Menu

niedziela, 28 czerwca 2020

1.4. Zainteresowanie

Kiedy tylko zobaczył Haruno Sakurę, coś w niej go zaintrygowało. Genma planował kupić tylko paczkę senbon i skupić się na swoim wesołym życiu, ale kiedy spojrzał na małą dziewczynkę, która wyglądała, jakby wpadła do rzeki i czołgała się w błocie, postanowił zostać na dłużej. Patrzył, jak ze skupieniem i doświadczeniem w oczach sprawdzała każdą broń, na którą natrafiła. To było dziwne. 

TO OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JESTO TO TYLKO JEGO TŁUMACZENIE!

Autor:
writer168
Tytuł oryginału: Stumble
Link do oryginału: [LINK]

Dziękuję autorowi za zgodę na tłumaczenie ♥


    Sasori nie był typem człowieka, który mógł czuć się zmieszany. Nigdy. 
    Jednak siedział na spotkaniu przez dwie godziny, podczas gdy Pein, nie... Yahiko, mówił o planach, o których nigdy wcześniej nie słyszał i naprawdę go to zaskoczyło. Rozmawiał o finansach i nowych ofertach pracy, które otrzyma organizacja, ale nie powiedział absolutnie nic o Bijuu. Kiedy więc spotkanie dobiegło końca, a reszta członków Akatsuki wyszła z pokoju, Sasori zbliżył się do swojego przywódcy. 
    - Pei... Yahiko-sama, czy mógłbym o coś zapytać?
    Mężczyzna zmarszczył brwi, a Konan z zaciekawieniem obserwowała ich rozmowę. 
    - ... Śmiało. 
    - To jest pytanie czysto hipotetyczne, ale gdybyś kiedykolwiek miał możliwość złapania wszystkich dziewięciu ogoniastych bestii, użyłbyś ich mocy dla własnych pragnień, prawda? - zapytał. Yahiko patrzył na niego przez dłuższą chwilę, a jego twarz była pozbawiona jakichkolwiek emocji. 
    - Oszalałeś?
    Sasori podniósł ręce w obronie. - Tak jak powiedziałem, to hipotetyczne pytanie. Zrobiłbyś to?
    - Oczywiście, że nie - odpowiedział natychmiast. - Jeśli tego rodzaju moc wpadnie w nieodpowiednie ręce, czy wiesz, jakie szkody wyrządziłaby ludziom? Okropne, okropne ilości. Ludzie, którzy na nią nie zasługują, nie powinni jej otrzymać. 
    - Ach, rozumiem. Do widzenia, P- Yahiko-sama - powiedział Sasori przed wyjściem z pokoju. Brązowe oczy Yahiko wpatrywały się w plecy podwładnego, nawet po jego wyjściu z pokoju. Konan podeszła do partnera z nietypowo niepokojącym blaskiem w oczach. 
    - Myślisz, że Sasori-san dowiedział się o nim?
    - Nie lekceważyłbym tego, ale to bardzo mało prawdopodobne. Nikt nie może wiedzieć, kim on jest. Na razie... będziemy go obserwować. W każdym razie przez ostatnie kilka tygodni zachowywał się dziwnie. 

::

