Menu

środa, 12 sierpnia 2020

Przysługa [YamaSaku]

Cicho przysunęła się bliżej i pochyliła, zaciskając palce na górze książki, kiedy poczuła, jak jej tył ociera się o jego nogę.
A może to jego noga otarła się o jej tył?

OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: moon_mynxie
Tytuł oryginału: A Favor
Link do oryginałuLINK


Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. 

    Gdy Sakura wracała do domu pod osłoną ciemności, była zaskoczona, czując jak cichy chichot wydobywa się z jej gardła. Tak naprawdę nie wiedziała, skąd pochodził ten dźwięk, ale przynajmniej dało jej to poczucie uwolnienia, na które liczyła - i którego jej odmówiono - przez całą noc. Miała nadzieję, że będzie mogła całkiem zapomnieć o wydarzeniach wieczoru i nigdy więcej nie znaleźć się w takiej sytuacji. Ale na razie po prostu będzie się z tego śmiała.
- Co jest takie śmieszne? - Głos Ino dotarł w dół z dachu nad nią, gdy ścierała wierzchem dłoni resztki błyszczyka.
- Naprawdę uratowałaś mi dzisiaj tyłek. - Westchnęła, jakby to była właściwa odpowiedź.
Ino chrząknęła z rozbawieniem. 
- Co mogę powiedzieć? Mam przeczucie w tych sprawach.
- Cóż, jeśli to prawda, dlaczego mnie nie ostrzegłaś, zanim zgodziłam się zostać u niego?
- Hm, hej? - Nastąpiła krótka pauza, kiedy Ino zeskoczyła, by dołączyć do Sakury z oczami błyszczącymi z radości. - Ostrzegałam cię kilka razy. Po prostu nie słuchałaś.
Sakura westchnęła. - Masz rację.
- Hej, przynajmniej nie utknęłaś u niego na całą noc.
- Tak, dzięki, że przyszłaś wywinąć mnie z tej sytuacji.
- Od tego są przyjaciele. - Rozpromieniła się Ino, rzucając kucykiem w charakterystycznym dla niej nagłym ruchu. - Poza tym odmalowywaliśmy dom i myślę, że opary do mnie dotarły. Potrzebowałam świeżego powietrza.
- Ach.
Sakura musiała przyznać, że czuła ukłucie zazdrości za każdym razem, gdy jej przyjaciółka wspominała o przebudowie jej domu. To tylko oznaczało, że zaczynała swoje nowe życie z Saiem, podczas gdy Sakura wciąż była nieszczęśliwie sama i pozbawiona seksu. Cieszyła się z powodzenia Ino. Naprawdę. Ale czy dziewczyna musiała nieustannie przywoływać wszystko, co miała w swoim życiu, a czego nie miała Sakura? Czasami wydawało się, że próbuje sprawić, by czuła się gorzej.
- Więc, Sakura… kiedy dokładnie ostatnio uprawiałaś seks? - zapytała bez ogródek Ino. - Ostatnio jesteś dość zrzędliwa, więc myślę, że minęło trochę czasu.
Sakura przygryzła wargę.
- Myślę, że kilka lat.
Ino zatrzymała się.
- Żartujesz.
- Nie.
- Ale Sakura, masz dwadzieścia trzy lata. Z pewnością był co najmniej jeden…
- Nie.
Ino wypuściła ostro wydech i potrząsnęła głową. - Cholera.
Sakura zarumieniła się. - Nie wiem dlaczego. Spotykałam się z wieloma facetami, ale zawsze jest coś… nie tak…
- Chodzi o to, z kim decydujesz się wyjść - prychnęła Ino. - Nie wystarczająco selekcjonujesz, Sakura.
- O czym ty mówisz? Uprawiałam seks tylko z trzema osobami, Ino. To brzmi dla mnie, jakbym ich selekcjonowała.
- Teraz z czterema. - Ino wskazała kciukiem w kierunku, z którego przyszły.
- Nie. Nie pozwoliłam temu facetowi dostać się nawet do trzeciej bazy. To było po prostu zbyt dziwne.
- Och.
Skakały z dachu na dach w ciszy, aż dotarły do ulicy Sakury. Kiedy doszły do jej domu, zamiast wpraszać się jak zwykle, Ino oparła głowę o framugę drzwi i założyła ręce na piersi.
- Wiesz… mogłabym pomóc ci znaleźć dobrego mężczyznę.
Sakura zerknęła na nią. - Nie jestem pewna, czy mamy taki sam gust co do facetów, Ino.
Mimo kwaśnego nastroju poczuła, jak wykrzywiają się jej usta. Wciąż zdumiewało ją, że spośród wszystkich ludzi, z których Ino wybrała osobę do poślubienia, był to Sai - blady, mądry książkowo, społecznie niezręczny Sai. Najwyraźniej był niesamowity w łóżku (zgodnie z pijackimi bełkotami Ino), ale Sakura nadal nie mogła tego pojąć.
Z drugiej strony, czasami miłość była czymś zaskakującym.
- Cóż, oczywiście twój radar seksualny był nieczynny przez długi czas - odparła Ino. - Pozwól, że zrobię to dla ciebie, proszę?
Sakura zamyśliła się przez chwilę.
Musiała przyznać, że miała dosyć, jeśli chodziło o jej życie seksualne. Nic, co kiedykolwiek zrobiła sama, nie było naprawdę satysfakcjonujące i nie mogła przestać myśleć o tym, jak bardzo jest samotna (lub jak to ujęła Ino - głodna penisa). Do tego momentu wszystkie jej znajomości kończyły się słabo, ponieważ mężczyźni (tak naprawdę chłopcy), których wybrała do łóżka, byli okropnie niedoświadczeni i niezręczni, a gdyby była ze sobą szczera, prawdopodobnie zrobiłaby wszystko, by przeżyć dobre chwile - nawet jeśli oznaczałoby to zaufanie Ino, że będzie jej swatką.
Po długiej przerwie Sakura ustąpiła.
- W porządku.
Ino pisnęła i przytuliła ją. - Nie pożałujesz tego, Sakura. Przysięgam.
Sakura westchnęła. - Mam nadzieję, że nie.

****

Stukając paznokciami w wiśniowe drewno stołu w kuchni, Sakura w milczącym oczekiwaniu obserwowała frontowe wejście do swojego domu. Czuła się prawie jakby czekała, aż drzwi staną w płomieniach.
Będzie w porządku.
Wstała i zaczęła krążyć w kółko, prawdopodobnie po raz piętnasty tego popołudnia.
W przeciwnym razie zabiję Ino.
W ciągu ostatniego tygodnia jej przyjaciółka dyskretnie przeprowadzała wywiady z kawalerami Konohy, a także z każdym z ich byłych partnerów, dopóki nie znalazła (podobno) idealnego partnera dla Sakury. Aby uniknąć presji, Ino zorganizowała mu wizytę u Sakury, aby pomóc jej w naprawie domu. W tym momencie Sakura będzie mogła sama zdecydować, czy go akceptuje. Jeśli to zrobi, spróbuje wyrazić swoje zainteresowanie (jeśli nie stchórzy), a jeśli nie, wyśle go w drogę. To był dość prosty plan, ale przeszkadzało Sakurze, że Ino tak tajemniczo mówiła o tożsamości mężczyzny, którego wybrała.
Na początku możesz być zaskoczona, Czoło, ale daj temu szansę, zanim natychmiast odrzucisz ten pomysł - to wszystko, co powiedziała jej Ino tego ranka. Z pewnością nie była to najbardziej uspokajająca rozmowa.
Gdzieś w głębi Sakura martwiła się, że jej przyjaciółka się nią bawi - to nie byłby pierwszy raz - ale i tak zdecydowała się zrealizować plan. W końcu było już za późno, żeby zawrócić, a ona była naprawdę ciekawa tego faceta.
Biorąc głęboki oddech, Sakura próbowała się uspokoić, gdy jej żołądek skręcił się w ciasne supły, ale nie mogła się uspokoić bez względu na to, co zrobiła.
A jeśli to był błąd?
To pytanie zawsze tkwiło w jej głowie, jeśli chodziło o mężczyzn. Teraz było jeszcze gorzej, bo nawet nie wiedziała, z kim ma do czynienia. Oczekiwanie trawiło ją od środka.
Kontynuowała chodzenie, aż w końcu rozległo się pukanie do drzwi.
Motyle zatrzepotały w jej brzuchu, a serce zaczęło walić jej szybko w żebra. Przez chwilę stała nieruchomo, przemyślając wszystko, co zrobiła do tej chwili, aż drugie pukanie zmusiło ją do ruchu. Biorąc głęboki oddech, przeszła przez salon i - drżąco - chwyciła klamkę.
Trzy, dwa, jeden…
Kiedy otworzyła drzwi, musiała kilka razy mrugnąć.
- Dzień dobry, Sakura-chan.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej ciepło. Miał na sobie cywilne ubranie - szare spodnie robocze i obcisłą granatową koszulę sięgającą do podbródka - i zrezygnował z metalowej osłony, która zwykle otaczała jego twarz, zamiast tego pozwolił swym szorstkim brązowym włosom swobodnie opadać na czoło.
Ino wybrała… Kapitana Yamato?
Sakura miała ochotę krzyczeć.
Co u licha myślała ta dziewczyna? To był były kapitan i kolega z drużyny Sakury. Był stary i przez długi czas myślała, że jest aseksualny - a przynajmniej bardzo wybredny, jeśli chodziło o kobiety. Czy to w ogóle mogło zadziałać?
- Czy to zły moment? - zapytał Yamato, zauważając wyraz jej twarzy. - Ino powiedziała mi, że się mnie spodziewasz, więc…
- Uh, nie. To nie jest zły czas. Proszę wejdź.
Kłaniając się lekko, mężczyzna wszedł do jej domu i jakoś pomyślała, że salon wydawał się mniejszy, gdy w nim był. Przez chwilę pozwoliła, by jej oczy wędrowały po naprężonych mięśniach jego pleców, kiedy ją mijał.
- Słyszałem, że chciałaś mieć zrobiony krajobraz?
Chwilę trwało, zanim Sakura przetworzyła to, co powiedział. - Um, tak… Chciałabym… Chciałabym drzewo… um… na moim podwórku?
Zacisnęła szczękę. O Boże.
Na szczęście Yamato nie wgłębił się w jej słowa. Raczej wskazał na siatkowe drzwi w jej kuchni. - Czy mogę?
Cóż, przynajmniej jest uprzejmy.
- Pewnie.
Po tych słowach przeszedł przez jej dom i wyszedł na jej tylną werandę. Poszła za nim, nagle czując się nie na miejscu we własnym domu.
- O tak. Myślę, że nowe drzewo wyglądałoby tu pięknie. - Yamato wskazał na jałowy róg jej trawnika i skinął głową. - Jak duże chcesz żeby to było?
Sakura wydała cichy pisk. - Um… całkiem duże.
- Rozumiem.
Nie mogę w to uwierzyć.
Sakura bawiła się materiałem swojej sukienki, patrząc, jak Yamato przechodzi przez jej podwórko i zatrzymuje się, kładąc dłoń na brodzie, gdy cicho rozejrzał się po okolicy. Miło było na niego patrzeć, miał szerokie ramiona i mocne kończyny. Tak ogólnie to nieźle.
Ale czy naprawdę mogłaby uwieść kogoś takiego jak Yamato? Czy ona tego chciała?
- Och, Sakura-chan, prawie zapomniałem…
Podniosła wzrok, gdy znowu do niej podszedł.
- ... Ino chciała, żebym ci to dał.
Wyjął z kieszeni białą kopertę i podał jej.
- Dzięki.
- Nie ma problemu.
Kiedy się odwrócił, otworzyła list i spojrzała na starannie napisaną wiadomość Ino.

