- Spójrz - zaczęła, tym razem zastanawiając się nad swoimi słowami - czy mógłbyś pozbyć się tego pająka w mojej kuchni? Zrobię ci obiad - znacznie lepszy niż ta spalona rzecz. Obiecuję, że nie jestem takim złym kucharzem - albo cokolwiek, co byś chciał w zamian. Po prostu proszę - skończyła zadyszana.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: xArianaxx
Tytuł oryginału: none, zero, nada
Link do oryginału: LINK
Opis autora: Sakura ma nieoczekiwanych gości... ale czy ta wizyta jest naprawdę tak niezaplanowana, jak myśli?
Aromat masła przenikał powietrze w kuchni, skwierczenie oleju
mieszało się z dźwiękiem burczenia w jej brzuchu, a obietnica
smacznego jedzenia sprawiała, że z ust leciała jej ślinka.
Ino ciągała ją przez cały dzień w poszukiwaniu idealnej
sukienki, jak opisała kawałek materiału, którego znalezienie
zajęło długie, długie godziny. Najwyraźniej nadchodzący obiad z
rodzicami chłopaka Ino nie był tylko na jej liście priorytetów,
ale także na liście Sakury, ponieważ Ino nie pozwoliła jej się
zatrzymać w trakcie zakupów na szybką przekąskę.
- To jest zbyt ważne - krzyczała na nią za każdym razem, kiedy
mijali stoisko z jedzeniem.
Teraz wszystko, o czym marzyła Sakura, to miły, ciepły posiłek i
później pożądany sen - myśl o 12-sto godzinnej zmianie przed nią
unosiła się nad jej głową jak ciemna chmura. Przetarła oczy,
tłumiąc ziewnięcie i mieszając zawartość patelni, i wtedy to
zauważyła.
Wielki, owłosiony ośmionogi demon pełzający po ścianie - jej
ścianie - po prawej stronie.
Krzyknęła - prawdziwy, przeraźliwy dźwięk wydostał się z jej
ust, gdy upuściła szpatułkę i wybiegła z czegoś, co kiedyś
było bezpiecznym miejscem do jedzenia, czytania i picia porannej
kawy, a teraz zamieniło się w zakazaną strefę.
Grzebała w swoim telefonie, szukając odpowiedniego numeru - nie
dbała o to, że była prawie jedenasta w nocy i był środek
tygodnia - to był nagły wypadek, więc albo Naruto, albo Kakashi
będą musieli przyjść i uratować ją przed...
Pukanie.
Pukanie?
Jej palce zamarły na ekranie, a uszy napięły się, słuchając.
Dudnienie dobiegło z powrotem, tym razem głośniejsze i bardziej
natarczywe.
Twarz, która powitała ją, gdy otworzyła drzwi, była
nieoczekiwanym widokiem, ale powitała ją z ulgą i sercem pełnym
nadziei, mimo że zaledwie miesiąc wcześniej przysięgła trzymać
do niego wieczną urazę, i przy każdej innej okoliczności
zamknęłaby drzwi, ale teraz - teraz mógł odpokutować za
wszystkie swoje wykroczenia i zostać jej bohaterem - nowy sąsiad,
który spojrzał na nią pytająco, gdy patrzyła na niego
błyszczącymi oczami (fakt, że drugiego dnia po tym, kiedy
przeprowadził się do budynku, grał do późna w nocy, kiedy
próbowała uczyć się do bardzo ważnego egzaminu i to, że nie
zadał sobie trudu otworzenia drzwi, kiedy przyszła poprosić go, by
przestał, nie miał teraz zbyt wielkiej wartości).
- Na co te krzyki?
- Lubisz pająki? - Otworzyła usta bez zastanowienia, pytanie
wydostało się zanim mogła je lepiej sformułować i skuliła się w
sobie.
Chciała, żeby jej pomógł, a nie chciała zadziwić go i zmusić
do ucieczki.
- Eh, niezupełnie? - odpowiedział mężczyzna, unosząc brew, ale
nie mogła nie zauważyć lekkiego szarpnięcia w kąciku ust,
prawdopodobnie powstrzymywał się od śmiechu z jej niezręczności.
