Menu

wtorek, 14 kwietnia 2020

3.1. Ocean jest ciemny i głęboki

    Mężczyzna z toczkiem chwycił Sakurę za ramiona i posłał jej uśmiech, który sprawił, że zastygła w przerażeniu. Sakura skoncentrowała oczy na ziemi i zacisnęła rąbek ubrania tak mocno, że materiał zaczął wbijać się w jej dłonie. Została popchnięta w stronę drzwi, które miały ją doprowadzić do... Wystarczy jedno szybkie kopnięcie, by zapadło mu się gardło. Jeden kopniak, żeby oderwał od niej ręce. Mogła to zrobić. Mogła.

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Pleasedial123
Tytuł oryginału: The Ocean is Dark and Deep
Link do oryginału: LINK
Opis autora: Gato nie ufa Zabuzie, że ten wykona zadanie.  Zamiast tego wysyła drużynę bandytów, aby urządzili zasadzkę na konstruktora mostów po powrocie do Kraju Fal. Wyczerpana walką Drużyna Siódma i nieprzytomny Kakashi zostają rozdzieleni, kiedy Sakura zostaje schwytana. Okropne rzeczy przytrafiają się ładnym dziewczynom w rękach mężczyzn takich jak Gato i jego bandyci. Ale Zabuza stawia swoje roszczenia na pierwszym miejscu i nagle Sakura nie jest więźniem cywilnego biznesmena i jego wynajętych mięśniaków. Nagle należy do Zabuzy.

   Sakura trzymała buzię na kłódkę, mimo że policzki piekły ją od uderzeń. Bolała ją też głowa, ręce i nogi. Kopali ją, kiedy upadła, mocno i odchylali palce do tyłu, aż krzyczała. Sakura nie robiła nic innego, tylko krzyczała i płakała i trzymała usta zamknięte dla prawdziwych słów.
- Jest bezużyteczna - zadrwił Gato - bez treningu i bez informacji. Pozbądź się jej.
- Czy możemy zabrać ją na dół, szefie? - zapytał mężczyzna z toczkiem na głowie, wpatrując się w Sakurę.
- Nie obchodzi mnie to, po prostu ją później zabij. Nie chcę, żeby powiązano ze mną jakiekolwiek ślady ninja z Konohy - Gato machnął lekceważąco ręką.
Mężczyzna z toczkiem chwycił Sakurę za ramiona i posłał jej uśmiech, który sprawił, że zastygła w przerażeniu. Sakura skoncentrowała oczy na ziemi i zacisnęła rąbek ubrania tak mocno, że materiał zaczął wbijać się w jej dłonie. Została popchnięta w stronę drzwi, które miały ją doprowadzić do... Wystarczy jedno szybkie kopnięcie, by zapadło mu się gardło. Jeden kopniak, żeby oderwał od niej ręce. Mogła to zrobić. Mogła.
Ale… ale wtedy miałaby dziesięciu innych zbirów, przez których musiałaby się przedrzeć. A… w rogu…
Szorstka ręka złapała ją za jeden z nadgarstków, gdy mijała kanapę ustawioną przy drzwiach. Ręce na jej ramionach zniknęły.  Sakura wpatrywała się twardo w ziemię, nie śmiejąc spojrzeć na cichą, zbliżającą się obecność, która do tej pory siedziała w kącie pokoju.
- Chcę jej - powiedział szorstko Momochi Zabuza.
Sakura poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, ale dzielnie próbowała je powstrzymać. Zebrały się na jej rzęsach, ale nie dalej, gdy jej kości nadgarstka zagrzytały razem. Została pociągnięta do przodu, jej ręka zabolała ją od szarpnięcia i musiała postarać się, by nie upaść. Momochi Zabuza spojrzał na nią zmrużonymi, ciemnymi oczami, z grymasem widocznym nawet pod maską.
- Hmph - powiedział Gato, spoglądając na Zabuzę z pogardą i odrobiną strachu - W porządku. Uznaj ją za swoją. Upewnij się, że pozostanie w parterze lub sam ją do niego sprowadź.
Zabuza chrząknął i pociągnął ją ponownie.  Sakura potknęła się i wpadła w jego kolana. Wydał z siebie warknięcie irytacji, po czym wciągnął ją między swoje rozłożone nogi. Sakura stała sztywno jak deska, kiedy pociągnał ją w dół. A potem… a potem nic nie zrobił, po prostu mocno ścisnął jej ramię i sprawił, że usiadła jak pies u jego stóp. Sakura skupiła się na dywanie i zaczęła liczyć nici, gdy Gato znów zaczął mówić. Blokowała słowa, próbowała zablokować dotyk dłoni na nadgarstku, próbowała zablokować myśli…
W jednym wirze były osiemdziesiąt trzy niebieskie nitki, pomyślała słabo z przerażeniem. Teraz policz te białe, powiedziała do siebie w głowie.

.--.

Sakura szła prawie na piętach Momochiego, wiedząc, że nie ma wyboru, kiedy nadal trzymał jej nadgarstek w mocnym uścisku. Pokój, do którego ją zaprowadził, był jednym z ładniejszych, z prawdziwym łóżkiem, łazienką, krzesłem i, co najważniejsze, dużym oknem. Momochi mruknął coś pod nosem, kiedy weszli i gwałtownie kopnął drzwi.
W końcu puścił jej nadgarstek, a oczy Sakury natychmiast rzuciły się do okna. Drzwi były nie do przejścia, ponieważ zbyt wiele osób znajdowało się między nią a wyjściem, ale okno… to była inna historia, mogłaby to zrobić, gdyby dobrze to przemyślała.
- Jeśli spróbujesz wyjść przez okno, nawet nie wyjdziesz z podwórza - warknął Momochi i Sakura zamarła.
Wydał z siebie warknięcie i popchnął ją w stronę okna, jedną ręką trzymając za jej kołnierz. Ustawił ją przed oknem i chrząknął.
- Popatrz.
Zrobiła to.
Dom lub dwór naprawdę był… na wyspie, uświadomiła sobie z rozpaczą. Kraj Fal był państwem wyspiarskim, wokół którego znajdowało się mnóstwo mniejszych wysp, a to była jedna z mniejszych prywatnych. Sakura spojrzała na odległość do brzegu i wiedziała, że jeśli popłynie, złapią ją w łodzi na długo przed tym, kiedy się jej uda.
- Rozumiesz? - powiedział, lekko nią potrząsając - Próbujesz uciec, umierasz.
Skinęła, szarpiąc głową.
- Czy rozumiesz także, co się dzisiaj wydarzyło?  - zapytał szorstkim głosem, gdy odwrócił ją, by na niego spojrzała.
Wolną ręką ściągnął maskę, bandaże rozluźniły się mu na gardle, obnażając ostre zęby. Sakura wpatrywała się w niego z zaciśniętym gardłem. Puścił jej kołnierz i spojrzał na nią zmrużonymi oczami, zanim rzucił się na fotel. Przygwoździł ją wzrokiem, jakby zastanawiał się nad myszką drżącą przed kotem.
- Chodź tutaj - zażądał.
Ale Sakura nie mogła. Zadrżała, znów złapała się za rąbek ubrania i próbowała oddychać.
- Powiedziałem - powiedział Momochi mrocznym głosem - chodź tutaj.
Sakura zrobiła krok do przodu na drżących nogach. A potem jeszcze jeden. Kiedy dotknęła jego kolan, chrząknął zadowolony.
- Czy rozumiesz, co się tutaj wydarzyło? - zapytał ponownie.
- Ja… - zająknęła się - Gato dał mnie...
- Gato dał mi ciebie - Momochi ostro skinął głową. - Żebym zrobił z tobą, co tylko zechcę.
Sakura przełknęła ślinę. A on patrzył na nią ze zmrużonymi oczami i skrzywieniem warg, ale nie wydawał się niezadowolony;  to musi być jego normalny wygląd, pomyślała odrobinę histerycznie.
- Czy wiesz, co ci ludzie zrobiliby ci, gdybym cię nie zabrał?
Skinęła głową gwałtownym ruchem.
- Dobrze. W takim razie nie jesteś ignorantką - mruknął.
Ponownie wyciągnął rękę i tym razem Sakura nie mogła powstrzymać strachu ani instynktu. Jej ręka uniosła się do bloku, nawet gdy odwróciła się, by uderzyć w niego kopnięciem. Z łatwością złapał nogę jedną ręką, a drugą chwycił jej blok. Sakura została pociągnięta do przodu na jego kolana.
- Nie jesteś też całkowicie nieprzeszkolona - powiedział.
Sakura zamarła, gdy puścił jej nogę i przesunął dłoń po jej boku, by zaplątać ją w jej włosy z tyłu głowy.
- Gdzie jest twój sensei, dziewczyno?