Sakura,
Wiem, o czym prawdopodobnie myślisz, ale po prostu mnie wysłuchaj! Ty i Yamato już się znacie, więc nie będzie to niezręczne. Poza tym na ulicy słychać, że ma ogromnego penisa. Mówię o penisie wielkości konia, Sakura!
Ciesz się!
Ino

Sakura zgniotła list i zniszczyła go swoją czakrą, rumieniąc się wściekle.
Naprawdę cię za to dopadnę, Świnio.
- Yamato, robię lemoniadę. Czy chciałbyś trochę? - zawołała przez podwórko, próbując uspokoić rozpędzony umysł.
- Jasne - odpowiedział. - Dziękuję.
Zadowolona z ucieczki Sakura wślizgnęła się do kuchni i zamknęła za sobą siatkowe drzwi. Całe jej ciało się trzęsło.
Nie muszę przez to przechodzić, przypomniała sobie. Nie ma pojęcia o wtrąceniu się Ino, więc byłoby w porządku, gdybym odesłała go do domu. Żadna krzywda wyrządzona.
Kiedy zerknęła na mężczyznę na swoim podwórku, nie mogła powstrzymać się od poczucia, że dobrze się bawi. Jego brwi zmarszczyły się w koncentracji, dłonie zacisnął mocno w pieczęć i zobaczyła słabe drgnięcie mięśni pod jego koszulą. Miał naprawdę ładne mięśnie.
Może pozwoliłaby mu zostać na chwilę… ale to nie znaczyło, że coś się wydarzy.
Prawda?
Wbrew jej woli, przez głowę przemknął jej obraz - z połyskującym Yamato bez koszuli - który rozgrzał jej skórę i sprawił, że ścisnęła razem uda…
Nie. Nawet nie zamierzała zabawić się tym pomysłem. Nie mogła.
Pomimo jej oporu Yamato bez koszuli zmienił się w nagiego Yamato, a potem pochylał się nad nią, tworząc ścieżkę z pocałunków na jej szyi, gdy jego palce powoli ześlizgiwały się do…
Nie!
Potrzebując odwrócenia uwagi, Sakura zaczęła kręcić się po kuchni i zbierać wszystkie rzeczy, których potrzebowała do zrobienia lemoniady. Zdecydowanie musiała się rozproszyć, zanim jej szalony popęd seksualny zmusi ją do zrobienia czegoś, czego mogłaby żałować.
W końcu to był Yamato. Nie mogła uprawiać seksu z Yamato.
Czy mogła?
Sakura spędziła kilka następnych minut, walcząc ze sobą, przechodząc między hipotetycznymi scenariuszami (z których większość sprawiała, że jej skóra rumieniła się ze wstydu) i wewnętrznym dialogiem, który sprawiał, że czuła się zarówno winna, jak i zdezorientowana. Kiedy skończyła przygotowywać lemoniadę, była tak rozkojarzona, że nawet nie zauważyła, jak drzwi z siatki otwierają się i zamykają.
Wtedy Yamato odchrząknął.
Sakura podskoczyła, a kubek, który trzymała, wysunął się z jej dłoni. Yamato błyskawicznie złapał go, zanim zdążył uderzyć o podłogę, i oddał jej. Starała się nie drżeć, kiedy jej palce musnęły jego.
Ma… naprawdę duże ręce, pomyślała.
- Dziękuję.
Szybko się odwróciła, żeby nie widział rumieńca pojawiającego się na jej policzkach.
- Przepraszam, nie chciałem się do ciebie podkraść w ten sposób, Sakura.
Nie mogła nie zauważyć, że odpuścił „chan”.
- Och, w porządku - odpowiedziała lekko. - Byłam po prostu rozproszona.
Przez ciebie, dodał cicho jej mózg.
Zaraz.
Czy to oznaczało, że pociągał ją Yamato?
Wtedy spojrzała na niego - lśniąca ciemność jego oczu i mocne nachylenie szczęki, cechy, które sprawiały, że wyglądał zarówno onieśmielająco, jak i zachęcająco. Miał wokół siebie bardzo spokojną aurę, która stała się bardziej widoczna, kiedy naprawdę się na tym skupiła. Wydawał się bardzo pewny siebie, co było jedną z cech, które najbardziej pociągały ją u mężczyzny. Tak naprawdę wcześniej o tym nie myślała, ale Yamato spełniał wiele standardów, jeśli chodzi o to, co lubiła w człowieku. Dlaczego dopiero teraz to zauważyła?
- Przyszedłem tylko powiedzieć ci, że trochę tam zaszalałem - powiedział Yamato, pocierając tył głowy.
Sakura uśmiechnęła się. - Jestem pewna, że wygląda niesamowicie. Wszystko, co robisz, zawsze takie jest.
- Ach, doceniam to, Sakura.
- Proszę, kapitanie.
Podała mu szklankę lemoniady.
- Dziękuję.
Po nalaniu sobie kubka oparła się o blat kuchenny i starała się nie skupiać na kroplach spływających po jego palcach. Oboje przez chwilę popijali napoje w ciszy, po czym Yamato znów się odezwał.
- Więc jak się masz? Ostatnio rzadko cię widywałem.
- Ostatnio byłam bardzo zajęta w szpitalu. Planujemy zbiórkę pieniędzy i nie wydaje się, aby udało mi się pozyskać jakieś firmy, by ją sponsorowały.
- Szkoda - odpowiedział cicho Yamato. Potem przechylił głowę. - Wiesz, sam przyjaźnię się z kilkoma właścicielami firm. Jeśli chcesz, mógłbym powiedzieć o tobie dobre słowo?
Sakura otarła wilgoć z ust i uniosła brwi. - Naprawdę?
- Pewnie.
- Dziękuję, kapitanie.
- Oczywiście.
Sakura pociągnęła trochę więcej, po czym odstawiła szklankę. - Więc, co z Tobą? 
- Hm?
- Jak się miewasz?
- Och. Cóż, zostałem dość ciężko kontuzjowany podczas misji około miesiąc temu, ale szybko doszedłem do siebie. Tylko kilka bóli tu i tam - odpowiedział. - Poza tym czuję się dobrze.
- Bóle? - powtórzyła Sakura.
- To naprawdę nic.
- Czy może… chciałbyś, żebym spojrzała?
Sakura utrzymywała lekki głos, ale nie mogła powstrzymać bicia serca na tę sugestię.
Yamato zawahał się. - Ach, nie chciałbym się narzucać.
Nawet gdy mówił, jego postawa rozluźniła się, jakby już się nad tym zastanawiał.
- Hej, przyszedłeś tu, żeby mi pomóc - odparowała. - Pozwól, że zrobię coś dla ciebie.
Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, zanim jego ramiona uniosły się w lekkim wzruszeniu. - W porządku.
Poprowadziła go do stołu w kuchni, gdzie oboje usiedli, zanim Yamato zdjął koszulę.
- Jest po mojej lewej stronie.
Sakura przygryzła wargę, gdy go obejrzała. Był klasycznym ucieleśnieniem doświadczonego ninja, pokrytego surowymi pamiątkami po dawnych bitwach. Przełknęła ślinę na widok splątanych mięśni i postrzępionych różowych blizn na jego torsie, co sprawiło, że zaczęła się zastanawiać nad rzeczami, które widział i robił w swoim życiu. Biorąc pod uwagę jego historię jako jeden z eksperymentów Danzo, była pewna, że jego blizny były więcej niż tylko fizyczne.
- Tutaj? - spytała, pozwalając swojej ręce przesunąć się po świeżym znaku na jego boku.
- Mm-hm.
Przycisnęła do niego dłoń i poczuła, jak jej twarz lekko się nagrzewa, słysząc dźwięk, który zabrzmiał w jego gardle.
- Wciąż jesteś tam wrażliwy? - zapytała lekko.
- Tak.
Ich oczy spotkały się na chwilę, a ona starała się nie wyglądać na tak zdenerwowaną, jak się czuła.
- Cóż, rana w większości się zagoiła, ale myślę, że mogę pomóc.
Naładowała swoją dłoń leczniczą chakrą i zamknęła oczy, a jej świadomość zatopiła się w zerwanych mięśniach pod skórą Yamato. Wypuścił niewielki oddech, ale poza tym milczał, kiedy pracowała. Zajęło to trochę czasu, ale była w stanie naprawić część uszkodzonej tkanki swoją czakrą. Nawet teraz wiedziała, że rana była poważna.
- Proszę. Myślę, że to wystarczy.
Odsunęła się i patrzyła, jak Yamato przeciąga się, sprawdzając obrażenia. Potem uniósł brwi.
- Naprawdę wiesz, co robisz, huh.
- Mam taką nadzieję. - Zaśmiała się.
Uśmiechnął się, a ich spojrzenia zatrzymały się na tyle długo, że Sakura poczuła lekkie mrowienie wzdłuż kręgosłupa. Miała nadzieję, że sobie tego nie wyobrażała.
- Dziękuję. Teraz jest o wiele lepiej.
- Nie ma problemu.
Powoli Yamato wstał i podał rękę. - Czy chciałabyś teraz zobaczyć moją pracę?
- Uh, jasne.
Zarumieniła się, gdy jej palce musnęły jego szorstką dłoń, a jego ręka przyćmiła jej, gdy pomógł jej wstać. Ciepło ich kontaktu rozprzestrzeniło się po jej ramieniu i powoli owijało się wokół jej ciała. Miała nadzieję, że nie zauważył, jak bardzo ją to dotknęło. Ku jej ukrytej radości nie puścił jej dłoni, prowadząc ją na podwórko. Kiedy dotarli do środka ogrodu, Yamato zatrzymał się i uśmiechnął do niej, aby ocenić jej reakcję.
Sakura zaniemówiła.
Dał jej nowe drzewo, tak jak prosiła, ale sam jego rozmiar i piękno były zaskakujące. Pień był pokręcony i spleciony, a między listowiem widniały małe różowe kwiaty, podczas gdy jego gałęzie prawie pokrywały całe podwórko. Sakura nigdy w życiu nie widziała czegoś tak pięknego. To nie było tylko drzewo. To było dzieło sztuki.
- Ja… nie mogę… - Przez chwilę zbierała myśli, zanim uśmiechnęła się do swojego byłego kapitana. - To znacznie więcej, niż się spodziewałam. To takie piękne, Yamato.
W jego oczach zalśniło delikatne ciepło.
- Cóż, piękna dama zasługuje na piękne drzewo.