- Nie, mam na myśli... - Sakura przerwała, gdy zapach czegoś
płonącego dotarł do jej nosa. Nie była jedyną, która to
zauważyła, wzrok nieznajomego zgubił się gdzieś za nią,
podążając za źródłem nieprzyjemnego zapachu, a ona zaklęła. -
Cholera.
Pobiegła, zostawiając sąsiada przy drzwiach wejściowych, po czym
zatrzymała się przy wejściu do kuchni, aby wziąć głęboki
oddech. Wizja spalenia mieszkania pchnęła ją na tyle, by wbiegła
do środka, wyłączyła kuchenkę i jak najszybciej wyszła
(wpadając na wszystkie meble na swojej drodze, bo jej dom był
mały), a jej skupienie nigdy nie odeszło od jej stóp.
Niebieskie oczy wpatrywały się w nią z nutką niedowierzania i
mnóstwa rozbawienia. Chwyciła go za ramię, z łatwością
wciągając do środka.
- Spójrz - zaczęła, tym razem zastanawiając się nad swoimi
słowami - czy mógłbyś pozbyć się tego pająka w mojej kuchni?
Zrobię ci obiad - znacznie lepszy niż ta spalona rzecz. Obiecuję,
że nie jestem takim złym kucharzem - albo cokolwiek, co byś chciał
w zamian. Po prostu proszę - skończyła zadyszana.
Spojrzała na niego błagalnie, nie dbając o to, że on ledwie
powstrzymuje śmiech.
Nienawidziła pająków.
Blondyn odchrząknął. - Jakiego pająka?
Sakura uniosła rękę, wskazując na ścianę, gdzie po raz pierwszy
zobaczyła przerażające zwierzę, tylko po to, by zobaczyć, że
jest puste. Weszła do kuchni z niedowierzaniem wypisanym na twarzy,
kręciła się wokół, ale nigdzie nie było widać przyczyny jej
zrujnowanej kolacji.
- O Boże.
Spanikowała. W jej głowie biegało wiele scenariuszy miejsc, w
których potwór mógł się ukrywać. - Co teraz? - zapytała
mężczyznę, który wyciągnął krzesło i na nie wskazał.
- Czekamy na to - powiedział w najbardziej poważny sposób, a
potem, nie mogąc dłużej zachować spokojnej twarzy, zachichotał,
jak bardzo zdenerwowała się tą sytuacją.
Sakura rzuciła mu śmiertelne spojrzenie, które rozjaśniło jej
oczy, jak piorun rozświetla niebo, wściekła na niego, że
wyśmiewał się z jej strachu i jej samej za utratę tego cholernego
pająka z pola widzenia z powodu jej własnej głupoty i dużej,
wielkiej niechęci do tego stworzenia.
Zmiana w szpitalu, która była nieuniknioną częścią jej
jutrzejszego planu, była coraz bliższa, a Sakura wciąż była
głodna i bez planów na odpoczynek tej nocy.
Nie było mowy, by kiedykolwiek zasnęła, wiedząc, co czai się w
ścianach jej mieszkania.
Skrzyżowała ręce, opierając się na oparciu siedzenia.
Podrażnienie i przygnębienie płonęły w jej klatce piersiowej, a
ona wzięła głęboki oddech, aby stracić negatywne emocje, robiąc
minę z powodu utrzymującego się zapachu spalonej kolacji.
Kiedy tak siedziała, wpatrując się tępo w ścianę, poczucie winy
za złość na sąsiada zaczęło ujawniać się na tle jej
zanikającego niezadowolenia. W końcu przyszedł ją sprawdzić,
kiedy krzyczała, jakby była przynajmniej ścigana przez seryjnego
mordercę, zamiast zignorować ją, i zgodził się - tak jakby - jej
pomóc. Okazał większe zainteresowanie niż jakikolwiek inny
sąsiad. To było bardzo troskliwe, a Sakura żyła z pomagania
ludziom - to było coś, co ceniła i doceniała.
Jednak kiedy spojrzała na blondyna, który zajął się
przeglądaniem szuflady ze srebrnymi sztućcami, nie czuła się aż
tak źle. Maniery.