Zacisnęła mocno usta. Oni byli… Kakashi-sensei, Naruto i Sasuke byli bezpieczni.  Sakura nie była, ale pocieszała się wiedząc, że inni byli w porządku. Kakashi-sensei wciąż był nieprzytomny, kiedy wpadli w zasadzkę, a podczas gdy Naruto i jego klony zabrali go w bezpieczne miejsce, Sakura i Sasuke zostali zmuszeni do rozdzielenia się i odprowadzenia bandytów daleko, podczas gdy Tazuna i jego rodzina udali się do schronienia. Szczerze mówiąc, Sakura niewiele pamiętała z pościgu. Kiedy dotarli do domu Tazuny, Sakura pomyślała, że są już bezpieczni, jakby był to punkt kontrolny czy coś takiego. Zamiast tego Gato usłyszał, że Momochi nie był w stanie powstrzymać powrotu budowniczego mostów i urządził zasadzkę w jego domu, kiedy do niego przybył. Sakura przypuszczała, że ​​mieli szczęście, że żadne z nich nie umarło.
A Sakura… no cóż, Sakura była dobrą uczennicą, która właśnie ukończyła naukę, ale była tylko tym;  nie miała doświadczenia ani szkolenia. Nadal była ninja, co pozwoliło jej pokonać jednego zbira. Nawet dwóch, trzech, ale czwarty był jej upadkiem. Sakura była dobrą uczennicą, ale nawet ona nie mogła wiele zrobić, gdy przytrzymywali ją w pełni dorośli mężczyźni (nawet jeśli byli cywilnymi wojownikmi). Nie miała przewagi, żadnego jutsu, miała siłę nieco powyżej średniej, która jednak była bezużyteczna wobec tak wielu przeciwników.
- Lojalna, co? -  Momochi chrząknął, przerywając jej myśli. - Cóż, to nie moja sprawa.
Przyciągnął ją do przodu za włosy i nadgarstek, a Sakura zesztywniała ze strachu, gdy poczuła jego oddech. Był tak blisko, że widziała zielone plamy w jego ciemnych oczach.
- Hmm. Rozumiem, dlaczego ten drań cię pragnął. Jesteś ślicznotką, prawda? - powiedział, jakby stwierdzał fakt.
Sakura przełknęła ślinę i spróbowała wrócić do treningu kunoichi. Spojrzała w bok i zaczęła liczyć słoje, które widziała w drewnianej ścianie. Nie zadziałało, kiedy jego zęby dotknęły jej szyi. Jęknęła przerażona, gdy otarły się o jej skórę i gdy poczuła gorący oddech na gardle.
- Siedź spokojnie - warknął Zabuza w jej skórę.
Zesztywniała, gdy przeciągnął zębami po jej szyi z siłą, która prawie powodowała siniaki. Skupiał się na jednym miejscu przez moment, jego zęby pracowały, kiedy trzymał ją przyciśniętą do swoich kolan.  Chrząknął, gdy próbowała się wyrwać z jego uścisku, a ona drżała. Ostro pociągnął ją za włosy i nie mogła powstrzymać krzyku.
Była prawie we łzach, kiedy nagle się zatrzymał. Cofnął się, warcząc, i puścił jej nadgarstek, ale nie włosy.
- Nie jesteś dobra w słuchaniu instrukcji - mruknął - Cóż, nauczysz się.
Stał z ręką wplątaną w jej włosy i na wpół zaprowadził, na wpół zaciągnął ją do łóżka.  Sakura jęknęła głęboko w jej gardle i chwyciła go za nadgarstek, próbując złagodzić nacisk uścisku. Rzucił ją bez wysiłku na łóżko.
- Nie ruszaj się stąd - nakazał ostro - Będę wiedział, jeśli to zrobisz.
Patrzyła na niego z przerażeniem, a on chrząknął, zanim się od niej odwrócił.  Sakura odepchnęła się, aż jej plecy uderzyły o ścianę. Owinęła ramiona wokół kolan i nie odważyła się oderwać wzroku od Momochiego, gdy zaczął zdejmować bandaże i ocieplacze z rąk. Jego ochraniacz na czoło dołączył do stosu i w końcu ściągnął spodnie. Odwrócił się do niej plecami, Sakura ledwo oddychała.
- Zostań - rozkazał, jakby była psem.
A potem zatrzasnął za sobą drzwi łazienki.  Dźwięk prysznica zaczął się chwilę później i Sakura pozwoliła lekkiemu szlochowi wydostać się z ust. Dźwięk był stłumiony, gdy zakryła twarz kolanami.

.--.

Sakura zerknęła na Zabuzę przez jej grzywkę, gdy wyszedł z łazienki, szorując włosy ręcznikiem. Rażąco ją zignorował i trącił stertę bandaży. Oczy Sakury zostały przyciągnięte do jego szyi, gdy zaczął ją owijać. Miał… rany. Musiały pochodzić od senbon. Myśleli, że senbon go zabił, i na początku Sakura sądziła, że przetrwał jedynie dzięki swojej wytrzymałości. Ale teraz, kiedy wpatrywała się w małe rany kłute zamknięte jednym lub dwoma szwami, przypomniała sobie swoje lekcje.
Senbon służyły do obezwładnienia lub otrucia. Były narzędziami do zabijania tylko w nieprzyjaznych okolicznościach. Łowca, który „zabił” Momochiego, wykorzystał je jako pierwsze. Nigdy nie zamierzał zabić tego człowieka, chciał po prostu sprawić, żeby tak się wydawało. Sakura zatrzęsła się, gdy zdała sobie sprawę, że gdzieś tu jest inny zaginiony ninja w przebraniu ninja-łowcy Kiri. Momochi miał partnera, a szanse Sakury na przetrwanie i ucieczkę zasadniczo spadły.
Sakura obserwowała sztywny ruch Momochiego, nagle uświadamiając sobie, że rzeczywiście wyglądał na sztywnego. Poruszał się powoli, jak na szybkość, w której wiedziała, że może się poruszać. Pomyślała o nieprzytomnym Kakashi-sensei po walce i wiedziała, że Momochi może czuć się podobnie. To nie była długa bitwa, ale Sakura widziała w niej moc. Jutsu, które zostały użyte, wyglądały na łatwe w ich rękach, ale Sakura była pewna, że nawet jeśli poznałaby jutsu takie jak Ukryta Mgła, nigdy nie byłaby w stanie pokryć tak dużego obszaru tak gęstą mgłą.  I to Więzienie Wody wymagałoby wiele wysiłku, aby utrzymać się przeciwko komuś takiemu jak Kakashi-sensei. Nie wspominając nawet o wysokim poziomie manipulacji wodą potrzebnym do użycia smoka. Bitwa nie była długa ani krzykliwa, ale Sakura wiedziała, że obaj mężczyźni użyli w niej więcej czakry, niż zapewne ona miała w całym swoim życiu. A bycie znokautowanym przez senbon wystarczająco dobrze, by oszukać Kakashi-sensei, musiało odcisnąć swoje piętno.
Sakura obserwowała Zabuzę i wiedziała, że jest tak słaby, jak nigdy dotąd. Nadal wiedziała, że nie ma szans.
Momochi chrząknął i porzucił resztę swoich rzeczy, z owiniętą szyją i bokserkami na miejscu, a potem odwrócił się do niej. Sakura zesztywniała pod jego spojrzeniem, a on zaszydził zanim do niej podszedł. Spróbowała skurczyć się w sobie.
- Nie poruszyłaś się. - Zmierzył ją wzrokiem. - Dobrze.
Sakura nie zadała sobie trudu, by skinąć głową lub zrobić coś innego, po prostu siedziała nieruchomo.
- Jak masz na imię, dzieciaku?
Nie odezwała się. On czekał. I czekał. I czekał. W końcu przewrócił oczami z drwiną i złapał ją za ramię, odrywając od ściany.
- Będę cię po prostu nazywał bachorem, jeśli mi nie powiesz.
Sakura wciąż nie otwierała ust. Momochi odciągnął ją od miejsca, w którym zwinęła się w kłębek i odepchnął ją na bok, aby mógł położyć się na łóżku.
- Możesz nazywać mnie Zabuza - ziewnął.
Sakura wpatrywała się w niego, czekając na nieuniknione, gdy podciągnął pod swoją głowę poduszkę. Wyciągnął rękę i złapał ją za nadgarstek.
- Jeśli spróbujesz czegoś, będę wiedział i będziesz tego żałować. Słyszysz mnie?
Sakura wpatrywała się w niego i wydawało się, że uznał to za zgodę, ponieważ chrząknął i odwrócił od niej twarz. Sakura siedziała idealnie nieruchomo na boku łóżka, a jej nadgarstek nadal był luźno ściskany. Minutę później oddech Zabuzy wyrównał się, a Sakura wciąż się gapiła.  Wiedziała, że ​​to nie była próżna groźba.  Spał, ale prawdopodobnie jak u większości shinobi, był to lekki sen. Musiałaby go zabić jednym ciosem i mieć nadzieję, że nie obudzi się na jej ruch, jeśli zaryzykuje.  Nie żeby miała do tego szybkość lub zdecydowanie. A gdzieś w pobliżu wciąż był ten drugi ninja.
Sakura położyła się i wpatrzyła się w sufit.  Sen nie nadszedł.