    Sakura stała w sklepie z bronią, a pot i brud przykrywały każdy centymetr jej widocznego ciała. Właśnie skończyła godziny pompek, biegania i uderzania w drzewo na polu treningowym numer czterdzieści cztery. Przyszłaby do sklepu wcześniej, jednak spędziła czas na walce z wielką stonogą i próbami oderwania jej głowy. 
    To draństwo nie powinno z nią zadzierać. 
    Teraz przeglądała półki sklepu z bronią, szukając takiej, która pasowałaby do jej stylu walki. Oprócz kunai i senbon, które kupiła hurtem tydzień wcześniej za pieniądze, które wygrała w kasynach (oczywiście, w formie podmiany), potrzebowała specjalnej broni, której mogłaby użyć na polu bitwy. Sakura tak naprawdę nigdy nie znalazła broni specjalnie dla siebie, ponieważ nie miała na to czasu, jednak teraz zdecydowana była na znalezienie czegoś takiego. 
    Miecze nie wchodzily w rachubę. Raczej nie radziła sobie z nimi dobrze i była niezdarna, kiedy się nimi zajmowała. Potrzebowała czegoś, co poruszało się wraz z jej ciałem płynnie i sprawnie. W końcu była biegła w taijutsu. Na rogu sklepu znalazła coś, z czym mogłaby pracować. Wysuwane z nadgarstka ostrza. Zdjęła je z półki i przyniosła do kasy. 
    - Dzień dobry, młoda damo. Wyglądasz na nieco zmęczoną. Ciężki dzień?
    Uśmiechnęła się do niego. - Można tak powiedzieć. Ile kosztuje to ostrze, Oji-san?
    - 2500 ryo. Jak tam senbon i kunai, które sprzedałem ci jakiś czas temu?
    - Właściwie to świetnie. Masz naprawdę dobre towary w sklepie. 
    Sakura wyciągnęła portfel z kieszeni spodni i zmarszczyła brwi, gdy go otworzyła. Ostatnie zakupy, które wynosiły 2000 ryo, pogrążyły ją. Prawie westchnęła. Wygląda na to, że będzie musiała wrócić do kasyna i popracować nieco...
    - Proszę bardzo, 2500. 
    Nad głową Sakury pojawiła się dłoń z odpowiednią ilością pieniędzy. Sakura szybko się odwróciła, rozpoznając dawno zapomniany głos i spojrzałą na swojego wybawcę. Shiranui Genma uśmiechnął się do niej z charakterystycznym senbon zwisającym z jego ust. 
    - Nie musiałeś tego robić. Serio - powiedziała. - To znaczy, naprawdę to doceniam, ale 2500 ryo to zdecydowanie za dużo, by zapłacić za nieznajomego!
    Genma pomachał ręką. - Nie, to nic wielkiego - powiedział. Odłożył paczkę senbon na blat, żeby kasjer ją skasował. Oczy Sakury rozszerzyły się. 
    - Nie, to jest wielka sprawa! Oddam ci...
    - Nie jest to konieczne, dzieciaku. Pomyśl o tym jak o hojnym dobroczyńcy - mrugnął do niej, zapłacił za swoje senbon i wyszedł. Bez chwili pośpiechu Sakura zabrała ostrza z blatu, pożegnała się i wybiegła za drzwi, żeby dogonić Genmę. 
    - Poczekaj chwilę!
    Mężczyzna zwolnił i poczekał, aż go dogoni, rozmyślając o tym, że dziewczyna nie wydawała żadnego dźwięku podczas biegu. Sakura chwilowo zapomniała, że jest oblepiona brudem i patrzyła na niego martwym wzrokiem. 
    - Nie lubię mieć długów, Shinobi-san.
    Jeśli był zdziwiony, nie pokazał tego. Po cichu obserwował brud, który przylgnął do niej jak druga skóra i ostrza, które dla niej kupił. 
    - Umówmy się tak; jeśli kiedykolwiek będę potrzebował choćby jednej przysługi, tylko jednej, dam ci znać i będziemy kwita. Brzmi dobrze? - oferował Genma. Splunął w dłoń i wyciągnął ją z droczącym uśmiechem na twarzy. Ku jego całkowitemu zdumieniu, powtórzyła jego ruchy i mocno ścisnęła jego dłoń. 
    - Haruno Sakura. Zaczynam Akademię w następnym semestrze - przedstawiła się. Genma pokiwał głową. 
    - Genma Shiranui. Byłem w ANBU, jednak teraz jestem Jouninem. Miło cię poznać. 
    - Mi również. 
    Idąc osobnymi ścieżkami, Sakura poczuła niewielki podmuch powietrza przy uchu i spojrzała na jej ramię. Siedział na nim skorpion, machający ogonem w górę i w dół. 
    - Cześć, Haruno-san. Nazywam się Yori, jedno z wezwań Sasori-san. 
    - Ach, miło mi cię wreszcie poznać. - Przywitała się. - Czy Sasori-san ma coś dla mnie?
    Uniosła otwartą dłoń do ramienia i pozwoliła skorpionowi się wczołgać. Kiedy to zrobił, w jego szczypcach pojawiła się strużka dymu i mały arkusz zwiniętego papieru. 
    - Tutaj. 
    Sakura czytała treść listu ze zdziwieniem. 
    Pein jest inny. Odbiorniki chakry, które wcześniej były wbudowane w jego ciało, już nie istnieją, nie ma Rinnegana. Wydaje się, że Akatsuki nie polują już na Bijuu, więc chłopiec jest bezpieczny. Z góry przepraszam za sporadyczne odpowiedzi, kiedy będziesz wysyłać mi informacje. Jestem obserwowany pod kątem mojego "dziwnego" zachowania. 
    Mojego? Dziwnego? Oni chyba żartują. 
    Sakura prawie przewróciła oczami, zanim podpaliła notatkę, pozwalając popiołowi opaść na jej nogi. Spojrzała na skorpiona, któy cierpliwie czekał. - Nie sądzę, żebym miała mu teraz coś do powiedzenia. Ale jeśli to nie jest problem, Yori-san, czy myślisz, że mogę wyciągnąć jad z twojego ogona?