- Więc, jak masz na imię? - zapytała go miękkim głosem,
pozbawionym wyrazu.
- Och. - Usłyszała, jak chichocze, upuszczając ze szczękiem
łyżkę, którą trzymał, a jego oczy skierowały się na nią. -
Myślałem, że zapomniałaś o swoim niesamowitym sąsiedzie, który
przybył ci na ratunek z dobroci jego czystego serca. - Teatralnie
chwycił się za pierś.
Przewróciła na niego oczami. - Do tej pory tylko się ze mnie
śmiałeś i dotykałeś moich rzeczy - oskarżyła, gdy patrzyła,
jak idzie w stronę lodówki.
Potem zatrzymał się, a ona zmarszczyła brwi, zmieszana.
- Nawiasem mówiąc, jestem Deidara - powiedział po minucie i
spojrzał na nią z błyskiem w niebieskich kulach. - Sakura.
Zmieszanie Sakury szybko zmieniło się w zakłopotanie, gdy zdała
sobie sprawę z tego, na co patrzył - miała wiele notatek
przyklejonych do lodówki, większość z nich przypominała jej o
rzeczach, których nie mogła zaniedbać, ale była jedna konkretna
wiadomość, która nie była dla oczu kogokolwiek, kto nie wiedział,
dlaczego właściwie się tam znajdowała.
Ino i ona miały taką tradycję, w której pozostawiały sobie
nawzajem zawstydzające notatki w przyjaznym droczeniu się. Zaczęło
się od tego, że Ino zostawiła Sakurze prywatną notatkę, którą
Naruto przeczytał, a później drażnił ją zawartymi w niej
informacjami przez długi czas, więc w odwecie Sakura zrobiła to
samo z Ino, a liczba wzrosła do co najmniej jednej głupiej notatki
na miesiąc od czasu tego incydentu.
Pamiętała, jak krzyczała na Ino po pierwszej przypadkowej notatce
za to, że do niej nie zadzwoniła, ale Ino zarzuciła jej, że
zawsze milczy i nie odbiera telefonu (co zdarzało się często, ale
nie zawsze, argumentowała Sakura) i twierdziła, że to było zbyt
ważne, by czekać (co nie było), a Sakura była bardziej skłonna
przeczytać notatkę niż odebrać telefon (i tego też nie zrobiła,
bo dowiedziała się tego od Naruto).
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowaną.
Notatka Ino z tego miesiąca miała na celu przypomnienie Sakurze,
aby poszła do lekarza z jej wysypką, której zdecydowanie nie
posiadała.
Sakura dotknęła swoich policzków,
miękkich i ciepłych i wymamrotała: - Nie mam... wysypki, jasne?
Oderwała kawałek papieru i
wyrzuciła go do śmieci, podczas gdy jej sąsiad - Deidara,
obserwował ją z szerokim uśmiechem.
Odwróciła się do niego. - A więc
pająk... - zaczęła, zmieniając przebieg rozmowy z powrotem na
główny powód, dla którego go w ogóle zaprosiła, ale blondyn jej
przerwał.
- ... nigdzie go nie widać.
Spojrzała na niego piorunująco. - Czy zawsze okazujesz brak
właściwego zachowania w domach nieznajomych?
- Czy zawsze udostępniasz tyle informacji o sobie nieznajomym,
których właśnie poznałaś? - odparł, unosząc brew w wyzywający
sposób.
- Nie podzieliłam się niczym z własnej woli - zaprotestowała, a
potem nie mogła się powstrzymać, więc uśmiechnęła się z
irytacji i tego, jak śmieszna była ta cała sytuacja - i on także.
Zastanawiała się, jak wiele miał z nią zabawy, a sądząc po jego
rozbawionym wyrazie twarzy, musiało to być dużo.
Pokręciła głową, mówiąc mu: - Nie gramy w tę grę.
- Jaką grę?
- Grę, w której wszystko co powiem, ty ripostujesz czymś, co mnie
rozzłości.
Deidara nagle ożywił się, odsuwając się od szafki, na której
się opierał, jakby do głowy przyszedł mu genialny pomysł. -
Zgoda.