Wyciągnął rękę, by poklepać czubek jej głowy, a Sakura nie mogła nie zauważyć sposobu, w jaki jego ręka pozostała dłużej, promieniując ciepłem aż do czubków jej palców u stóp. Coś w jej wnętrzu poruszyło się od jego dotyku. To było uczucie, którego wcześniej nie czuła.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - W milczeniu opłakiwała utratę jego dłoni, gdy zsunęła się z jej włosów do jego kieszeni. - No cóż, myślę, że będę ruszał w drogę… chyba że potrzebujesz czegoś więcej?
Czekał, uśmiechając się ciepło.
- Um… - Mózg Sakury wirował z myślami o wszystkich rzeczach, w których mógł jej „pomóc”, ale zdecydowała się na coś bardziej realistycznego. W tym momencie po prostu chciała, żeby został tak długo, jak to możliwe, podczas gdy ona uporządkuje swoje sprzeczne emocje. - Cóż, w jednym z moich regałów jest półka, która jest naprawdę luźna. Myślisz, że mógłbyś na to spojrzeć?
Yamato skinął głową. - Byłbym szczęśliwy.
Serce Sakury podskoczyło z uniesienia. Dobrze. Po prostu musiała zatrzymać go tu trochę dłużej, dopóki nie zdecyduje…
Zaraz. O czym dokładnie decydowała?
Odepchnęła tę myśl i skinęła na Yamato, żeby poszedł za nią do domu. Minęli salon i poszli długim korytarzem do sypialni Sakury. Wewnątrz wskazała na regał przy łóżku.
- Tutaj. To najwyższa półka. Pozwól mi tylko wyjąć te książki, żebyś mógł na nią spojrzeć.
Idąc, Sakura starała się nie myśleć o tym, że kapitan Yamato stał na środku jej sypialni. W jakiś sposób jego obecność nasycała każdą cząstkę powietrza, przyciskając się do ścian i otaczając wszystko pomiędzy. Nie mogła kłamać, to było naprawdę przyjemne uczucie.
Dobra… przyprowadziłaś go do swojej sypialni. Co teraz?
Sakura szybko odrzuciła tę myśl. Nie chciała się jeszcze tym martwić.
Skoncentruj się teraz na półce, powiedziała sobie, stojąc na palcach, aby wyjąć książki. Poczuła, jak rąbek jej sukienki unosi się do górnej części ud, a jej niewielka część miała nadzieję, że Yamato polubił to, co zobaczył. Inna część czuła się absurdalnie.
- Proszę.
Kiedy półka została opróżniona, Sakura poczuła, jak Yamato zatrzymał się obok niej, a ciepło jego bliskości przyjemnie wtapiało się w jej skórę. Poczuła, jak jego oddech pokrywał jej szyję, gdy zaczął oglądać starą drewnianą półkę. Potem wyciągnął rękę, żeby ją sprawdzić.
- Hm. Jest luźna - zauważył. - Czy masz gdzieś miarkę?
- O tak. Pójdę po nią.
Sakura próbowała się ostudzić, gdy wypadła z pokoju, doskonale świadoma pojawiającego się rumieńca na jej policzkach. Wystarczyło stać obok Yamato, by wywołać w jej hormonach drżenie, a ona nawet nie rozumiała dlaczego. Co było w nim takiego… seksownego? Nie mogła uwierzyć, że nigdy wcześniej tego nie zauważyła - ale z drugiej strony było to po prostu coś, czego nie brała pod uwagę w przeszłości. Teraz, gdy zmieniła się dynamika ich związku, Sakura zdała sobie sprawę, że Yamato nie był już tylko jej kapitanem. Był przyjacielem. A czasami… przyjaciele byli dla siebie atrakcyjni.
Ale czy ona też go pociągała?
Sakura w milczeniu rozmyślała nad tą myślą, szukając taśmy mierniczej w jednej z szuflad w swojej kuchni. Kiedy ją znalazła, praktycznie rzuciła się z powrotem do swojego pokoju.
- Oto ona!
Kiedy podała ją Yamato, ich palce musnęły się tak, jak w kuchni, ale tym razem jego ręka wydawała się zwlekać.
- Dziękuję.
Po cichu zapisał wymiary półki, a następnie oddał jej taśmę mierniczą.
- Mogłabyś się trochę cofnąć, Sakura?
Kiwając głową, zrobiła to, o co prosił, i obiema rękami mocno ściskając półkę, wyciągnął ją, jakby po prostu wyrywał stronę z książki.
Usta Sakury opadły. - Co ty...?
- Zrobię ci nową.
- Och.
- Czy mogłabyś przytrzymać przy tym taśmę? Chcę się upewnić, że jest na tym samym poziomie.
- Pewnie.
Sakura ponownie podeszła do regału i trzymała taśmę mierniczą tam, gdzie wskazał, jego ręce zacisnęły się na jej łokciach, kiedy poprawiał pozycję jej ramion. Sakura była pewna, że rozpłynie się po podłodze.
- Dobra, teraz nie ruszaj się.
Sakura bez słowa patrzyła, jak Yamato tworzy rękami pieczęć Mokuton, aż zaczął wyłaniać się nowy kawałek drewna. Był blady i gładki, bez sęków, załamań czy brzydkich śladów i przez krótką chwilę zastanawiała się, czy kontrola czakr Yamato była lepsza niż to, co dawała jej własna pieczęć. Z pewnością wymagała tego delikatność zadania.
Naprawdę był artystą.
Gdy Yamato skończył nową półkę, na jego ustach pojawił się zadowolony uśmiech, gdy w nią zapukał.
- Proszę. Ładna i wytrzymała.
- Wow, to było supe…
- Czekaj, musimy odłożyć książki z powrotem, aby ją przetestować.
- Och, dobrze.
Po tym oboje zaczęli odkładać książki Sakury na półkę. Dostawała gęsiej skórki za każdym razem, gdy ich ramiona się ocierały i wydawało się, że sam Yamato nie był przeciwny temu, by być tak blisko niej. Jeśli już, wydawał się całkowicie zrelaksowany.
Cóż, zrelaksowanie nic nie znaczy, przypomniała sobie. Po prostu nie rób sobie nadziei, jeśli on…
- Sakura.
Bicie serca.
- Tak?
- Opowiedz mi o swojej kolekcji.
Wsunęła ostatnią książkę na miejsce i spojrzała na niego, gdy przeglądał półki.
- Um, w porządku. Co najbardziej się dla ciebie wyróżnia?
- Ta. - Wskazał na niebieski grzbiet pokryty wirującą białą czcionką, a potem na szary z nadrukowanymi insygniami kwiatowymi na dole. - I ta.
- Cóż, pierwsza z nich to głupkowata powieść romantyczna. Nie bardzo mi się to podoba. Drugi to literatura faktu - książka o kwiatach, którą dała mi Ino.
- Ach.
- Na tej półce trzymam wszystkie moje ulubione. - Podeszła trochę bliżej i wskazała środkową część regału. - To głównie teksty medyczne i biografie.
Zanucił z zainteresowaniem. - Pamiętam, że zawsze imponowało mi, ile książek mogłaś przeczytać w ciągu tygodnia. Zawsze czytałaś.
- Tak… jestem tym trochę zażenowana.
- Ach, nie bądź. - Przycisnął dłoń do jej ramienia, a jej żołądek podskoczył. - Inteligencja to dobra cecha.
Inteligencja? Myśli, że jestem inteligentna?
- D-dziękuję - wyjąkała Sakura.
Jego ręka przesunęła się po jej ramieniu, zanim opadła z powrotem wzdłuż jego boku. - A co z tym? - zapytał, wskazując na czerwoną książkę na jednej z dolnych półek.
- Och, to tylko słownik medyczny.
- Czy mogę to zobaczyć?
- Oczywiście.
Sakura czekała, aż się pochyli i go weźmie, ale zamiast tego przesunął się trochę w bok.
Och… chce, żebym go wzięła.
Cicho przysunęła się bliżej i pochyliła, zaciskając palce na górze książki, kiedy poczuła, jak jej tył ociera się o jego nogę.
A może to jego noga otarła się o jej tył?
Nie wiedziała, ale to wystarczyło, by uświadomiła sobie, jak blisko był. Przygryzając wargę, Sakura poczuła, jak jej twarz płonie, gdy delikatnie wsuwała książkę z powrotem na miejsce, zastanawiając się, czy ich kontakt był czysto przypadkowy.
Nie myślała tak.
- Właściwie myślę, że to polubiłbyś bardziej.
Powoli sięgnęła po książkę na końcu półki, gryząc się w język, gdy jej ciało ponownie się o niego otarło. To był subtelny gest, ale wydawało jej się, że słyszy, jak wstrzymuje oddech.
Testowanie wód. To było wszystko.
Po prostu testowała wody.
- A o co w tym chodzi? - Głos Yamato brzmiał odlegle i chwilę zajęło jej zarejestrowanie tego, co powiedział.
Wysunęła książkę, żeby przeczytać jej tytuł.
- Symbiotyczne relacje w głębinach morskich - odpowiedziała z uśmiechem.
- Ach. Brzmi interesująco.
Sakura znów się roześmiała, ponieważ nie bardzo wiedziała, co jeszcze zrobić. Energia w pokoju powoli się zmieniała - jak płatki kwitnącego kwiatu. Nie wiedziała, co to znaczy.
- Tak, chyba tak.
W tym momencie poczuła dłoń Yamato unoszącą się nad jej biodrem. Ledwo jej dotknęła, ale promieniujące z niej ciepło było wystarczającym znakiem, że tam była. Na chwilę zamarła w miejscu, puls dudnił jej w uszach, zanim poczuła, jak jego palce delikatnie tańczą po jej talii, niepewne i pytające.
Udawała, że nie zauważa.
- Och, ale to naprawdę jest czytadło - zażartowała, ciągnąc książkę w niebiesko-brązowej okładce. - Regeneracyjne testy komórkowe w algach wodnych. Nawet nie pamiętam, żebym to kupiła.
Yamato zanucił. - Brzmi bardzo skomplikowanie.
- Prawdopodobnie przeczytałam to dawno temu, aby zaimponować Tsunade-shishou.
- A jak to wyszło?
- Myślę, że bardziej ją zdenerwowałam.