::

    Kiedy tylko zobaczył Haruno Sakurę, coś w niej go zaintrygowało. Genma planował kupić tylko paczkę senbon i skupić się na swoim wesołym życiu, ale kiedy spojrzał na małą dziewczynkę, która wyglądała, jakby wpadła do rzeki i czołgała się w błocie, postanowił zostać na dłużej. Patrzył, jak ze skupieniem i doświadczeniem w oczach sprawdzała każdą broń, na którą natrafiła. To było dziwne.     Kiedy wybrała tą na nadgarstki, zastanawiał się nad jej wyborem. Nie była ona popularna wśród shinobi, ponieważ przyczepiało się ją do siebie i nie da się jej rzucić lub manipulować nią.     - Można tak powiedzieć. Ile kosztuje ostrze, Oji-san?
    - 2500 ryo. Jak tam senbon i kunai, które sprzedałem ci jakiś czas temu?
    - Właściwie to świetnie. Masz naprawdę dobre towary w sklepie. 
    W sposobie, w jakim to powiedziała, było coś dziwnego, zwłaszcza użycie słowa "towary". Przypuszczał, że byłoby to normalne, gdyby była z jakiegoś klanu, ale nie mógł sobie przypomnieć dzieci o różowych włosach. Ogarnęło go poczucie hojności, kiedy zobaczył, jak dziewczyna zagląda do jej portfela i marszczy brwi, więc wyjął 2500 ryo ze swojego i zapłacił za jej broń. Odrzucił jej wszelkie obawy, jakie miała w związku z pieniędzmi, zapłacił za własne senbon i wyszedł, spodziewając się, że pójdzie za nim. I zrobiła to.
    - Poczekaj chwilę!
    Kiedy go dogoniła, jej oddech nie był ciężki. Właściwie nie miała nawet zadyszki; oddychała spokojnie i równomiernie. Jej kroki były ciche, co jest zwykle znakiem wytrawnego shinobi. Spojrzała na niego oczami zbyt starymi i zmęczonymi, jak na kogoś tak młodego. 
    - Nie lubię mieć długów, Shinobi-san. 
    Jej głos był zdecydowany. Obserwując ją jeszcze przez kilka sekund, złożył jej ofertę, po czym splunął w dłoń i podał jej ją. Często robił tak ze swoimi przyjaciółmi i współpracownikami. Zrobiła to bez wahania, ku jego zdumieniu. 
    - Haruno Sakura. Zaczynam Akademię w następnym semestrze - przedstawiła się. 
    Teraz był bardzo zainteresowany. 
    W rzeczywistości, dopiero tydzień później potrzebował przysługi. Poza tym, chciał przetestować swoją teorię. Genma poświęcił kilka dni na sprawdzenie nazwiska "Haruno". Haruno Kizashi i Haruno Mebuki osiągnęli status geninów, zanim porzucili życie shinobi, w praktyce czyniąc się cywilami. Ich pochodzenie nie było niczym spektakularnym, ponieważ i tak wywodzili się z rodzin cywilnych. 
    Szukał jej niedługo potem, z kilkoma teczkami w rękach. Zajrzał na wszystkie możliwe miejsca, w których mogłaby być i w końcu znalazł ją na placu zabaw z chłopcem Uzumaki. Bawiła się z nim w piasku, a kiedy Naruto nie patrzył, posyłała brudne spojrzenia dzieciom i dorosłym, którzy odważyli się spojrzeć na jej przyjaciela w niewłaściwy sposób. Genma przycisnął pięść do ust, aby powstrzymać rozbawiony uśmiech. 