Zaczął przesuwać krzesła, a Sakura mogła tylko stać i patrzeć,
oszołomiona, nie mogąc wydobyć z słów, by zapytać go, co u
diabła robi z jej kuchnią, dopóki nie pociągnął za stół, a
ona prawie pisnęła na niego, kiedy drewniane nogi ślizgały się z
piskiem po powierzchni ceramicznej podłogi.
Sakura spojrzała na niego ostro, na końcu języka miała ciąg
pytań, ale on tylko wzruszył ramionami. - Zagramy w inną grę.
Zerknęła na dwa krzesła stojące naprzeciw siebie, a potem znowu
na blondyna, z szerokim uśmiechem na jego twarzy, a ona westchnęła
z irytacją.
- A to wymaga zmiany aranżacji mebli w mojej kuchni? - zapytała,
podkreślając, czyje mieszkanie obecnie okupują. To samo
mieszkanie, w którym wciąż nie pozbyto się niepożądanego
pająka. W tym tempie nie tylko nie będzie mogła zasnąć przed
swoją zmianą, ale nawet nie zdąży do szpitala na czas.
Deidara postanowił zignorować jej pytanie, jakby się wcale nie
odezwała i kontynuował. - Wiesz, jak grać w 21 pytań, prawda?
Sakura przekrzywiła na niego głowę.
Deidara uśmiechnął się do niej bezczelnie, siadając, a następnie
poklepał dłonią drugie puste krzesło. Widząc jej wahanie, kiedy
się nie ruszyła, dodał: - Poznanie najbliższych sąsiadów jest
zawsze uprzejme.
- A to było? - Wskazała na stół,
który był w innej pozycji niż pięć minut temu. Usłyszenie
słowa, które ma coś wspólnego z uprzejmością z jego ust
sprawiło, że zabrzmiało to śmiesznie.
- Nigdy nie powiedziałem, że jestem uprzejmy. A ty?
Sakura wydęła wargi. Wiedział, jak odpowiednio ją podejść.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego musiałeś zrujnować moją
podłogę - powiedziała mu, kiedy w końcu usiadła naprzeciwko
niego z jękiem.
- Zdecydowanie nie jest zrujnowana - skarcił ją - i jest
zdecydowanie lepiej grać w taki sposób.
Uśmiechnął się diabelnie, a Sakura odwróciła wzrok od jego
oczu, kontakt wzrokowy między nimi to było zbyt wiele, ale przy
takiej bliskości trudno było się skupić na czymkolwiek dookoła
niej. Jego ciało zawsze czaiło się gdzieś w polu jej widzenia, a
jego spojrzenie wypalało się w niej, zmuszając ją, by spojrzała
na niego i nie było sposobu, by się przed nim ukryć. Zrozumiała,
co miał na myśli, mówiąc, że tak było bardziej zabawnie. Nie
podzielała tego entuzjazmu.
- Pozwolę ci zacząć, ponieważ wyglądasz na tak przerażoną. -
Zachichotał Deidara.
- Nie jestem przerażona - sprzeciwiła się Sakura, wydmuchując
powietrze. To nie tak, że miała coś ciekawego do powiedzenia, a
jeśli zapyta ją o coś, czego nie chciałaby, żeby wiedział,
zawsze będzie mogła się wyprowadzić. Z budynku. Albo państwa. To
wydawało się coraz bardziej prawdopodobne, ponieważ jej dom nie
nadawał się już do zamieszkania z powodu niechcianego
współlokatora. - Czy coś jest poza limitem?
- Nie dla mnie - odpowiedział pewnie jej sąsiad.
Sakura westchnęła raz jeszcze, spoglądając na niego, jedna z jego
brwi była uniesiona w górę, kiedy czekał na jej pytanie.
Przeszukiwała w swoim umyśle rozrzucone informacje, które o nim
miała, ale jej wiedza praktycznie nie istniała poza tym, że
mieszkał w jej kompleksie przez nieco ponad miesiąc i prawie
sprawił, że zawaliła egzaminy. Wróciła myślami do tego dnia,
jak strasznie wściekła była, gdy musiała słuchać jego wyboru
muzyki i wciąż czuła, że musi uświadomić go o tym oraz go o to
dręczyć.
- Nie lubiłam cię od początku - wyrzuciła raz jeszcze bez
zastanowienia, a czoło Deidary zmarszczyło się w grymasie.
To był jeden ze sposobów, jak to zrobić.
Jej policzki zaplamiły się szkarłatnym kolorem i postanowiła grać
z tym, co powiedziała.
- Czy przypadkowo zabiłem twojego kota, wycofując z parkingu, czy
coś?
- Gorzej.
- Gorzej niż zabicie twojego kota?
- Właściwie nie - powiedziała po chwili, gdy gapił się na nią z
głębokim zmieszaniem, a ona cieszyła się jego szeroko otwartymi
oczami, którymi ją obdarzył - Ale może równie złe.
- Co do cholery?
Spojrzała na niego znacząco. - Nie pamiętasz?
- Czy pamiętam zrobienie czegoś tak złego jak zakończenie życia
żywej poduszki z puchu? Nie - przerwał, po czym dodał z
przekrzywieniem ust - ale jesteś kobietą, więc możesz nadać taką
wartość czemuś trywialnemu. Niech zgadnę.
- Dupek - mruknęła, ale uśmiechnęła się do niego. - Nie
szanowałeś ludzi próbujących się uczyć do bardzo ważnego
egzaminu i zignorowałeś ich pukanie, kiedy przyszli na ciebie
nawrzeszczeć - wyjaśniła.
- Czy to dlatego, kiedy za każdym razem przechodzisz obok mnie na
korytarzu, wyglądasz jakbyś planowała mój upadek?
- Cóż, miałam najtrudniejszy czas, by skupić się na książkach
i następnego dnia nie byłam przygotowana wystarczająco, bo ty i
twoje "wake me up before you go, go" powtarzało się przez
godziny. Zasługujesz na to.
- Kiedy tak to ujmujesz - powiedział, ale patrzył na nią, jakby
nie zgadzał się z karą, jaką mu urządziła. - Moja kolej.
- Miałaś swoją szansę - przypomniał jej, kiedy otworzyła usta,
by się kłócić, że nie zadała pytania.
- Jak długo trwa twoja jutrzejsza zmiana?
Pytanie ją zaskoczyło, zupełnie nie spodziewała się tego rodzaju
inkwizycji. Rzuciła mu dziwne spojrzenie, ale on tylko sondował ją,
by odpowiedziała.
- 12 godzin. Co...
- Co z pojutrzem - wtrącił, kradnąc jej kolej.
Sakura zmarszczyła brwi, oczy burzowe, wściekła za przerwanie.
Dlaczego w ogóle był tak ciekawy jej pracy?
Spojrzała na niego podejrzliwie. - Planujesz mnie okraść czy coś?
Poruszył się, żeby ostentacyjnie rozejrzeć się po kuchni, po
cichu pytając, co okraść. Przewróciła oczami na tę zniewagę. -
Cokolwiek. To i tak moja kolej.
- Zrób mi tę przyjemność.
Parsknęła. - Nie ma mowy.
- Tylko odpowiedz.
- Nie.
- To proste pytanie "tak"lub "nie".
- Nie.
- Więc jesteś wolna.
- To nie jest to, co miałam na myś...
- Więc się ze mną umów.
Słowa utknęły jej w gardle, kiedy oszołomił ją w ciszę.
Widziała, jak uśmiechał się do niej w jak dotąd najbardziej
uroczy sposób, i musiała mrugnąć kilkakrotnie, bo to nie
zniknęło, a on nie zaczął się śmiać mówiąc jej, że tak
łatwo ją wkurzyć.
- Nawet się nie znamy.
- Jesteśmy sąsiadami od miesiąca - powiedział, jakby to coś
wyjaśniało, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy wcześniej nie
rozmawiali. I wciąż pociągała go do odpowiedzialności za to, że
nie dała z siebie wszystkiego w czasie egzaminów.
- I nie rozmawialiśmy ani razu.
- Rozmawiamy teraz.
- Po raz pierwszy.
- Czy nie tak się to zaczyna?