6 komentarzy:

  1. A A A A
    KOCHAM TAKIE KLIMATY (Psss... Odpaliła się moje psychiczna strona. W przyszłości, jak już mi przejdzie to będę żałować tego komentarza. Jestem pewna)
    NO WIĘC.
    Nie wiem dlaczego, ale MEGA mi się podoba, jak porywacz, facet rzecz jasna jest taki STANOWCZY
    w ogóle
    MROCZNY TAKI
    SILNY
    oraz
    ZDECYDOWANY.
    Że wie czego chce, no kurde, nie wiem jak to opisać naprawdę. I totalnie nie wiem dlaczego porwania mnie kręcą.
    Tak czy siak czekam na więcej oczywiście xd
    Ps. Szkoda, że Sakura nie jest tutaj starsza :< :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie piszę, cholera więcej, bo różne demony we mnie drzemią. Wolałabym ich nie budzić. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nikt tego nie komentuje!! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. JA STRASZNIE, ALE TO OKROPNIE ŻAŁUJĘ, ŻE SAKURA JEST TUTAJ TAKA MŁODA.
    Pisałam Ci już, że mam zajawkę na ZabuSaku. Mało tego jest, oj mało. Tutaj, gdyby Sakura była starsza, mógłby wyjść z tego PRZECUDOWNY ROMANS. Albo Syndrom Sztokholmski XDDD
    Generalnie mogłabym przeczytać całość po angielsku, ale nie chce mi się, skoro masz to przetłumaczyć XD Poza tym, no mogę sobie ewentualnie troszkę poczekać na ciąg dalszy. Zwłaszcza, że nie mam bladego pojęcia, co dalej się stanie z naszym bachorem a jestem tego ciekawa.
    Czekamy na więcej Eleine. I za ten komentarz powinnaś jednak pomyśleć nad tym, czy ugotować mi ten medal z ziemniaka. Serio.
    Buźka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. No i proszę. Jestem.
    Nie żeby mnie jakoś zmiotło czy wgl poruszyło w tym rozdziale. Wgl nie rozumiem ile Sakura ma tu lat. Kanonicznie mało?

    Yh czego to się nie robi dla ShikaSaku... Ale to upierdliwe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [patrzy na ilość stron, jaką wywaliło jej po wklejeniu tekstu ShikaSaku, magiczne 156 drwiąco się do niej uśmiecha, liczba nadal uparcie nie chce spaść, nawet po ostrych wyzwiskach, wzywaniu Boga, szatana i Madary]
      Może... jednak mi to odpuścisz, co? [piękny uśmiech]
      Ma 12/13 lat.

      Usuń