Sakura stała się ostro świadoma nacisku dłoni Yamato na jej talii, jego ciało trzymało się wystarczająco blisko, by ją przytłoczyć. Mogła wyczuć, jak silny i potężny był po prostu z ciężaru jego obecności za nią, która powoli groziła, że połknie ją jak fala podczas przypływu. Nagle zapragnęła otulić się tym luksusowym ciepłem i dać się porwać.
- Cóż, zawsze byłaś emocjonalną dziewczyną - mruknął Yamato. - Podoba mi się to w tobie, Sakura.
- Och... dziękuję.
Sakura przysięgała, że słyszała swój puls w uszach, kiedy znajomy ból zaczął narastać w jej brzuchu. Zastanawiała się, czy Yamato też to czuł.
- Ta jest dość dziwna - kontynuowała nerwowo, lekko na niego naciskając, gdy pochyliła się, by sięgnąć po kolejną książkę. - Migracyjne wzorce i zachowania meduz.
Po chwili przesunął się, a ona przełknęła na uczucie czegoś twardego na jej tyłku.
Cóż, teraz nie można było temu zaprzeczyć. Z pewnością coś się między nimi działo.
- Wydaje się, że interesujesz się biologią morską.
Jego ręka zacisnęła się na jej biodrze, trzymając ją przy nim.
- Trochę.
Sakura udawała, że wciąż przegląda dolną półkę, ale ciepło jego ciała było tak przytłaczające, że ledwo mogła jasno myśleć.
- Ile czasu zajęło ci zebranie ich wszystkich?
Jego ręka powędrowała powoli od jej biodra na tył i po krótkiej przerwie ścisnął.
- K-kilka lat - wyjąkała Sakura. Instynktownie wygięła plecy w łuk i oparła się o jego palce, witając jego dotyk.
- To imponujące.
Yamato delikatnie dotknął jej tyłka i zrozumiała, że nie mówił już o książkach. Po chwili jego palce zsunęły się niżej, po prostu muskając wewnętrzną stronę jej uda, i pomyślała, że zemdleje w tym miejscu.
- Czy ta półka ci się podoba, Sakura?
Głupio skinęła głową. Bogowie, nigdy w życiu nie czuła się tak podniecona.
- Cieszę się, ale mając tyle książek, ile posiadasz, możesz rozważyć zupełnie nową…
Sapnęła, gdy przycisnął się do niej jeszcze mocniej.
- … Większą.
O mój Boże.
Czy to się faktycznie działo?
Próbując powstrzymać wir emocji wirujący w jej ciele, Sakura ścisnęła krawędź półki, aż jej kostki zbladły.
- Tak… myślę, że potrzebuję większej.
- Mm. - Jego palce dotknęły krawędzi jej bielizny, gdy jego penis drgnął przeciw niej. - Cóż… Chciałbym ci w tym pomóc, Sakura.
- Tak, Yamato. Proszę.
Cichy chichot zagrzmiał w jego piersi i to było wszystko, co Sakura mogła zrobić, by utrzymać się w całości.
- Właściwie mogę zacząć od razu… jeśli chcesz.
Sakura prawie się rozpadła.
- Proszę, zrób to.
Wydał z siebie pełen satysfakcji pomruk i odsunął jej majtki na bok, głaszcząc dwoma palcami wzdłuż linii między udem a zewnętrznymi ustami. To wystarczyło, by wydobyć z jej ust mocny jęk, kiedy drugą ręką chwyciła półkę i odepchnęła się. Chciała, żeby jej dotykał, ale nie spieszył się, przesuwając palcami w górę i w dół po wewnętrznej stronie jej ud i miękkiej skóry wokół jej kobiecości - krążąc, muskając, ale nigdy nie dotykając jej bezpośrednio. Sakura wygięła plecy jeszcze bardziej, w duchu błagając go, by poszedł dalej, ale dopiero gdy ponownie jęknęła, w końcu ustąpił. Delikatnie gładził palcami jej wewnętrzne wargi sromowe. Jego dotyk był lekki jak piórko, a mimo to w jej ciele pulsowało pożądanie. Poruszał się w górę i w dół jej wilgotnej szczeliny, aby zebrać wilgoć, a potem, po kilku sekundach tortur, zaczął okrążać mały guzek na jej szczycie.
- Och, Yamato - sapnęła Sakura.
Utrzymywał lekkie muśnięcia, ale każdy ruch wysyłał falę przyjemności przez ciało Sakury, pochłaniając jej umysł, aż jedyne o czym mogła myśleć to jego dotyk.
Kurwa, on naprawdę wiedział, co robi.
Jego szorstkie palce popieściły ją kilka razy, przyciskając się do jej wejścia, po czym ześlizgnęły się z powrotem, szczypiąc i okrążając jej łechtaczkę, a następnie zsuwając się kolejny raz. Pracował tam i z powrotem, jego delikatne ruchy graniczyły z torturą, a Sakura poczuła, jak jej biodra odchylają się do tyłu, by go powitać. Jej skóra płonęła z podniecenia i głodu. Potrzebowała tego. Potrzebowała go.
- Mm. - Dźwięk zagrzmiał w tylnej części gardła Yamato na pochwałę jej reakcji. Wyraźnie był przez nią tak samo podniecony, jak ona przez niego.
- Więcej - błagała Sakura.
Po chwili mogła usłyszeć mokre ślizganie się jej ciała, gdy pracował, ale była zbyt podniecona, żeby się tego wstydzić. Nie rozumiała, jak jej to robił. Nigdy w jej życiu żaden mężczyzna nie dotykał jej w ten sposób.
- Jesteś taka cudowna, Sakura.
Jej ciało mrowiło od napiętego pożądania w jego głosie. To była z pewnością najseksowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszała.
- Yamato, proszę - błagała ponownie, gdy jego tempo się nie zmieniło. - Szybciej.
Znowu nie słuchał. Raczej nadal pozwalał swoim palcom tańczyć po jej mokrym ciele. Jedyną rzeczą, która się zmieniła, było lekkie mrowienie na czubkach jego palców - czakra, zdała sobie sprawę. To uczucie stale narastało z każdą leniwą pieszczotą, aż cała jej istota była pełna energii. Tylko kilka hartowanych muśnięć sprawiło, że Sakura wiła się z napięcia i zaledwie kilka chwil później poczuła, jak jej mięśnie się ściskają.
Cholera, on ledwo mnie dotyka, ale…
- Dochodzę. Kurwa, dochodzę!
Przyjemność uderzyła ją mocno, rozbijając się i wirując przez jej ciało jak błyskawiczna powódź. Nagle palce Yamato wbiły się w nią, wszystkie jednocześnie, zwijając się i wyciągając pyszne skurcze, które niszczyły jej wewnętrzne mięśnie, a ona krzyknęła. Jego ręka idealnie ją rozciągnęła, dając jej niesamowite poczucie pełni, której nie zdawała sobie sprawy, że pragnęła. Jej ciało wiło się, gdy Yamato trzymał ją w miejscu, wyciskając z niej każdą kroplę przyjemności, jakby od tego zależało jego życie.
- Tak, o to chodzi, kochanie - wydyszał przy jej uchu. - Dojdź dla mnie.
Sakura wydała z siebie zdławiony szloch, kiedy jej punkt kulminacyjny przeszył ją, pozostawiając po sobie drżący, zarumieniony bałagan. Yamato ledwo dał jej czas na regenerację, zanim ją odwrócił.
- Sakura.
Zamrugała, patrząc na niego, próbując się ugruntować, kiedy jej umysł wirował jak wiatraczek.
Uśmiechnął się, zdając się cieszyć wyrazem jej twarzy, kiedy przyciągnął ją do siebie, a jego ciało było twarde na tle jej krzywizn. Potem powoli pochylił się, żeby ją pocałować.
Kiedy ich usta się spotkały, w mózgu Sakury wybuchły petardy. Wokół niej unosił się zapach Yamato - ciepły, drzewny zapach, który sprawiał, że jej palce się zwijały i odkryła, że smakuje równie pysznie. Jego usta były delikatne, lekko przyciskały się do jej, zanim się odsunęły, a potem znów wróciły. Z każdym małym pocałunkiem ogień w brzuchu Sakury rósł, wijąc się w dół do miejsca między jej nogami, aż znów stała się ciężka z potrzeby. Po osiągnięciu szczytu poczuła miękką, mglistą satysfakcję, która rozprzestrzeniła się po jej ciele - ale Yamato już sprawiał, że chciała więcej.
Poczuła, jak szorstki opuszek jego kciuka muska jej podbródek, odchylając głowę do tyłu dla lepszego kąta, zanim jego dłoń chwyciła bok jej szyi. Jego skóra była tak gorąca, że pomyślała, że może się w nią wtopić, kiedy jego język przesunął się po jej dolnej wardze - początkowo niepewny i lekki, potem stopniowo coraz bardziej natarczywy. Za każdym razem zwiększał nacisk i szedł trochę dalej, aż w końcu przycisnął jej zamknięte usta, aż je rozdzieliła i pozwoliła mu wejść.
Yamato jęknął, gdy ich języki się zetknęły. Jego dłoń zsunęła się z jej szyi w dół do piersi, a ona wygięła się przy nim, wijąc się z radości, kiedy przesuwał kciukiem po sutku przez cienki materiał jej sukienki.
Ogarnięta pożądaniem Sakura rozpoczęła własną eksplorację, jej dłonie wędrowały po szerokiej płaszczyźnie jego klatki piersiowej i absorbowały surową siłę, którą tam czuła. Jej serce waliło, gdy powoli delektowała się każdą fałdą i wzniesieniem, pozwalając palcom zsuwać się coraz niżej i niżej, podczas gdy jego język pożerał jej usta. Jego mięśnie brzucha naprężyły się pod jej dotykiem i poczuła, jak dyszy przy jej ustach, kiedy kreśliła kształt litery „V” wzdłuż jego podbrzusza. Wydawało się, że został wykuty w marmurze.
W końcu jej palce unosiły się nad paskiem jego spodni i poczuła, że obmacuje ją trochę mocniej. Zachęcona Sakura pozwoliła swoim palcom ześlizgnąć się dalej, aż musnęły twarde wybrzuszenie jego męskości.
Cholera. Ino naprawdę nie przesadzała, pomyślała, gdy jej ciało zacisnęło się z podniecenia.
Yamato jęknął, lekko uderzając biodrami w jej dłoń, gdy jego język badał jej usta. Jego smak i dotyk przyprawiały ją o zawroty głowy z pożądania, a teraz, gdy poczuła oznaki jego podniecenia, jedyne o czym mogła myśleć, to posiadanie go w sobie. Minęło tak dużo czasu od kiedy uprawiała seks, że ledwo mogła to sobie wyobrazić - jednak instynktowne drgnięcie jej wewnętrznych ścian powiedziało jej, że jest więcej niż gotowa. Była tak napalona, że pozwoliłaby mu wziąć ją w dowolny sposób i cieszyłaby się tego każdą minutą.
Przerywając ich pocałunek, Yamato pozwolił swoim ustom powędrować wzdłuż jej szczęki i szyi, całując i ssąc jej ciało z oddaniem, jakiego Sakura nigdy wcześniej nie zaznała. W tym samym czasie jego palce wsunęły się pod ramiączka jej sukienki i zsunęły ją w dół, tak aby jej piersi były dla niego w pełni odsłonięte. Wydając z siebie zadowolone buczenie, pociągnął mokre pocałunki w dół jej klatki piersiowej, jeden po drugim, zanim jego usta zamknęły się wokół sutka.
- Mmm... tak.
Palce Sakury przeczesywały szorstkie brązowe włosy Yamato, kiedy jego dłonie spoczęły na jej biodrach, trzymając ją nieruchomo, podczas gdy przyjemność przeszywała jej ciało. Jego język wirował i szturchał jej mały różowy guzek, jego usta ssały, aż stał się twardy i opuchnięty, a Sakura była w połowie drogi do utraty zmysłów.
Skoro mógł jej to zrobić, jedynie ssąc sutek, zastanawiała się, co mógłby zrobić gdzie indziej...
Wydając się czytać w jej myślach, Yamato puścił jej pierś i powoli opadł na kolana. Zsunął ze sobą jej sukienkę i czule pieścił jej nogi, kiedy z niej wychodziła, jego oczy wędrowały w górę i w dół jej sylwetki, jakby była najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział.
- Pozwól mi cię posmakować, Sakura.
Jego słowa były jak miód, a Sakura zadrżała, gdy patrzyła, jak jego język przesuwa się po dolnej wardze w oczekiwaniu.
- Tak, Yamato. Boże, błagam.
Kącik jego ust drgnął w delikatnym uśmiechu, a Sakura wstrzymała oddech, gdy jego ręce wędrowały po jej udach, rozkoszując się jej kremową skórą.
Cholera, był tak cholernie dobry z tymi rękami.
Poczuła, jak jego kciuk przesuwa się po przodzie jej majtek, drażniąc ją, zanim jego palce wsunęły się pod materiał na jej biodrach. Zsunął bieliznę z jej nóg i odrzucił ubranie. Na początku Sakura poczuła falę zażenowania, ale szybko zniknęła, gdy Yamato zatopił nos w jej miękkich, różowych lokach, a jego usta pieściły jej szczelinę z delikatnością malarza. Nie spieszył się, całując ją, delektując się nią, zanim język wysunął się spomiędzy jego ust, żeby jej posmakować.
- O mój Boże - sapnęła. Nagląco ponownie chwyciła go za włosy i pociągnęła, przyciągając go bliżej.
Yamato wydał męski jęk, który wibrował na jej ciele, wywołując drżenie w górę i w dół jej ciała, gdy lizał ją i ssał. Kapała teraz, zarówno z powodu jego śliny, jak i własnych płynów, a jej biodra przechyliły się, by dać mu większy dostęp. Jej ciało drgnęło, gdy koniuszek jego języka tańczył wokół jej łechtaczki, po czym zsunął się, by drażnić jej wejście. Chodził tam i z powrotem, a każdy mięsień jej ciała napinał się z potrzeby. Bliżej, bliżej, bliżej, zbliżała się do uwolnienia.
Potem jego język wsunął się do środka.
Sakura usłyszała głośny krzyk i zaledwie sekundę później zdała sobie sprawę, że to jej własny. Jej klatka piersiowa falowała z każdym oddechem i wiedziała, że jest już blisko. Yamato też to wiedział. Jęknęła, kiedy jego język wycofał się z jej ciepła, tylko po to, by się zacisnęła, ponieważ szybko został zastąpiony przez jego palce. Pompował ją powoli, wciągając i wypychając, podczas gdy jego język wrócił do okrążenia jej łechtaczki. Kontrastujące doznania sprawiły, że jej ciało mocno się skręciło, a kiedy Yamato zwiększył nacisk, szybko staczała się z krawędzi.
Podobnie jak jej ostatni orgazm, zdawało się, że uderzył ją znikąd.
Trzymając się go, jakby od tego zależało jej życie, Sakura krzyknęła, gdy jego palce wnikały w nią jeszcze głębiej i szybciej, a jej ściany gwałtownie drgały wokół nich. Wydobył jej punkt kulminacyjny, jakby dokładnie wiedział, czego ona chce i jak tego pragnie, jego ruchy były jednocześnie uważne i płynne; jakby czuł każdą zmianę i szarpnięcie jej ciała, jakby czuł wszystko, co czuła. Sakura była w miejscu poza błogością. Nie mogła uwierzyć, że czekała tak długo, aby doświadczyć czegoś takiego. To było intensywne i oszałamiające - uczucie, którego nigdy nie mogłaby uchwycić w swoich największych fantazjach - a ze wszystkich ludzi to Yamato jej to dawał.
- Mm… Mógłbym patrzeć, jak dochodzisz przez cały dzień, Sakura - mruknął, kiedy w końcu opadła na niego, drgając, gdy jej orgazm odpływał.
Jej ciało wydawało się martwe i nie potrafiła tego powiedzieć z dołu, ale delikatna pieszczota jego ust na jej uchu sprawiała, że trzymała ją w tej chwili w miejscu. Czuła się tak bezpiecznie w jego ramionach.
- Ja… nie rozumiem… jak to zrobiłeś - wydyszała.
Yamato ścisnął jej talię i dmuchnął w jej skórę w cichym chichocie, wysyłając impulsy prądu po jej karku. Bez ostrzeżenia wsunął rękę pod jej nogi i podniósł ją w stylu ślubnym, niosąc ją do łóżka i delikatnie kładąc. Czuła się tak rozmarzona i nasycona, że zapomniała, jak bardzo była naga. W Yamato było coś, co sprawiało, że czuła się pewna w sobie. Nie wiedziała co, ale mimo wszystko była tym zdumiona. Wszystko w nim wydawało się takie… właściwe.
Ostrożnie położył się obok niej, jego dłonie gładziły jej ciało, gdy jego usta ponownie znalazły jej. Jego pocałunki były takie słodkie, tak czułe. Natychmiast wtopiła się w niego, prawie zaskoczona poczuciem zaufania, jakim go darzyła. Jasne, kiedyś był jej kolegą z drużyny, ale było to uczucie wykraczające poza zwykłe koleżeństwo. To było tak, jakby mógł wymazać wszystkie jej zmartwienia jednym dotknięciem, jednym spojrzeniem. Jego ciało było tak ciepłe i silne, przyciśnięte do jej ciała, a nawet po dwóch orgazmach zdała sobie sprawę, że wciąż go pragnie.
Jednak Yamato się nie spieszył. Wydawało się, że naprawdę cieszył się po prostu leżeniem z nią, badaniem każdego delikatnego zakrzywienia jej ciała i każdym centymetrem ust, szczęśliwy, że daje jej czas na regenerację. Cieszyła się jego pieszczotami, witała je z zadowoleniem. Wydawał się dokładnie rozumieć, czego potrzebowała, i chociaż raz była szczęśliwa, że nie musiała niczego wyjaśniać. Z Yamato wszystko było naturalne.
Kiedy ich usta w końcu się rozdzieliły, Sakura rozgrzała się pod intymnością jego spojrzenia. Spojrzał na nią tak delikatnie, a ona nie mogła uwierzyć, jak niesamowicie był przystojny. Pomyślała, że gdyby nie była ostrożna, mogła zatopić się w płynnym onyksie jego oczu i utonąć.
- Yamato. - Jego imię wypadło z jej ust w miękkim szmerze, kiedy przesunęła dłońmi po jego szczęce, a potem powoli w dół jego szyi i klatki piersiowej.
Pochylił się, żeby ją uścisnąć, i już czuła nową falę podniecenia między jej nogami. Jęcząc, Sakura szarpnęła rąbek jego koszuli, a on odsunął się, by na nią spojrzeć, ciemność wirowała w jego oczach, gdy jej ręce wślizgnęły się pod materiał, aby przycisnąć do jego nagiej skóry. Idąc za jej sugestią, szybko zdjął koszulę i rzucił ją na podłogę, dając Sakurze wspaniały widok na jego wyrzeźbione ciało, kiedy się nad nią opuścił. Jego ubrana erekcja otarła się o jej skórę, a Sakura przygryzła wargę, zdając sobie sprawę, że tylko kilka warstw materiału powstrzymało ich przed ostatecznym połączeniem ich ciał.
Nagle niecierpliwa, owinęła ramiona wokół jego szyi, aby przyciągnąć go do siebie, nogi owinęły się wokół jego bioder, żeby mogła delikatnie się o niego otrzeć.
- Kurwa, Sakura.
Jego głos zabrzmiał jak potrzebujący warkot, podpalając każdy nerw i komórkę w jej ciele. Przycisnął się do niej, odpowiadając na tęsknotę jej ciała swoim własnym, a jej oczy się zacisnęły.
Boże, był tak cholernie duży. Czuła to nawet przez jego spodnie.
Pocałowali się ponownie, długo i mocno, aż usta Sakury stały się czerwone i opuchnięte. Poczuła, jak palce Yamato wbijają się w jej biodra, powodując siniaki, gdy zaatakował jej usta. Jego oddechy były ciężkie i przeplatane cichymi jękami. Czuła, jak intensywność powoli narasta, aż z niewielkim ostrzeżeniem odwrócił ich tak, że znalazła się na górze. Całowali się jeszcze przez chwilę, zanim Sakura odchyliła się, by na niego spojrzeć. Po przeczytaniu ognistego wyrazu jego oczu, uśmiechnęła się i przycisnęła usta do jego szyi. Zadrżał.
- Czy też mogę ciebie posmakować, Yamato? - zamruczała przy jego skórze, przesuwając językiem po jego pulsie. Poczuła, jak drgnął pod nią.
- Proszę, Sakura.
W odpowiedzi zaczęła powoli całować jego ciało, aż dotarła do kręconych włosów poniżej pępka. Położyła dłoń na jego brzuchu i posłała mu uśmiech. Jego skóra była gorąca i zarumieniona, a kiedy ich oczy się spotkały, zobaczyła pożądanie trzaskające w jego spojrzeniu. Naprawdę jej chciał.
- Proszę co?
Jego oddech ustał, gdy powoli rozpinała jego spodnie.
- Czego chcesz, kapitanie? Powiedz mi.
Cichy jęk zawibrował w jego gardle, zacisnął szczękę, gdy patrzył, jak jej palce drażnią wybrzuszenie w jego spodniach.
- Ssij mojego penisa, kochanie.
Jego słowa sprawiły, że dreszcz przeszedł przez jej ciało jak piorun. Jednak utrzymała swoje ruchy wolne i rozważne. Kiedy chwyciła jego suwak i szarpnęła, jej serce waliło o żebra. Uwielbiała to, jak zmieniły się fale, a Yamato był teraz tym, który topił się pod jej dotykiem. Gorący wyraz jego twarzy wystarczył, by sprawić, że jej wnętrze pulsowało, i wiedziała, że nie potrwa długo, zanim spełni swoje pragnienie. Ale najpierw chciała go trochę bardziej podniecić.
Pociągnęła go za spodnie i jego kutas wyskoczył z ograniczeń, a ona przełknęła na jego widok - spuchnięty i czerwony z pulsującymi żyłami wijącymi się dookoła, zagnieżdżonymi w plamie grubych, czarnych loków. Był tak gruby w obwodzie i długi, że wątpiła, by zmieścił się w jej ustach, a co dopiero gdziekolwiek indziej.
Ta myśl sprawiła, że poczuła się boleśnie w środku.
Spoglądając na Yamato, pomyślała, że widziała w jego oczach wyraz zmartwienia - prawie tak, jakby spodziewał się, że ją to odpycha. Ale prawdę mówiąc, Sakura śniła o tym, że zostanie rozciągnięta i wypełniona przez kutasa tak dużego jak jego. Była bardzo podekscytowana, że to się rzeczywiście wydarzy, i żeby to udowodnić, objęła go ręką - zdając sobie sprawę z radości, że jej palce nawet się nie spotkały - i dała jedno długie, uważne ściśnięcie.
- Twój kutas jest niesamowity, Yamato - pochwaliła. - Nie mogę się doczekać, kiedy poczuję cię w sobie.
Odprężając się nieco, zamknął oczy i jęknął. W tym samym czasie na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.
Wytrąciła go z równowagi.
Dobrze.
- Jesteś taki twardy - mruknęła, rozprowadzając krople płynu ejakulacyjnego wokół jego spuchniętej głowy. - Taki duży.
Zacisnął zęby. - Sakura.
Powoli opuściła głowę, aby złożyć pocałunek na jego trzonie, usta spoczywały na jego rozgrzanym czerwonym ciele. Jęknął i napiął się w jej dłoni.
Zadowolona, Sakura jeszcze kilka razy zapompowała, po czym oblizała wrażliwy spód jego głowy. Smakował słono, słodko i wyjątkowo.
Chciała więcej.
Po chwili Yamato otworzył oczy i zaczął ją obserwować, a mięśnie jego szczęki drgały, gdy obracała jego głową przy swoich ustach. Jego biodra uniosły się lekko, błagając ją dalej, ale nie wzięła go do ust. Jeszcze nie.
- Smakujesz tak dobrze - zanuciła, jej język krążył wokół jego penisa, zwilżając go śliną, a on zesztywniał w jej dłoni.
- Boże, Sakura - wydyszał. - Zabijasz mnie.
- Jest tak twardy, że założę się, że to boli, prawda? - drażniła się.
Yamato wydał z siebie coś, co przypominało skomlenie. Dźwięk, który Sakura była zaskoczona, że mogła od niego wywabić. Czując się szczodrze, zamknęła usta wokół jego głowy i przesunęła językiem po gładkim spodzie, gdzie był najbardziej wrażliwy.
- Kurwa.
Yamato instynktownie chwycił ją za włosy. Było to trochę bolesne, ale Sakura nie mogła zignorować reakcji jej ciała. Jej cipka zacisnęła się, pragnąc go, i nie mogła nawet sobie wyobrazić, jak by się w niej czuł. Pokręciła głową w tandemie z jego ręką, pozwalając mu wepchnąć się w usta, jak lubił. Każdy jęk, który wydobywał się z jego ust, podsycał w niej ogień, a po kilku minutach wyciągnęła go z pyknięciem.
Yamato spojrzał na nią, potrzeba w jego oczach płonęła jak pożar, a ona była pewna, że w jej oczach było to samo światło.
- Pieprz mnie - mruknęła. - Proszę.
Odpowiedział natychmiast, pochylając się do przodu, aby złapać ją w talii i wciągnąć z powrotem na materac. Wiła się pod nim, gdy objął jej piersi i obdarzył ją pocałunkami. Potem pochylił się, żeby dotknąć jej ucha.
- Lubrykant? - mruknął.
Wskazała niejasno w kierunku swojej szafki nocnej. - Tam.
Ciepło ciała Yamato cofnęło się na chwilę, gdy ruszył, by otworzyć szufladę, przesiewając trochę, zanim znalazł to, czego szukał. Po otwarciu butelki skropił śliski płyn na jej brzuch, a Sakura zanuciła, kiedy rozprowadził go, aż cała dolna połowa jej ciała była gładka i lśniąca. Następnie dał jej kilka eksperymentalnych pchnięć palcami, rozprowadzając lubrykant w środku, aż jęczała i szarpała się jednocześnie z jego ruchami.
- Cholera, już jesteś taka mokra - mruknął.
Sakura przygryzła wargę, gdy jej ręka opadła, by pocierać łechtaczkę. - Nic na to nie poradzę. Tak bardzo chcę twojego kutasa, Yamato.
- Dam ci to, kochanie.
Tak. Boże, tak.
Po obfitym pokryciu swojego penisa lubrykantem, Yamato rzucił butelkę na podłogę i ustawił się między nogami Sakury. Wierciła się i jęczała, gdy przyciskał swoją potężną głowę do jej łechtaczki, pocierając o nią powoli. Małe prądy przyjemności przepływały przez jej ciało z każdym pociągnięciem, wzmacniane przez gładką plamę płynu pokrywającego jego członka. Był taki twardy i spuchnięty, dodając idealny ucisk na jej wrażliwe nerwy, i wkrótce poczuła, że jej ciało unosi się w kierunku sufitu w oczekiwaniu.
- … Taka słodka cipka… - jęknął prawie do siebie. Jego głos był niewyraźny z pożądania.
Oczy Sakury otworzyły się gwałtownie, kiedy zaczął przeciągać swoją masywną erekcję w górę i w dół jej szczeliny, drażniąc ją. Strach i podekscytowanie wirowały w jej brzuchu na myśl o tym, co zamierza zrobić.
- Czy chcesz ją zrujnować, kapitanie? - zamruczała niewinnie.
Nagłe dzikie spojrzenie ogarnęło jego oczy, gdy jego penis drgnął przy niej. - Cholera, Sakura.
Pochylając się nad nią, ścisnął jej sutek, po czym przesunął dłonią po jej boku, aż dotarł do łechtaczki. W tym samym czasie jego język przedarł się do jej ust, a ona z trudem nadążała za jego ruchami, gdy wirował wokół niej. Stłumiony jęk wyszedł z jego ust, gdy jego kutas przycisnął się do jej wejścia, i to było wszystko, co mogła zrobić, by utrzymać się razem, gdy poczuła pierwsze rozciągnięcie.
- O mój Boże - wydyszała. - O mój Boże, jest taki duży. Yamato...
- Możesz to znieść, Sakura?
Naprawdę nie wiedziała, czy mogła, ale jej ciała wydawało się to nie obchodzić. Była najbardziej mokra, jaka kiedykolwiek była dla kogokolwiek, i nie zamierzała przestać.
- Tak. Proszę, daj mi więcej, Yamato.
Składając pocałunki na jej szyi, jego biodra wysunęły się do przodu, a Sakura pisnęła, kiedy zanurzył w niej główkę swojego penisa. Tylko ta jego część wystarczyła, żeby jej ściany trzepotały i drgały, rozszerzając się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jak zmieści się jego reszta?
- Zrobimy to powoli - mruknął, jakby mógł czytać w jej myślach.
- W porządku.
Jego biodra pchnęły płytko, wpuszczając czubek do jej wnętrza, aż przyzwyczaiła się do jego rozmiaru. Kiedy znów się odprężyła, poczuła, jak małe impulsy przyjemności zaczynają wędrować przez jej ciało.
- I jak? - Oddychał gorąco w jej szyję.
- Dobrze. To dobre uczucie.
Dyszał, usiłując się powstrzymać. - Więcej?
- Więcej.
Z tymi słowami jego biodra ponownie wysunęły się do przodu, rozszerzając ją i rozciągając. Nawet połowa jego penisa nie była w środku, a mimo to czuła się tak pełna, że nie mogła uwierzyć, że nadejdzie więcej. Ta myśl wywoływała uczucie paniki i podniecenia wirującego w jej brzuchu, a kiedy Yamato dmuchnął powietrzem w jej skórę, jego palce boleśnie wbiły się w jej biodro, jakby zbierał w sobie wszystko, by nie wbić się w nią jednym pchnięciem. Jego penis pulsował w niej, domagając się wejścia, a kiedy pchnął więcej, jej ciało instynktownie się zacisnęło.
- Cholera, Sakura.
Owinęła ramiona wokół jego szyi i przylgnęła do niego, nie mogąc pojąć fali emocji, które groziły pochłonięciem całego jej ciała.
- Yamato - jęknęła.
- Nie martw się, kochanie. Nie skrzywdzę cię.
Odsunął się trochę, muskając jej szyję, gdy jego dłoń przesunęła się z jej biodra, by ją pieścić. Sakura rozgrzała się, czując, jak jego szorstkie, zrogowaciałe palce ślizgają się po jej skórze.
- Pocałuj mnie - błagała.
Chętnie się zgodził, przycisnął swoje usta do jej ust i praktycznie wdychał ją, gdy ich języki się spotkały. Sakura upiła się nim. Jej umysł wirował, kończyny zamieniły się w papkę, a gardło brzęczało od chwiejnych, błagalnych jęków. Po chwili poczuła, jak jej ciało się przed nim otwiera, a on wepchnął się w nią jeszcze głębiej.
- Och, tak, Sakura.
Owinęła nogi wokół niego, czując lekkie pieczenie zmieszane z przyjemnością, gdy znów się całowali. Jej ciało rozgrzało się dla niego jeszcze bardziej, a Yamato kontynuował, dopóki nie został w połowie pochowany w jej wnętrzu. Głowa Sakury opadła z powrotem na poduszkę, gdy jej usta rozchyliły się w głośnym krzyku. W tym momencie nie mogła nawet martwić się, że sąsiedzi słyszą.
- Wszystko w porządku? - Yamato sapnął, drżąc przy niej.
- Tak, tak, tak. Idź dalej.
Posłuchał, cofając biodra jednym długim, męczącym pchnięciem. Palce stóp Sakury wygięły się, gdy poczuła, jak jej wejście kurczy się i rozszerza wraz z ruchem, chwytając jego penisa jak imadło.
Tak cholernie duży.
- Czy możesz teraz wziąć mnie całego, kochanie?
Sapnęła i skinęła głową. Była gotowa.
Z tymi słowami zaczął przeć do przodu, coraz głębiej i głębiej, i głębiej, wypełniając ją, aż nie było już nic do wypełnienia. Po pochowaniu po rękojeść zatrzymał się, uważnie obserwując jej reakcję, gdy jego penis pulsował w jej ciasnym wejściu.
- Yamato.
Sakura jęknęła, a jej oczy przekręciły się do tyłu głowy. Jej ściany płonęły i drgały wokół niego, ale skupiła się na prądach przyjemności, które wiły się po jej ciele jak ogień. Nie wiedziała, czy poczuć ulgę, czy zdziwić się, że jest w stanie go przyjąć. Ale to nie miało znaczenia, nie kiedy każdy centymetr jego ciała sprawiał, że czuła się tak dobrze.
- Pieprz mnie - jęknęła. - Proszę, pieprz mnie.
Jęcząc, usłuchał jej polecenia, cofając się i wchodząc do niej mocniej.
Sakura przysięgała, że widziała fajerwerki. Całe jej ciało pulsowało uczuciami, których nie potrafiła nazwać, uczuciami, które osiadły głęboko w niej i sprawiły, że jej głowa wirowała i kręciła się w ekstazie. Jak długo na to czekała? Jak długo tego pragnęła?
Za długo. Zbyt długo.
Przebita przez wielkiego kutasa, który wymagał każdej uncji jej uwagi - było to z pewnością najbardziej satysfakcjonujące uczucie, jakie kiedykolwiek czuła.
- Mocniej, mocniej - szlochała Sakura. Jej nogi zacisnęły się wokół jego talii, a jego głowa opadła na zgięcie jej szyi.
- Kurwa. Jesteś taka ciasna, Sakura.
Pokrywając ją pocałunkami, Yamato pchnął mocniej, a Sakura krzyknęła, jej wnętrzności ścisnęły go mocno, gdy jego penis wbił się w jej wejście. Nie potrafiła nawet ogarnąć umysłem tego doznania, ale rozkoszna pełnia wystarczyła, by jej nogi zadrżały. Jej ręce powędrowały w dół do jego pleców, czując, jak jego potężne mięśnie napinają się przy każdym pchnięciu, gdy go ponaglała.
Wreszcie dostała to, czego pragnęła od lat, o czym jedynie marzyła aż do tej chwili. Jej ciało płonęło, umierało z głodu, ściskało, wciągało go do środka. Nie pozwoliła mu odejść, dopóki się nie nasyciła, a on wydawał się bardziej niż chętny, by się dostosować.
Jęcząc, Yamato chwycił wewnętrzną stronę jej ud i odepchnął jej nogi do tyłu, zmieniając kąt swoich pchnięć. Sakura pisnęła, gdy jej ciało rozciągnęło się jeszcze bardziej, by go zmieścić.
- O kurwa, o kurwa! - wrzasnęła wystarczająco głośno, by potrząsnąć ścianami swojego pokoju. Wilgotne odgłosy jego pchnięć wypełniły jej uszy i poczuła, jak wilgoć oblepia wnętrze jej ud. Nigdy wcześniej nie była tak cholernie mokra i Yamato zdecydowanie to zauważył.
- Cholera, kochanie, jesteś przemoczona - jęknął. Jego kciuk odnalazł jej łechtaczkę i dotknął jej, gdy przykucnął nad nią, a jego gigantyczny penis wbijał się w nią w miejscach, któych wcześniej nie sięgnięto.
- Yamato, Yamato!
Poczuła, jak coś narasta w środku, uczucie niepodobne do żadnego innego. Było to jak woda napierająca na śluzę, grożąca wytryskiem.
Yamato spojrzał na nią przez ciężkie powieki, usta rozchyliły się w pijackiej rozkoszy, gdy ją dominował. - Dojdziesz dla mnie, Sakura?
Kiedy mówił, jego kciuk mocniej naciskał na jej łechtaczkę, jego erekcja odsunęła się, aż tylko głowa znalazła się w środku, a następnie wbił się z powrotem do środka. Robił to w kółko, aż Sakura była pewna, że zwariuje.
Nagle wybuch przyjemności eksplodował w jej wnętrzu i Sakura chwyciła prześcieradło, gdy krzyk przeszył jej gardło.
- D- dochodzę! Dochodzę!
Natychmiast tama pękła, a ciało Sakury zatrzęsło się wokół potężnej męskości Yamato. Fala za falą przetaczała się przez nią - gwałtowna, wymagająca i paląca. Poczuła, jak Yamato znów się cofa, ledwo rejestrując mocny jęk, który wydał, gdy strumień wilgoci pokrył jego penisa.
- Jasna cholera - syknął, wbijając się ostro w jej drgającą, kapiącą dziurę, gdy ściskała go w kółko.
Nagle jego oczy przeleciały po twarzy Sakury w niemym pytaniu, a ona w odpowiedzi wydała z siebie rozpaczliwy szloch.
- Dojdź we mnie, Yamato. Proszę!
- Mmm, agh, oto nadchodzi. - Z ostrym trzaskiem bioder jęknął w ekstazie, szybko przewracając się przez krawędź. - Och, kurwa, kurwa, kurwa. Och, kochanie.
Umysł Sakury zawirował, gdy struna głośnych przekleństw wypadła z jego ust. Jego penis napiął się w niej, a strumień lepkiego ciepła zalał jej łono. Zacisnęła się na nim, wciągając go ostatnimi pulsami orgazmu, gdy Yamato wjechał w nią mocno i głęboko. Rozpalone do białości strumienie nadal atakowały jej ciało, aż po ostatnim pchnięciu pogrzebał się po rękojeść i znieruchomiał. Oddychając ciężko, pozostał w niej jeszcze przez chwilę, zanim opadł na łóżko.
Długo trwało, zanim Sakura złapała oddech; Całe jej ciało było okryte mglistą poświatą ich oszałamiającego seksu, a satysfakcja przepływała przez każdą komórkę jej ciała jak płynąca rzeka. To było najbardziej niesamowite uczucie, jakie kiedykolwiek poczuła.
Zadowolone buczenie wibrowało w jej gardle, gdy Yamato przyciągnął ją do swojej piersi i złożył pocałunek na czubku jej głowy. - To był najlepszy seks, jaki kiedykolwiek uprawiałem - westchnął.
Na jej ustach pojawił się uśmiech. - Ja też.
- Nigdy wcześniej nie widziałem kobiety tak tryskającej.
- Hm, to był pierwszy raz, kiedy to zrobiłam - przyznała Sakura, rumieniąc się.
- Nie wstydź się. - Yamato przesunął dłonią po jej biodrze. - To była najseksowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Po tym nie mogłem się powstrzymać.
Rumieniec Sakury pogłębił się.
Kilka minut ciszy trwało między nimi, zanim Yamato uniósł się na łokciu. Jego włosy były rozczochrane, a oczy błyszczały nasyconym ciepłem - był to wyraz, który zagłębił się w jej kościach i rozgrzał ją od wewnątrz jak roztopiony płyn.
Pocałował ją długo i głęboko, po czym przesunął się, by muskać jej szyję.
- Sakura.
- Tak?
- Ino tak naprawdę nie wysłała mnie tutaj do pracy w domu, prawda?
Sakura przygryzła wargę. - Nie.
Zaśmiał się jej do ucha. - Tak myślałem.
- Przepraszam, Yamato. Po prostu miałyśmy cały plan i…
- W porządku. - Odchylił się, by ponownie ją pocałować, po czym założył pasmo włosów za jej ucho. - Ale następnym razem chodźmy na randkę, co?
- Naprawdę?
Ciepło rozprzestrzeniło się od jej klatki piersiowej aż do palców stóp. Miał być następny raz.
- Tylko jeśli chcesz - dodał niemal nieśmiało.
- Oczywiście, że chcę.
- Dobrze.
Zadowolony, zwrócił swoją uwagę na jej szyję, a Sakura się w nim zatopiła.
Ino miała rację.
Sakura nie chciała się do tego przyznać, ale Ino naprawdę znalazła dla niej mężczyznę. Po raz pierwszy jej wtrącanie się przyniosło coś dobrego. Więcej niż dobrego. Prawdę mówiąc, Sakura nie wiedziała, jak się jej odwdzięczy.
- Och, Sakura? - Yamato znowu zanucił, odrywając ją od myśli.
- Hm?
- Mówiłem poważnie o zrobieniu dla ciebie większego regału.
Zachichotała i przytuliła się do niego.
- Podoba mi się to.