Otworzyła usta tylko po to, by znowu je zamknąć, cicho zgadzając
się z tą logiką. Mimo to, bez względu na to, jak czarujący może
być jego uśmiech, musiała skupić się na swoich studiach i pracy,
więc nie miała czasu na chłopaka.
- Jestem teraz zbyt zajęta życiem.
Deidara zrobił minę. - Nie oświadczam się.
- Co w ogóle to spowodowało? - zapytała go, zastanawiając się,
kiedy zapłonęło w nim to zainteresowanie nią. Skłamałaby, gdyby
powiedziała, że nie jest atrakcyjny z jego ostrą szczęką i
zarozumiałym uśmiechem, który w jakiś sposób sprawiał, że
wyglądał naprawdę dobrze, a nie jak kompletny dupek, ale nie
zastanawiała się nad pomysłem jakichkolwiek randek między nimi w
najbliższej przyszłości. Lub kiedykolwiek. Teraz, gdy wyraził
taką możliwość, mimowolnie zaczęła się nad tym zastanawiać.
Być może jeszcze nie pozbył się pająka, ale obiecał pomoc i
rozpalił w niej wiele emocji - nie zawsze pozytywnych, ale mogła z
tym przeżyć. Zresztą nigdy nie lubiła nudnych i prostych. Ino
byłaby zachwycona i wreszcie zostawiłaby ją w spokoju z
dokuczaniem, "w końcu znalazła chłopaka, bo to już czas",
jeżeli zgodzi się na randkę, a to nie musi prowadzić do czegoś
poważnego.
Nie miała teraz czasu na
angażowanie się w kontakty z ludźmi, więc kiedy pojawiła się
taka okazja, która z każdą sekundą, gdy się nad tym
zastanawiała, wydawała się bardziej atrakcyjna, szkoda byłoby z
niej nie skorzystać.
Już miała przyjąć propozycję,
kiedy zadzwonił dzwonek w jej mieszkaniu. Zostawiła sąsiada w
kuchni z nie dotykaj moich łyżek, a
on zrobił na to minę i Sakura została przywitana przez innego
blondyna, tym razem kobietę, którą znała bardzo dobrze.
Zanim Sakura zdążyła zapytać ją,
co tu robi tak późno, Ino zadała jej pytanie.
- Jak było z tym gorącym sąsiadem? Jaki on jest? Dupek czy nie?
Wydawał mi się dupkiem, ale wiem, że takich lubisz, więc... -
zatrzymała się nagle, a jej oczy poleciały gdzieś za nią.
Sakura odwróciła się i zobaczyła
Deidarę przy wejściu do kuchni z przerażonym wyrazem twarzy, gdy
ręką wskazał gest, który mógł znaczyć tylko zamknij
się.
Spojrzała w stronę głównego
wejścia, gdzie Ino już nie było, i oszołomiona, Sakura zamknęła
drzwi, chcąc dowiedzieć się, co u diabła działo się z jej
kochanym sąsiadem.
Starała się powstrzymać głowę
od spekulacji, ale bezskutecznie - w jej umyśle roiło się od
niezbyt przyjemnych pomysłów.
Czy to był jakiś dowcip? Może Ino
wynajęła go na randkę, sądząc że nie może znaleźć chłopaka.
Jak się poznali? Kiedy się poznali? Gdzie się spotkali? Czy znali
się, zanim wprowadził się do jej budynku? Skąd Ino miała
wiedzieć, że właśnie się z nim spotkała? Że był w jej
mieszkaniu?
Czy miała jakiś nadzór? Cholera,
co jeśli w jej mieszkaniu były ukryte kamery. Słyszała o
przerażających gospodarzach, którzy zakładali tego rodzaju
urządzenia w wynajmowanych domach, aby szpiegować ludzi. Ale skąd
jej przyjaciółka by o tym wiedziała?
- Wyjaśnij.
Deidara spojrzał na nią i uśmiechnął się przepraszająco, ale
ona skrzyżowała ramiona, nie poddając się jego twarzy
przypominającej szczeniaczka.
- Cóż - powiedział, przeciągając słowa, a ona miała ochotę
tupać nogą jak dziecko. Oparła się pragnieniu, nie chcąc obudzić
sąsiadów z dołu. - Ten pająk to może być moja wina.
