Menu

niedziela, 6 września 2020

2.7. Twoja dziewczyna, moja dziewczyna, nasza dziewczyna

Przełknęła ślinę, gdy Itachi oparł się o biurko i ponownie włożył ręce do kieszeni.
    Zapytaj go czy może zdjąć resztę - zasugerowała z nadzieją Wewnętrzna - Byłoby jeszcze lepiej, gdyby potrafił to robić w zwolnionym tempie, kołysząc się w rytm jazzowej muzyki. 
 
OPOWIADANIE NIE NALEŻY DO MNIE, JEST TO TYLKO JEGO TŁUMACZENIE
Autor: Nadine25
Tytuł oryginału: Your Girlfriend, My Girlfriend, Our Girlfriend
Link do oryginału: [LINK]
    Woda święcona?
    Nie.
    Krzyż?
    Nie.
    Więc  dlaczego, do diabła, go zaprosiłaś?!
    To jego dom, idiotko.
    Cisza.
    Cóż, to jeszcze głupsze niż zaproszenie go.
    Sakura rzuciła swojej Wewnętrznej jaźni piorunujące spojrzenie.
    On nie jest wampirem.
    Mówią, że drewniane kołki rzeczywiście działają. Musisz tylko wcelować prosto w serce... - oznajmiła Wewnętrzna Sakura, rozglądając się gorączkowo w poszukiwaniu czegokolwiek zrobionego z drewna. Tak, ona naprawdę wierzyła, że znajdzie coś takiego w umyśle Sakury. To było wypaczone miejsce, więc nigdy nic nie wiadomo. 
    Po prostu się uspokój. Pomyślmy racjonalnie - powiedziała spokojnie Sakura. Oszukał mnie, wykorzystując do tego tą małą dziewczynkę. Drzwi są zamknięte i nie ma tutaj okien.
    Która część tego, co właśnie powiedziałaś, budzi twój spokój?! - wrzasnęła Wewnętrzna. - ZAKRYJ SZYJĘ!
    ON NIE JEST WAMPIREM!
    - Sakura - po pokoju rozległ się spokojny tenor. 
    Dziewczyna poczuła dreszcz przebiegający po jej kręgosłupie. 
    WBIJ MU KOŁEK! SZYBKO, PROSTO W SERCE!
    - Tak? - zapytała ze słodkim uśmiechem, wkładając każdą uncję swojej siły w wyglądanie jak bezmyślna kretynka. W końcu jeśli działa to u Naruto i Ino, u niej też musi. 
    Zanim Itachi się poruszył, przyglądał się jej ze spokojem przez sekundę. Sakura wzdrygnęła się, gotowa do ataku. Musiała jednak jeszcze raz obmyślić jego plan, ponieważ Itachi poruszył się tylko po to, aby zdjąć z siebie swoją marynarkę. Dziewczyna gapiła się na niego podczas tego działania, przyglądając się jeszcze dokładniej jego wyglądowi i temu, że jego czarna koszula, starannie schowana w równie ciemne spodnie, nie robiła absolutnie nic poza podkreśleniem jego wspaniale zarysowanej sylwetki.
    Przełknęła ślinę, gdy Itachi oparł się o biurko i ponownie włożył ręce do kieszeni.
    Zapytaj go czy może zdjąć resztę - zasugerowała z nadzieją Wewnętrzna - Byłoby jeszcze lepiej, gdyby potrafił to robić w zwolnionym tempie, kołysząc się w rytm jazzowej muzyki. 
    - Zostaw mojego brata, Sakura - powiedział Itachi bez ogródek. 
    Młody medyk patrzył się ze zdumieniem na starszego Uchihę.
    Z roztargnieniem doszła do wniosku, że mężczyzna taki jak on nie potrzebuje owijać w bawełnę i ułatwiać ludziom rozmowy.
    - Ja...ja - jąkała się przez chwilę, wciąż trząsąc się pod wpływem bezpośredniego stwierdzenia.
   - Nie - skończyła, ponieważ była to jedyna rzecz, której była naprawdę pewna. Musiała pomóc Sasuke i, na Boga, nie miała zamiaru uciekać przy pierwszych oznakach kłopotów.
    To nie jest pierwsza oznaka, tylko ostatnia. Jeszcze jeden krok i jesteś martwa. Przestań zmuszać mnie do tego, abym była głosem rozsądku! - krzyczała gorączkowo Wewnętrzna. - Naprawdę tego nie lubię!
    Itachi przyglądał się jej przez chwilę. 
    - Dlaczego nie? - zapytał spokojnie, uważnie się jej przyglądając, jakby próbował czytać w jej myślach. 
    Sakura zatrzymała się, patrząc na niego zmieszana. Był spokojny, zbyt spokojny i ten fakt wystraszył ją. Czuła, że nie może się ruszyć, nie może oddychać, bo inaczej się na nią rzuci. 
    - Ponieważ go lubię - powiedziała zgodnie z prawdą. Lubi go, nawet jeśli nie w ten szczególny sposób.
    - Zauważyłem - zaintonował Itachi. - Dlaczego? - zapytał. 
    - Pardon? - powiedziała zmieszana Sakura.
    Na to Itachi uśmiechnął się złośliwie, sprawiając, że Sakurze zmroziło krew w żyłach. 
    Po sekundzie wyprostował się i odwrócił do niej plecami, patrząc na biurko. Sakura uważnie obserwowała, jak znalazł butelkę, której wcześniej nie zauważyła, a następnie wlał część jej zawartości do dwóch kieliszków.
    To okropne! - krzyknęła Wewnętrzna. - Wiedziałam, że jest wampirem!
    To czerwone wino, kretynko.
    Chociaż to, że Itachi nalewał jej wina przed próbą morderstwa, wcale nie miało sensu. Może to jego rytuał przed każdym zabójstwem, czy coś w tym stylu?
    Sekundę później Itachi odwrócił się w jej stronę, trzymając w dłoniach dwa kieliszki.
    - Sakura - powtórzył głębokim głosem, kiedy wyciągnął w jej stronę ten, który trzymał w prawe ręce, wyraźnie spodziewając się tego, że dziewczyna porzuci swój plan pozostawania tak daleko, jak to tylko i możliwe i podejdzie tak blisko, aby wziąć od niego szkło.
    Sakura zbladła.
    Och, dobry Boże, jeśli zamierza nas zabić, powinien mieć w sobie na tyle przyzwoitości, żeby sam podejść - wtrąciła się Wewnętrzna, gdy Sakura skinęła głową z aprobatą.
    To tylko podstawowe maniery.
    Doskonale wiedząc, że zmuszanie do czekania może go tylko rozzłościć, Sakura zaczęła iść w jego stronę, czując się jak głupia owca, która idzie dobrowolnie w kierunku rzezi. 
    Itachi, stojąc nieruchomo niczym posąg, patrzył, jak w myślach debatuje na ten temat; lekko zdumiona, co wyraźnie wyrażała jej twarz. 
    Sekundę później, Sakura stała tuż przed nim; no cóż, zatrzymała się na wyciągnięcie ręki, żeby nie podchodzić bliżej niż to konieczne. Ostrożnie wyciągnęła rękę, nie odrywając od niego szmaragdowych, przestraszonych oczu, obawiających się jego nagłych ruchów. Wreszcie wzięła swój kieliszek.
    Itachi uśmiechnął się złośliwie w odpowiedzi na jej działania, powodując, że zmarszczyła brwi. 
    Następnie wzięła łyk swojego wina. 
    Jest gorący.
    Jesteś idiotką.
    Patrząc na szklankę, którą teraz trzymała w dłoni, Sakura nie mogła się powstrzymać przed odrobiną niepewności. Słowa Naruto o nie przyjmowaniu niczego od Itachiego odbiły się echem w jej głowie. Powinna wiedzieć, że jest skazana na zagładę, jeśli uważała, że słowa Naruto są mądre i warte powtórzenia w twoim umyśle. 
    - To nie jest trucizna Sakura - powiedział Itachi, jakby czytając w jej myślach. 
    - Wiem to - skłamała odruchowo. - Hm, to znaczy, nigdy nie wiadomo. - dodała, nie bardzo wiedząc, co mówi. 
    Co to do cholery miało być?
    Nie wiem, spanikowałam. 
    Jako dowód swojego męstwa kunoichi wzięła łyk alkoholu i uśmiechnęła się, jakby właśnie osiągnęła coś wielkiego. Uchiha uniósł brew, a ona się zarumieniła. 
    Idiotko, jesteś w niebezpieczeństwie, zacznij się zachowywać.
    - Dlaczego lubisz mojego brata, Sakura? - zapytał monotonnie kapitan ANBU. 
    Sakura zamrugała kilka razy, czując się zaniepokojna, ponieważ stała o krok od niego.
    Cholera! To podchwytliwe pytanie! Powiedz mu, że jest miłoscią twojego życia i nie możesz bez niego żyć. I nigdy więcej nie mów, że ci nie doradzam.
    To okropna rada. Jest kapitanem ANBU, przeszkolonym w dziedzinie wykrywania kłamstw, idiotko. Teraz najlepiej jest powiedzieć prawdę.
    Masz zamiar ujawnić plan?
    Niezupełnie.
    - Ja, ja... - zaczęła Sakura, nie mogąc się powstrzymać przed lekkim jąkaniem. - Sasuke i ja byliśmy przyjaciółmi i członkami drużyny od dawna. 
    To nie jest kłamstwo. 
    - To nie jest odpowiedź na moje pytanie, Sakura.
    - Cóż, znam go naprawdę dobrze. Zawsze się rozmyśla, jest zimnym i zapatrzonym w sobie palantem, tak samo wyniosłym jak pozostali.
    Itachi podniósł brew. 
    Za dużo prawdy, za dużo prawdy! - wrzasnęła Wewnętrzna, machając czerwoną flagą.
    - Ale - kontynuowała ze spokojem Sakura. - Ma dobre serce i zawsze jest przy swoich przyjaciołach, nawet jeśli wolałby, żeby odcięto mu rękę, niż to przyznać. - powiedziała czule. - Cóż, no i jest całkiem przystojny. To zawsze plus, prawda? - zakończyła ze słodkim uśmiechem.
    Itachi skrzywił się, podziwiając w milczeniu, jak dziwna była ta dziewczyna. Była głupią idiotką, która - jeśli chodzi o niego - jest niepotrzebnie aż tak uparta, jednak coś w niej sprawiało, że zatrzymał się na chwilę. 
    - Naprawdę zależy ci na moim bracie - domyślił się, robiąc mały krok w jej stronę.
    - Tak - odpowiedziała, chcąc skoczyć o milę do tyłu w odpowiedzi na jego ruch. Jednak w jakiś sposób poczuła się spokojna wiedząc, że wierzył, że naprawdę lubi Sasuke. 
    Och, spójrz. Musiał tylko wiedzieć, że dziewczyna jego brata traktuje go poważnie. Jest tylko starszym bratem, dbającym o dobre poczucie swojego Ototo. Więc teraz wszystko będzie w porządku.
    Wooohooo!
    - Zostaw go - rozkazał bez owijania w bawełnę.
    Szczęka Sakury opadła.
    Idiotka. Wiedziałam, że to nie koniec.
    - Nie lubię się powtarzać, Sakura - dodał lodowatym tenorem.
    Sakura przełknęła ślinę.
    Strasznie, okropnie przerażajacy. 
    - Jeśli wiesz już, że zależy mi na twoim bracie, dlaczego prosisz, żebym go zostawiła? - zapytała zmieszana. Mogła się bać, ale na Boga, nie była idiotką.
    - Nie pasujesz do niego - dodał, a ona mogła po prostu stwierdzić, że pobłażał jej, odpowiadając na pytania. Wydawało się, że daje jej szansę ucieczki, zanim zrobi coś naprawdę poważnego.
    UCIEKAJ, UCIEKAJ!
    Jednak, niestety, słowa Itachiego wywarły nieoczekiwany wpływ na Sakurę.
    - Co masz na myśli? Nie nadaję się do przebywania w towarzystwie twojego brata? - zapytała, a jej temperament lekko się nasilił.
    - Uważam, że moje słowa są zrozumiałe.
    IDIOTKA, IDIOTKA, IDIOTKA!
    Wtedy Wewnętrzna Sakura uciekła, szukając bezpiecznego miejsca do ukrycia się. Wiedziała, że Sakura będzie jej śmiercią. Dlaczego nie mogła być wewnętrzną jaźnią Shikamaru? Shikamaru powiedziałby po prostu, że to kłopotliwe i odszedł.
    Sakura oparła ręce na biodrach, całkowicie zapominając o tym, z kim rozmawia. Zwykle zdarzało się to wtedy, kiedy była zła. 
    CHOLERNA IDIOTKA!
    - Wybacz mi, Itachi-san - zaczęła wyzywającym głosem. - Ale to nie jest twoja decyzja. Sasuke wybrał mnie. Wszystkie dziewczyny, które odstraszyłeś, były przez niego wybrane, więc nie miałeś prawa...- urwała, gdy zauważyła błysk szkarłatu w oczach Itachiego. - Ja...ja... - wymamrotała, zdając sobie sprawę, co właśnie zrobiła. Nie chodziło o to, że nie była pewna swoich umiejętności, bo na Boga, oczywiście, że byłą. Ale nie była też głupia; ten mężczyzna mógłby ją zabić, zanim zdążyłaby mrugnąć. 
    Itachi uniósł brew.
    - Nie pasowały do bycia z moim bratem - powiedział bardzo spokojnym głosem.
    - To nie daje ci prawa do ich odstraszania. To znaczy, możesz porozmawiać o tym z Sasuke - doradziła, by przygotować się do ucieczki i z roztargnieniem podziwiała fakt, że naprawdę nie ma dokąd uciec.
    - Masz rację - powiedział spokojnie Itachi.
    Sakura zamrugała.
    - Co?
    - Myślę, że masz rację, Sakura - powiedział Itachi beznamiętnym tenorem. - Moje czyny nie były godne pochwały.
    Sakura zamrugała jak sowa, gdy patrzyła, jak odkłada szklankę z powrotem na biurko i idzie w stronę łózka, po czym od niechcenia zajmuje miejsce na jego krawędzi.
    Dziewczyna była jak zahipnotyzowana, przyglądając się z daleka, jak jego ciemne, jedwabne prześcieradło marszczy się podczas tej czynności.
    Szybko zdjął krawat i odrzucił go na bok, po czym rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli, gdy zauważył, jak Sakura go obserwuje.
    - Proszę, dołącz do mnie, Sakura - powiedział zachęcająco, gdy jego ramię przypadkowo spoczęło na miejscu obok niego.
    - Chciałbym poznać więcej twoich opinii - dodał, a jego głęboki głos był niesprawiedliwie nie do odparcia.
    Sakura po raz kolejny poczuła się jak zahipnotyzowana, kiedy podążała za jego przykładem. Nawet Wewnętrzna była zbyt oniemiała, żeby to skomentować, stojąc w kącie z otwartymi ustami, jakby właśnie zobaczyła ducha. 
    - M-moje opinie? - mruknęła, siadając obok niego zgodnie z instrukcją.
    - Hn. 
    Przełykając ślinę, Sakura odezwała się. 
    - Cóż... myślę, że powinieneś pozwolić Sasuke wybrać, z kim chce być. I ummm...uszanować jego wybory.
    - To całkiem rozsądne, Sakura - nadszedł jego aksamitnie gładki ton.
    Czy jej imię zawsze tak brzmiało?
    - D..dobrze - przerwała, patrząc na niego ze znużeniem. - Ummm, nie ładnie jest też wykorzystywać małe dziewczynki do nakłaniania ludzi do przyjścia na spotkanie. - skarżyła się. Teraz naprawdę zadziałało to na jej nerwyt. Jak śmiał ją oszukać, żeby przyszła do jego pokoju, wykorzystując do tego niewinnie wyglądającej, małej dziewczynki?!
    Itachi uśmiechnął się złośliwie.
    - Rozumiem - powiedział zezrozumieniem. - Rozważę ponownie swoją taktykę.
    - Zrobisz mi tę przyjemność, żeby podejść na tyle blisko, aby mnie zabić? 
    - Wręcz przeciwnie, Sakura. - powiedział gładkim głosem. - Uważam po prostu, że to naprawdę orzeźwia - dodał i zanim Sakura mogła chociażby pomyśleć o wzdrygnięciu się, Itachi pochylał się bliżej niej, a jego ręka poruszyła się szybko, by zakręcić lok różowych włosów między zahartowanymi w walce palcami.
    Serce Sakury się zatrzymało.
    Wewnętrzna Sakura zemdlała.
    - Ja...ja...
    - Nie pasujesz do mojego brata, Sakura - szepnął prosto do jej ucha, teraz na tyle blisko, że poczuła na swojej twarzy jego ciepły oddech. - Ale wierzę, że do mnie pasujesz doskonale - dodał głosem gładkim niczym roztopiona czekolada.
    Sakura wstrzymała oddech i zanim zdążyła pomyśleć, była delikatnie pochylana tak, że jej plecy nagle spoczywały na jedwabnych prześcieradłach, a Itachi unosił się nad nią. Tworzył obraz, którego nie mogła sobie wyobrazić nawet w swoich najdzikszych fantazjach.
    - Ja...ja... - to wszystko, co wyszło z jej ust, gdy niesprawiedliwie gorący Uchiha pochylał się nad nią. 
    Jej wewnętrzna jaźń została wyłączona.
    Jej myśli dawno zniknęły.
    Jej serce biło tak, jakby właśnie przebiegła maraton.
    A jej oczy zahipnotyzowane były doskonałą istotą, która była na tyle blisko, że mogła ją dotknąć.
    - Bawisz się mną... - słowa w jakiś sposób wylały się z jej ust, gdy Itachi znajdował się mniej niż cal od niej. Jej głos był bardzo słaby, ale wydawało się, że wywarł ogromny wpływ.
    Itachi znieruchomiał, a jego oczy błyszczały zaciekawieniem.
    - Pardon? - zapytał, a gdyby Sakura nie znała tak dobrze klanu Uchiha, nie zauważyłaby, że w jego głosie zabrzmiała odrobina zaskoczenia.
