokument i potwierdził, że widzi jej obecność. Odbył
się między nimi konkurs na spojrzenia, trwający najdłuższe dwie
minuty w jej życiu. Sakura nawet nie zauważyła, że jej ciało
pochyla się lekko nad stołem, ale gdy się przyjrzała, widziała
gniew i szok odzwierciedlające się w jego mrocznych tęczówkach.
- Czy straciłaś swój cholerny
rozum? - Niskie warknięcie dudniące z jego piersi nie zrobiło nic,
by ukryć groźbę w jego głosie. Widząc, że ma pełną uwagę
Kage, Sakura wycofała ręce ze stołu i położyła je na biodrach.
- Teraz, kiedy zwróciłam twoją
uwagę, Raikage sama - ponownie rozpoczęli bitwę na spojrzenia -
chciałabym uprzejmie poprosić cię, byś trzymał swojego brata z
dala ode mnie.
Powiedziała to w najbardziej
uprzejmy i zrównoważony sposób. Nie było mowy, żeby mógł to
źle potraktować, chociaż błysk oburzenia powiedział jej inaczej.
Różowowłosa odetchnęła głęboko.
- Ingeruje w moją pracę. - I
jest strasznie upierdliwy, ale to już zostawmy.
A skrzyżował ramiona na
piersi, dzięki czemu jego mocno umięśnione kończyny wydawały się
jeszcze silniejsze. Jego wiecznie obecny grymas się pogłębił, a
lewa brew się uniosła.
- I to jest mój problem,
ponieważ? - Bezceremonialnie zapytał Kage.
Powinna była wiedzieć, że
jego odpowiedź będzie właśnie taka. Ale jego zachowanie grało
jej na nerwach. Jedynym celem jej pobytu w tym przeklętym miejscu
była praca w szpitalu i szkolenie następnego pokolenia medyków, a
ten przeklęty Jinchuuriki nie pozwalał jej pracować. Najwyraźniej
była na tyle głupia, by myśleć, że ich przywódca pomoże jej w
jakiś sposób.
A nie poruszył ani jedynym
mięśniem, gdy patrzył, jak dziewczyna wzdycha niecierpliwie i
pociera czoło, desperacko próbując złagodzić ból głowy. Mógł
być trochę bardziej pomocny, w końcu zgodziła się im pomóc. Ale
nie mógł się powstrzymać. Mini-Tsunade była po prostu drażliwa
i zadziorna. Patrzenie, jak się denerwuje zazwyczaj odrywało go od
myślenia o innych rzeczach. I umrze zanim przyzna na głos, że
jeśli brak współpracy sprawi, że zostanie dłużej, to nie będzie
współpracował. Im dłużej zostanie, tym lepiej. Wioska
tego potrzebuje. Poza tym, pocieszające było obserwowanie, jak ktoś
inny otrzymuje smak tego, z czym musi żyć, będąc bratem Bee.
Wypuszczając oddech, którego
nie wiedziała, że wstrzymała, Sakura przeczesała zwinnymi palcami
swoje różowe pasma. Dlaczego tak trudno było rozmawiać z tym
człowiekiem?
- Posłuchaj, trzymaj go w
ryzach, dobrze? Nie mogę dobrze działać, kiedy... - przerwała,
szukając słowa opisującego czarnoskórego Jinchuuriki, pod
pytającym spojrzeniem jego starszego brata, które wyraźnie mówiło
"spróbuj". - Kiedy twój brat klaun dręczy mnie wszędzie,
gdzie tylko pójdę.
Posłała mu zakłopotane
spojrzenie, a także figlarny, bezczelny uśmiech. Próbował dać
tej różowowłosej pokusie swój najbardziej surowy i besztający
wzrok, ale nie mógł powstrzymać małego, niesfornego uśmieszku,
który pojawił się na jego ustach. Machnął lekko głową, uparcie
się z nią zgadzając. Jego brat był klaunem, tyle mógł jej
przyznać.
Ich spojrzenia znowu się
spotkały i żadne z nich nie odwróciło wzroku. Chociaż Kage już
się nie uśmiechał - mogła przysiąc, że ten uśmiech zniknął
szybciej niż się pojawił - a jego zawsze obecny grymas wrócił na
swoje miejsce, jego zachowanie było wyraźnie mniej napięte i
zdawał się powstrzymywać tę groźną aurę, która z niego
promieniowała. Sakura wstrzymała uśmiech, czując jak zmienia się
on z figlarnego w ciepły i serdeczny.
- Porozmawiam z nim. W
międzyczasie przestań być śmierdzącym leniem i idź do pracy.
Przydaj się i zmień tę bezużyteczną, pozbawioną kręgosłupa
grupę w dobrych medyków takich jak ty i ten stary lis, którego
nazywasz swoim mistrzem. - Ostatnia część nie miała zabrzmieć
tak bardzo jak komplement. Do licha, to prawda.
Cicho ją obserwował - w
tajemnicy zahipnotyzowany - jak jej uśmiech się poszerzył i
odwróciła się, żeby wyjść. Właśnie dotarła do drzwi i
dotknęła klamki prawą ręką, naciskając lekko, gdy powiedziała
coś, czego prawdopodobnie nie powinna.
- Cóż, dam z siebie wszystko,
Raikage-sama. Ale proszę, jak najszybciej porozmawiaj z Bee. Jeśli
nadal będzie mi przeszkadzał w odpoczynku, będę równie
bezużyteczna. - Rzuciła mu przez ramię rozbawione spojrzenie. -
Ostatniej nocy był w moim pokoju i przyłapał mnie, jak wychodzę
spod prysznica. - Sakura znów zwróciła się w stronę drzwi i nie
zauważyła zirytowanego drgnięcia lewego oka Kage. - Na szczęście
mój ręcznik nie opadł, kiedy krzyknęłam i...
Nie zdołała dokończyć tego
zdania. Zanim Sakura zdążyła mrugnąć, wokół niej wydarzyło
się wiele rzeczy. Po pierwsze, nie mogła uwierzyć, jak szybko
klamka wymknęła się z jej dłoni. Raikage przeszedł przez pokój,
od biurka do drzwi, w ułamku sekundy. Jego prawa ręka uderzyła w
drewniane drzwi, sprawiając że twardy materiał lekko pękł przy
krawędziach. Czuła wokół siebie elektryczność kłującą jej
skórę. Zadrżała od stóp do głów, czując jak podnoszą się
włosy na jej karku. Duszące uczucie uwięzienia między drzwiami a
imponującym ciałem Raikage nie było czymś, na co była
przygotowana. Odwróciła się boleśnie powoli i pierwszą rzeczą,
jaką napotkały jej oczy, była solidna i twarda jak skała klatka
piersiowa. Nie mogła powstrzymać spojrzenia, które podryfowało
niżej, aż ujrzała najbardziej wyraźny ABS, jaki jej jadeitowe
oczy widziały przez całe życie. Jeszcze niżej jej wzrok spoczął
na wielkim złotym pasie na jego talii. Czekaj, co? Jego
talia? W górę, w górę, w górę, Sakura!
Czując jak jej twarz zabarwia
się na czerwono, Sakura podniosła wzrok, by spojrzeć mu w twarz.
Jego głęboka zmarszczka na czole i aura nienawiści powróciły z
pełną mocą. I może to był jej umysł, który odgrywał jakieś
sztuczki, ale dlaczego miała wrażenie, że Raikage się do niej
zbliża? Jej odpowiedź nadeszła, gdy poczuła jak dolna część
jego klatki piersiowej dociska się niezbyt subtelnie do jej, przez
co jej oddech stał się krótszy i szybszy.
- Co ten idiota zrobił? - Nie
dało się ukryć wściekłości kipiącej z jego słów. Jego krótka
pogawędka z bratem będzie musiała odbyć się wcześniej, niż mu
się wydawało. Ale sądząc po reakcji uwięzionej obecnie kunoichi,
będzie mógł zmniejszyć nieco część fizyczną. Widząc, jak jej
twarz nabiera różowego odcienia - co jak potajemnie sądził
sprawiło, że jej włosy wyróżniły się jeszcze bardziej - oraz
jak jej oddech stał się ciężki, właśnie dał Bee przywilej
wybrania pomiędzy Drop Kick i Iron Claw.
Hyhyhy. Wiecie kto nie dodał w niedzielę tlumaczenia? Hyhy... [patrzy znacząco na Eri]. Widzicie kto was tak kocha, że dotrzymuje terminów. XD
Już mamy trochę par na blogu i zastanawiam się, kogo wziąć później. Na liście jest Ao, Madara lub Shikaku. Tyle wspaniałych paringów, a tak mało czasu...
Dobra, jestem na papierosku to mogę skomentować.
OdpowiedzUsuńJednak zanim przejdę do partoweczki :SPIERDALAJ ELEINE, WIESZ ŻE BYLAM PO CHRZCIE MOJEJ MAŁEJ, UROCZE CHRZEŚNICY.
W niedzielę dodam dwa rozdziały w ramach rekompensaty XD
A teraz partoweczka :
Generalnie to ja widzę to tylko jako jednostronne uczucie Raikage DO Sakury XD no, mimo mojej miłości do tych dziwnych, bezsensownych par, to ta jednak jest u mnie na takim miejscu, które określam jako "pojedyncze przypadki" XD Jeśli byłoby tu więcej romantyzmu, bukiecików czy wyznań miłości, absolutnie nie pozwoliłabym Ci tego opublikować. Ale w moim mniemaniu akurat tutaj to parowanie jest idealnym pojedynczym przypadkiem. A jest zazdrosny, bo Saku go pociąga, a jej podoba się jego ciało. No hej, też bym poleciała na takie ABS'y [ma nadzieję, że jej chłopak nigdy nie zobaczy tego, co właśnie napisała]. I to słodkie, taka zaborczość w stylu A : dosyć agresywnie, dziwnie, ocierające się lekko o zbyt dużą fascynację. Podoba mi się mega.
I nie słuchajcie jej, drodzy czytelnicy, to ja was kocham bardziej, jestem założycielką tego miejsca 😎
FUJ XD
OdpowiedzUsuńW ogóle mi nie pasują do siebie!
FUJ
Nawet jego twardy bicepsy.. no po prostu nie! XD
NIE NIE NIE XD
Dawaj lepiej tego Madare XD
Dobra, zacznijmy od tego, że wyobrażałam sobie kogoś innego, a nie Saku i w tej sytuacji to było znośne xd
OdpowiedzUsuńOgólnie A jako taki narwany, własnościowy, ale z drugiej strony dziecinny (jeśli brak współpracy sprawi, że zostanie dłużej w Kumo, to on nie będzie współpracował) był idealny xd
Przez naszą grupę polubiłam wiele dziwnych paringów z Sakurą, jednak ASaku nie zalicza się do ulubieńców - no po prostu ich razem nie widzę, koniec, kropka.
OdpowiedzUsuńKiller Bee - tak jak Hashirama, Naruto czy im podobne postacie - był sympatyczną odskocznią od głównej fabuły. Lubię go, mimo jego upierdliwości, dlatego każda wzmianka o nim wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Przy tym tekście również się wyszczerzyłam z jego powodu, jednak wróćmy do głównej parki! Parsknęłam śmiechem przez końcówkę pierwszego fragmentu - ciekawe, co i w jakich ilościach wyleciało już przez okno? O mamo, skoro Sakura chce wprowadzić A w śpiączce to ich wojenki muszą być naprawdę ostre.xD
Szkoda biurka, ale widać, że jedno i drugie strzeliła strzała Amorka. No, bardziej A, jednak Sakura też wykazuje jakieś tam zainteresowanie… Tylko kiedy się do tego przyznają, hmm? Może taktyka utrudniana pracy Sakurze poprzez nie udzielanie jej wsparcia w ważnych sprawach zawodowych coś zdziała?
Kwikłam przy "Mini-Tsunade" - od dzisiaj będę tak nazywać Haruno. Dobra, nie oszukujmy się, ona zawsze będzie dla mnie mini Kushiną. Hej, nie zgadzam się na nazywanie Killera Bee "klaunem", chociaż faktycznie bardzo często się tak zachowuje.
Drogi liderze, Kumo potrzebuje Sakury równie mocno jak ty – mógłbyś to wreszcie otwarcie przyznać. :D
A zazdrosny o braciszka? Złoto!
O mamo, przy scenie z drzwiami uśmiałam się nieziemsko, ale ja w sumie też bym zareagowała tak jak Sakura.
Biedny Killer Bee, już widzę jego pogrzeb oczami wyobraźni.xD
Lecę dalej.:*