- Co?
To była odpowiedź, która nie przyszła jej do głowy bez względu
na to, jak bardzo się starała.
- Mogłem poprosić twoją przyjaciółkę, aby wpuściła mnie do
twojego mieszkania, bym mógł zostawić pająka w środku.
Wpatrywała się w niego tępo, słysząc jego słowa, ale
niezupełnie je chwytając. Dlaczego ktoś celowo zostawia pająka w
czyimś domu?
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
To pytanie krążyło w jej umyśle, zanim znalazła głos, by
wypowiedzieć to głośno.
Deidara odwrócił wzrok, po czym znów go do niej przyciągnął,
wyglądając na niemal zirytowanego.
Na nią!
- Cóż, ty i twoja przyjaciółka ciągle kręcicie się po
korytarzu, stoicie w drzwiach, pieprząc głupoty, ponieważ nigdy
nie męczycie się tym bełkotem, nawet jeśli ona ma odejść, a
potem kiedy przyłapuję was na tym, bo to irytujące i przeszkadza
mi, kiedy pracuję, ty rzucasz mi to mordercze spojrzenie, które
dajesz mi od pierwszego dnia, gdy cię zobaczyłem, i nie mogłem się
nie zaintrygować.
Mówił szybko, bardzo szybko, mamrocząc pod koniec, a ona musiała
wytężyć słuch, a potem się zbliżyć, by cokolwiek usłyszeć.
Potem, kiedy słowa wsiąknęły,
poczuła wściekłość. Była zaszczycona w bardzo dziwny sposób,
ale wściekła.
- Nie mogę uwierzyć. - Dźgnęła go palcem w pierś, kręcąc
głową. - Pająki mnie przerażają. Przerażają!
Deidara pospieszył się, by wyjaśnić, wyglądając na
niezadowolonego z jej doboru słów. - Twoja przyjaciółka
powiedziała, że się boisz, ale ja myślałem że to jest strach
typu - pomóż mi, proszę - a nie - jasna cholera, umrę i
pozwolę, by dowiedzieli się o tym wszyscy w kraju -.
Sakura zamknęła oczy, rozmyślając nad nowym odkryciem. Nie mogła
zrozumieć, jak ktokolwiek mógł wpaść na taki pomysł. Nie ważne,
jak wiele książek przeczytała, jak wiele filmów obejrzała, jakie
wiele widziała głupich filmików, nigdy nie spotkała czegoś
takiego.
Punkty za kreatywność: dałaby mu ich wiele. Nawet setki.
Punkty za zatrzymanie się na sekundę, by pomyśleć czy ta
kreatywność jest czymś, z czym mógłby pójść: none, zero,
nada.
- To była najgłupsza rzecz na świecie. Co się stało z
zapraszaniem ludzi w normalny sposób?
- Gdybym przyszedł poprosić o kubek cukru, wspominając o randce,
to nie zrobiłoby tego samego wrażenia, prawda? - Spróbował
obdarzyć ją bezczelnym uśmiechem, ale Sakura się na to nie
nabrała.
Czy ludzie zazwyczaj nie martwią się, by zostawić pozytywne
wrażenie, zamiast jego dokładne przeciwieństwo?
Odwrócił wzrok. - Nie powinnaś dowiedzieć się o moim
zaangażowaniu. Przynajmniej jeszcze nie teraz - dodał, wzdychając
jakby całe to doświadczenie było zbyt dramatyczne i jakby zaczął
żałować wymyślenia tego planu.
Głowa zaczęła jej pulsować, ale musiała przyznać, że był to
najsprytniejszy, mimo że najgłupszy sposób na przyciągnięcie jej
uwagi. Prawdopodobnie znalazłaby sposób, by go skrzywdzić,
gdyby kiedykolwiek spróbował czegoś podobnego.
W tej chwili była zbyt zmęczona, by utrzymywać gniew na dłużej.
Wzbudził w niej zbyt wiele sprzecznych emocji, które ją wyczerpały
i chciała tylko spać.
- Lepiej pozbyj się tego pająka dziś w nocy - powiedziała mu,
ledwo otwierając oczy. - Później rano przyniesiesz mi śniadanie i
zapłacisz za obiad w piątek. I jeżeli będziesz miły, to może
uznamy to za randkę.
- Zrozumiałeś? - zawołała, gdy wycofywała się do swojej
sypialni, a on zasalutował jej z szerokim uśmiechem na twarzy.
Niewiarygodne.
UWAGA UWAGA, ERIKO WJEŻDZĄ Z HISTORIĄ SWOJEGO ŻYCIA: jeśli chodzi o pająki. Jeszcze 2 lata temu ZA KAŻDYM RAZEM gdy w moim pokou pojawiał się pająk, a ja nie zdążyłam zawołać mamy żeby go zabiła, a ten skurwiel się chował, zabierałam swoje manatki z pokoju i zamieniałam się pokojami z młodszą siostrą.Nigdy jej nie powiedziałam dlaczego nagle chcę się zamienić, ale moja skłonność domonologu zawsze wygrywałą i siłą manipulacji zaciągałam ją do pokoju pająka. Ten cholerny buc i tak łaził za mną, więc po 2 tygodniach znów go spotkałam i wróciłam do poprzedniego pokoju. I tak co miesiąc XDDD
OdpowiedzUsuńAktualnie moja siostra wyjechała na studia, więc mogę bez przeszkód się do niej przeprowadzać XDDD.
Co do one shota: ON JEST TAK IDEALNY XD Śmiałam się strasznie, bo tutaj Sakura jest taka Erikowata XDDDDD A Deidara? Dziewczyno, chyba dziś powysyłasz mi trochę DeiSaku XDDDDD Taki arogancki, lekko głupi, ale jednak słodki Deidara to może nie jest coś co uwielbiam, ale tutaj skradł moje serducho. No aż by się chciało, żeby takiego sąsiada mieć.
A w ogóle XDDDD Gdzieś od połowy tej jednopartówki w głowie miałam tylko "Wake Me Up Before You Go-Go" i śpiewałam sobie to pod nosem XDDDD.
No, super i bardzo żałuję, że to tylko tyle ;.;. ALE ja wiem co tam ukrywasz i nie mogę się doczekać,aż to opublikujesz :3.
No więc czekam czekam czekam i czekam. Pragnę więcej tych dzieł. Dziękuję.
Buźka ♥
Ja jak byłam dzieckiem to byłam wojowniczką i wszelkie pająki i robaki zabijałam palcem, a teraz dosłownie zachowuję się przy pająku jak Sakura. XD
UsuńChociaż muszę przyznać, że ostatnim razem byłam niezwykle odważna. Zobaczyłam pająka i zaczęłam wołać mamę na ratunek. Ona przebiegła, popatrzyła i powiedziała żebym sama się tym zajęła, bo mam ponad 20 lat i mogłabym już sama zabić pająka. Wzięłam buta taty i nim go zabiłam. :D
Jeszcze dziś dodam na listę te różne one shoty, które wczoraj (dzisiaj?) szukałam. Będą tam też DeiSaku. :)
Mnie też taki Deidara nie przekonuje, ale akurat do tego one shota pasuje idealnie. Deidara jako sąsiad... Boże, ja tak chcę... T_T
Też się nie mogę doczekać aż to opublikuję. A jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów tego tłumaczenia, bo uwaga: dalej jest jeszcze lepiej. :D
Dzięki, kochana, za komentarz. :)
Pająki są a fe xd
OdpowiedzUsuńO ile mi one nie przeszkadzają jak ktoś je ma (jako zwierzaki w terrarium) albo zapierdalają gdzieś po dworze, to najgorsze są te domowe z długimi, cienkim nóżkami. Normalnie mnie wzdryga na samą myśl. Są obrzydliwe w mojej główce.
Opowiadanie było takie słodkie. Uwielbiam ich droczenie. Czytałam tekst z zaciszem na ustach, ale nigdy NIGDY nie pomyslałabym, że to wszystko było ustawione! Chciałoby się kontynuacji, ale pisałaś, że to one-shot.
Czekamy na więcej^^
Buźka~