    Co za urocze dziecko. 
    Bawiła się z Naruto jeszcze przez kilka minut, zanim oboje się zatrzymali i odwrócili w stronę krzyków. Grupa starszych dzieci otaczała kogoś i bezlitośnie z niego drwiła. 
    - Tłuścioch! Tłuścioch! - kpiło jedno. 
    - Dlaczego płaczesz, grubasku? Bo nie ma z tobą twojego przyjaciela? - dokuczało inne. Sakura podniosła się ze złością i podbiegła do nich, a Naruto podążył za nią. 
    - Zostaw go w spokoju, ty gnojku. - Jej głos drżał. - Bo za to zapłacisz!
    Przepchnęła się przez grupę łobuzów i uklękła przed płaczącym chłopcem. Akimichi. Rozpoznał Genma. Syn Chouzy-sensei, jeśli się nie mylę. Sakura położyła dłonie na jego ramionach, sprawiając, że spojrzał na nią czerwonymi oczami. 
    - Jak masz na imię? - zapytała cicho. Chłopiec przetarł oczy. 
    - Cho- Chouji... - wyszeptał, tak, aby tylko ona mogła usłyszeć. 
    - W porządku, Chouji. Daj mi chwilkę, dobrze?
    Sakura wstała i spojrzała na łobuzów z irytacją, która mogłaby wywołać u każdego dreszcze. Tak było z Genmą. Domniemany przywódca łobuzów przełknął ślinę, stanął przed nią i spojrzał jej w oczy.
    - Odtąd lepiej zostaw go w spokoju - warknęła. Łobuz popchnął ją, powodując syknięcie Naruto, gdy pomagał Chouji'emu wstać. 
    - A co może zrobić mi mała dziewczynka?
    Genma nie wiedział, czego się spodziewać, ale kiedy zamachnęła się pięścią i uderzyła go, nie pocąc się przy tym, omal się nie roześmiał. Naruto wpatrywał się w nią z szacunkiem. Chouji przestał płakać, gapiąc się na swoją wybawicielkę, a napastnicy podnieśli swojego przyjaciela, zanim pospiesznie się wycofali. Sakura prychnęła, po czym odwróciła się i uśmiechnęła.
    - Wszystko w porządku, Chouji? Nie skrzywdzili cię zbyt bardzo, prawda? - zapytała. Chouji potrząsnął głową, wciąż wpatrując się w nią w szoku. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. - To dobrze.     - Sakura-chan, jesteś taka fajna, dattebayo! - wychwalał głośno Naruto. - Myślę, że złamałaś mu nos!
    W końcu Genma uspokoił się i otarł łzy z oczu, po czym podszedł do trójki dzieci, stukając teczkami po ramieniu różowowłosej. - No cóż, to było niezłe, Sakura-chan. - przywitał się. Naruto i Chouji zamrugali nerwowo i cofnęli się o kilka kroków. Sakura zadrwiła i skrzyżowała ramiona.
    - Ma szczęście, że nie złamałam mu szczęki, Shiranui-san - powiedziała, rozśmieszając tym Genmę. - Więc, w końcu masz dla mnie przysługę?
    Wręczył jej teczki i swoją... kartę autoryzacyjną? - Potrzebuję, abyś poszła do budynku T&I i dostarczyła te dokumenty.


Wreszcie coś dłuższego ode mnie XD Generalnie, było blisko spóźnienia, ale jest 22:43 co oznacza, że jestem na czas. Myślę, że Stumble pociągnę do rozdziału 10, a na resztę zaproszę do oryginału ❤️

Buźka ❤️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz