Indra był wyjątkowy. Miał oczy, umiejętności i kontrolę czakry, aby to udowodnić. Słysząc tego nieznajomego, tę przypadkową kobietę z nieposiadających kultury krain wokół nich, odważającą się mówić o nim tak nisko, narastał w nim gniew. Jego czakra rozbłysła wokół niego, cicha groźba, a kobieta zerwała się na równe nogi, składając dłonie w pięści.
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO TŁUMACZENIE ISTNIEJĄCEGO FANFICTION
Autor: Astroavis
Tytuł oryginału: Journeys
Link do oryginału: LINK
Jako dziecko Sakura dorastała, znając życie pełne
pokoju.
Mieszkała w nadmorskiej wiosce z matką oraz ojcem i
cieszyła się słonym powietrzem, słońcem oraz zabawą na falach.
Łowiła z ojcem w ciągu dnia, a w nocy robiła lekarstwa z matką.
Słuchała wielkich opowieści, które jej ojciec snuł podczas
wspólnego obiadu. Nauczyła się od matki walczyć pięściami, gdy
pławiły się w ciepłym blasku słońca.
Szukała zwierząt w dżungli jak jej przyjaciele,
często zabierając ze sobą różnorodne zwierzęta domowe, od
ocelotów po kraby palmowe, odrzucone przez jednego lub oboje
rodziców. Ale najczęściej spędzała dni swojego dzieciństwa na
odkrywaniu plaż i zatoczek z innymi dziećmi z jej wioski.
Była przyjaciółką dzieci ze swojej wioski, ale
zawsze była inna od nich wszystkich.
Sakura miała czakrę.
Podczas gdy inne dzieci uczyły się umiejętności,
których potrzebowali jako rybacy i myśliwi, Sakura uczyła się
także nauk Ninshu. Podczas gdy inne dzieci uczyły się, jak
wytwarzać wędkę, ona uczyła się również jak uzyskać dostęp
do jej czakry. Podczas gdy inne dzieci uczyły się uprawiać ziemię,
Sakura była uczona jak używać czakry do łączenia się z ludźmi
i zwierzętami. Podczas gdy inne dzieci uczyły się jak polować na
zwierzęta w otaczających je dżunglach, uczyła się także, jak
leczyć rany swoją wewnętrzną mocą, umiejętnością, którą
wykształciła jej matka.
Jej matka była wyznawczynią mężczyzny o imieniu
Hagoromo, mężczyzny, o którym często mówiła, że uratował
świat. Mężczyzny, którego szanowała, którego uważała za
przyjaciela i który dzielił się z nią swoją czakrą i jego
naukami.
Matka Sakury często opowiadała historię o tym, jak
kiedyś była częścią grupy towarzyszy i doradców Hagoromo.
Podróżowała z nim po świecie, pomagając ludziom w potrzebie, gdy
rozpowszechniali nauki Ninshu. Dopiero kiedy poznała ojca Sakury,
postanowiła pozostać w ich nadmorskiej wiosce, stając się
cenionym członkiem społeczności jako uzdrowiciel i pewnego dnia
rodząc Sakurę.
Sakura prowadziła wygodne i spokojne życie, otoczona
ludźmi, których kochała, i uczyła się umiejętności matki i
mentora.
W osiemnaste urodziny Sakury przyszła do niej jej matka
i powiedziała, że nauczyła się wszystkiego, czego mogła ją
nauczyć. Przyznała, że jest o wiele więcej do nauczenia i że
wierzy, że Sakura jest przeznaczona nie tylko dla ich małej
nadmorskiej wioski.
W osiemnaste urodziny Sakury jej matka podarowała jej
zadanie znalezienia i nauki u założyciela Ninshu oraz jej starego
mentora, Hagoromo Otsutsuki. Była to pielgrzymka, za którą
oszalała w spokojnej wiosce Sakura była wdzięczna. Spędziła
miesiące próbując ją spełnić.
Sakura zapuściła się między miasta i miasteczka,
które rozciągały się na szerokość ziemi między jej własnym
domem a odległym krajem, w którym Hagoromo prawdopodobnie założył
własną wioskę. Szerzyła nauki Ninshu, zachęcając do pokoju i
koleżeństwa w każdej poznanej osobie. Swobodnie dzieliła się
uzdrawianiem i poznała wiele osób, które na zawsze będzie uważała
za przyjaciół. To ci ludzie ją poprowadzili i ostatecznie
doprowadzili ją do wioski, w której teraz stała.
Z dumnym uśmiechem i zdecydowanym krokiem Sakura w
końcu weszła do wioski prowadzonej przez założyciela Ninshu oraz
dawnego przyjaciela i mentora jej matki, Hagoromo Otsutsuki.
****
Indra patrzył, jak słońce zaczynało zachodzić w
oddali, a jego kroki nie spieszyły się, gdy wracał do domu z
ukrytych poligonów w lesie. Jego ostre spojrzenie skierowało się
na mężczyzn i kobiety przed bramami, zmierzających na pola, które
zaopatrywały ich wioskę w żywność. Jeszcze bardziej w oddali
dostrzegł wielu rybaków siedzących na brzegu rzeki, powoli
zbierających narzędzia, gdy sami przygotowywali się do powrotu do
domu.
Zbliżając się do zbyt dobrze znanych bram
prowadzących do wioski, którą zawsze nazywał domem, podsłuchał
rozmowę podekscytowanego mężczyzny i kobiety.
- ... tak długo! Wygląda na to, że od lat nie
mieliśmy właściwego gościa - wyszczególniła podekscytowana
kobieta z siwiejącymi czarnymi włosami związanymi w utylitarny
kok.
- Czy to naprawdę trwało tak długo? Trudno mi w to
uwierzyć. I żeby nasz pierwszy gość od tak dawna był uroczą
młodą panną? Jakie są szanse? - Mężczyzna, być może po
pięćdziesiątce, śmiał się dobrodusznie.
- Najlepiej uważaj na język! Ma blizny wojownika! Te
stare oczy mogą dziś niewiele widzieć, ale chociaż tyle mogą
zobaczyć. - Zachichotała w odpowiedzi.
Indra zmrużył oczy, a jego Sharingan zakręcił się
do życia, gdy spojrzał na dojo ojca. Widział ślady nieznanej
czakry wiszącej w powietrzu i skrzywił się. Odważnie ruszył w
stronę budynku, budując determinację w klatce piersiowej obok
swojej czujności.
Jeśli był tam gość, z pewnością dokładnie go
zbada. W końcu nikt inny nie miał oczu podobnych do niego i nikt
inny nie widział rzeczywistości świata tak jak on. Zbada tę
wojowniczkę spoza ich wioski, aby upewnić się, że jest niegroźna
w otoczeniu jego rodziny i przyszłych wyznawców.
Gdy Indra wspiął się po schodach prowadzących do
budynku na świeżym powietrzu, zauważył kobietę siedzącą przed
siedzeniem ojca. Asura usiadł obok niej z dobrodusznym uśmiechem na
twarzy, gdy patrzył na nieznajomą.
Pierwszą rzeczą, którą Indra zauważył w tej
kobiecie, były jej dziwnie zabarwione włosy. Nigdy wcześniej nie
spotkał nikogo z różowymi włosami i stwierdził, że jest to dość
niezwykłe. Drugą rzeczą, którą zauważył, była jej odzież,
to, jak nosiła kimono owinięte warstwami starannie wykonanej
skórzanej zbroi. Przybrał jej opancerzoną formę jako odbicie
stanu świata wokół ich spokojnej małej wioski i zdał sobie
sprawę, że świat jest nadal bardzo niebezpieczny.
Zbliżył się powoli, obserwując ją swoim Sharinganem
i marszcząc brwi, widząc, że to rzeczywiście ona była źródłem
niezwykłej czakry. Teoretyzował, że musiała być córką lub
towarzyszką jednego ze starych naśladowców jego ojca, jednej z
osób, które porzuciły jego służbę, aby szerzyć nauki Ninshu.
- ... to miłe z twojej strony, Panie Hagoromo. Moja moc
dobrze mi służyła w podróży do ciebie. To moje związki z tymi,
których kocham, matką i ojcem oraz mieszkańcami wioski, dały mi
siłę do ukończenia pielgrzymki - wyjaśniła kobieta z uśmiechem
w głosie.
Indra zadrwił, gdy podszedł bliżej i stanął obok
siedzącego brata, wpatrując się z góry w różowowłosą
nieznajomą. - To niedorzeczne pojęcie. Znajomości nie są tym, co
czyni człowieka potężnym. To ich wewnętrzna siła.
Jej uśmiech natychmiast zniknął, a zamiast tego
został zastąpiony grymasem.
- Przepraszam, ale kim jesteś? - warknęła, jej oczy
wpatrywały się w niego od góry do dołu, jakby chciała uznać,
czy jest zagrożeniem.
Jakby stanowiła wyzwanie dla kogoś o błogosławionych
oczach, takich jak miał on sam.
- Jestem Indra, pierworodny syn Hagoromo - oświadczył,
wyniośle składając ręce na piersi.
- Jeśli jesteś pierworodnym oczekiwałabym, że
okażesz więcej szacunku swoim gościom.
- To nie jest kwestia szacunku, to kwestia faktów.
Władza rządzi tym światem, a nie coś tak absurdalnego jak
przyjaźń.
- Sądzę, że jako wyznawca Ninshu byłbyś w stanie
zrozumieć, że moc pochodzi z więzów, które dzielimy ze sobą! -
warknęła w odpowiedzi, dźgając oskarżycielskim palcem w jego
stronę: - O to właśnie chodzi w Ninshu!
- Rozumiem, że dopiero niedawno przybyłaś do naszej
wioski i nie jesteś tego świadoma - zaczął protekcjonalnie
wiedząc, że ta dziwna kobieta nie była wykształcona w sprawie
faktów dotyczących wioski i jego mocy - ale moje oczy pozwalają mi
zobaczyć prawdę na tym świecie.
- Nie dbam o twoje dogadzające sobie fantazje. Nie
możesz lekceważyć wszystkiego w naukach Ninshu tylko dlatego, że
myślisz o sobie jako o kimś wyjątkowym! - odparła, a jej
zdenerwowanie wzrosło wraz z głośnością głosu.
Indra był wyjątkowy. Miał oczy, umiejętności i
kontrolę czakry, aby to udowodnić. Słysząc tego nieznajomego, tę
przypadkową kobietę z nieposiadających kultury krain wokół nich,
odważającą się mówić o nim tak nisko, narastał w nim gniew.
Jego czakra rozbłysła wokół niego, cicha groźba, a kobieta
zerwała się na równe nogi, składając dłonie w pięści.
- C-czekaj, wstrzymaj się! - Asura desperacko próbował,
kiedy skoczył na równe nogi, chcąc rozproszyć rosnącą wrogość
w pokoju.
Hagoromo jednak nic nie zrobił, zamiast tego obserwował
z ostrożnie neutralnym wyrazem twarzy.
- Próbujesz rzucić mi wyzwanie? - zażądała,
ustawiając się w nieznanej pozycji bojowej, zaciskając pięści ze
stwardniałym wyrazem twarzy.
To nie byłaby jej pierwsza walka. Rzeczywiście była
wojownikiem.
- Mówisz tak, jakby ktoś taki jak ty mógł być dla
mnie wyzwaniem - odparł Indra chłodno, nie przerażony jej
doświadczeniem. Nie miało znaczenia, ile lat uczyła się sztuki
walki, nie byłaby w stanie go obezwładnić ani przechytrzyć, kiedy
miał Sharingan.
- Mówisz dużo jak na kogoś, kto jest zbyt ciemny, aby
zrozumieć podstawowe nauki - syknęła, wpatrując się w jego oczy
bez strachu.
Włosy najeżyły mu się na karku. - Nie wiesz, kogo
obrażasz.
- Hej, nie ma potrzeby… - Asura spróbował ponownie,
machając rękami, jakby chciał zwrócić uwagę któregoś z
wściekłych wojowników.
- Nie dbam o to, kim jesteś, nie pokonasz mnie -
zadeklarowała wyniośle kobieta.
- Udowodnij to - odparł po prostu Indra, nie zdziwiony,
gdy kobieta rzuciła się do przodu, aby rozpocząć walkę wręcz.
Tym, co go zaskoczyło, była jej szybkość i siła
stojąca za jej ciosami. Wyglądała na małą i zabiedzoną z kimono
skrywającą jej formę, ale siła kryjąca się za jej ciosami i
kłujący ból w przedramionach, gdy blokował jej uderzenia,
zdradzały moc w jej formie.
Co dziwne, jej styl walki przypominał Indrze taniec.
Jej ruchy były płynne, a uderzenia idealnie dopasowane do czasu.
Miała płynny ruch, mieszankę pchania i wycofywania się, co
bardziej przypominało taniec niż walkę.
Gdyby Indra był mniej wściekły, byłby bardziej
zadowolony z walki z kimś o tak wyjątkowym wykształceniu bojowym.
Ale w tym momencie chciał udowodnić swoje racje tej upartej
nieznajomej. Chciał udowodnić, że myliła się w swoich
założeniach dotyczących Ninshu, że głupio rzuciła mu wyzwanie,
i że to on miał rację.
Z Sharinganem szukającym okazji, dostrzegł swoją
szansę i wykorzystał ją. Poślizgnął się pod jej osłoną i
skierował do ręki chakrę wiatru, zamierzając ją zdmuchnąć i
odebrać zwycięstwo.
Kiedy kobieta z prędkością, którą tylko mógł
sobie wyobrazić, że została wzmocniona czakrą, chwyciła go za
ramię, po raz kolejny był zaskoczony. Kiedy odrzuciła go i z
nieludzką siłą rzuciła przez ramię, był zaskoczony. Jego plecy
uderzyły o ziemię z głośnym hukiem, nieznany cios odtrącił mu
oddech i ogłuszył go na moment, w którym nieznajoma przygwoździła
jego ramię i wbiła kolano w pierś.
Kiedy jego oczy, wciąż rozświetlone Sharinganem,
otworzyły się, by na nią spojrzeć, patrzyła na niego z góry.
- To moje więzi z ludźmi, których kocham, moje
przyjaźnie i rodzina, to one mnie wzmacniają. Są o wiele
silniejsze niż twoje ładne oczy kiedykolwiek będą! Może pewnego
dnia poznasz wartość więzi, ale do tego czasu nigdy mnie nie
pokonasz! - ryknęła mu w twarz, zanim go puściła, wstając z
miejsca, w którym przygwoździła go do podłogi.
Indra poderwał się do pozycji siedzącej, obserwując
ją w szoku z pozycji na podłodze. Jego oczy zwróciły się na
Asurę i zauważył otwarte zamroczenie na jego twarzy. Kiedy jego
oczy przeniosły się na Hagoromo, nawet jego ojciec unosił brwi ze
zdziwienia.
- Panie Hagoromo, bardzo mi przykro z powodu walki na
twoich ziemiach. Więcej nie okaże ci takiego braku szacunku.
Dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać i trenować z twoimi ludźmi
i czekam na nasze następne spotkanie. Ale na razie muszę
przeprosić. Dziękuję - wyrzuciła kobieta, głęboko kłaniając
się ojcu.
- Bardzo dobrze, pani Sakuro. Proszę, czuj się jak w
domu - odparł Hagoromo, a jego wyraz twarzy powrócił do
neutralności.
Podskoczyła i odwróciła się na piętach, po czym
wyszła z falą różowych włosów i brzęczącej zbroi.
Spojrzenie Asury przeniosło się z kobiety na ojca i na
Indrę, a następnie powtórzyło cykl jeszcze trzykrotnie, kiedy się
zająkał.
W końcu podejmując decyzję, zaczął ścigać
nieznajomą, wołając: - Eee, pani Sakuro! Zaczekaj! Pozwól mi
przynajmniej pokazać ci, gdzie jest twój dom!
Zatem Sakura…, pomyślał Indra, obserwując,
jak Sakura i Asura odchodzą, a burza emocji narastała w jego
wnętrzu. Wściekłość, podejrzliwość, ciekawość, nieufność,
zakłopotanie… i coś jeszcze, czego nie mógł opisać, ale
sprawiło, że jeszcze bardziej tracił równowagę.
Nie pamiętał, kiedy ostatni raz poczuł podłogę pod
plecami po walce...
****
Przez pierwsze kilka tygodni, kiedy Sakura przebywała w
wiosce i trenowała u Hagoromo, Indra był nieufny. Odmówił wzięcia
udziału w szkoleniach, które normalnie pomagałby poprowadzić,
zamiast tego obserwując z narastającą w nim wściekłością.
Kiedy wchodziła w interakcje z innymi w wiosce,
szpiegował ją. Obserwował, jak trenowała z innymi lub
samodzielnie, obserwował, jak dzieliła posiłki ze jego przyszłymi
naśladowcami, i analizował ją, gdy ona używała czakry, aby ich
leczyć.
Mogła się uśmiechać i śmiać ze wszystkimi, mogło
się wydawać, że zaprzyjaźnia się z nimi, mogła wydawać się
dobrą osobą, ale on wiedział lepiej
Nie można jej ufać.
Indra nie mógł zrozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo
jej wierzyli, dlaczego wszyscy poddali się jej przyjaźni. Nawet
jego młodszy brat pozwolił się zwieść jej podstępom, chociaż
mógł zrozumieć słabość swojego brata. Był zbyt miły dla
własnego dobra.
Ale Indra wiedział lepiej. Za pomocą Sharingana
widział prawdę o świecie i widział, że Sakura jest
niebezpieczna.
Jego wściekłość na nią rosła, dopóki pewnego dnia
osiągnęła maksymalny poziom, gdy mimowolnie usłyszał rozmowę
dwóch wyznawców w jego wiosce. Dyskretnie słuchał, pijąc trochę
wody ze studni po treningu.
- Mistrz Indra jest po prostu niesamowity - skomentował
niewinnie człowiek, a Indra wewnętrznie kiwnął głową z
aprobatą.
- Kiedy patrzy na mnie tymi oczami, nawet się nie
ruszam. Jest taki młody i już jest instruktorem. Mistrz Indra jest
tym, który wynalazł znaki dłoni i jutsu - odpowiedział drugi
mężczyzna, zanim westchnął i kontynuował: - Ale ostatnio był
zbyt surowy. Nawet wcześniej nie był łagodny.
Cóż, gdyby bardziej skupili się na treningu i nie
byli tak leniwi, nie musieliby się tak bardzo martwić.
- Jeśli mistrz
Indra zostanie następcą, nie wiem, czy będę mógł za nim podążać
- przyznał jeden z mężczyzn niemal konspiracyjnym tonem.
Uwaga Indry ożywiła się, a jego ciało stało się
sztywne, gdy przepłynął przez niego gniew. Jak mogli w ogóle
zasugerować coś takiego? Czy opuściliby wioskę, jeśli zostałby
przywódcą Ninshu? Lub, co gorsza, czy spróbowaliby buntu?
Jakby w ogóle mogli z nim wygrać.
- Masz rację. Czasami sposób, w jaki Mistrz Indra na
nas patrzy, wydaje się prawie nienawistny. Mistrz Asura jest o wiele
łatwiejszy do zbliżenia, ale wcale nie jest wykwalifikowany…
- Być może pani Sakura powinna zamiast tego zostać
następcą. Jest nie tylko taka jak Asura, ale jest silniejsza niż
Indra.
Indra poczuł swoją wściekłość tak łatwo, jak mógł
poczuć oddech wchodzący i opuszczający jego płuca. Jak śmieli
mówić takie rzeczy, jak śmieli mówić takie okrucieństwa?
Sakura? Następcą? Coś takiego było śmieszne, ale pomyśleć, że
zwolennicy, którzy kiedyś będą jego, mieli teraz odwagę nawet
zasugerować coś takiego, nawet prywatnie?
Ręce drżały mu z gniewu.
- Z pewnością byłaby lepsza od obu synów Hagoromo,
nawet jeśli jest osobą z zewnątrz.
- Nic nigdy nie idzie idealnie, prawda?
- Też tak mówię.
Indra beztrosko upuścił czerpak obok studni, po czym
pobiegł w znajomy fragment lasu.
****
- Sakura! - ryknął Indra, gdy wszedł do lasu, który
Sakura przeznaczyła na prywatne treningi.
Spokój lasu i łagodny dźwięk płynącej wody z
pobliskiej rzeki nie uspokoił jego furii.
Sakura odwróciła się do niego, a strumień wody,
którą manipulowała w powietrzu, został uwolniony spod jej
kontroli i wrócił do rzeki przed nią. Jej brwi zmarszczyły się w
zmieszaniu, gdy na niego spojrzała, a jej postawa złagodniała
nawet w obliczu jego złowrogiej czakry.
- Indra - odpowiedziała po prostu.
- Rzucam ci wyzwanie na bitwę, nieznajoma z dziczy -
syknął przez zęby, zachowując silną kontrolę nad swoją czakrą,
gdy patrzył na nią, a jego oczy wirowały z Sharinganem.
- O? I w jakim celu? - zapytała, nonszalancko
przykładając dłoń do biodra, nawet gdy jej ciało pozostało
napięte i przygotowane na nadchodzącą walkę.
- Jeśli mi się uda, opuścisz wioskę - zażądał.
- A jeśli wygram? - odparła, zachowując się zbyt
spokojnie, by mu się to podobało.
- Stajesz się dziedzicem Ninshu.
- Nie chcę być spadkobierczynią - zadrwiła, zanim
powiedziała: - Tak jakby to, kto zostanie następcą, było twoim
wyborem.
- Więc czego chcesz? - odparł, nie chcąc tracić
czasu na rozmowy, kiedy powinien ją wypędzić z wioski.
- Chcę, żebyś przestał być tak okrutny wobec
innych. Nie uczysz ich podczas pojedynków, bijesz ich. Nie dzielisz
się z nimi posiłkami, tolerujesz je - oświadczyła, a jej oczy
zwęziły się, gdy spojrzała na niego. - Jeśli tak bardzo chcesz
być następcą, musisz nauczyć się, co to znaczy prowadzić
zamiast rządzić!
- To jest absurdalna prośba - wyśmiał, oszołomiony
faktem, że zrobiła tak głupie, idiotyczne żądanie.
- To mój zakład.
- Bardzo dobrze. Nie ma mowy, że to wygrasz.
- Przekonamy się! - ryknęła Sakura, gdy szybko
zebrała linę wody z rzeki i uderzyła nią w Indrę jak biczem.
Gdy Indra cofnął się przed atakiem, lecąc już
dłońmi przez własne znaki, zdał sobie sprawę, że Sakura nigdy
nie zwolniła kontroli nad wodą, którą manipulowała, kiedy
przybył na miejsce.
Byłby pod wrażeniem, gdyby nie jego gniew.
Indra wciągnął głęboki wdech powietrza, zanim
wyrzucił z siebie podmuch płomieni, a potężna kula ognia
odparowała wodę, nad którą Sakura kiedyś panowała. Nadeszła
pora, by Sakura się wycofała. Kobieta okrążała akwen, z którym
kiedyś ćwiczyła. Indra strzelił za nią, przeskakując nad rzeką
i zmuszając ją do konfrontacji z pięściami.
Po raz kolejny zaskoczyła go moc jej ciosów i szybkość
jej ruchów. Patrząc na nią teraz, z jego Sharinganem przyjmującym
każdy z jej ruchów, zdał sobie sprawę, że rzeczywiście
uzupełnia ona swój ruch czakrą. Umiejętność, której nigdy
wcześniej nie widział, ale którą wciąż będzie w stanie
pokonać. Nie miało znaczenia, że miała swoje fantazyjne sztuczki,
nie pokona go ponownie.
Oboje zadali serię potężnych ciosów, zanim Sakura
wystrzeliła stopą, chcąc zakraść się pod jego straż i kopnąć
w brzuch. Zeskoczył z drogi jej ataku, po raz kolejny skoczył do
przodu i obdarzając ją lawiną ciosów. Ostrożnie zablokowała lub
wycofała się z jego uderzeń, ale Indra zauważył, skrzywiła się
pod wpływem jego ciosów.
Kiedy Indra pchnął swoją ofensywę i zmusił Sakurę
do obrony, starała się dalej odpierać jego ataki. Patrzył, jak
jej refleks zwalnia, a wyczerpanie po walce najwyraźniej się na
niej odbija. Patrzył, jak w jej straży pojawia się otwór i bez
chwili wahania wykorzystał to.
Opuścił ją oddech, gdy Indra uderzył ją w brzuch i
rzucił z powrotem na brzeg. Wyskoczyła, gdy rozpaczliwie wciągnęła
powietrze z powrotem do płuc i upadła na kolana. Indra skoczył do
tyłu, szybko przejeżdżając dłońmi przez serię znanych znaków,
po czym wystrzelił do przodu, a jego dłoń spowiła błyskawica.
Nie dość czakry, by zabić, ale wystarczająco, by ją
powalić.
To był moment przed atakiem, gdy zielone oczy Sakury
wystrzeliły w górę, by spotkać jego oczy z Sharinganem, a
słabość, którą wcześniej wyraziła, już nie była obecna.
Udawała swoją słabość.
Sakura odbiła jego ramię na bok, parując cios kosztem
ostrego oparzenia na przedramieniu. Patrzył, jakby w zwolnionym
tempie, jak jej pięść wystrzeliła naprzód i opadła na jego
brzuch.
Cały oddech w płucach Indry opuścił go, gdy siła za
jej monstrualnym ciosem rzuciła go do tyłu. Ponownie wylądował na
plecach, a jego płuca płonęły, gdy próbował zmusić mięśnie
klatki piersiowej do ponownego oddychania. Po przeciągnięciu
rozpaczliwego powietrza do płuc, został ponownie osuszony przez
siłę kolana Sakury opadającego na jego brzuch, gdy się na niego
rzuciła.
Wzrok Indry skierował się na kobietę, która znów
górowała nad nim, jej pięść uniosła się wysoko, a na twarzy
miała obraz furii. Jedna z jej dłoni została zaciśnięta w jego
koszuli, jakby chciała przygwoździć go do podłogi, by wykonać
kolejny cios.
Gdy czekał, aż cios spadnie, wpychając powietrze do
jego oszołomionych płuc, patrzył, jak zamiast tego jej gniew
opadał. Patrzyła na niego z dezorientacją, która niemal
graniczyła z… troską.
- Ty... jesteś chory - szepnęła w końcu Sakura,
wyrywając go z oszołomienia.
Indra wykorzystał jej rozproszenie, by odepchnąć ją
od siebie, rzucając się na nogi, gdy ona przeturlała się do
swoich. Uniosła ręce, jakby chcąc go uspokoić, zamiast
kontynuować walkę.
- O czym ty mówisz, głupcze! - ryknął na nią z
powrotem, energia walki i jego furia wciąż płynęły w jego krwi.
- Jesteś chory! Jest w tobie coś mrocznego! -
krzyknęła Sakura, w jej głosie dominowała teraz troska zamiast
gniewu.
- To jest szalone! Jesteś szalona!
- Nie, czuję to! Coś jest w tobie, coś mrocznego,
złowrogiego i złego! - Sakura zrobiła ostrożny krok naprzód,
jakby był dzikim zwierzęciem, które łatwo było wystraszyć. -
Pozwól, że ci pomogę.
Indra syknął, gdy ostry ból zapulsował w jego
umyśle, a jego ręka instynktownie wystrzeliła w górę, aby
przytrzymać bok głowy.
- Nie potrzebuję pomocy od nikogo, a co dopiero od
kogoś takiego jak ty! - zawrzał, krzywiąc się głęboko, po czym
odwrócił się na pięcie i odszedł.
Idiotyczna nieznajoma zniszczył ich walkę z jej
szalonym gadaniem. Będą kontynuowali tę bitwę innego dnia.
****
Indra wściekł się, gdy wycofał się do części
lasu, którą wziął za swoje własne miejsce treningowe. Krążył
tam i z powrotem, pogrążony w myślach, gdy próbował zignorować
to, co powiedziała Sakura.
Była śmieszna, głupia, szalona. Nie było mowy, żeby
był tak słaby, że mógłby zostać zarażony czymkolwiek. Był na
to zbyt potężny. Nie, to ona została zarażona. Zarażona chorobą
umysłu.
Nawet gdy desperacko próbował argumentować jej
deklarację, troska w jej oczach sprawiła, że sam zaczął wątpić.
W swoich dzikich myślach wrócił myślami do tajemniczego chłopca,
którego poznał przed laty.
- Więc to ty odziedziczyłeś moc matki.
Indra syknął, gdy ból w głowie zaczął się od
nowa. Potrząsnął nią, nadal chodząc, a jego gniew napędzał
energię przepływającą przez jego ciało.
- Staniesz się silny. Masz pragnienie, potencjał i
talent do Ninshu… Jednak nadal nie jesteś świadomy swojej
prawdziwej mocy. Jeszcze większa moc leży w tobie uśpiona.
- Jest jeden warunek przebudzenia tej mocy. Musisz
stracić miłość. Jak na przykład śmierć osoby, którą kochasz.
Przetestujmy to!
Serce Indry ścisnęło się w jego piersi, gdy
przypomniał sobie, jak jego ukochany brat został prawie zabity
przez tego nienaturalnie silnego dzika. Tylko dzięki niemu Asura
przeżył tego dnia, nawet jeśli ich psi towarzysz Shiro stracił
życie.
To był dzień, w którym obudził swój Sharingan.
- Od teraz będziesz używać tych oczu, aby zobaczyć
prawdę.
Słowa dziwnego chłopca krążyły po umyśle Indry w
kółko od lat. Czuł tyle strachu po tym, jak prawie stracił Asurę,
że poświęcił każdą wolną chwilę na doskonalenie swoich
umiejętności. Nie mógł pozwolić, aby Asura ponownie znalazł się
w takim niebezpieczeństwie.
Nawet jeśli, to niebezpieczeństwo obudziło jego oczy…
Przynajmniej tajemniczy chłopiec był tym, który
przypisywał sobie ewolucję jego oczu. Minęło wiele lat, zanim
ponownie się pojawił, a nawet kiedy to zrobił, wyglądało to tak,
jakby go tam naprawdę nie było.
- Widziałeś coś z tymi oczami? Jak przyszłość
Ninshu? Czy twoje marzenia? Już to wyczułeś, prawda? Że jesteś
wyjątkowy. Że masz moc, by zmienić przyszłość Ninshu. Masz
przytłaczającą moc. Odziedziczyłeś większość mocy Hagoromo.
Asura nie może się tobie równać.
Nawet po aktywowaniu swojego Sharingana Indra nie był w
stanie rozpoznać postaci tajemniczego chłopca z lasu. Krawędzie
jego ciała, które powinny być ostre, były zamglone i
niezdefiniowane. Jego ciało było rozmazane i trudno było się na
nim skupić, tak jak na obiekcie tak blisko twoich oczu, że nie
można było dostrzec szczegółów na powierzchni.
Kiedy chłopiec rzucił się do przodu, Indra wrócił
do pozycji obronnej, by walczyć. Zamiast tego chłopiec przeszedł
przez niego, jakby nigdy w ogóle nie istniał w tej przestrzeni.
Indra pamiętał uczucie mroźnego zimna, jakby ktoś rzucił wiadro
z wodą na jego klatkę piersiową, i te słowa:
- Z czasem twoja moc będzie dorównywać mocy
twojego ojca, Hagoromo. Nikt nie będzie w stanie z tobą konkurować…
A potem wszystko stało się czarne.
Ostatnią rzeczą, którą Indra zapamiętał, było
obudzenie się rano w łóżku z dudniącym bólem głowy. Myślał,
że jego doświadczenie było niczym więcej niż snem. W końcu kto
by uwierzył, że wystąpiło się tak niezwykłe wydarzenie? Że w
lesie przebiegł przez niego widmowy chłopiec?
Odepchnął to na bok i kontynuował swoje życie jak
zawsze, ale…
Co jeśli Sakura miała rację? Co jeśli został
zainfekowany jakąś ciemnością przez dziwnego chłopca w lesie?
Ostry ból przeszył mu głowę, rozciągając się od
tylnej części oczu do podstawy czaszki. Obie ręce uniosły się,
by chwycić głowę, kiedy zacisnął zęby z bólu.
- Moc rządzi światem. Moc utrzymuje porządek. Z
czasem przejmę Ninshu i spełnię swoje marzenie.
Nie. Myliła się.
On miał rację. To moc rządziła światem. On nie był
chory, ona była. Myliła się, była intruzem, była ciemnością.
Musiała zostać zatrzymana.
Ból głowy Indry ustąpił.
****
Przez następny tydzień Indra milczał, czekając na
swoją okazję. Sakura nikomu nie mówiła o ich bitwie w lesie i
pomimo jego zastraszającej obecności nikt nie powiedział do niego
ani słowa.
Okazja pojawiła się, gdy pewnego popołudnia Sakura
wyszła do lasu pod pozorem zbierania drewna na opał. Bez wątpienia
był to o wiele bardziej niecny cel. A Indra nie pozwoliłby jej
narazić Asury i jego przyszłych wyznawców na niebezpieczeństwo.
Kiedy zajęła się przygotowywaniem jutsu wody, aby
wyciąć drzewo, by zebrać je na opał, Indra uderzył.
W ostatniej możliwej chwili Sakura zauważyła jego
obecność. Mimo że go zlokalizowała, nie zrobiła tego
wystarczająco szybko. Jego jutsu, technika, którą stworzył, by
uformować ostrze ze swojej błyskawicy, uderzyła ją w ramię.
Krzyknęła z bólu, nawet gdy zeskoczyła z drogi, a
woda, którą zbierała na jutsu, spadła na leśną podłogę i
zmoczyła trawę pod ich stopami. Potknęła się na kolana, gdy jej
ręka uniosła się do mocno okaleczonego ramienia. Zapach palącego
się ciała i materiału unosił się w powietrzu, patrzyła na niego
gniewnie przez swoje nieuporządkowaną grzywkę.
- Dlaczego, Indra!? - zażądała Sakura, a jej ręka
lśniła już zieloną czakrą, gdy próbowała uleczyć ranę.
Indra nie dał jej żadnej odpowiedzi i ulgi. Wystrzelił
do przodu z dłonią znów spowitą czakrą błyskawicy. Jej ruchy
były powolne i słabe, gdy starała się być poza jego zasięgiem i
unikać jego ciosów. Była zbyt powolna, jego tnące jutsu
przecinały i przypalały jej skórę oraz materiał kimona, gdy
wymknął się spod jej osłony.
Każda nowa rana powodowała syk bólu wymykający się
z jej ust, a w dodatku sprawiała, że do jej ruchów kierowana była
jeszcze większa energia oraz skupienie.
Indra po raz ostatni rzucił się naprzód, zamierzając
zakończyć tę bitwę, i był zaskoczony, gdy Sakura zamiast tego
sparowała cios, kierując go w stronę ziemi i jeszcze raz strasznie
paląc swoje przedramię. Być może już raz przyłapała go tą
techniką, ale nie kolejny raz wystawiłby swojego brzucha na
uderzenie.
Opadł, podążając za jej przekierowaniem i pilnując
swojego brzucha. Dopiero gdy jego czakra błyskawicy uderzyła o
ziemię, uświadomił sobie swój błąd.
Ziemia była zalana wodą.
Całe jego ciało napięło się, gdy jego własna
czakra błyskawicy podążyła ścieżką wody i wspięła się po
jego nogach. Uszy mu zadzwoniły, gdy prąd przepływał przez jego
ciało, każdy mięsień w jego ciele zamykał się, gdy stał się
ofiarą własnego ataku. Mięśnie jego gardła wibrowały tak
intensywnie, że wydawało się, że krzyczy, chociaż żaden dźwięk
nie wydobył się z ust.
To jego brak koncentracji pozwolił umrzeć jego jutsu,
a ból ustał, w końcu kładąc kres agonii, którą sam sobie
zadał.
- Indra, musisz przestać! To nie ty, to nie możesz być
ty! Proszę, uspokój się! - błagała Sakura, a jej ręka wciąż
świeciła na zielono, gdy gorączkowo próbowała naprawić swoje
okaleczające rany.
- Nie pozwolę ci nikogo skrzywdzić, oszuście! -
ryknął Indra w odpowiedzi, warcząc, gdy wprowadził w dłoń
świeżą chakrę błyskawicy.
Zamiast uformować ostrze, energia iskrzyła dziko z
jego ręki. Świeciła mocą i śpiewała pieśnią tysiąca ptaków,
ćwierkot elektryczności nawet dla jego uszu był surowy i ostry.
Krzyknął, gdy rzucił się do przodu, zamierzając raz na zawsze
położyć kres intruzowi.
Indra poczuł, jak jego pięść przebija ciało, jego
Sharingan skupił się na Sakurze i jej przerażonym wyrazie twarzy.
Zamiast twarzy wykrzywiającej się w bólu z powodu przebicia na
wylot, krzywiła się z przerażenia. Jego oczy rozszerzyły się,
gdy poczuł ciepłą krew spływającą po jego palcach.
Krew, która nie należała do niej.
Spojrzał w bok i zauważył białą tkaninę i ciemne
włosy.
- Asura! - krzyknęła Sakura, podczas gdy Indra
usiłował zaczerpnąć powietrza do płuc.
Powoli cofnął rękę, jakby poruszanie się
wystarczająco wolno mogło usunąć śmiertelną ranę, którą
stworzył w brzuchu własnego brata. Wziął głęboki oddech, który
brzmiał bardziej jak skomlenie, nawet z biciem jego serca w uszach.
Dłonie Asury słabo chwyciły go za ramię, by zachować
równowagę, oczy Indry rozszerzyły się i narastały w nich łzy,
gdy patrzył na czystą białą szatę Asury otoczoną szkarłatem
jego własnej krwi. Indra zadrżał, gdy jego brat stracił uścisk
na ramieniu, zamiast tego upadając na trawę.
Indra patrzył z niedowierzaniem, gdy Sakura rzuciła
się do boku Asury. Otwierał i zamykał usta, ale nie mógł znaleźć
słów. Mógł tylko patrzeć, jak ręce Sakury lśniły zielenią,
gdy zignorowała swoje krwawiące rany, zamiast tego skupiając się
na dziurze w żołądku Asury.
- Asura, w porządku! Mam cię! Poczekaj proszę! -
krzyknęła Sakura, a łzy spływały jej po policzkach.
To właśnie wtedy, gdy usłyszał głos Sakury, Indra w
końcu znalazł swój własny.
- Asura! Dlaczego to zrobiłeś!? Dlaczego ją
ochroniłeś!? Stara się nas wszystkich skrzywdzić, jest zła! -
zażądał, czując jak łzy gromadzące się w kącikach jego oczu w
końcu się uwolniły.
- Mylisz się, starszy bracie… Sakura nam pomaga. To
dobra osoba… To ty się mylisz - sapnął w odpowiedzi Asura,
desperacko próbując wciągnąć powietrze do płuc z mięśniami
brzucha, które zostały zniszczone przez cios Indry. Mięśnie szyi
i ramion starały się zrekompensować brakującą siłę.
Asura walczył, by zaczerpnąć oddechu, walczył, ale
zamiast tego jego płuco zmusiło go do oddania krwi.
- Asura… - wyszeptał Indra, nie mogąc oderwać oczu.
- Proszę, zaopiekuj się nim… - Asura błagał
Sakurę, jego głos był słaby przed tym, jak jego oczy się
zamknęły.
Ciało Indry drżało, gdy patrzył, jak krew plami usta
jego brata, jego ręce, klatkę piersiową. Gdy patrzył, jak jego
oczy się zamykają. Jedyna osoba, dla której zrobiłby wszystko, by
ją ochronić, jedyna osoba, którą kochał najbardziej na tym
świecie, umierała… I to wszystko jego wina.
Zabił swojego brata. Zabił Asurę.
Indra wrzasnął, gdy przeszywający ból przeszył mu
głowę, a kolana ugięły się pod ciężarem agonii. Jego dłonie
wystrzeliły w górę, w centrum bólu, jakby próbując opanować
nieopisaną mękę. Czuł jak gorący płyn, gęstszy niż łzy,
spływał po mu twarzy, ale nie mógł otworzyć oczu ani skupić się
na tyle długo, by to zbadać. Jego ciało i umysł były tak
rozproszone bólem, że było to wszystko, co mógł pojąć.
Nie był nawet świadomy, kiedy jego plecy uderzyły o
dno lasu, ból w głowie był tak ogromny. Czuł się tak, jakby jego
czaszka miała pęknąć pod bólem. Jedynym, które było większe
od fizycznego, było cierpienie psychiczne.
Co on zrobił? Zabił Asurę. Jak on mógł? Jak mógł
go zabić? To nie była prawda, nie mogła być. Co on zrobił?
Indra z trudem mógł się skupić, gdy poczuł, jak
obciąża go nieznany ciężar, przygniatając wymachujące kończyny
i odrywając jego ręce od oczu. Był w stanie otworzyć je tylko na
chwilę, a widok Sakury nad nim, z łzami plamiącymi jej twarz, ale
wyrazem twarzy twardniejącym z determinacją, został pomalowany na
jaskrawą czerwień.
- Nie ruszaj się! - Ostatnią rzeczą, jaką usłyszał,
był jej krzyk, zanim jego ból się powiększył, umysł oszołomiony
bólem w głowie połączył się z oślepiającym bólem w ciele.
Indra po raz ostatni otworzył oczy, jego płuca płonęły
od krzyków, i zobaczył, jak Sakura wyrwała z jego ciała smukłą,
czarną istotę.
A potem zapadła ciemność.
****
Kiedy oczy Indry w końcu znów się otworzyły, poczuł
błogi brak bólu.
Zajęło chwilę jego rozmazanemu, sennemu spojrzeniu,
by w końcu skupić się na znajomym suficie z krytym strzechą
dachem, którego używali w budynkach w jego wiosce. Kilka razy
mrugnął, zanim jego oczy w końcu skupiły się na tyle, by
dostrzec poszczególne gałęzie bambusa.
Tylko po to, by wspomnienia z bitwy powróciły
ponownie. Odetchnął gwałtownie, zaciskając zęby, gdy przypomniał
sobie, jak uderzył własnego brata. Gdzie był Asura? Czy wszystko w
porządku? Co się stało?
Pamiętał tylko Sakurę, która wyciągała to… to
coś z piersi.
Głowa opadła mu na bok, jego osłabiony stan nie
zapewniał dużej mobilności, a jego spojrzenie natychmiast zamazało
się przez energię potrzebną do poruszenia głową. Oddech mu
przyspieszył, a serce waliło w piersi, gdy zmusił oczy do
skupienia się przed sobą.
Kiedy jego wizja w końcu do niego wróciła, fakt, do
którego Indra nie był przyzwyczajony z jego Sharinganem, spotkał
go widok białej opaski i ciemnych włosów. Wypuścił oddech, który
wstrzymywał, który piekł go z niepokoju, gdy patrzył na Asurę.
Kiedy patrzył, jak jego brat oddycha, chociaż był nieprzytomny,
poczuł, jak w jego oczach znów pojawiają się gorące łzy.
Był żywy…
- Indra… Nie śpisz… - odezwał się wyczerpany
głos.
Z trudem odwrócił głowę, ale kiedy jego wzrok się
uspokoił, powitała go wyczerpana i niewyraźna forma Sakury.
- Sakura, ja… - zaczął Indra, jego głos był tak
słaby, że był tylko szeptem: - Uratowałaś Asurę.
Kąciki ust Sakury uniosły się, jej uśmiech był
nieco cieplejszy i mniej groźny niż kiedykolwiek. - Uratowałam.
Jeszcze się nie obudził, ale wszystko będzie dobrze.
Cisza między nimi trwała, gdy Indra walczył o
uzyskanie energii, którą potrzebował, by mówić. Czuł, jak jego
powieki walczą, by pozostać otwarte, a jego wizja zmuszała się do
powrotu do ciemności. Zanim jednak wróci do snu, musiał coś
powiedzieć.
- Ja… nie wiem, co we mnie wstąpiło… przepraszam…
- przeprosił, powoli mrugając i usiłując ponownie otworzyć
oczy, kiedy się zamknęły.
- W porządku. - Sakura natychmiast wybaczyła. - To nie
byłeś ty. To była ta… rzecz. Jesteś teraz sobą. Teraz jesteś
bezpieczny.
Oczy Indry w końcu się zamknęły, jego wola nie
wystarczała już, by przezwyciężyć zmęczenie. Nawet w ciemności
jego wyciągnięta ręka znalazła jej dłoń.
- Przepraszam… i dziękuję… - Delikatnie uścisnął
jej rękę, jakaś odległa część niego zastanawiała się, jak
mógł kiedykolwiek pomyśleć, że ktoś tak miły, tak ciepły,
jest zły.
Indra wrócił do nieprzytomności, czując się
lżejszym niż kiedykolwiek wcześniej.
****
Kiedy Indra po raz pierwszy wyłonił się ze swojego
trzydniowego snu, Asura już dawno nie spał. Jego młodszy brat
postanowił spędzać większość swojego dnia przy jego łóżku,
robiąc tylko krótkie przerwy na jedzenie, wodę i wyjście na
światło słoneczne.
Asura był pierwszą twarzą, jaką zobaczył, kiedy się
obudził, i podobnie jak wtedy, gdy widział go po raz pierwszy po
bitwie, rozpłakał się. Jego absolutny wstyd spowodowany zasadzką
na Sakurę, wywołaną wyobrażeniami, że jest ona zagrożeniem,
został przyćmiony jedynie jego nienawiścią do siebie za tak
poważne zranienie brata, osoby, na której zależało mu najbardziej
na tym świecie.
Indra nie był pewien, czy natychmiastowe przebaczenie
Asury sprawiło, że jego nienawiść do samego siebie stała się
lepsza czy gorsza. Czuł się tak, jakby musiał zostać ukarany za
robienie tak okropnych rzeczy, ale zarówno Asura, jak i Sakura
twierdzili, że to była robota mrocznego stworzenia, które wyrwała
z niego po bitwie. Istota, która uciekła do lasu, zanim Sakura
mogła ją powalić, jej rany były zbyt ciężkie, a jej pacjenci
znajdowali się zbyt blisko wrót śmierci, aby mogła rozpocząć
pościg.
Nawet teraz to mogło nad nimi czuwać. Jedyne, co mógł
zrobić Indra, aby pozbyć się wstydu i nienawiści do samego
siebie, to obietnica, że nigdy nie pozwoli się przejąć ponownie.
Nawet gdy zarówno on, jak i jego młodszy brat
odzyskali przytomność, pełne wyzdrowienie zajęło tygodnie. I
właśnie w tych tygodniach, gdy nie był w stanie ćwiczyć ani
trenować, Indra zaczął zauważać, jak bardzo inni z wioski mu nie
ufali. Był przerażony, gdy zdał sobie sprawę, jak głęboko
sięgała ich niechęć do niego, niektórzy wręcz się go bali.
Nigdy nie zauważył napięcia między sobą a pozostałymi
mieszkańcami wioski i właśnie w tych tygodniach, gdy wyzdrowiał,
pracował nad naprawą relacji z ludźmi, z którymi spędził całe
życie. Ludzie, na których kiedyś patrzył jako przyszłych
naśladowców, ponownie stali się rodziną i przyjaciółmi, którymi
byli, gdy był dzieckiem.
Przez tygodnie starał się wskazać moment, który się
zmienił.
I po miesiącach mieszkańcy wioski wreszcie zaczęli
się do niego zbliżać. Niektórzy nie chcieli wpuścić go w swoje
łaski, biorąc pod uwagę jego atak na Sakurę i zranienie Asury,
ale po wyjaśnieniu Sakury i przebaczeniu od nich obojga, nawet
najbardziej nieufni mieszkańcy zaczęli zmieniać zdanie.
W ciągu miesięcy, kiedy Indra pracował nad
odzyskaniem i naprawieniem relacji z innymi w wiosce, zaczął
obserwować Sakurę, tak jak kiedyś. Zamiast postrzegać jej
działania jako podejrzane, były one pomocne i uprzejme. Gdy cicho
obserwował, jak leczy rannych podczas pracy lub treningu, nie
widział w jej dobroci nic poza łaską.
Indra po cichu martwił się, jak głęboko ten
tajemniczy chłopiec, to stworzenie z lasu go zaraziło. Jak długo
mieszkał w nim razem z nim? Ile z tego, co zrobił, było z jego
własnej woli? Ile jego działań zostało zmanipulowanych przez byt,
który uczynił jego ciało swoim domem?
Na tę myśl czuł mdłości i oderwał się od reszty
wioski z obawy, że nadal jest w jakiś sposób skażony. Nie chciał
nikogo skrzywdzić, nie chciał ryzykować zranienia kogoś, kogo
kochał.
Poważnie zastanawiał się nad opuszczeniem wioski na
jakiś czas, porzuceniem wszystkich tych, których kochał i
wszystkiego, nad czym pracował. W końcu, gdyby go nie było,
wszyscy byliby bezpieczniejsi. Wszystkim byłoby lepiej, gdyby nie
musieli się martwić o osobę tak słabą psychicznie jak on, który
został zarażony przez potwora w lesie.
To ciągłe zaufanie i towarzystwo Asury, to, że zawsze
szukał go nawet w najciemniejszych chwilach, spowodowało decyzję
Indry. Nie mógł znieść myśli, że porzuci swojego brata tak
bezczelnie, że go opuści w tak krytycznym okresie w życiu. Nie
tylko to, ale kwestią czasu był wybór następcy Ninshu przez ich
ojca. Musiał pozostać nie tylko dla swojego brata, ale dla
mieszkańców ich wioski.
To znaczy, jeśli w ogóle zostanie wybrany po
wszystkim, co się wydarzyło.
Podejmując decyzję, Indra porzucił myśli o
opuszczeniu wioski, aby zamiast tego skupić się na swoim
zaangażowaniu i obowiązku wobec ludzi. Zaostrzając swoje
postanowienie, potwierdził swoje poświęcenie dla Ninshu i jego
zwolenników i obiecał, że nigdy nie pozwoli, by znów był tak
słaby.
Z oddaniem Indry ludziom z jego wioski nadeszły dni
spędzone w ich obecności. Zaczął ponownie uczyć, będąc
łagodnym dla tych, którzy tego potrzebowali i popychając tych,
którzy mogli wytrwać dalsze nauki. Ludzie, którzy kiedyś nie
znosili przydzielenia do pojedynku z nim, teraz lubili wspólne
lekcje. Wraz z wymianą ciosów i wspólną euforią wynikającą z
walki przyszła przyjaźń.
Indra zaczął jeść posiłki w samym sercu ich
jadalni, znajdując się obok Asury, zamiast ukrywać się w cichym
kącie, jak zwykle. Uśmiechał się bardziej niż kiedykolwiek i
wkrótce czekał na posiłki dla rozmów zamiast dla jedzenia.
Czasy, które kiedyś spędzał w ukryciu w lesie,
zamiast tego spędzał pomagając innym na polach lub łowiąc ryby.
Czas, który niegdyś zachowywał dla siebie, spędzał teraz z
ludźmi, których po raz kolejny uważał za rodzinę i przyjaciół,
z ludźmi, którzy przywitali go z powrotem w ich życiu i sercach.
Pewnego dnia, gdy spędzał popołudnie, pomagając
rybakom w ich połowach, Indra przypomniał sobie moment, w którym
wyzwał Sakurę na pojedynek. Ich umowa polegała na tym, że jeśli
wygra, ona opuści wioskę, ale jeśli to ona wygra, on będzie
milszy dla ludzi. Prawie się roześmiał na głos, gdy zdał sobie
sprawę, że zrezygnował z meczu i technicznie był tym, który
przegrał i jak wydawało się, że pracuje, aby zrealizować swój
koniec umowy.
Kiedy Indra podszedł do niej tej nocy podczas kolacji,
aby się tym podzielić, również była rozbawiona. Zaśmiała się
głośno, a Indra zdał sobie sprawę z czegoś szokującego.
Sakura była piękna…
Z odrzuconą w tył z radości głową, śmiechem lekkim
i zaraźliwym, z jej ciepłym i zachęcającym uśmiechem zdał sobie
sprawę, jak była pociągająca. Jak nie tylko jej wygląd, ale
także osobowość i siła sprawiły, że była naprawdę
niesamowita.
Indra zachował to dla siebie, chociaż zajęło mu
chwilę, by zwalczył rumieniec, który przykrył jego policzki po
jego odkryciu. Winę zrzucił na to, że pił sake razem ze swoim
posiłkiem, a po tym dniu szukał Sakury dla jej ciepłego i miłego
towarzystwa.
Powolna przyjaźń wyłoniła się z popiołów ich
pierwszych interakcji, ich nowa znajomość była związkiem, którego
nigdy nie czuł z inną osobą. Kochał swojego brata i ojca, ale
więź, jaką dzielił z Sakurą, była nieznana i nowa. Powoli
zaczął się nią opiekować do tego stopnia, że większość jego
dni, kiedy nie trenował, nie uczył ani nie spędzał czasu z
rodziną, spędzał w jej towarzystwie.
Sama Sakura miała słabość wobec jego obecności,
szukając go prawie tak często, jak on szukał jej towarzystwa.
Indra zaczął odczuwać dziwne ciągnięcie w klatce piersiowej, gdy
był blisko niej, i zajęło mu to więcej czasu niż mógł
przyznać, że się zakochał.
Że zakochał się w kobiecie, którą kiedyś próbował
zabić.
Uznając, że nic z tego nie wyjdzie, że niemożliwe
jest, by była w stanie odwzajemnić jego uczucia po zbrodniach
przeciwko niej, usatysfakcjonował się jej przyjaźnią i nie dążył
do niczego więcej.
Przez prawie pół roku prowadził spokojne i szczęśliwe
życie w wiosce. I dopiero pod koniec lata i na początek wiosny jego
ojciec w końcu ogłosił, że wybrał następcę.
Chociaż Indra wiedział, że szanse na jego wybór były
niewielkie, mimo że był najstarszym bratem, a Asura stanowczo nie
chciał tej pozycji, kiedy Hagoromo wybrał Asurę na następcę
Ninshu, mógł przyznać, że czuł się trochę zraniony. Mimo bólu
zrozumiał. Asura był w pełni dobry, naprawdę życzliwy i ofiarny,
i był słusznym spadkobiercą.
Podczas gdy Asura gwałtownie kontynuował wywód,
krzycząc, że to Indra powinien zostać następcą, Indra przerwał
mu słowami gratulacji i obietnicy. Obietnicy, że pomoże bratu, jak
tylko może.
Indra prychnął z rozbawieniem, a jego ból już
wygasł, gdy jego młodszy brat zaczął płakać i rzucił się na
niego tak, jak to robił jako dziecko.
Cokolwiek miało się wydarzyć, Indra zdecydował, że
zawsze będzie tam, aby pomóc tym, których kochał, i nigdy nie
pozwoli sobie ponownie paść ofiarą ciemności.
****
W rocznicę swojego pobytu w wiosce Sakura oznajmiła,
że wyjeżdża.
Chociaż Indra wiedział, że Sakura nie zostanie na
zawsze w wiosce, że jej pielgrzymka była właśnie taka i była
podróżą, do której zaliczał się powrót, był zaskoczony jej
ogłoszeniem. Przez ostatnie kilka miesięcy przywiązał się do
niej, a myśl, że zamierza odejść, sprawiła, że poczuł
melancholię.
Nie chciał, żeby odeszła. Chciał, żeby została z
nim w wiosce, jakkolwiek samolubna była ta myśl. Jednak bez względu
na jego uczucia co do tego, upewnił się, że przyjdzie ją
pożegnać.
Kiedy Indra zobaczył Sakurę ubraną w kimono i zbroję,
z plecakiem przypiętym do pleców, w końcu przyszło mu do głowy,
że taka jest rzeczywistość. Sakura, po wszystkich wspomnieniach,
dobrych i złych, które dzielili, po całym świetle, jakie wniosła
do jego świata, po tym wszystkim, czego go nauczyła… odchodzi.
- Sakura - przywitał się po tym, jak ostatni z
mieszkańców wioski pożegnali się, niektórzy płacząc, z
odchodzącym przyjacielem. Nie chciał, aby ich ostatnie pożegnanie
miało publiczność, dlatego z radością cierpliwie czekał na swój
czas, aż Sakura poświęci mu całą uwagę.
- Indra - odparła Sakura z uśmiechem, chociaż jej
niegdyś jasny wyraz wyrażał smutek.
- Więc wyjeżdżasz... - zaczął kulawo, jego oczy
zamknęły się na chwilę, gdy wewnętrznie skulił się na własne
słowa.
Tym razem jej powracający uśmiech był bardziej
realny, a rozbawienie rozjaśniło jej ducha.
- Tak się wydaje. - Zaśmiała się w odpowiedzi.
Indra otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale
zamiast tego uwolnił oddech, który zebrał, w syk. Skrzywił się,
wpatrując się w ziemię, próbując znaleźć słowa, które
chciał, by usłyszała. Spędzili razem tyle czasu, ale czuł, że
zostało mu tak wiele do powiedzenia. Ale bez względu na to, jak
dużo o tym myślał, nie mógł wymyślić magicznych słów,
których potrzebował, o których wiedział, że chce jej powiedzieć.
- Dziękuję, Sakura… I nie tylko za uratowanie mojego
życia i uratowanie życia Asury. Zawsze będę twoim dłużnikiem za
to, co zrobiłaś dla mnie i mojej rodziny. Dziękuję za więcej. Za
twoją życzliwość, za lekcje, ale przede wszystkim za towarzystwo…
Sakura uniosła rękę, by zakryć usta, ukrywając
przed nim zszokowany i niespokojny wyraz twarzy, gdy łzy zaczęły
gromadzić się w kącikach jej oczu.
- Będę bardzo za tobą tęsknił - wyznał, czując,
jak serce wali mu w piersi.
Kiedy Sakura rzuciła się do przodu i objęła go
ramionami, opierając się o jego klatkę piersiową, zapomniał, jak
wziąć oddech. Mimo czasu, który spędzili razem, nigdy nie było
między nimi takiego fizycznego wyrazu uczuć. Kilka uderzeń serca
zajęło mu w końcu oddanie uścisku, ignorując, jak krawędzie jej
zbroi wbijały się w jego skórę, gdy ją trzymał.
Jeśli to był ostatni raz, kiedy ją widział, sprawi,
że ten moment będzie się liczył. Ramiona Indry zacisnęły się
wokół niej, powracający uścisk Sakury spowodował u niego
przypływ szczęścia. Oparł policzek na jej włosach i osadził się
w jej uścisku, gdy zamknął oczy.
Ich uścisk trwał dłużej, niż Indra wiedział, że
jest odpowiednie dla zwykłych przyjaciół, ale mimo to nie wydawało
się, że był wystarczająco długi, kiedy się rozstali. Jego palce
przesunęły się po skórze płyt jej zbroi, aktywnie powstrzymując
się od złapania jej, by przywrócić ją do ich uścisku.
- Indra, ja… - zaczęła szeptem Sakura, sięgając by
otrzeć łzę, która się uwolniła.
Indra czekał, wstrzymując oddech, aż się odezwie.
Część niego miała nadzieję, że zdecyduje się zostać.
Kiedy ich oczy się spotkały, posłała mu pół
uśmiech, który mówił więcej o smutku niż radości.
- Wrócę któregoś dnia - powiedziała zamiast tego.
Indra spotkał jej wymuszony uśmiech swoim. - Nie mogę
się doczekać, kiedy znów cię zobaczę…
Oboje patrzyli sobie w oczy przez długą chwilę, zanim
Sakura w końcu odwróciła wzrok, zamiast tego jej oczy skierowały
się na drogę przed nią. Wstrzymał oddech i zabolało go serce,
gdy zobaczył, jak pięknie wygląda na tle wschodzącego słońca.
Zmarszczyła brwi, po czym znów się do niego
odwróciła. - Proszę, zaopiekuj się dla mnie wszystkimi.
- Zaopiekuję… Bądź bezpieczna… Sakura.
Gdy Indra patrzył, jak Sakura odwraca się i rozpoczyna
wędrówkę po polnej drodze prowadzącej z wioski, miał wrażenie,
że zabiera ze sobą kawałek niego.
****
Krótko po odejściu Sakury, Indra znalazł się w
miejscu, w którym trenowała podczas swojego pobytu. Stał na
polanie nad rzeką, po czym cicho usiadł na brzegu. Spojrzał na
wschodzące słońce, które powoli sięgało szczytu linii drzew,
brwi miał zmarszczone, a serce ciężkie.
Czuł, że Sakura musiała usłyszeć o wiele więcej,
tyle musiał jej powiedzieć. Nie poruszył nawet wszystkich spraw w
swoim sercu, a teraz, kiedy odeszła, poczuł się tak, jakby tyle
zostało niedopowiedziane.
Cicho się martwił, gdy patrzył na słońce, nie
widząc go naprawdę, jego myśli walczyły ze sobą, gdy poczuł
stratę, jaką pozostawiło w nim jej odejście.
Indra usłyszał zbliżające się kroki i nawet nie
patrząc, rozpoznał kroki Asury. Zastanawiał się, co może być
tak ważne o tak wczesnej porze, że jego brat musiał go poszukać.
Część niego żałowała, że nie miał czasu dla siebie, tym razem
na żałobę po czymś, czego nigdy nie było, i po utracie
przyjaciółki, która wróciła do swojej wioski na drugim końcu
świata.
Asura nawet nie zawracał sobie głowy powitaniem,
zamiast tego usiadł obok Indry na brzegu rzeki i wpatrywał się w
to samo wschodzące słońce w oddali.
- Prawie trudno uwierzyć, że jej tu nie ma, prawda? -
zaczął Asura, opierając się na dłoniach, gdy nadal wpatrywał
się w słońce wschodzące zza drzew.
- To… Czuję się tak, jakbym po prostu czekał, aż
przyjedzie na jedną z naszych sesji treningowych - przyznał łatwo
Indra, jego głos był odległy.
Asura spojrzał na niego, a jego wyraz twarzy był
zaniepokojony. Jego spojrzenie powróciło przed niego.
- Naprawdę zrobiła znaczącą różnicę w naszym
życiu, prawda?
- Zrobiła.
- Chciałbym nawet powiedzieć, że najbardziej zmieniła
twoje życie.
- Myślę, że prawie wszyscy w wiosce zgodziliby się w
tej sprawie - odparł Indra z uniesioną brwią, wiedząc, że jako
jedyny w wiosce miał wyciągniętą z ciała jakąś złą istotę.
Asura zaśmiał się głośno, podnosząc rękę, by
potrzeć tył głowy. - Tak, chyba masz rację.
Indra uniósł brew, gdy spojrzał na twarz Asury,
wiedząc, że jest coś, co chciał powiedzieć, ale to omijał.
- Jesteś okropny w grze słów, bracie. Mów, co masz
na myśli - poinformował bez ogródek Indra.
Asura znów się roześmiał, siadając całkowicie, aby
oprzeć łokieć na kolanie i opuścić brodę na dłoń. Uśmiechał
się do brata przez długą chwilę, zanim w końcu przemówił.
- Powinieneś odejść.
- Przepraszam? - zażądał Indra, a jego twarz
wykrzywiła obraza.
- Nie, mam na myśli! Naprawdę masz rację co do tej
gry słów... Chodziło mi o to, że powinieneś iść z Sakurą -
szybko poprawił Asura.
Indra poczuł, jak rozgrzewają mu się policzki, zanim
odwrócił wzrok. - A dlaczego miałbym to zrobić? Właśnie
zostałeś głową wioski. Będziesz potrzebować mojej pomocy, gdy
będziesz miał problemy z przywództem.
- Jak na kogoś, kto zawsze mówił o tym, jak jego oczy
"widzą prawdę na świecie", naprawdę jesteś ślepy. -
Roześmiał się Asura, a Indra odwrócił się, by spojrzeć na
swojego młodszego brata.
- A co to ma znaczyć? - warknął w odpowiedzi.
- Możesz być dobry w… cóż, wszystkim, ale ja
jestem całkiem dobry w odczytywaniu emocji. Mogę powiedzieć, że
masz wobec niej uczucia.
- Jak mogłeś… - Indra zatrzymał się, zanim
kontynuował, zamykając na chwilę oczy, a potem jego spojrzenie
powróciło do wód przed nimi: - To nie ma znaczenia. Po tym
wszystkim, co zrobiłem, nigdy nie mogłaby odwzajemnić takich
uczuć…
- Zdziwiłbyś się - odpowiedział niejasno Asura,
ponownie zwracając na siebie uwagę Indry.
Kiedy Asura spotkał spojrzenie Indry, uśmiechnął się
szeroko.
- W każdym razie chciałeś odejść, prawda? Może to
będzie dla ciebie dobre. Poznaj trochę świat, dowiedz się, jak
wygląda życie w jej wiosce. Idź na własną pielgrzymkę -
zasugerował jego młodszy brat, wzruszając ramionami.
- Nie mogę tak wszystkich porzucić. Muszę tu być,
aby pomóc tobie i reszcie naszych przyjaciół - argumentował
Indra.
- Hej, nie jestem taki zły! Poza tym będę miał ojca,
który pomoże mi się uczyć. I to nie tak, że nie będzie cię na
zawsze, prawda?
- Ja...
- Przynajmniej powinieneś z nią porozmawiać. Powiedz
co czujesz. Zjada cię to od środka. Czułem z wioski, jak bardzo
byłeś niespokojny.
Indra skrzywił się, po czym spojrzał w bok, a Asura
się zaśmiał. Kiedy Indra wrócił wzrokiem do brata i spotkał się
z jego uśmiechem, nie był jednak w stanie patrzeć na niego
gniewnie.
- Zawsze tu będziemy. Zawsze tu będę, bracie. Ale
myślę, że potrzebujesz tego... Wszystko będzie dobrze. Obiecuję
- obiecał Asura, a jego słowa i wyraz twarzy były tak szczere, że
Indra nie mógł mu nie uwierzyć.
****
Kiedy Indra w końcu natknął się na Sakurę, idąc
ścieżką, którą wyszła z wioski, odwróciła się, by stawić mu
czoła z wyrazem zdradzającym jej gotowość do walki. Kiedy jej
spojrzenie spotkało się z jego, wyraz jej twarzy złagodniał.
- Indra? Co ty tutaj robisz? - zapytała tonem
zdradzającym zmieszanie.
- Sakura, ja… mam coś, co muszę ci powiedzieć, coś,
co musisz usłyszeć. Nie mogłem pozwolić ci odejść, jeśli tego
nie usłyszysz - zaczął grzebać, a jego serce waliło mu w piersi
z czegoś więcej niż tylko biegu, by do niej dotrzeć.
- Oczywiście… Co musisz powiedzieć? - odpowiedziała
cicho Sakura, jej głos był łagodny, gdy spojrzała na niego przez
rzęsy.
Indra po raz kolejny walczył o swoje słowa, nie
wiedząc, jak wyrazić emocje prosto z serca. Nie był w stanie
wymyślić słów, których potrzebował, aby naprawdę jej
wytłumaczyć, jak sprawiała, że się czuł, jak czuł się po jej
odejściu i co czuł do niej teraz.
Zamiast tego zrobił pół kroku do przodu, wyciągając
ręce i delikatnie tuląc jej twarz. Czuł ciepło jej policzków na
opuszkach palców i czuł się przygnieciony jej oszałamiającym
zielonym spojrzeniem. Rzucając ostrożność w wiatr, w końcu
poddał się temu, czego tak długo pragnął, i rzucił się, by ją
pocałować.
Jej usta były miękkie i ciepłe w stosunku do jego i
były wszystkim, o czym marzył. Serce waliło mu w piersi, gdy
sięgnęła, by złapać go za ramiona, a jej usta poruszały się
tak słodko, że zaparło mu dech w piersiach.
Czuł się tak, jakby całe jego życie prowadziło go
do tej chwili, jakby każdy krok, który kiedykolwiek zrobił,
prowadził go do niej. Kiedy oddała pocałunek, poczuł się tak,
jakby oddano mu brakujący kawałek serca.
Jego kciuki przesunęły się po jej policzkach, gdy
przechylił głowę, by pogłębić ich pocałunek, pławiąc się w
euforii z powodu jej uczuć. Ich usta poruszały się słodko
względem siebie, odsunął się na szerokość włosa, po to aby
powrócić, by leniwie pocałować ją jeszcze raz, dwa, trzy razy.
Kiedy w końcu się odsunęli, oboje dyszeli. Gdy
patrzyli sobie w oczy, desperacko próbował przekazać jej to, czego
nie był w stanie powiedzieć słowami.
Sakura uśmiechnęła się do niego ze zrozumieniem.
- Chodź ze mną - zaoferowała.
Uśmiechnął się w odpowiedzi, opierając swoje czoło
o jej.
****
Indra nie spodziewał się, że minie pięć lat, zanim
w końcu wróci do domu.
Gdyby wiedział, że to potrwa tak długo, upewniłby
się, że pożegnał wszystkich odpowiednio. Pomimo wysłania wielu
jastrzębi z wiadomościami do swojego brata, komunikacji, której
Asura często używał do uzyskiwania jego rady, Indra nadal czuł
się tak, jakby zbyt gwałtownie wszystkich opuścił.
Z przyjemnością wrócił do domu, by w końcu
przeprosić i zobaczyć swoją rodzinę.
Patrzył, jak las otaczający polną drogę, którą
przeszli, otworzył się, ukazując boleśnie znaną wioskę. Minęło
tyle czasu, odkąd tu był, ale wydawało się, że wioska prawie się
nie zmieniła. Otaczały ją te same drewniane ściany, te same pola
uprawiano w ramach przygotowań do sadzenia i ta sama rzeka płynęła
wzdłuż krawędzi wioski.
Mimo że wszystko było tak znajome, wciąż czuł w
sobie kulę niepokoju.
Jego uwagę i rosnący niepokój przerwał uścisk
dłoni. Zerknął w dół na dziecko, którego małą dłoń trzymał,
aby w porę dostrzec wzrok różowowłosej dziewczynki, która
spojrzała na niego z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Czy to ona, ojcze? - zapytała podekscytowana młoda
dziewczyna u jego boku, wskazując na wioskę w oddali, do której
powoli się zbliżali.
- To ona - odpowiedział z rozbawionym uśmieszkiem,
potrząsając głową ze śmiechem, gdy jego córka wydała odgłos
podniecenia i starała się pociągnąć go szybciej.
- Okaż trochę cierpliwości, kochanie. Będziemy tam
przez jakiś czas. A ty nie chcesz obudzić brata, prawda? - Obok
niego odezwał się lekki głos, a Indra spojrzał na swoją żonę.
Jego oczy powędrowały w stronę ich syna, owiniętego i przypiętego z przodu Sakury w celu ułatwienia karmienia
piersią podczas podróży i zauważył, że ciemnowłose niemowlę
nadal spokojnie śpi. Pod starannie owiniętymi materiałami, w
których znajdowało się ich dziecko, znajdował się jej powoli
rosnący brzuch, a siedziało w nim bezpiecznie ich trzecie dziecko.
Nawet z rodziną u boku Indra czuł, jak jego niepokój
wciąż rośnie. Jak Asura dowodził? Jak się czuł ich ojciec? A
jak mieszkańcy wioski? Czy jego brat również miał rodzinę? Czy
wrócą do dobrych stosunków, czy też czas i dystans utrudnią
dogadywanie się, tak jak kiedyś?
Tym razem jego druga uściśnięta ręka przyciągnęła
jego uwagę. Kiedy odwrócił się do Sakury, patrzyła na niego tym
swoim jasnym, ciepłym uśmiechem, w którym się zakochał.
- Jesteś gotowy? - zapytała i nawet z rosnącym
niepokojem poczuł się tak, jakby mógł stawić czoła temu, co
przyszło, z nią u jego boku.
Indra uśmiechnął się, w zamian splatając ich palce.
- Oczywiście kochanie.
Uśmiech Sakury poszerzył się, gdy wyciągnęła rękę,
by pociągnąć go w dół do pocałunku. Z radością wtuliła się
w jego bok, gdy razem weszli do wioski.
To mój najdłuższy dotychczasowy one shot i jestem z siebie dumna. Mam jednak nadzieję, że przez jakiś czas nie znajdę do tłumaczenia czegoś, co ma ponad 10k słów. Na razie przetłumaczyłam króciutkie ShikaSaku i ShinoSaku i zamierzam utrzymać tę passę. Pozdrawiam!
Nie sądziłam, że zdecyduję się na przeczytanie tak długiego one shota. Ale nie żałuję. Historia Indry poruszyła moje serce. No i końcówka, gdzie został ojcem oraz mężem <3 Cieszę się, że tak potoczył się ich los, choć nie ukrywam, że chętnie bym się też dowiedziała co z Asurą...
OdpowiedzUsuńCo do kolejnych par, chętnie poczytam Shino x Sakura. Nietypowy pairing, ale zdecydowanie coś dla mnie. W końcu Shino jest ciekawy. Dlaczego? Ponieważ jest charakterystyczną postacią. Czekam na kolejne notki.
Powodzenia z tłumaczeniem! ^^
Cieszę się, że jednak go przeczytałaś. Inne krótkie one shoty nie były tak dobre jak właśnie ten i mimo że ciągle narzekałam na ilość (40 sformatowanych stron w Wordzie) to ostatecznie jestem zadowolona.
UsuńShinoSaku będzie za tydzień. I nie wiem czy było to specjalnie, czy jednak nie zdałaś sobie z tego sprawy, ale napisałaś końcówkę dokładnie jak mówi Shino, z tą odpowiedzią samemu sobie. XD
Dziękuję za komentarz. :)
Taak, specjalnie to napisałam :D Uwielbiam to w nim
UsuńJa już pisałam, że mega mi się podobał początek, ta nienawiść Indy, która doprowadziła go do szaleństwa. Sakura, która jest nieco odważniejsza niż na początku kanonu, również skradła mi serce, chociaż ta jej moc nieco mnie odepchnęła. Nie uważam jej za aż tak bardzo silną, ale ma to swoje uzasadnienie.
OdpowiedzUsuńPoza tym, podobało mi się również wyrażenie uczuć. Nie zniosłabym, gdyby Indra padł na kolana i wyznawał dozgonną miłość. No to nie on totalnie.
Tak końcówka była słodka, ale podobała mi się najmniej. Trochę zbyt słodko, zbyt dużo kochania. Ale ogólnie to mam mile odczucia na temat tej partoweczki, czytało się szybciutko, sympatycznie.
Buziaki, idę czytać to co masz w roboczych :3
Początkowo też nie bylam zadoeolona z tej siły Saku, bo pokonała syna Mędrca Sześciu Ścieżek, ale pomyślałam o tym, jakie umiejętności tutaj pokazała i doszłam do wniosku, że nie ona była silna tylko Indra słaby.
UsuńCieszę się, że ci się podobało, Yeti. :*