    - Czyż nie? 
    Na to Itachi rzeczywiście się uśmiechnął, powodując, że oczy Sakury, które do tej pory były oszklone, otworzyły się.
    - Tak - otrzymała jego szczerą odpowiedź.
    Sakura zmarszczyła brwi i z jakiegoś powodu nie mogła się poruszyć ani prawdziwie zezłościć.
    - Wiedziałam. Ta dziewczyna powiedziała, że próbowałeś z nią czegoś takiego. 
    - Dziewczyna? 
    - Jedna z byłych Sasuke - powiedziałą, wciąż zahipnotyzowana jego bliskością. - Powiedziała, że próbowałeś ją uwieść.
    - Udało mi się to zrobić, Sakura. Zajęło jej mniej niż minutę, zanim zgodziła się zostawić Sasuke dla mnie. 
    - To okropne - oskarżyła, powodując, że Itachi się uśmiechnął. Na to, Sakura nabrała temperamentu, a jej szczaragdowe oczy zabłyszczały. - Oszukałeś tą dziewczynę. 
    Podniosła teraz rękę, próbując go odepchnąć, gdy niedawno odrodzona Wewnętrzna błagała ją, by pozwoliła mu zostać w tej pozycji jeszcze przez chwilę. - Jak mogłeś zrobić coś takiego dziewczynie swojego brata?
    - Nie była warta bycia jego dziewczyną - powiedział, poruszając ręką, by mocno uwięzić Sakurę w miejscu. 
    Wzburzenie Sakury wzrosło, jej chakra płonęła, gdy spojrzała na Uchihę i z jakiegoś powodu wyglądał na bardzo zaskoczonego, widząc ją w tym stanie.
    - JESTEŚ OKROPNY - oświadcztła. - Jak możesz robić coś takiego? - warknęła, z zamiarem wyrwania się z uścisku starszego Uchiha.
    - Nie nadawały się na bycie z nim, Sakura. 
    Dziewczyna drgnęła ze stłumionego gniewu. - Cóż, więc przyjmij do wiadomości to, co teraz ci powiem; wciąż jestem dziewczyną Sasuke i nie mam zamiaru zdradzać go z tobą - oświadczyła, nie przejmując się deklaracją Wewnętrznej, że z drugiej strony chciałaby z nim być. 
    Na te słowa wyraz twarzy Itachiego i jego ogólna postawa się spięła.
    Sakura, zupełnie nieświadoma wpływu jej słów, próbowała wyrwać się z jego uścisku. 
    Ku jej zaskoczeniu, Itachi po prostu ją puścił, siadając szybko, gdy instynktownie poderwała się na równe nogi i przez sekundę patrzyła się na niego zmieszana.
    Sakura zmarszczyła brwi, a jej temperament ponownie dał o sobie znać.
    W tej chwili miała tylko dwie możliwości; albo go uderzyć w twarz, albo po prostu dać mu grzecznego liścia w twarz. Tak naprawdę nie miałą wielkiego wyboru.
    Dodkonale wiedziała, że działając zgodnie z tym, co naprawdę chciała zrobić, mógłby ją zabić, Sakura podeszła do najbliższej ściany i wycelowała z pięścią naładowaną chakrą w niewinny, niczego nieprzewidujący przedmiot. W imponującym pokazie siły ściana w zaledwie sekundę została obrócona w pył, odsłaniając w ten sposób korytarz za nią. 
    Sakura skierowała wściekłe spojrzenie w stronę wziąć niewzruszonego Uchihy, siedzącego niedbale na skraju jego łóżka i spoglądającego na nią z uniesioną brwią.
    - To, co robisz, jest podłe! - ryknęła. - Jak mogłeś zamknąć dziewczynę swojego brata w swoim pokoju?!
    - Tak naprawdę nigdy nie byłaś w nim zamknięta, Sakura - powiedział. 
    Cóż, ma rację. Mogłaś wybić dziurę w ścianie od samego początku. 
    Na to Sakura dosłownie warknęła, zanim wybiegła z pokoju.
    Odchylając się lekko do tyłu, wyraz twarzy Itachiego stał się nieczytelny, gdy spojrzał na miejscu, w którym zniknęła dziewczyna. 


Cóż, zauważyłam, że jest to ff dosyć lubiane, więc stwierdziłąm - A CO MI TAM, PRZETŁUMACZĘ XD Takim sposobem ponownie zostawiłam HidaSaku daleko w kącie i zajęłam się czymś, przy czym dosłownie składam się ze śmiechu XD 
Enjoy! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz