Menu

środa, 1 lipca 2020

3.7. Ocean jest ciemny i głęboki

Sakura oddychała głęboko, a jej uszy dzwoniły od adrenaliny. To było… łatwe. I sprawiło, że siebie nienawidziła; nie dlatego, że wygrała, ale dlatego, że nie wygrała wcześniej. Wszystko to, Gato i Kraj Fal oraz ta obroża, były jej winą.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
AutorPleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK

Sakura zlizywała z palców resztki jedzenia, kiedy Zabuza w końcu wstał.
- Mam dość - powiedział kapitanowi doków. - Będę obserwować ludzi.
Podążyła za nim szybko, czując się znacznie lepiej po kąpieli, odpoczynku i jedzeniu. Pozostała przy piętach Zabuzy i poszła za nim w zapadającą ciemność. Chmury burzowe były już blisko i Sakura wyczuła zapach deszczu w powietrzu. Ludzie pracujący w dokach biegali tam i z powrotem, aby przygotować się na najgorsze i dostać ostatnie przesyłki przed burzą. Zabuza usadził się w samym środku całej aktywności i zaczął oglądać. Sakura dyskretnie przysunęła się do jego boku, gdzie najlepiej blokował chłodny wiatr unoszący się znad oceanu. Czuła się chłodno w koszuli bez rękawów, ale Zabuza w ogóle nie miał na sobie koszuli i zastanawiała się, czy w ogóle czuł zimno.
Sakura patrzyła, jak Zabuza rzuca wzrokiem na mijane twarze, i przypomniała sobie, że coś bada. Spojrzała na mężczyzn, ale nie wiedziała, czego szuka na tych wszystkich twarzach.
Zabuza najwyraźniej znalazł to, czego chciał, ponieważ zaledwie kilka chwil później powalił mężczyznę na ziemię. Mężczyzna wyglądał na oszołomionego ciosem, który go powalił, i spojrzał z przerażeniem na Zabuzę, gdy wszyscy wokół się zatrzymali. Większość otaczających ich twarzy wyglądała na zaniepokojoną, a ich oczy skierowały się na Zabuzę, zanim się odwrócili.
- Złodziej - warknął Zabuza.
- Musiałeś mnie z kimś pomylić, proszę pana! - Zakrztusił się mężczyzna: - Jestem tylko jedną z rąk pracujących w dokach.
- Nie udawaj głupiego - mruknął Zabuza - Wiem, co kradłeś. Podobnie Gato i nie jest szczęśliwy.
- Nie proszę pana! Nigdy bym tego nie zrobił - paplał, a jego wzrok drżał.
Patrząc na niego Sakura widziała, że prawdopodobnie jest winny. Wyglądał, jakby bardziej rozważał ucieczkę niż był zmieszany oskarżeniami. W jego spojrzeniu pojawił się strach, ale nie było tam zaskoczenia, a Sakura pomyślała tylko po tym, że zrobił coś złego. Zastanawiała się czy kradzież od przestępcy była moralnie zła czy dobra.
Zabuza zrobił groźny krok do przodu i mężczyzna się złamał. Desperacko zerwał się na równe nogi i wyciągnął ostrze, z lekkim połyskiem potu na czole, gdy jego oczy rzucały się na boki, by znaleźć drogę ucieczki. Może naprawdę był niewinny i panikował. Sakura w to jednak wątpiła. Zabuza najwyraźniej został wysłany, by zająć się jednym złodziejem jako wiadomość.
- Coś ci powiem - powiedział Zabuza, uśmiechając się złośliwie na widok noża. - Pokonasz tego bachora i pozwolę ci odejść.
Cisza zapadła wśród oglądających i Sakura poczuła, że znieruchomiała. Oczy mężczyzny skierowały się na nią, a ona wpatrywała się w niego, bardzo mocno starając się niczego nie pokazywać. Zabuza stanął za nią i sięgnął w stronę jej szyi. Ostrożnie nie zareagowała, nawet gdy usłyszała brzęk, kiedy odpiął łańcuch od jej obroży. Resztę miała w rękach, a on ją wyrwał. Patrzyła, jak owija łańcuch wokół swojej dłoni, a potem gwałtownie pchnął ją do przodu. Sakura o mało nie potknęła się, gdy rzuciła się do przodu. Mężczyzna spojrzał pomiędzy nią i Zabuzą.
- Pokonam ją i pozwolisz mi odejść? - zapytał odrobinę histerycznie.
- Zabij ją, a będziesz mógł iść. - Zabuza wzruszył ramionami. - Łatwe, prawda?
Jego ton mówił, że to nie będzie takie proste. Sakura nie oderwała oczu od ostrza mężczyzny, bardzo świadoma stawki. Śmierć przynajmniej dla jednego z nich. Mężczyzna spojrzał na nią i zobaczyła jego wahanie; mała dziewczynka w ubraniu rybaka ze splątanymi włosami o kolorze waty cukrowej? Ale potem drugie spojrzenie pozwoliło zobaczyć jej zadrapania, siniaki i zmęczone puste oczy, zobaczyć, że mimo porządnego mycia włosy wciąż są splamione krwią. Uniósł ostrze. Sakura przeszła w głowie przez cztery sposoby, by wyrwać je z jego uścisku. Stała w obliczu gorszych szans, pomyślała, pamiętając o pięciu mężczyznach, którzy ją przytrzymywali, o pięciu psach skaczących jej do gardła. Więc czekała.
Sakura stawała się coraz lepsza w czekaniu.
Kiedy mężczyzna na nią ruszył, poruszał się przyzwoicie szybko. Jeśli był złodziejem, musiał być szybki. Sposób, w jaki trzymał nóż, powiedział jej również, że potrafił go używać. Sakura uchyliła się przed pierwszym ciosem, przetoczyła się obok następnego cięcia i przeskoczyła nad zamachnięciem, które na nią posłał. Był szybki jak na cywila, ale Sakura była do tego uwarunkowana. Była shinobi, została do tego wychowana, uwarunkowana do walki i tak się poruszała. Sakura była najlepsza w swojej klasie, a lekcje shinobi nie były oparte wyłącznie na mądrych książkowo. Zawsze miała czyste, wyraźne kata i chociaż jej wytrzymałość była niska, jej siła była na wyższym poziomie.
Za długo zajęło jej przypomnienie tego; zbyt długo, by przypomnieć sobie, że rzeczywiście była wyszkolona do pokonywania ludzi. Ta porażka kosztowała ją już zbyt wiele, nie pozwoli, by to się powtórzyło.
Jej siła powtórzyła się ostatniej nocy, kiedy złamała kości. Kości zwierząt, ale jednak kości. Po ostatniej nocy było też łatwiej. Sakura już zdała sobie sprawę, że nie chce tu umrzeć i będzie walczyć o przetrwanie. Jeden zdesperowany mężczyzna zamiast pięciu okrutnych wściekłych psów? Może pokonać człowieka każdego dnia.
Wejście w styl Opadającego Liścia było łatwe, a jej stopy wiedziały dokładnie, dokąd pójść ze względu na pamięć mięśni. Ręce podążyły za nimi, unosząc się, by odeprzeć cios skierowany w jej twarz. Dłoń podążyła później, uderzając mężczyznę w ramię wystarczająco mocno, by go odrzucić. Upuścił nóż, a jego odgłos odbił się echem. Mężczyzna spojrzał na ostrze, a potem na nią z ciężkim potem na twarzy i desperacko rzucił się na nią, unosząc pięści. Sakura skoczyła i uchylił się, a nawet wykorzystał jego ramiona, by uskoczyć nad szerokim ciosem. Kiedy jej pięść spadła na jego skroń, powaliła go na ziemię. Opuściła go, a kiedy upadł na ziemię, był już nieprzytomny.
Sakura oddychała głęboko, a jej uszy dzwoniły od adrenaliny. To było… łatwe. I sprawiło, że siebie nienawidziła; nie dlatego, że wygrała, ale dlatego, że nie wygrała wcześniej. Wszystko to, Gato i Kraj Fal oraz ta obroża, były jej winą.
Sakura wpatrywała się w powalonego mężczyznę i poczuła, jak nienawiść znika wraz z kolejnym oddechem. Nie była dokładnie zmęczona (choć było to częścią tego), ale trzęsła się. Czuła się dziwnie… pusta. Bitwa, którą wygrała tak łatwo po tylu dniach tak ciężkiej próby bycia nieruchomą i małą, po tak wielkiej ilości rozpaczy… nie wiedziała, jak się czuć, więc po prostu spojrzała na Zabuzę i zadrżała.
Zabuza też patrzył, ale jego twarz nie zdradzała niczego. Nie wyglądał na zadowolonego, ale też nie wyglądał na zmartwionego. Sakura zastanawiała się, czy chciałby, żeby umarła. A może chciał, żeby zabiła mężczyznę. Kiedy wyciągnął miecz, Sakura odwróciła wzrok. W swojej karierze jeszcze nie musiała zabijać prawdziwej osoby, a fakt, że mogła leżeć tam, gdzie leżało teraz ciało, tylko utrudniał jej skupienie się na tym, by nie patrzeć. Czuła się pusta, kiedy kątem oka zobaczyła krew.
Zeszłej nocy czuła się gorzej z powodu psów.

.--.

Sakura milczała przez całą drogę powrotną do Gato. Nadciągała burza i Zabuza nawet nie pozwolił Sakurze próbować chodzić po wodzie, po prostu zgarnął ją i pobiegł po wodzie w tempie ninja. Deszcz zaczynał padać, gdy weszli do dworu. Sakura została postawiona na ziemi dopiero po zamknięciu drzwi do sypialni. Nie zostawiono jej jednak w spokoju. Zabuza ostro chwycił jej włosy, wykręcając je, by spojrzeć na duże kołtuny, którymi stały się ich końce.
- Nie zrobiła wiele dla twoich włosów, prawda? - Zabuza spojrzał na plątaninę spode łba.
- Próbowała. - Sakura przełknęła ślinę.
- Próbowała, eh?
Zabuza sięgnął po ostrze na plecach, a Sakura wstrzymała oddech. Wytarł go do czysta po zabiciu złodzieja, ale ona dokładnie wiedziała, jak rozpryskała się na nim krew. Czy jej także podąży?
- Odwróć się.
Sakura zrobiła to i odwróciła się od niego. Poczuła, jak zbiera jej włosy do góry, a potem nastąpiło dociśnięcie płaskiego ostrza do jej pleców i… mrugnęła słabo na małe nitki włosów opadających na podłogę. Zabuza odwrócił ją i oczy Sakury rzuciły się na jego pięść pełną włosów, które trzymał bezczynnie. Obejrzał ją i chrząknął.
- Lepiej.
Sakura niepewnie wyciągnęła rękę i musnęła swoje włosy. Były… były teraz przy jej uszach, trochę dłuższe, ale krótsze niż kiedykolwiek. Odciął ponad półtorej stopy. Sakura żałowała, że nie skrócił tego bardziej; wystarczająco krótko, nikt więcej nie mógł za nie pociągnąć, ale nie powiedziała tego głośno. Zamiast tego wycofała się do łóżka, powstrzymując chęć pełzania pod nim. Zabuza rzucił się na krzesło, gdy deszcz zaczął uderzać o okno. Wyciągnął zwój, przyglądając mu się uważnie, a Sakura starała się być naprawdę spokojna i cicha.
Nie wiedziała dokładnie, kiedy zasnęła.



Siódemeczka. Im dalej idziemy, tym mniej chcę to wrzucać, bo to oznacza koniec. Do tego dorzucę sequel, a poza tym nie mam nawet pomyslu na kolejne dłuższe ff. Będę chyba musiała ograniczyć się wyłącznie do one shotów. 

1 komentarz:

  1. Właściwie to zastanawiałam się czemu Sakura sama nie obcięła włosów w tej łaźni. Jakoś tak pasowałoby mi to w formie nawiązania do kanonu i lasu śmierci, gdzie postawiona w bardzo trudnej decyzji uwolniła się od włosów.

    PRAWIE KONIEC

    OdpowiedzUsuń