BDY na naszym blogu. Wow. Pierwszy erotyk. Ciężko było mi tłumaczyć tego one shota, ale nie z powodu tego, a raczej wyrażeń autorki. Ale się udało. Kolejnym erotykiem będzie... TobiSaku! :D

4 komentarze:

  1. Lubię ten erotyk i to bardzo 😏
    Ogólnie lubię, kiedy Sakura spotyka kogoś, kto nareszcie dobrze się nią zajmuje. Patrząc na ich rozmowy i propozycje randki Yamato po wszystkim, jestem usatysfakcjonowana, że to coś więcej niż zwykle pieprzenie 💗
    A właśnie, seksy. Mmm, to było dobre. Podobało mi się napięcie, które czuła Sakura, łatwo było się wczuć w jeb reakcje xd I, kurde, Yamato dobrze się nią zajął xD BDY to coś, czego świat potrzebuje. Dziękuję za podzielenie się tym 🤭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba wiem o jakie TobiSaku chodzi 😏

      Ogólnie, El! Barwa za przełamanie się z tłumaczeniem erotyka. Jestem z Ciebie dumna, mój młody Kohai 💗

      Usuń
  2. Znalazłam trochę powtarzających się błędów, więc je wypiszę ;)
    „- Naprawdę uratowałaś mi dzisiaj tyłek(kropka) - (wielka litera)westchnęła, jakby to była właściwa odpowiedź.”
    „Ino chrząknęła z rozbawieniem (i powiedziała:) - Co mogę powiedzieć? Mam przeczucie w tych sprawach.”
    Taki styl jest popularny dla fanfików anglojęzycznych. W tłumaczeniu lepiej jest zrobić po prostu kolejny akapit, czyli:
    „Ino chrząknęła z rozbawieniem.
    - Co mogę powiedzieć? Mam przeczucie w tych sprawach.”
    „Od tego są przyjaciele - rozpromieniła się Ino (...)” - Tu znowu powinna być kropka na końcu pierwszego dania, pauza, wielka litera na początku drugiego zdania.

    Co do przymiotnika selektywny (inaczej wybiórczy) nie jestem pewna, czy został on poprawnie użyty. Coś mi tu zgrzyta :/.

    Co do fabuły... Poważnie zastanawiałam się, czy to to nie będzie dziwny paring YAMAnaka po jutsu przemiany w mężczyznę. A potem przypomniałam sobie, że jest ktoś taki jak Yamato :D.
    Seks bardzo fajnie napisany, Yamato dobrze zajął się Sakurą. Można było wczuć się w jej emocje i niemal poczuć dotyk na sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wypisanie błędów. Nie wiem, jak mi one umknęly. XD
      Po zastanowieniu zmieniłam ten wyraz i wydaje się, że teraz jest lepiej.
      Hehe, chyba nie widziałam jeszcze takiego paringu i mam nadzieję, że nie spotkam. XD

      Usuń